sobota, 4 listopada 2023

Nawiedzony portret z Londynu - prawdopodobnie przeklęty

Ten portret wygląda zupełnie zwyczajnie: młoda dziewczyna o przeciętnej twarzy, ubrana w czerwoną sukienkę z pasującą do niej kokardą. Wisi w The London Bridge Experience, szczególnym londyńskim muzeum. Jest w tej placówce od pół roku i już narobił sporo zamieszania. Portret został nazwany nawiedzonym i wzbudził duże zainteresowanie w Internecie i prasie (LINK).

Obraz trafił najpierw do centrum charytatywnego Hastings w St Leonards-on-Sea, małego miasteczka na południowym wybrzeżu Anglii. Trafił tam wraz z wieloma innymi obrazami oraz ramkami i został szybko sprzedany. Jednak w ciągu dwóch dni kupujący zwrócił portret, twierdząc, że roztacza wokół siebie przerażającą aurę. Kierownik placówki umieścił go wtedy na wystawie, wycenił na 20 funtów (24 dolarów) i dodał notatkę o treści prawdopodobnie przeklęty.

Kolejnym kupcem była kobieta, także prawie zaraz go zwróciła, twierdząc, że ją przeraził i wywołał u niej depresję. Kierownik umieścił młodą dziewczynę z powrotem w oknie wystawowym, teraz z notatką o treści: Wróciła!!! Sprzedana dwa razy i wróciła dwa razy! Czy jesteś wystarczająco odważny?


Nieoczekiwanie drugi kupujący zmienił zdanie pod wpływem rozgłosu jaki nagle obraz zyskał  w mediach społecznościowych. Odebrał go a potem wystawił na platformie eBay. Tam kupił go James Kislingbury, menadżer London Bridge Experience za 2042 dolarów. Według Kislingburyego dziwne właściwości portretu nadal się utrzymywały. Gdy wiózł go do Londynu zepsuł mu się samochód. Personel umieścił młodą dziewczynę przy wejściu do Muzeum i wkrótce przestało działać Wi-Fi, wyłączyły się kamery monitoringu bezpieczeństwa i telewizory, a pomoc techniczna nie mogła znaleźć przyczyny tego stanu rzeczy. Kislingbury powiązał z pechowym obrazem nawet niepowodzenia, jakie spotkały go podczas urlopu: Zwichnął ramię w dziwacznym wypadku na zjeżdżalni wodnej, ktoś zginął na promie, którego był pasażerem, a jego lot został opóźniony.

Czy obraz rzeczywiście ma właściwości paranormalne, czy też jest to zbieg okoliczności i działanie obliczone na PR londyńskiej placówki?


Można mieć ku temu pewne usprawiedliwione podejrzenia, jeśli zaznajomimy się z profilem muzeum: zwiedzający mogą się tam zapoznać z mroczną historią miasta, w tym bitwach Boudicki z Rzymianami, Wielkim Pożarze Londynu i średniowiecznych najazdach Wikingów oraz zarazach. Ponadto na ekspozycji goście spotykają się z aktorami przebranymi za postacie takie jak Kuba Rozpruwacz, William Wallace, Guy Fawkes i Sir John Rennie. Dodatkowo, co roku 31 października odgrywane jest przedstawienie Fobofobia, które składa się z dwóch części: dziennej, przygotowanej dla rodzin z dziećmi  i wieczornej, tylko dla dorosłych, w którym przedstawiane są znane z opowieści i historii postacie dziwaków, żywych lalek, brzuchomówców, postaci Voodoo, zombi, węży, pająków i wielu innych postaci i motywów. Przeklęty obraz i historia z nim związana jest doskonałą reklamą zachęcającą do odwiedzin The London Bridge Experience. Może ale nie musi… Bo jest moda na nawiedzone obrazy (o których pisaliśmy m. in. TUTAJ).
 
Dlaczego więc z tego nie skorzystać?

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 3 listopada 2023

Piątek z the Beatles: Po Revolver był Pepper - cz.3. John Lennon cały czas dbał o eksperymentalną stronę albumu

 

Tak się złożyło, że od jakiegoś czasu piątkowe wpisy poświęciliśmy the Beatles. A ponieważ po Revolver nadeszły czasy Peppera, warto napisać co nieco o tym albumie. Zwłaszcza, że dysponuję oryginałem z epoki w stanie idealnym, jak i wydaniem rocznicowym CD z 1987 roku, czyli wydaniem specjalnym 20 lat po ukazaniu się oryginału. I tym wydaniem zajmiemy się teraz. W części pierwszej opisaliśmy fakty związane z narkotykami, oraz opinię o albumie George'a Martina (TUTAJ). W części drugiej (TUTAJ) pracę inżynierów nad albumem.


 
Jako drugi chronologicznie nagrano A Day In The Life. Było to 19.01.1967 roku. Tytułem roboczym piosenki był In the Life Of. Wersja na albumie jest miksem z take 6 i 7. Autorami piosenki są John i Paul, obaj też ją wykonują. Obok Georgea Martina w nagraniu jako inżynier brali udział Geoff Emerick, Richard Lush i Phil McDonald.
 
 
W dalszej kolejności nagrano tytułową piosenkę Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band. Miało to miejsce 1.02.1967. Zmiksowano ją z take 10. Napisał i zaśpiewał ją Paul, a obok Georgea Martina w nagraniu jako inżynier brali udział Geoff Emerick i Richard Lush.
 

 
Jako czwarty, 8.02.1967 nagrany został Good Morning Good Morning. Była to piosenka napisana  i zaśpiewana przez Johna, a zmiksowana z take 2. Skład realizatorski jak w piosence powyżej.
 
Kolej na następną piosenkę Johna, którą jest Being for the Benefit of Mr Kite! z 17.02.1967. Zmiksowano ją z take 9. Skład jak powyżej.


 
Po tym jakże eksperymentalnym utworze, zespół nagrywa Fixing A Hole, a jest to dokładnie 21.02.1967. Co ciekawe, nie robią tego w studio Abbey Road (gdzie nagrali wszystkie wspomniane powyżej piosenki) tylko w Regent Sound Studio w Londynie, a w Abbey Road odbyła się jego obróbka i miks z take 3. Napisał go Paul, i on oczywiście śpiewa. W nagraniu obok Georgea Martina uczestniczyli Adrian Ibbetson (ze studia Regent Sound), Geoff Emerick i Richard Lush.
 
Reasumując, chronologia nagrywania piosenek pokazuje nam jak znakomicie balansowała się na albumie twórczość McCartneya z twórczością Lennona. Na dziwaczny i staromodny When I'm 64 Paula, Lennon odpowiada najlepszym utworem na płycie i uważanym za najlepszy utwór zespołu, A Day In The Life. Co prawda piszą go obaj, ale nie jest tajemnicą, że to pomysł Johna, który w Daily Mail przeczytał słynny wycinek o dziurach na drogach. Paul za to wpada na doskonały pomysł z orkiestrą, mało tego dyryguje nią kiedy muzycy zostają pozostawieni sami sobie w graniu chaotycznego fragmentu  w górę skali. Zdaje się, że Lennon cały czas pozycjonuje muzykę zespołu, żeby nie zboczyć z mocno eksperymentalnego kierunku, bowiem po dość zwyczajnym tytułowym utworze Paula, znowu wkracza z mocno zakręconym Good Morning... A po nim ponownie eksperymentuje w pikowym utworze albumu czyli Being for...         
 
C.D.N. 
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

czwartek, 2 listopada 2023

Czerń i symbolika śmierci na przykładach obrazów Anny Ancher

Anna Ancher (1867-1935), duńska artystka, malowała głównie obrazy przedstawiające kobiety wykonujące prace domowe, we wnętrzach wypełnionych intensywnym światłem słonecznym.  Ukazywała świat widziany oczami kobiety. Zgoła jednak inny jest obraz z 1902 roku zatytułowany Sorg (Smutek) który przedstawia młodą nagą dziewczynę owiniętą w długie włosy, klęczącą razem z ubraną na czarno staruszką w welonie o zmierzchu na wrzosowisku po obu stronach krzyża. Staruszką jest Ane Brøndum matka Anny Ancher.

Na obrazie panuje nastrój tak jak sugeruje tytuł pełen smutku, żałoby i straty… Temat dzieła inspirowany jest snem. Jak artystka opowiadała w wywiadzie udzielonym z okazji 70. Urodzin, malowidło powstało w czasie braku weny: Był taki czas, gdy brakowało mi tematów do malowania. Myślałem o tym dzień i noc. I wtedy pewnej nocy miałam sen. Pod krzyżem, na cmentarzu, śniłam o spotkaniu matki z córką. Matka uklękła, a córka pochyliła się nad nią. Jedna z nich była zmarłą. To spotkanie na cmentarzu wywarło na mnie takie wrażenie, że następnego dnia zacząłem je malować.

Osobliwy nastrój spowodowany jest upozowaniem obu kobiet i ich szczególnym strojem. Tradycja kobiet noszących czarny ubiór aż po zakrywający twarz welon sięga wielu stuleci wstecz. Szczególnie czarna zasłona ma wyjątkową historię i symbolikę.

Jedna z najwcześniejszych wzmianek o czarnym welonie noszonym podczas żałoby pochodzi z starożytnego Rzymu, gdzie płaczki nosiły czarny szal, czyli palla, aby zakryć głowy i twarz podczas procesji pogrzebowych. Welony te były czasami wykonane z przezroczystego materiału, dzięki czemu twarz noszącego była widoczna, ale nadal spowita czernią.


Stosowanie czarnych zasłon stało się zwyczajowe w średniowieczu. Kobiety opłakujące śmierć bliskiej osoby zakładały czarny welon, co było postrzegane jako oznaka ich smutku i tęsknoty. W niektórych przypadkach zasłona była noszona przez cały rok po śmierci współmałżonka lub bliskiego członka rodziny. Jednym z przykładów okazywania w ten sposób żałoby było zachowanie  królowej Wiktorii, która po śmierci męża, księcia Alberta, nosiła czarny welon przez resztę swojego życia, czyli przez 40 lat, od 1961 do 1901 roku.. Czarne welony kojarzono także z pobożnością religijną i wyrzeczeniem. Taką wymowę mają welony będące częścią stroju zakonnego wielu zgromadzeń.

Czarne zasłony były również używane w literaturze i sztuce jako symbol tajemnicy ale i intrygi. W scenie balu maskowego w Upiorze w operze Gastona Leroux występuje grupa kobiet w czarnych welonach, o których mówi się, że są żywymi narzeczonymi śmierci. Podobny sens przyjmują czarne welony w literaturze gotyckiej i w horrorach, a wszystko po to, aby wytworzyć aurę grozy i tajemnicy. Taki dziełem literackim, w którym pojawia się czarny welon, jest Maska czerwonej śmierci Edgara Allana Poe. W tej historii czarna zasłona symbolizuje nieuchronność śmierci, przed którą nie mogą uciec nawet najbogatsi i najpotężniejsi. Ta historia przypomina o tym, że śmierć czeka na nas wszystkich, niezależnie od naszego statusu społecznego i majątku.

Jednak na obrazie z 1902 roku mamy typowo wiktoriański welon żałobny, który był czymś więcej niż tylko prostym, czarnym, koronkowym nakryciem głowy. Wówczas sporządzano go z czarnej krepy, rodzaju ciężkiego jedwabiu, który musiał być wystarczająco długi, aby sięgać do rąbka spódnicy, a także nakrywać całe plecy.  Oddanie królowej Wiktorii zmarłemu mężowi miało znaczący wpływ na wiktoriańskie zwyczaje żałobne kobiet. Welony i stroje żałobne noszone głównie przez kobiety z klasy średniej i wyższej były sposobem na widoczne określenie społecznego statusu. Zakładanie czarnego stroju stało się odtąd powszechnym symbolem wewnętrznego smutku i wyrazem szacunku dla tych, którzy odeszli. Przykładem na to może być fotografia Adelaide Frick z lat 90. XIX wieku, która została na niej uwieczniona w stroju żałobnym z czarnej krepy bez połysku ze swoją córką Helen. Włosy Adelaide ściągnięte w prosty kok, bez biżuterii ani ozdób, z wyjątkiem małej szpilki ozdobionej perłami podkreślają stan żałoby. Obok niej stoi córka Helen w białej sukience z medalionem na szyi zawierającym zdjęcie jej zmarłej siostry.


Czarny strój w Polsce po upadku powstania styczniowego podniesiony został do rangi wyrazu straty po Ojczyźnie


Naga postać młodej dziewczyny także jest symbolem śmierci i żałoby, to znaczenie wyrażane od starożytności można znaleźć już u Homera (ok. 800 r. p.n.e.), gdzie nagość była także, oprócz tego, personifikacją wstydu, bezbronności i hańby… Ale nagi człowiek w starożytności przede wszystkim uosabiał piękno ludzkiej natury. Wraz z przyjęciem chrześcijaństwa dokonano rozróżnienia pomiędzy nuditas virtualis (czystość i niewinność), czego utrata stała się oznaką grzechu pierworodnego i Adama i Ewy, a nuditas criminalis (rozpusta i próżność). Stąd każdy akt posiadał ambiwalentny sens i naznaczony był dwuznacznymi emocjami: z jednej strony wznosił myśl na wyżyny moralności i fizycznego piękna (w sensie platońskim) identyfikowanego z  pięknem duchowym. A z drugiej nosił w sobie atrakcyjność, która pozostawała poza kontrolą świadomego umysłu. Dlatego w okresie renesansu popularność zaczął zyskiwać motyw wizualny określany jako Śmierć i dziewczyna, czyli zestawienie młodej i pięknej kobiety ze szkieletem. Wyobrażenie to ewoluowało z danse macabre, średniowiecznej alegorii o nieuchronności śmierci.

 


Do pierwszych znanych malarzy, którzy ukazali codzienną tragedię przedwczesnej śmierci młodej kobiety, należy Hans Baldung, współczesny Hieronimowi Boschowi. Namalował on kilka obrazów przedstawiających tę scenę, czyli spotkanie Śmierci i dziewczyny.  Kobieta jest na nich młoda, piękna i naga, uchwycona w chwili, gdy układa swoje długie warkocze przed lustrem. Za nią rozkładające się zwłoki trzymają wysoko nad nią klepsydrę: Jest to Śmierć.
 

Kiedy w drugiej połowie XIX wieku ponownie podjęto ten temat, postaci na nim przeobraziły się. Śmierć nie była już ponurym żniwiarzem, ale Aniołem Śmierci z pierzastymi skrzydłami, a kobieta zyskiwała białą szatę niewinności. Uważa się że wpływ na ewolucję tego wyobrażenia miał poemat Lied, do którego muzykę skomponował w 1817 roku Franz Schubert i przekształcił w pieśń Der Tod und das Mädchen (Śmierć i dziewczyna).
 

