Tak się złożyło, że od jakiegoś czasu piątkowe wpisy poświęciliśmy the Beatles. A ponieważ po Revolver nadeszły czasy Peppera, warto napisać co nieco o tym albumie. Zwłaszcza, że dysponuję oryginałem z epoki w stanie idealnym, jak i wydaniem rocznicowym CD z
1987 roku, czyli wydaniem specjalnym 20 lat po ukazaniu się oryginału. I
tym wydaniem zajmiemy się teraz. W części pierwszej opisaliśmy fakty
związane z narkotykami, oraz opinię o albumie George'a Martina (TUTAJ). W części drugiej (TUTAJ) pracę inżynierów nad albumem.
Jako drugi chronologicznie nagrano A Day In The Life. Było to 19.01.1967 roku. Tytułem roboczym piosenki był In the Life Of. Wersja na albumie jest miksem z take 6 i 7. Autorami piosenki są John i Paul, obaj też ją wykonują. Obok Georgea Martina w nagraniu jako inżynier brali udział Geoff Emerick, Richard Lush i Phil McDonald.
W dalszej kolejności nagrano tytułową piosenkę Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band. Miało to miejsce 1.02.1967. Zmiksowano ją z take 10. Napisał i zaśpiewał ją Paul, a obok Georgea Martina w nagraniu jako inżynier brali udział Geoff Emerick i Richard Lush.
Jako czwarty, 8.02.1967 nagrany został Good Morning Good Morning. Była to piosenka napisana i zaśpiewana przez Johna, a zmiksowana z take 2. Skład realizatorski jak w piosence powyżej.
Kolej na następną piosenkę Johna, którą jest Being for the Benefit of Mr Kite! z 17.02.1967. Zmiksowano ją z take 9. Skład jak powyżej.
Po tym jakże eksperymentalnym utworze, zespół nagrywa Fixing A Hole, a jest to dokładnie 21.02.1967. Co ciekawe, nie robią tego w studio Abbey Road (gdzie nagrali wszystkie wspomniane powyżej piosenki) tylko w Regent Sound Studio w Londynie, a w Abbey Road odbyła się jego obróbka i miks z take 3. Napisał go Paul, i on oczywiście śpiewa. W nagraniu obok Georgea Martina uczestniczyli Adrian Ibbetson (ze studia Regent Sound), Geoff Emerick i Richard Lush.
Reasumując, chronologia nagrywania piosenek pokazuje nam jak znakomicie balansowała się na albumie twórczość McCartneya z twórczością Lennona. Na dziwaczny i staromodny When I'm 64 Paula, Lennon odpowiada najlepszym utworem na płycie i uważanym za najlepszy utwór zespołu, A Day In The Life. Co prawda piszą go obaj, ale nie jest tajemnicą, że to pomysł Johna, który w Daily Mail przeczytał słynny wycinek o dziurach na drogach. Paul za to wpada na doskonały pomysł z orkiestrą, mało tego dyryguje nią kiedy muzycy zostają pozostawieni sami sobie w graniu chaotycznego fragmentu w górę skali. Zdaje się, że Lennon cały czas pozycjonuje muzykę zespołu, żeby nie zboczyć z mocno eksperymentalnego kierunku, bowiem po dość zwyczajnym tytułowym utworze Paula, znowu wkracza z mocno zakręconym Good Morning... A po nim ponownie eksperymentuje w pikowym utworze albumu czyli Being for...
C.D.N.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz