sobota, 18 września 2021

Z mojej płytoteki: Temples - Sun Structures - nostalgiczna muzyka klimatycznego środka

 


Jakiś czas temu pisaliśmy o występie brytyjskiego zespołu TEMPLES w Radio KEXP (TUTAJ). Zespół klasyfikowany jako uprawiający rock psychodeliczny, choć tak naprawdę gra całkiem niezłą, wpadającą w ucho klimatyczną muzykę, z dość sporą dozą nostalgii. 

Zachęcony tamtym występem zakupiłem kilka lat temu ich debiut Sun Structures i nie rozczarowałem się. Najważniejsze jest to, że kapela wtedy była ewidentnie poza mainstreamem, album nagrany został bowiem dla małej niezależnej wytwórni londyńskiej Heavenly Records (tutaj zaczynali np. Manic Street Preachers, na których przyjdzie kiedyś u nas pora). Co ciekawe, wydawnictwo mimo że dość minimalistyczne, jest całkiem przyzwoite, ba nawet zawiera interesujący gadżet - zadrukowaną w środku część okładki, jak i fajny nadruk na CD - zapewne mający przedstawiać tytułowe Sun Structures



Autorem okładki albumu i zdjęcia zespołu są Abbie Stephens i Zoe Maxwell. Natomiast nas całością grafiki czuwał Thomas Caslin.


   

Tajemnicza budowla, wokół której jak figury na szachownicy rozstawieni się członkowie zespołu (Temples wtedy tworzyli James Bogshaw, Thomas Warmsley, Adam Smith i Samuel Toms) to tzw. Domek Trójkątny w Rushton, należący do jednych z najważniejszych atrakcji Northamptonshire

Został wybudowany w roku 1593 przez Thomasa Treshama na znak protestu. Człowiek ten spędził 15 lat w więzieniu pod koniec XVI wieku, za odmowę przejścia na protestantyzm, i po wyjściu, żeby potwierdzić swoją katolicką wiarę - sfinansował budowę. Domek dlatego pełen jest chrześcijańskiej symboliki, o czym można przeczytać TUTAJ.


Płytę otwiera bardzo dobry Shelter Song melodyjny i idealny na początek. To fajna nostalgiczna piosenka o przemijaniu miłości. Po nim tytułowy Sun Structures - ta piosenka znakomicie się zaczyna i rozwija, zwłaszcza ciekawe są solówki na klawiszach. Przypominają się lata 60-te po liftingu.

Podążaj swoją ścieżką, wewnątrz odysei

Rytualne znaki na pustynnym morzu

Poprowadź rzekę do wody

Zabierz ogień z drzew

Wydaje się, że to piosenka o jedności człowieka z przyrodą. Prawdopodobnie o podtekstach głęboko proekologicznych. The Golden Throne nie jest najlepszym utworem, zwłaszcza zwrotka, podobnie jak następujący po nim Keep in the Dark. Oba mają jakieś dziwne linie melodyczne zwrotek. Za to Mesmerise zmienia wszystko, a to co dzieje się po nim to już zupełny odlot... Piękna piosenka, chyba najlepsza z całego albumu - Move with the Season.

Kiedy nadejdzie czas, ruszaj gdy pora

Wystaw swoje młode ucho na dźwięk dnia

Kiedy nadejdzie czas, ruszaj gdy pora

Wystaw swoje uszy na dźwięk dnia


Kiedy nadejdzie czas, ruszaj za uczuciem

Tutaj rozpościera się słońce

Światło słoneczne w naszych umysłach

Przynosi nam życie

Czekam na to znalezisko

Zabierz je - to jedyne

Pomyśl o tajemnicach na całe życie

 

Kiedy nadejdzie czas, ruszaj gdy pora

Wyczul swoje młode uszy na dźwięk dnia

Kiedy nadejdzie czas, ruszaj za uczuciem

Słuchaj... 

Dobra passa trwa, bowiem Colours to Life też jest znakomity i trzyma poziom. Piosenka pełna jest ciekawych metafor, porównuje przeżycia do kalejdoskopu barw

Za to A Question Isn't Answered to zdecydowanie najsłabsza piosenka na tym albumie. Brrrrr. I to okropne klaskanie. Masakra. Za to The Guesser jest całkiem przyjemny a Test of Time jeszcze bardziej. To taki manifest nowych dzieci kwiatów.

W nocy jesteśmy na haju 

Nieważne

I przez chmury przybywamy, jak błyskawica na niebie,

I kiedy tańczymy na kamieniach, szkło pod naszymi stopami,

A z chmur przemawiaj natura.

Sand Dance Fragment's Light  kończą ten znakomity album. Na zakończenie piosenka idealna, żeby pożegnać się z fanami.

Wschód jest tam, gdzie mieszka zachodnie serce

Słoneczne usta pustyni

Zostań krzyczącym dzieckiem


Spalona w słońcu

Powraca grupa mężczyzn

Z podróży z daleka do

Nowego świtu


Dryfuj, a on przyjdzie rano 

Bóg odległej bieli

I rojące się usta

O astralnych kształtach 

Rozpadną się na kawałki


Kształty astralne

Przełamujące na swoich fragmentach światło

Włamują się w noc 


Ile w tym poezji...  

A później Temples mieli przetasowania personalne i po 3 latach nagrali album Volcano. Od kiedy jednak zobaczyłem ich na scenie, jak zmienili swój image w porównaniu do tych skromnych nieśmiałych chłopaków z występu w KEXP, aż boję się po ten album sięgnąć. Może kiedyś?

Na dziś Sun Structures to więcej niż 5 a mniej niż 6, czyli 5.5/6.  


Temples - Sun Structures, Heavenly Records 2014, producent: James Bagshaw, trackilsta: Shelter Song, Sun Structures, The Golden Throne, Keep in the Dark, Mesmerise, Move with the Season, Colours to Life, A Question Isn't Answered, The Guesser, Test of Time, Sand Dance, Fragment's Light.




piątek, 17 września 2021

Martyn Atkins: współpracownik Petera Saville'a w Factory Records, współtwórca okładki Closer Joy Division i okładek Depeche Mode


Jednym z współpracowników Petera Saville'a w Factory Records był Martyn Atkins, Brytyjczyk, ur. 1959 w Huddersfield, w hrabstwie Yorks

Jego nazwisko znajduje się na okładce Closer, obok nazwiska Petera Savillea oraz Bernarda-Pierrea Wolffa, autora zdjęcia grobowca z Cmentarza Staglieno w Genui, które zdobi wierzch okładki (warto zobaczyć TUTAJ). 

Atkins był także współprojektantem i projektantem innych obwolut płyt wydanych przez Factory Records, współpracował tam z takimi zespołami jak Minny Pops, Section 25, ACR i innymi (wszystkie jego realizacje wymienione są TUTAJ). Oprócz tego był twórcą (obok oczywiście Petera Saville'a) przypinek wytwórni Fractured Music (FAC-21), działającej w ramach koncernu Factory Records, której dyrektorem był Rob Gretton, manager Joy Division (pisaliśmy o nich TUTAJ, zwracając uwagę na ich niezwykłe podobieństwo do logo polskiej fabryki samochodów FSO… ). O tym, jak faktycznie doszło do powstania tego znaczka, wyjaśnił Matthew Robertson w książce z 2006 roku FAC 461 Factory Records The Complete Graphic Album (LINK). Napisał tam tak: To Martyn Atkins zaprojektował propozycję nowego logotypu Fabryki. Oparł się w tym na kształcie zbliżonym do 'f' znanym z wycięć w pudłach rezonansowych instrumentach strunowych (takich jak skrzypce), lecz jego elegancja była daleka od industrialnej estetyki znaków Petera Saville, więc pomyślał, że byłoby to odpowiednie dla firmy Fractured Music, związanej z Joy Division. Znak ten został zastosowany do kilku wydawnictwach zespołu i często był mylony z oznaczeniem Factory.


Równolegle do pracy na rzecz Factory Records, Atkins robił okładki dla innych zespołów grających w Manchesterze, Liverpoolu, Glasgow i Londynie. Pod jednym z artykułów w Internecie o albumu Leave In Silence Depeche Mode tak opisał tamten czas w komentarzu: Poznałem Daniela [Millera] i zespół [Depeche Mode] po jego wydaniu [czyli po wydaniu singla], w tym czasie pracowałem dla Factory, dla Joy Division, A Certain Ratio itp. A także dla Zoo, Bunnymen, Teardrop Explodes itp. Uwielbiałem typografię, tworzenie projektów logo i wymyślanie koncepcji fotograficznych, a oni szukali kogoś, kto miał dobre koncepcje grafiki i obrazów, które można by przełożyć z okładek płyt na reklamy i marketing, aby nadać Depeche potężną, spójną tożsamość. W tym czasie remiksy i specjalne 12 wraz z merchandisingnem stawały się bardzo ważne dla marketingu zespołu. To był fantastyczny czas, bardzo mi się to podobało.