W tym nurcie kolejnym obrazem jest płótno Anne Ancher. Nagość, która odnosi się także do rzeczywistości pozagrobowej, w której dusza ukazywana była pod postacią nagiej kobiety, a także zmartwychwstałe ciała  na Sądzie Ostatecznym, oznacza w tym przypadku, wspomnienie zmarłej kobiety, z twarzą ukrytą w dłoniach, w geście pocieszenia i żałoby….





Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 1 listopada 2023

Streszczenie książki Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records cz.17. To Abraxas Santany było inspiracją dla okładki Factory Sampler

 


Książka Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records, wydana została przez wydawnictwo Virgin Books w roku 1996. W moim posiadaniu jest wznowienie z roku 2002.
 
Streszczenie pierwszego rozdziału pojawiło się TUTAJ, drugiego TUTAJ, fragment trzeciego TUTAJ, kolejny TUTAJ a ostatni fragment rozdziału trzeciego pt. The Wythenshave Connection (TUTAJ). Streszczenie rozdziału czwartego pt. From Safety To Where? o dzieciństwie i młodości członków grupy opisaliśmy TUTAJ. Kolejny post TUTAJ dotyczył debiutów the Dammned i the Clash, oraz rozmowy miedzy Ianem Curtisem a Pete Shelly z Buzzcocks. Następny omawiany fragment opisywał scenę punk miasta, na której wyłaniało się wiele ciekawych zespołów w tym Stiff Kittens - jeden z pierwszych zespołów Iana Curtisa,  i alternatywne nazwy, które wtedy muzycy rozważali (TUTAJ). Później opisywaliśmy historię pierwszego koncertu Warsaw (warto zobaczyć TUTAJ), oraz klubu Electric Circus (TUTAJ). Fragment dotyczący mało znanych faktów z życia Roba Grettona, ale i kilka ciekawostek ze świata sceny punk Manchesteru opisaliśmy (TUTAJ). Ostatnia noc w Electric Circus i skandal na koncercie Warsaw jak i wizyty Iana Curtisa w RCA opisaliśmy TUTAJ. Nagrywanie przez Joy Division albumu dla RCA opisaliśmy TUTAJ. TUTAJ natomiast przedstawiliśmy historię pozyskania przez zespół Roba Grettona na pozycję menadżera. Pierwszy wywiad krajowy zespołu opisaliśmy TUTAJ, a początki Factory TUTAJ. Z kolei TUTAJ zajęliśmy się mitem związanym z nazwą wytwórni.
 
Russel Club był pełen dealerów, kieszonkowców i policji, a wystrojem nie pasował do koncertów organizowanych przez Factory. Wtedy podczas koncertu Patti Smith w Apollo Theatre Wilson poznał Petera Saville'a. Później odbyło się spotkanie w kantynie TV Granada, na którym Wilson zaproponował artyście wykonanie posteru na 27.05.1978. Poster uważany teraz jako klasyk nigdy jednak nie zawisł na ulicach, w związku z opóźnieniem jego wykonania (choć w jednym z wywiadów Saville zaprzecza temu faktowi).
 
Z Russel Club był problem, dlatego że był trudny do odnalezienia z powodu lokalizacji. Zwłaszcza jeśli było się pod wpływem alkoholu. Trzeba było do niego dojechać autobusem z centrum. Joy Division debiutowali tutaj 20.10.1978 roku. Klub mieścił około 800 osób wiec był całkiem dobrym miejscem na rozwój lokalnej sceny muzycznej. 
 
W sierpniu 1978 roku Tony Wilson otrzymał telefon od Rogera Eagle'a - animatora ruchu muzycznego z Liverpoolu, z propozycją założenia wspólnej wytwórni płytowej. Podczas rozmowy zgodzili się, że Joy Division stają się coraz lepsi, a nowo odkryty zespół Durutti Column, który jest prowadzony przez Alana Erasmusa, posiada w sobie ogromny potencjał. Wilson wspomniał podczas rozmowy, że być może wyda tani album poświęcony zespołom wokół Factory. Pod wpływem kwasu odwiedził mieszkanie perkusisty Durutti Column Chrisa Joyce'a. Ten miał kolekcję winyli, wśród nich był album Santany Abraxas. Miał on jak na tamte czasy kompletnie psychodeliczną i unikalną okładkę.
 
 
Wydruk okładki nie był na karcie tylko na papierze, który był zamknięty specjalnym kawałkiem taniego plastiku. W ten sposób Wilson skrystalizował w swojej głowie ideę, że sampler Factory będzie zapakowany w plastikowe opakowanie. 
 
Warto w tym miejscu wspomnieć, że kłóci się to z inną znaną wersją historii powstania pomysłu na opakowanie Factory Samplera. Idea miała powstać, kiedy Wilson pod wpływem narkotyków zobaczył się na regale z płytami, gdzie stała okładka albumu Bowiego zapakowana w folię. Middles jednak przedstawia inną wersję z albumem Santany, która nie była znana wcześniej. 
 
Tony pojechał następnego dnia do Liverpoolu żeby przedstawić Eagle'owi swój pomysł, na albumie miały wystąpić dwa zespoły z Manchesteru i dwa z Liverpoolu, które miał wybrać on. Między nimi jednak nie doszło do porozumienia, prawdopodobnie w wyniku braku akceptacji rozmiaru wydawnictwa. W tym czasie Wilson dowiedział się o spadku 5000 GBP po matce. Wtedy podjął definitywną decyzję o wydaniu Factory Samplera.
    
Wtedy na horyzoncie pojawił się Martin Hannett, jako producent. Istnieje kilka wersji historii w jaki sposób Joy Division zaistnieli w obszarze zainteresowania Factory. Wiadomo, że Tony widział ich w Rafters, znał też Roba i myślał o kapeli dla Factory. Middels jednak doskonale pamięta inną wersję - pamięta jak rozmawiał z Hannettem i ten nie był zainteresowany Joy Division. Wtedy Middles podrzucił mu kasetę z ich nagraniami i Martin zmienił zdanie, prosząc go o zaaranżowanie spotkania. 
 
C.D.N. 
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.        

wtorek, 31 października 2023

Ręczne topory aszelskie: kamienie piorunów wystrzelone z chmur

Ponad 500 000 lat temu nasi przodkowie używali dużych, kamiennych narzędzi zwanych ręcznymi toporami aszelskimi do cięcia mięsa i drewna oraz wykopywania płodów ziemi. Te prehistoryczne narzędzia, często wykonane z krzemienia, mają ślady obróbki formujące je w kształt gruszki o spiczastym końcu.

Pięściaki czy raczej topory ręczne od dawna są źródłem fascynacji. Najwcześniejsze o nich wzmianki pochodzą z XVI wieku. Szwajcarski lekarz i przyrodnik Conrad Gessner umieścił rycinę przedstawiającą kamienie piorunów w swoim De Rerum Fossilium (1565) i sklasyfikował je jako żarty natury


W XVII i XVIII wieku uważano, że są one pochodzenia naturalnego. W piśmiennictwie nazywano je kamieniami piorunów wystrzelonymi z chmur. Niemniej nikt w zasadzie nie przebadał historii społecznej wiedzy o nich, a przecież nie tylko historycy zauważali istnienia prehistorycznych śladów ludzkości. Okazuje się, że zainteresowanie reliktami dawnych cywilizacji nie jest wytworem doby oświecenia i historyzmu XIX stulecia. Otóż naukowcy z Dartmouth i Uniwersytetu w Cambridge ustalili, że na znanym dziele malarskim autorstwa Jeana Fouqueta, jakim jest Dyptyk Meluna z około 1455 roku, znajduje się prawdopodobnie najwcześniejsze artystyczne przedstawienie topora aszelskiego, co dowodzi, że przedmioty te miały swoje miejsce w świadomości ogółu już w okresie późnego średniowiecza. Wyniki badań naukowców opublikowano w lipcu tego roku w czasopiśmie Cambridge Archaeological Journal (LINK).  Wynika z nich kilka ciekawych konkluzji.


Zacznijmy od tego, że Dyptyk Melun powstał na zamówienie  Étienne Chevaliera, pochodzącego z Melun we Francji skarbnika królów Francji: Karola VII, a potem Ludwika XI. Dyptyk, jak sama nazwa wskazuje, tworzą dwa obrazy olejne na desce: Étienne Chevalier ze św. Szczepanem po lewej stronie i Dziewica Maryja z Dzieciątkiem w otoczeniu aniołów po prawej stronie. Dyptyk zamówiony do kolegiaty Notre-Dame w Melun został w kolejnych wiekach rozdzielony. Lewy panel, na którym znajduje się portret darczyńcy, czyli Chevaliera wraz ze św. Szczepanem, trafił do kolekcji Gemäldegalerie w Berlinie w 1896 r. Prawy panel, przedstawiający Madonnę, od początków XIX w znajduje się w Królewskim Muzeum Sztuk Pięknych w Antwerpii. Na ramie dyptyku znajdował się jeszcze emaliowany medalion z autoportretem artysty, który obecnie jest częścią kolekcji Luwru.


I na lewym panelu prawdopodobnie znajduje się podobizna topora aszelskiego. Na obrazie tym Chevalier ubrany w szkarłatną szatę z rękami złożonymi do modlitwy stoi obok św. Szczepana, swojego patrona, który trzyma Ewangeliarz, z umieszczonym na wierzchu kamiennym przedmiotem przypominającym krzemienny pięściak.  Kamień jest oczywiście aluzją do śmierci św. Szczepana, pierwszego chrześcijańskiego męczennika, który został ukamienowany.  Darczyńca i św. Szczepan są przedstawiani realistycznie, są trójwymiarowymi postaciami stojącymi w drobiazgowo odmalowanej oprawie architektonicznej z ozdobnymi pilastrami i marmurowymi panelami.
 

Warto zauważyć, że topory ręczne (zwane także siekierami ręcznymi) wykonane z kamienia są najdłużej używanymi narzędziami w historii ludzkości. Najstarsze znane egzemplarze mają ponad 1,6 miliona lat. Około 100 000 lat temu powoli zastępowano je bardziej wyrafinowanymi narzędziami, użytkowanymi od późnego paleolitu, aż do czasów nowożytnych, nawet do XVII wieku. Stosowano je na co dzień, zgodnie z ich przeznaczeniem, ale także jako przedmioty magiczne, chroniące przed uderzeniem pioruna, o czym więcej można przeczytać TUTAJ.


Fouquet jest natomiast uważany za jednego z najważniejszych francuskich artystów, za najwybitniejszego malarza okresu późnego średniowiecza. Historycy sztuki kamień z Dyptyku Meluna opisywali zazwyczaj jako duży, o ostrych krawędziach,  ale nigdy nie zidentyfikował go jako coś stworzonego przez człowieka. Jednak Steven Kangas , starszy wykładowca na Wydziale Historii Sztuki w Dartmouth postawił tezę, że kamień nie jest zwykłym skalnym odpryskiem. Okazja do weryfikacji nadarzyła się  2021 r., kiedy Kangas brał udział w konferencji w Dartmouth, na której zajmowano się stanowiskiem archeologicznym w Isimila w Tanzanii, które słynie ze znalezisk toporów ręcznych. Jeden z wykładów wtedy wygłosił stypendysta fundacji Montgomery, Charles Musiba, profesor antropologii na Uniwersytecie Kolorado-Denver i ekspert do spraw kultur prehistorycznych w Tanzanii i Republice Południowej Afryki. Podczas dyskusji po wykładzie Kangas pokazał mu zdjęcie Dyptyku. Obaj zgodzili się, że kamienny przedmiot na obrazie przypomina ręczny topór. Aby dokładniej zbadać tę kwestię, badacze podjęli współpracę z naukowcami z Uniwersytetu w Cambridge, którzy przeprowadzili szereg analiz kamiennego obiektu. Najpierw zbadali jego ogólny kształt stosując przy pomocy tzw. eliptycznej analizy Fouriera i ustalili, że jest podobny (w granicach 95%) do innych toporów aszelskich z regionu, z którego pochodzi obraz. Następnie zbadali kolor i porównali go z barwą innych 20 francuskich toporów aszelskich a także rozmieszczenie blizn po odłupkach krzemiennych wiór. Uznali, że  Jean Fouquet odmalował pięściak z autopsji, jest nawet prawdopodobne, że odtworzył topór aszelski odkryty w okolicach Tours, prawdopodobnie przez niego samego lub przez osobę z jego kręgu.

Co nam daje to okrycie? Na pewno cofa udokumentowaną historię wiedzy o toporach ręcznych do połowy XV wieku, sto lat przed opisem istnienia przypadków handaxe-ceraunia czyli kamieni piorunowych i dwa wieki przed tym, jak uzyskaliśmy pisemne i ilustrowane dowody na istnienie toporów ręcznych. I dzieło sztuki jakim jest cześć Dyptyku z Melun jest źródłem materialnym to potwierdzającym i dokumentującym.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 30 października 2023

Isolations News 265: Natalie Curtis - wystawa, ACR - 45. lecie istnienia, Liam Gallagher i Lisa Gerrard - nowy album, ostatnia piosenka the Beatles, Pink Floyd - wznowienie, Angelo Bruschini z Massive Attack RIP, Swans w Polsce, Kill Shelter - nowy klip, Wywiad z Herzogiem, piwny incydent, śmiertelna ośmiornica i dziura w krematorium


Wracamy po przerwie i zaczynamy ja zawsze od Manchesteru. Zanim jednak to nastąpi, dziękujemy za sygnały od tych, którzy czekali na nasze wpisy. Jest nam niezmiernie miło. 

Natalie Curtis anonsuje nową wystawę swoich zdjęć (LINK), inspirowanych wiejskim krajobrazem Greater Manchester i Cheshire. Tytuł wystawy - Because I Want Nothing - został zaczerpnięty z utworu Musica leggerissima włoskiego duetu Colapesce Dimartino. Wernisaż nastąpi 1 listopada o godzinie 18:00, a wystawę będzie można oglądać w każdy czwartek i piątek do 23 grudnia w galerii Moon Grove w Manchesterze (LINK).   


Inni artyści, tym razem zespoły z Manchesteru. Podczas Festiwal BBmix 2023 w Boulogne-Billancourt, w klubie Le Carré Belle-feuille, 24 listopada wystąpi A Certain Ratio, bilety TUTAJ. Koncert odbędzie się w ramach trasy zespołu, którą grupa upamiętnia jubileusz 45. lecia istnienia. Zaczną 10 listopada w Wielkiej Brytanii w londyńskim Moth Club i zakończą się w Band on the Wall w Manchesterze, miejscu, w którym grali w początkach kariery, u boku takich artystów jak Warsaw, The Fall, The Passage, Joy Division i wielu innych. Bilety TUTAJ.


