piątek, 29 września 2023

Piątek z the Beatles: Po Revolver był Pepper - cz.1

Tak się złożyło, że od jakiegoś czasu piątkowe wpisy poświęciliśmy the Beatles. A ponieważ po Revolver nadeszły czasy Peppera, warto napisać co nieco o tym albumie. Zwłaszcza, że dysponuję oryginałem z epoki w stanie idealnym, jak i wydaniem rocznicowym CD z 1987 roku, czyli wydaniem specjalnym 20 lat po ukazaniu się oryginału. I tym wydaniem zajmiemy się teraz. 

Zanim przejdziemy do jego omówienia, najpierw kilka faktów. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak ważny wpływ na muzykę zespołu wywarły narkotyki. Kiedyś gdy zaczynałem interesować się Beatlesami takie doniesienia traktowałem wręcz z agresją, nie mogłem zaakceptować faktu, że moi idole robili coś takiego. Obecnie dysponujemy materiałami źródłowymi (wywiadami i wspomnieniami), w których członkowie zespołu, oraz ludzie z ich otoczenia, jawnie o tym mówią. To temat na osobną serię wpisów, które tutaj się pojawią. Tymczasem żeby dobrze odebrać Peppera trzeba pamiętać, że o ile Revolver to dzieło marihuany (poza Tomorrow Never Knows, który powstał pod wpływem LSD), o tyle Pepper to dzieło LSD (choć nie do końca). Paul McCartney wręczając ten album jednemu ze znajomych dziennikarzy powiedział że ma tego słuchać, jak będzie na kwasie, bo album powstał pod jego wpływem (czyli LSD). Lennon z kolei powiedział, że na okładce albumu dwóch z członków zespołu jest po zażyciu LSD. Jednak nie do końca jest prawdą, że Pepper powstał w wyniku podróży w inne stany świadomości pod wpływem kwasu. Znany jest wywiad z McCartneyem w którym po wielu latach przyznał się do brania w tamtym czasie również kokainy. Ten mało znany fakt rzuca mocne światło na twórczość Paula, bowiem według tych co narkotyk ten brali, po fazie euforii kokaina powoduje ogromną depresję. Zresztą faza depresji pojawia się też po wzięciu LSD. Być może stąd nostalgia w piosenkach Paula (jak choćby Elanor Rigby), czy smutek pod koniec tekstu Lucy in The Sky Lennona. Tyle na razie, bo historia jest długa i pojawi się tutaj w swoim czasie. 


Po zdjęciu specjalnej obwoluty na pudełko CD w środku, poza płytą, znajduje się książeczka, oraz zdjęcie postaci z numerkami, pozwalające rozszyfrować postaci. My natomiast na razie skupmy się na książeczce.
 

Zaczyna się od wstępu George'a Martina - realizatora albumu. Martin pisze w nim, że Pepper nie powstawał jako concept album, ale wkrótce tak został odebrany i zaczął żyć takim właśnie życiem. Stwierdza też, że to najbardziej nowatorski, obdarzony wyobraźnią i wskazujący muzyczne trendy album, jaki powstał w historii muzyki.

Z pewnością patrząc na całokształt to znakomity album Beatlesów, zwłaszcza jeśli chodzi o jakość, spójność i czystość dźwięku. Jak można było nie iść tą drogą i tak fatalnie zmiksować Magical Mystery Tour? To przecież nie jest zła płyta, choć brzmi fatalnie...


Tyle na dziś, temat będzie kontynuowany w kolejny piątek.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz