sobota, 12 czerwca 2021

Z mojej płytoteki: Koral III - Az Ocean, nastrojowy rock z Węgier z roku 1984...

 


Powiedzmy to otwarcie, w czasach komuny płyty kupowało się głównie z powodu okładki. W tzw. Domach Książki bowiem nie było (albo była bardzo rzadko) możliwości odsłuchania. W ten oto sposób stałem się szczęśliwym posiadaczem płyt EAST (opisanych TUTAJ) i omawianego dziś albumu KORAL, ich trzeciej studyjnej płyty - AZ OCEAN (co oznacza Ocean). 

Piękna klimatyczna okładka w tym przypadku w pełni pokrywa się z nostalgiczną letnią muzyką. Z jej drugiej strony nieco kiczowata fotka kapeli w morskiej aranżacji. 

Zespół tworzyli: Ferenc Balazs - grający na instrumentach klawiszowych, który był jednocześnie założycielem, Peter Dorozsimar - perkusja, Tibor Fekete - gitara basowa i Laszlo Fischer - gitara. 

Zespół powstał w roku 1974 i nagrał finalnie 8 albumów, odnosząc wielki sukces na Węgrzech i koncertując nawet na stadionach, co w 1997 roku wyglądało tak:

Zawiesili działalność w roku 1986, by po 11 latach ją wznowić wracając z nowym materiałem. Czy istnieją do dziś? Trudno powiedzieć, ostatni album nagrali w roku 2018 (LINK).



Muzyka na płycie jest bardzo zróżnicowana, jednak łączy ją nostalgiczny klimat. Tego powinno się słuchać podczas deszczu za oknem... Są to znakomite piosenki a kilka z nich to genialne nostalgiczne kompozycje których nie powstydziłyby się wielkie gwiazdy rocka progresywnego. Próbowałem zdobyć teksty, nawet jeden z Youtuberów zobowiązał się do ich przetłumaczenia, niestety nie zrobił tego (TUTAJ). 

Pozostaje nam zatem bazować na wyobraźni i tytułach w wersji anglojęzycznej. Zatem mamy Ocean (Świat Dnia Trzeciego), Te Wszystkie Miłosne Piosenki, Uciekinier, Czarne Dyski, Tajne Wakacje, Podróżując w Chmurach z Dala Od Domu, Dzieci z Podwórka, Dalej Chłopcze, Diabelska Wróżka, Żyj Dobrze Synu Diogenesa, Ocean 2 - Nieś Mnie Na Zawsze.

Do najlepszych utworów należą: Uciekinier, Tajne Wakacje, Dzieci z Podwórka, do genialnych: Podróżując w Chmurach z Dala Od Domu, Diabelska Wróżka (absolutny faworyt!) i Ocean 2 - Nieś Mnie Na Zawsze (drugi absolutny faworyt!), kończący album.


Koral - Az Ocean, Pepita, 1984, tracklista: Az óceán I. (A harmadik nap hajnalán), Ez mind szerelmes dal, Szökevény, Fekete korongok, Eltitkolt ünnepek, Kergesd el a felhőt a házamról, Kölykök a hátsó udvarból, Folytasd csak, fiú, Gonosz tündér, Jó utat, Diogénész gyermeke, Az óceán II. (Mindig úgy ölelj).


Dzisiaj, po tylu latach ta muzyka ciągle się broni. I choć nie wiem o czym śpiewają, za te dwie absolutnie genialne piosenki, musi być 6/6. Inaczej nie wychodzi. 


Zaczyna się chmurzyć... Pora na Koral (bez dwóch bonusów na filmiku powyżej - jednak jak zespół coś odrzucił z pierwotnej wersji płyty, to miał powody, co słychać). 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 11 czerwca 2021

Od Apple the Beatles do Apple Steve'a Jobsa, czyli historia zakazanego jabłka


Jabłko zawsze zwiastowało kłopoty. A już nadgryzione oznaczało po prostu tragedię. Na dowód przypomnijmy sobie jabłko podane Adamowi przez Ewę, jabłko Parysa, które zraziło do niego dwie potężne boginie i spowodowało wojnę trojańską, złote jabłka, za które życiem zapłaciło tylu zalotników Atalanty wreszcie jabłko, które stanęło w gardle Śnieżce… 

Współcześnie także na oczach opinii publicznej rozegrał się dramatyczny spór o nadgryzione jabłko. Wszystko zaczęło się od tego, że firma Stevea Jobsa postanowiła opatentować logo z jabłkiem, z którego korzystała słynna wytwórnia płytowa The Beatles. Było to w 1978 roku, Apple Corps pozwało Apple Computers o naruszenie znaku handlowego. Apple Corps było wytwórnią należącą do The Beatles natomiast Apple Computer (obecnie Apple Inc.) produkowało komputery. Beatlesi zarejestrowali swoją firmę w 1967 roku, gdy Jobs miał zaledwie 12 lat… Muzycy założyli wtedy kilka spółek, aby w ten sposób uniknąć płacenia podatków (można było tego się do tego uchylić, jeśli wykazało się przed urzędem skarbowym, że zarobione pieniądze inwestuje się działalność firmy). I tak zespół założył kilka przedsięwzięć z Apple w nazwie, które obejmowały szeroką działalność obejmującą produkcję płyt, elektroniki, filmów, różnych wydawnictw i sprzedaży detalicznej. I tak powstały Apple Electronics, Apple Films Ltd., Apple Management, Apple Music Publishing, Apple Overseas, Apple Publicity, Apple Records, Apple Retail itp.


Jobs, który uwielbiał twórczość Beatlesów świadomie wybrał nazwę dla swojej firmy. I zaraz popadł w konflikt ze spadkobiercami The Beatles o nazwę. Spór zakończył się dopiero po niemal 30 latach, gdy w 2007 w którym firma Steve Jobsa odkupiła od Beatlesów prawa do znaku handlowego. Sumy nie podano, ale plotki mówią o kwocie pół miliarda dolarów...

Do czasu rozstrzygnięcia na serwisie iTunes nie było utworów najbardziej znanego brytyjskiego zespołu. Dopiero gdy Jobs, Paul McCartney i Yoko Ono doszli do porozumienia, na iTunes umieszczono utwory The Beatles. W krótkim czasie fani ściągnęli stamtąd ponad  5 mln plików z ich muzyką. Obecnie na mocy zawartego porozumienia korporacja Apple Inc. ma prawo do wszystkich znaków firmowych. Część zostanie jednak użyczona Apple Corps Ltd. na zasadzie licencji. Strony podzieliły się po równo kosztami postępowania i wydaje się że zapanowała zgoda…

Co jest jednak najciekawsze w tej całej historii, to fakt, iż Apple Computer Inc. nic nie musiało płacić, ponieważ Apple Corps nie była firmą komputerową, a zgodnie z prawem firmy mogą mieć tę samą nazwę, jeśli prowadzą różną działalność, więc Steveowi Jobsowi żadne umowy z Apple Corps nie były potrzebne... Ale czego nie robi się dla uwielbianej kapeli.

Steve Jobs zmarł w 2011 roku na raka. I to jest chyba ostateczna puenta jeśli chodzi o jego historię z jabłkiem w tle.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.



czwartek, 10 czerwca 2021

Fantastyczne i makabryczne cyfrowe prace Piotra Jabłońskiego

Fantastyczne i makabryczne cyfrowe prace Piotra Jabłońskiego, pseudonim Nicponim, (ur. 1986 r.) wpływają na wyobraźnię coraz większej grupy widzów. Niektórzy porównują go ze Zdzisławem Beksińskim (któremu poświęciliśmy mnóstwo uwagi i tekstów TUTAJ)  co według nas jest przesadą, biorąc pod uwagę dorobek obu twórców i to, że Beksiński był malarzem, a Jabłoński posługuje się technikami komputerowymi (choć faktem jest, że pod koniec życia w twórczości Beksińskiego pojawił się romans z technikami cyfrowymi). Jednak w pracach Jabłońskiego tkwi to „coś” co rzeczywiście zwraca na nie uwagę. Zwłaszcza, że sam artysta szuka inspiracji po dobrej stronie mocy, co można wywnioskować z tego, co kiedyś powiedział: Lubię patrzeć na dzieła innych artystów, zwłaszcza starych mistrzów dobrej fotografii, projektowania graficznego, projektowania mebli, mody i architektury. Lubię również dobrą muzykę (nie te gówno, które można usłyszeć w radiu lub telewizji), podróże, sport, siłownię, pływanie, dobre filmy i chwile spędzone z przyjaciółmi – i oczywiście z moją dziewczyną. Czasami ludzie mogą być naprawdę poważną inspiracją! (LINK). Wybraliśmy więc kilka jego ilustracji, takich, które nie są zbyt przegadane i nie trącą za mocno grafiką gier komputerowych.







Z tego co da się zauważyć w pokazanej próbce, jego styl jest spójny. Wizje Jabłońskiego jakby powstały z połączenia snu i rzeczywistości.  Artysta skrupulatnie dobiera w nich kolor i oświetlenie. Maluje ekspresjonistyczne pejzaże, zapewne znane sobie i oglądane na co dzień. Przetwarza je w fantastyczne, mroczne powidoki, w których tkwią zagubieni, samotni ludzie. Kolorystyka jego prac jest utrzymana w odcieniach sepii, ożywionych nikłym akcentem koloru, czasem przebłyskiem światła, przez co obraz spowija atmosfera przesycona nostalgią i tak głębokim smutkiem, że aż bliskim grozy. Wydaje się, że ukazane światy nieuchronnie zdążają ku zagładzie lub są zarejestrowane chwilę po niej.






W zasadzie Piotr Jabłoński jest samoukiem. Ukończył Architekturę na Politechnice Białostockiej, jednak na długo wcześniej zainteresował się ulicznym graffiti i ogólnie street artem, po czym dostrzegł ilustrację cyfrową i odtąd tworzy w tej technice, gównie na zamówienie wytwórców gier komputerowych. Niemniej sam także szuka tematów, wśród cyklów grafik zamieszczonych na swojej stronie internetowej (LINK) jest szereg obrazów połączonych motywem przewodnim, którym jest para chłopców w kosmicznych hełmach czy nurków głębinowych, którzy błąkają się nocą po opuszczonym mieście. Na każdym kroku towarzyszy im przyjaciel, jakim jest namalowany na murze wielki biały kot… Niesamowita aura prac sprawiła, iż jedną z jego prac animował także pochodzący z Białegostoku Piotr Ciereszyński.




TOMCAT Brothers - animation from Piotr Ciereszyński on Vimeo.

Ilustrator sam zna proporcje i zdaje sobie sprawę czym jest Sztuka. Jego marzeniem jest malowanie obrazów tradycyjnymi technikami, tak aby móc oprawić swoją pracę w ramy zawiesić na ścianie i patrzeć na nią codziennie… My życzymy mu realizacji tych planów.


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 9 czerwca 2021

Z mojej płytoteki: Phaedra Tangerine Dream - podróż w czwarty wymiar

 

W zasadzie nigdy nie byłem znawcą muzyki elektronicznej. Staram się w swojej kolekcji posiadać płyty wartościowe, zwykle najpierw przesłuchuję a później kupuję. Nie dzielę muzyki gatunkami, płyty stoją alfabetycznie, poza kilkoma wyjątkami: osobno Beatlesi, Joy Division i całe 4AD. Reszta wg. alfabetu. 

Ostatnio pojawiła się znakomita okazja na Ebayu - płyta uchodząca za szczytowe dokonanie Tangerine Dream - Phaedra. W dodatku winyl e epoki, mało tego - jak napisano w komentarzu - płyta jest nowa (rzeczywiście gra jakby nie była nigdy wcześniej słuchana). A ponieważ nie miałem jej w kolekcji, luka została wypełniona. I jest. 

To najlepszy i legendarny skład TD - Froese, Franke i Bauman. Pierwszy z nich gra na melotronie, gitarze basowej, organach, drugi na moogu, klawiszach a trzeci organach. Wszyscy trzej na syntezatorze VCS3. Mimo tego bogactwa instrumentów muzycy mieli problemy z realizacją, bowiem całość nagrywali w żmudnym procesie na kasetach magnetofonowych, co w owym czasie było ogromnym przedsięwzięciem technicznym. Ale ja nie o tym. Ja o czymś, co natchnęło mnie podczas słuchania albumu.


Otwiera go długa (prawie 18 minut) - zajmująca całą stronę A suita Phaedra - kompozycja wszystkich trzech muzyków. Jak tytułowa bohaterka - grecka bogini, posiada wiele obliczy. Przechodzi przez kilka faz, od bardzo mechanicznej, przypominającej opisywany u nas album the Residents - Postcards from Patmos, wydany wiele lat później bo w 2008 roku (TUTAJ), do spokojniejszej. 