Jeszcze Manchester - Liam Gallagher zażartował, że jego wspólny album nagrywany z Johnem Squirem (The Stone Roses) będzie najlepszą płytą od czasów Revolvera The Beatles (LINK). Lubimy ludzi dowcipnych.

-Wiesz, Twoja żona to straszna śmieszka!
-Po czym wnosisz?
-Jak opowiedziałem jej kawał, to tak się śmiała, że o mało co oboje nie spadliśmy z łóżka! 


Skoro wywołaliśmy the Beatles, to byli członkowie ogłosili szczegóły wydania swojej ostatniej piosenki czyli Now And then, a także informacje o rozszerzonych reedycjach albumów Red i Blue. Długo oczekiwany singiel został stworzony przez Paula McCartneya  i  Ringo Starra przy pomocy sztucznej inteligencji, w którym wystąpili wszyscy czterej. Lennon po raz pierwszy napisał i nagrał demo utworu Now And then pod koniec lat 70. w swoim apartamencie w nowojorskim budynku Dakota, wykorzystując wyłącznie fortepian i wokal. Po jego śmierci Yoko Ono przekazała nagranie McCartneyowi, Harrisonowi i Starrowi wraz z demówkami Free As A Bird i Real Love, które zostały ukończone i wydane w połowie lat 90. w ramach projektu Antologia. Piosenka zawiera partie gitary elektrycznej i akustycznej nagrane przez Harrisona w 1995 roku, nowe nagranie perkusji i chórki Starra oraz świeżą gitarę basową i chórki McCartneya. Piosenka zawiera także partię gitary  inspirowaną grą Harrisona oraz fortepianu oparte na oryginalnej kompozycji Lennona. Teledysk do utworu pojawi się 3 listopada. A 10 listopada wyjdzie nowe, rozszerzone wydanie: 1962-1966 (The Red Album) i 1967-1970 (The Blue Album), zmiksowane w stereo i Dolby.


Do dwóch nieżyjących już Beatlesów dołączył ostatnio Angelo Bruschini, gitarzysta Massive Attack, który zmarł w wieku 62 lat. W lecie ujawnił, że ma raka płuc (LINK). RIP.


Nie ma też już wśród nas pewnego mężczyzny, który w Korei Południowej zakrztusił się i dostał zawału serca po zjedzeniu kawałka żywej ośmiornicy. Według ratowników, którzy zostali wezwani na pomoc, mężczyzna jadł przysmak znany jako san-nakji w południowym mieście Gwangju. Macki ośmiornicy zostały odcięte od zwierzęcia na chwilę przed zjedzeniem i nadal się wiły, gdy weszły do jego ust. To spowodowało, że mężczyzna się zakrztusił, a następnie doszło do zatrzymania akcji serca (LINK).

Pewien człowiek przeczytał w mądrej książce, że jeśli chce żyć długo to powinien codziennie rano jeść płatki owsiane z odrobiną prochu strzelniczego. Facet postanowił tego przestrzegać i dożył wieku dziewięćdziesięciu ośmiu lat. Pozostawił po sobie szóstkę dzieci, siedemnaścioro wnucząt, trzydzieści jeden prawnucząt i pięciometrową dziurę w ścianie krematorium.


U nas za to można zejść na zawał widząc co dzieje się po ostatnich wyborach. Cieszy się Łukaszenka...

 

 

cieszą się Niemcy...

a najbardziej cieszy się opozycja, która przecież wygrała...


Pozostańmy w Polsce, bo tutaj 31 października przylecą na jedyny koncert Swans. Występ odbędzie się w warszawskim klubie Progresja. Wieczór otworzy znany ze współpracy z formacją przez niemal cały okres jej istnienia Norman Westberg. Zespół zapowiada wydanie w czerwcu nowego, szesnastego w swoim dorobku  albumu The Beggar. Bilety na występ jeszcze do nabycia TUTAJ.


Jeśli mroczne klimaty to Pete Burns z kolei informuje, że 27 października miał premierę oficjalny teledysk do In Decay [V] z udziałem Antipole i Delphine Coma. Ta nowa wersja pochodzi z luksusowej reedycji Damage [V] wydanej przez Unknown Pleasures Records, która jest już dostępna w przedsprzedaży na Bandcamp. Z oboma muzykami udało nam się porozmawiać TUTAJ.


Inna gwiazda mrocznych brzmień - Lisa Gerrard zapowiedziała wydanie w styczniu nowej płyty o tytule The Poetry of Life, która będzie kompilacją wyprodukowaną we współpracy z Marcello De Francisci. W powstaniu albumu swój udział będą mieli także Fairfax City Music i Claudio Bustamante. Setlista składać się będzie utworów, które wykonają: Phil Manzaner – gitarzysta angielskiego zespołu Roxy Music i zdobywca nagrody Music Hall of Fame, Noémie Wolfs – wokalistka zespołu Hooverphonic, Debel Prigent - francuski piosenkarz, który zaśpiewał z Lisą Gerrard w utworze Gortoz A Ran na ścieżce dźwiękowej do Black Hawk Down, Tina Guo - wiolonczelistka i członek grupy Hans Zimmer Live, Siobhan De Mare – frontmenka angielskiego zespołu Mono, Robbie Perry – muzyk i członek zespołu Dead Can Dance, Brice Amo – artysta solowy i piosenkarz/ autor tekstów, Marissa Stirpe – poetka i performerka (LINK).


Za to mistrzem mrocznych klimatów filmowych jest bez wątpienia najważniejszy niemiecki reżyser Werner Herzog. Artysta udzeilił nowego wywiadu, w którym opowiada o roli sacrum w swoim życiu, o tym jak kiedyś uratował życie Joaquina Phoenix, którego wyciągnął z samochodu po wypadku, o jego fascynacjach, na przykład Walterem Steinerem, szwajcarskim lekkoatletą, mistrzem świata w lotach narciarskich, którego historię Herzog opowiedział w filmie dokumentalnym The Great Ecstasy of Woodcarver Steiner w 1974 roku, o rolach aktorskich, stosunku do ekologii i mnóstwu innych rzeczy. Kończy ujawniając co jest dla niego największą tajemnicą, jest to najważniejsze ze wszystkich pytań i nie jest to jego pytanie. Zostało ono postawione 2500 lat temu przez greckich filozofów. To jedno z pytań, na które oczywiście nie ma odpowiedzi, a brzmi: Dlaczego istnieje istnienie, a nie nicość? Wywiad został przeprowadzony ponieważ niedawno filmowiec wydał swoje wspomnienia, które można kupić TUTAJ. A wywiad jest TUTAJ.


Teraz o nieco innym filmie, który towarzyszy wznowieniu. Pink Floyd  ogłosili, że 8 grudnia nakładem Pink Floyd Records ukaże się specjalne wydanie albumu Atom Heart Mother z 1970 roku. Był to ich pierwszy album, który zajął pierwsze miejsce na liście przebojów. Reedycja, pierwotnie wydana wyłącznie w Japonii w 2021 r., zawiera materiał filmowy ze suitą  Atom Heart Mother wykonaną na festiwalu Hakone Aphrodite nad jeziorem Hakone Ashinoko w Japonii, 6 i 7 sierpnia 1971 r. i pierwotnie będącą częścią boxu The Early Years.
 

W zestawie znajdują się także wyjątkowe pamiątki – folder zawierający wiele rzadkich, nigdy wcześniej nie widzianych zdjęć, reprodukcje broszury, plakatu, biletu na koncert i ulotki rozdawanej podczas wydarzenia. Oryginalny film  z suitą nagraną na 16 mm taśmie został znaleziony w garażu fana. Zestaw zawiera nie tylko oryginalne nagrania na żywo (z dźwiękiem pobranym z koncertu w Hakone Aphrodite), ale także nagrania zza kulis przedstawiające podróż zespołu pomiędzy lotniskiem, hotelem, a konferencją prasową. Przedsprzedaż już ruszyła (TUTAJ). Na okładce jak na oryginale, krowa.

Weganie piwa nie piją, i w tym trzeba im przyznać rację, zwłaszcza jeśli jest to piwo firmy Tsingtao, która określa siebie jako szóstego co do wielkości producenta piwa na świecie. Firma odnotowała spadek akcji po tym, jak w Internecie pojawiło się wideo z incydentu - jak nazwano filmik rejestrujący oddawanie moczu przez pracownika browaru do jednej z kadzi z napojem. Może w ten sposób zostanie odkryta zagadka, dlaczego są piwa, które określa się zwięźle jednym słowem siki (LINK).

Wkrótce długo weekend - jak tam przygotowania?


Wkrótce też Halloween i związane z nim dziwne dekoracje. Te czasem pokazują stan umysłu właściciela domu. Władze stanu Utah nakazały usunąć dekorację na Halloween w formie ludzkiego szkieletu, który wykonywał taniec na rurze. Rurą był znak drogowy stojący przed domem. W komunikacie władze miasta wyjaśniły swoją decyzję pisząc: Tego rodzaju instalacje są niedopuszczalne, ponieważ przyczepianie czegokolwiek do znaku drogowego jest niezgodne z przepisami miejskimi... 



Kończymy newsem o pewnej fatalnej pomyłce - to dla tych którzy planują gdzieś wyjechać na Wszystkich Świętych. Po powrocie z wakacji pewna mieszkanka Atlanty, Susan Hodgson zamiast swojego domu zastała stertę gruzu. Firma budowlana pomyliła się i omyłkowo zrównała z ziemią jej rodzinną posiadłość. Teraz trwa dochodzenie, które ma odpowiedzieć na pytanie jak do tego doszło... (LINK).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.