Stronę B otwiera kompozycja Froese - najlepsza i najbardziej romantyczna - Mysterious Semblance at the Strand of Nightmares. Trudno oprzeć się urokowi tego utworu. Melotron na którym gra Froese przypomina, że zespół powstał pod wpływem inspiracji karierą Beatlesów. Z kolei wiatr, czy odgłosy helikoptera przypominają dokonania takich klasyków jak Klaus Schulze i jego Timewind z 1975 roku (o tej płycie jeszcze napiszemy). Końcówka z charakterystycznymi wystrzałami, szumem morza, jak i brzmieniem syntezatorów przypomina natomiast coś innego... 

Rzucam szybko okiem na dorobek wielkiego wirtuoza elektroniki. Zaczynał w 1972 roku, ale album który wstrząsnął światem -  Oxygene (pisaliśmy o tej płycie TUTAJ) zrealizował po omawianej dziś płycie, bo w roku 1976. Mowa oczywiście o Jean Michelu Jarre, zatem natychmiast nasunęło mi się pytanie - kto od kogo. Przesłuchuję debiut i drugi album JMJ. I wiem, że brzmią totalnie inaczej, to nie jest ten Jarre jakiego znamy z epoki od Oxygene poczynając. Dowodzi to jak wielką siłę inspiracji mieli niemieccy muzycy (nie zapomnijmy, że album wydała potęga - wytwórnia Virgin).


Movements of a Visionary skomponowany znowu przez wszystkich trzech jest nieco bardziej dynamiczny, a kończący album Sequent C (kompozycja Baumanna) wycisza słuchacza i nastraja bardzo refleksyjnie. Jest także nieco mniej elektroniczna a bardziej idzie w kierunku czegoś co po latach nazwane zostało world music.


Tangerine Dream - Phaedra, Virgin
1974, producent: Edgar Froese, tracklista: 
Phaedra, Mysterious Semblance at the Strand of Nightmares, Movements of a Visionary, Sequent C.


Nie może być inaczej, musi być 6/6 za upór, nowatorstwo muzyczne i jeden z najpiękniejszych utworów muzyki elektronicznej jaki pozostawił po sobie genialny Froese, przechodząc w inny - czwarty wymiar (warto zobaczyć TUTAJ).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


wtorek, 8 czerwca 2021

Czarodziejki na obrazach Andrei Kowch

Jeśli potraktujemy malarstwo tak samo jak opisującą nasz świat literaturę, to pochodząca z Michigan Andrea Kowch (ur. 1986 r.) swobodnie cytuje na swoich obrazach krajobrazy znane z prac Andrew Wyetha (warto zobaczyć TUTAJ). I nie tylko umiejscawia akcję wśród pszenicznych pól i prerii Środkowego Zachodu Stanów Zjednoczonych, lecz zanurza nas w atmosferze niesamowitości niczym z filmów Hitchcocka.  Jej wydawałoby się urocze, ciepłe scenki, rozgrywające się w kuchni, czy właśnie na polach, noszą w sobie coś tajemniczego, coś, co czai się pod powierzchnią, niczym głębia ciemnego stawu pod kruchym lodem. 

Oczywiście obrazy Andrei Kowch są realistyczne. To nie ulega wątpliwości. Ale już ich znaczenie wykracza poza zwykłą chęć zarejestrowania wiejskiego pejzażu. Bohaterami jej prac są kobiety. I nie są to te wyemancypowane, zimne istoty, jakie obecnie są tak modne, lecz inicjatorki i kreatorki życia we wszystkich jego przejawach. Panują one nad światem udomowionym i dzikim, który poddaje się im, wchodząc za nimi do wnętrza domów. Bo oto na kolana kobiet wdrapują się króliki, ptaki, wrony i przepiórki siadają na ich rękach a ćmy, pasikoniki i motyle garną się i zdobią ich odzienie. 









Czy widzieliście film Czarownice z Eastwick - The Witches of Eastwick (1987) – w doborowej obsadzie Jacka Nicholsona, Cher, Susan Sarandon i Michelle Pfeiffer (o filmie pisaliśmy TUTAJ)? Tam także bohaterkami są kobiety, a magia którą dysponują jest najpotężniejsza… Tak samo jest u Andrei Kowch. Jej czarodziejki także wydają się panować nad wszystkim, co je spotyka. I na każdym z obrazów zachowują pewny siebie spokój… nawet gdy doświadczają tragedii, pożaru domu, skutków przemijania czy nawet śmierci… Marzycielskie i surrealistyczne emanują ponadczasową ludzką nadzieją, wykraczającą poza codzienną rutynę, by zasugerować, że dzieje się coś więcej niż widzimy – subtelnie łączą świat widzialny z niewidzialnym, pozazmysłowym.






Artystka na swoim blogu oraz w wywiadach chętnie opowiada o sobie, wyjaśniając kim są kobiety z jej obrazów. Otóż wszystkie istnieją naprawdę, są jej przyjaciółkami, kuzynkami. A natchnieniem dla jej prac są dzieła malarzy renesansu oraz Andrew Wyetha. Nic zatem dziwnego, że jej ulubionym obrazem jest portret Ginevry Benci pędzla Leonarda da Vinci (jedyny obraz renesansowego mistrza znajdujący się w Stanach Zjednoczonych) (LINK).


Inspiracją jej dzieł jest również muzyka. Wśród ulubionych zespołów i gatunków umieściła: Depeche Mode, Pink Floyd, Arcade Fire, Interpol, Dave Gahan, U2, The Cranberries, REM, Pet Shop Boys, The Cure, Dolores O'Riordan, Eurythmics, Enigma, Delerium, Sacred Spirit, Loreena McKennitt, Shawn Colvin, Coldplay, The Smiths, Simple Minds, OMD, The Romantics, Morrissey, muzykę alternatywną lat 80. i 90., new wave / dark wave lat 80., muzykę klasyczną i nie tylko. Pod tym ostatnim pewnie mieści się jeszcze kilka grup, w tym także te omówione przez nas. 




Warto zaglądać na blog artystki (LINK)  a także zatrzymać się gdy napotkamy jej obraz w sieci. Jest w nich coś, co napawa optymizmem, pomimo wszystko… Pomimo kruchości i eteryczności owej nadziei…

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


poniedziałek, 7 czerwca 2021

Isolations News 144: Strawberry Studio organizuje wieczór piosenek Joy Division a VIVE LE ROCK’S pisze o zespole, Cure i Opposition miksują, Café Royal Books o Manchesterze i Salford lat 80., Les Disques du Crépuscule wydaje, Dead Can Dance i Hante w nowym klipie, Castle Party, INO-ROCK i Rock na Bagnie - program

W Czwartek 16 września o 19.30 Strawberry Studio organizuje wieczór piosenek Joy Division, New Order, The Smiths, The Buzzcocks, Happy Mondays, Inspiral Carpets i The Stone Roses wykonywanych przez młodych muzyków i nowe zespoły ze Stockport. Dochód ma zostać przeznaczony na sfinansowanie wydania albumu na winylu Strawberry Studios Forever. Bilety do nabycia TUTAJ.


W temacie Joy Division - można nabyć nowy numer dwumiesięcznika VIVE LE ROCK’S. Na okładce zdjęcie zespołu (LINK). W środku wiele ciekawych kapel.


W temacie - Café Royal Books po publikacji zdjęć Daniela Meadowsa czyli Factory Records 1979 – 1980, której znakomity opis jest na naszym blogu (TUTAJ), oferuje kolejne wydawnictwo, tym razem są to 32 strony zawierające zdjęcia Iana Beesleya wykonane w  Manchesterze i Salford w latach 80. (LINK). Możemy pochwalić się, że przysłali nam je w gratisie do zdjęć Meadowsa, więc omówimy to wydawnictwo u nas wkrótce. Café Royal Books pozdrawiamy.


Les Disques du Crépuscule i Factory Benelux oferują darmowy sampler CD Daylight Upon Magic (TWI 1257) zawierający nowe i niezbyt znane utwory wydawnictwa z tego i przyszłego roku a do tego na nośniku jest jeszcze kilka ekskluzywnych utworów muzyków zaprzyjaźnionych z wytwórnią. Warunkiem otrzymania jest zamówienie przynajmniej jednego winylu lub dwóch  płyt CD pośrednictwem serwisu wysyłkowego wytwórni. Uwaga – płyta TWI 1257 nie będzie dostępna w sklepach! Pełna tracklista TUTAJ.

Morrissey z kolei nie może znaleźć wytwórni płytowej aby opublikować swój nowy album. Każda mu odmawia, nie tolerując i zarzucając brak tolerancji. Nowa płyta ma mieć 11 utworów, lista jest opublikowana TUTAJ


W klimacie chłodnych brzmień - Robert Smith (The Cure) potwierdził bliską publikację dwóch albumów zespołu (jednego ponurego a drugiego nie) oraz wydanie albumu solowego. Szczegóły ma podać za około 6 tygodni. Obie płyty The Cure są już na etapie miksowania (LINK).


The Opposition podał przedwczoraj wieczorem za pośrednictwem swojego profilu na FB szczegóły dotyczące nowego albumu Hope. Otóż będzie dostępny w kilku wersjach, różniących się dodatkami i oczywiście ceną. I tak: 

Winyl Box Set będzie zawierał album na winylu, CD z 14 utworami w tym demami Marka Longa, książkę i koszulkę z logo The Opposition (cena £50.00)

CD Box Set z albumem na CD, demo na CD, książką i koszulką (cena £40.00)

Oba pudełka będą dostępne w przedsprzedaży od 21 czerwca.

Sam album na winylu (za £20.00) lub na CD (za £10.00) staną się dostępne od 1 lipca (LINK). 

Poprzednia znakomita studyjna płyta zespołu została opisana przez nas TUTAJ


Inni mistrzowie chłodu - Dead Can Dance nakręcili nowy klip zatytułowany Mushin, który powstał w wyniku  współpracy filmowca Grahama Wooda i Brendana Perryego. Słowo Mushin jest terminem z filozofii Zen oznaczającym świadomość bez świadomości, również określany jako stan bez-umysłowości. Mushin osiąga się, gdy umysł osoby jest wolny od myśli negatywnych - gniewu, strachu lub o własnym ego podczas walki lub trudów codziennego życia. Forma klipu  jest inspirowana japońskim łucznictwem (Kyudo) i teatrem Noh.

Równie mrocznie - drugi utwór Hante z nadchodzącego albumu Morning Tsunami, który zostanie wydany 2 lipca przez Synth Religion jest już w sieci i gra powyżej. 

Na tegorocznym Castle Party Festival w Bolkowie od 8 do 11 lipca będzie można zobaczyć Clan of Xymox, Lacrimosę, Lebanon Hanover, Diary Of Dreams, Selofan, Artrosis, Clicks, As Night Falls, Give Up To Falure, Then Comes Silence, Hedone, Sexy Suicide, Das Funus, Closterkeller, Tides From Nebula i pewnie nie jest to cała lista. Program i bilety tutaj na stronie festiwalu (TUTAJ). Nas najbardziej cieszy GUTF - są znakomici i wiele osiągną, pisaliśmy o nich (mamy też wywiady) TUTAJ.


Skoro festiwale - ruszyła przedsprzedaż karnetów i biletów na Rock na Bagnie - TUTAJ.  Z tym, że obecna pula karnetów przeznaczona jest dla osób, które do 2 lipca 2021 będą w pełni zaszczepione przeciwko COVID-19. Przed wejściem na imprezę, oprócz biletu, weryfikowany będzie kod QR wydany przez Ministerstwo Zdrowia, który stanowi potwierdzenie statusu osoby zaszczepionej. Bez tych regulacji nie ma możliwości na dzień dzisiejszy zorganizować festiwalu. Ale te reguły nie wszystkim się spodobały i sprowadziły na Jacka „Żabę” Żędziana falę hejtu… Nasz wywiad z Żabą TUTAJ.


Do Polski po raz pierwszy ma (miała) przyjechać legendarna grupa Bauhaus. Daniel Ash (gitara), David J. (gitara basowa), Kevin Haskins (perkusja) oraz Peter Murphy (wokal) – to czterej muzycy, którzy w 1978 r. założyli legendarną grupę. 

W tym właśnie oryginalnym składzie wystąpią w Klubie Progresja (Fort Wola 22, Warszawa) w ramach Międzynarodowego Festiwalu Producentów Muzycznych Soundedit. Wystąpią lecz nie wiadomo dokładnie kiedy, bo koncert nie może odbyć się od zeszłego roku i choć przeniesiono go na czerwiec tego, do końca nic jeszcze nie jest pewne. A mimo to bilety są sprzedawane TUTAJ.

Rock-Serwis Piotr Kosiński i Kujawskie Centrum Kultury zapraszają do Inowrocławia na festiwal INO-ROCK, który odbędzie się 28 sierpnia w Teatrze Letnim. Bilety w sprzedaży od 7 czerwca w Empiku oraz TUTAJ. Wśród kapel nazwy niewiele nam mówiące.

Wracamy jutro, z bardziej znaczącymi nazwiskami i nazwami - dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.