 


Leave In Silence, pierwsza praca, za którą byłem odpowiedzialny, wyszła przed albumem i miała dać przedsmak nadchodzącego albumu. Mieliśmy już pomysł na zdjęcie na okładkę, wyreżyserowałem sesję z Brianem w miejscu niedaleko Duxford w Cambridgeshire, które znalazłem. Projekt sprawdził się całkiem dobrze i ugruntował kierunek, którego brakowało ich pierwszemu albumowi, Daniel i chłopaki byli zachwyceni. Myślę, że jeśli porównasz A Broken Frame ze Speak and Spell, to zauważysz, że naprawdę pomogło to nadać zespołowi wizualną wiarygodność. Miałam szczęście, że miałem odpowiednią fryzurę, nosiłem takie skórzane spodnie jak należało i jeździłam na motocyklu we właściwym czasie, więc wszedłem! (LINK).


Podobnie, zaskakującym zbiegiem okoliczności, który raczej nie był przypadkowy, Atkins wykonał większość okładek płytowych znanych, popularnych zespołów ostatnich 40 lat. Ich pełna lista jest TUTAJ. Nawet w tym roku, mimo Pandemii, zdążył zaprojektować opakowanie reedycji albumu Toma Petty, wydanego w latach 80. czyli Wildflowers & All the Rest oraz do płyty ze ścieżką dźwiękową dokumentu Celebrate the Music of Peter Green własnej produkcji, będącego zapisem live koncertu, który zorganizowali 25 lutego 2020 roku ku czci Petera Greena muzycy Fleetwood Mac. Stało się to pięć miesięcy przed śmiercią Greena. Na tym jedynym w swoim rodzaju koncercie w The London Palladium można było zobaczyć występy takich gości jak: Neil Finn (Crowded House), Noel Gallagher (Oasis), Billy Gibbons (ZZ Top), David Gilmour (Pink Floyd), Kirk Hammett (Metallica), Jonny Lang, John Mayall, Christine McVie (Fleetwood Mac), Pete Townshend (The Who), Steven Tyler (Aerosmith) i Bill Wyman (The Rolling Stones). Dodajmy jeszcze, że premiera filmu odbyła się parę dni temu, we wrześniu tego roku.


W ten sposób dotknęliśmy jeszcze jednego profilu działalności Martyna Atkinsa: produkcji filmowej. Atkins robił i robi teledyski. Wyreżyserował wideoklipy dla takich grup i piosenkarzy jak: Depeche Mode: Strangelove i Little 15, Alice in Chains: Sea of Sorrow, Lenny Kravitz: Circus, Toma Petty: You Wreck Me, Goo Goo Dolls: The Only One i Name, Jeff Lynne: Mercy, Mercy i dla Johnny Casha: Rusty Cage. 

Z dużych form trzeba wymienić muzyczne filmy dokumentalne: Slash - Raised On The Sunset Strip (2014) i Mr Blue Sky - The Story of Jeff Lynne & Elo (2012). Jak więc to możliwe, aby taka osoba w zasadzie pozostała anonimowa? Nie przeprowadza się z nią wywiadów, nie zaprasza na spotkania z widzami? Atkins nie ma nawet profilu w popularnej Wikipedii ani własnej strony internetowej. Co więcej - nie wiadomo nawet jak wygląda! Przypisywane mu zdjęcie, jakie krąży w Internecie ukazuje Revd. Dr Martyna Atkinsa, generalnego sekretarza Kościoła Metodystów… Z tego co udało nam się z trudem ustalić, w przeszłości Martyn Atkins związany był ze studiem Town & Country Planning Design, które  jakiś czas temu zostało przemianowane na T&CP Associates, a w 1989 r. kupione przez Srtylorouge (LINK).

Reżyser, projektant, scenarzysta, rysownik…. Sporo jak na jedną osobę. 

Szerokie zainteresowania połączone z dyskrecją i wręcz niechęcią do rozgłosu… Atkins pracował w czasach wczesnego Factory Records i do dzisiaj tworzy dla znanych muzyków. Aż się prosi, aby teraz o nim zrobić film… a przynajmniej wnikliwiej opisać jego postać. Liczymy w tej sprawie na naszych czytelników: przysyłajcie informacje i weryfikujcie to, co napisaliśmy. Bo Ziny, jak powiedział Ian Curtis, są przyszłością świata.


Dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

czwartek, 16 września 2021

Ang Kiukok i światy jego wyobraźni

Ang Kiukok (1931-2005) zupełnie przypadkiem został malarzem. I nie chodzi tutaj o talent, bo ten go nie opuszczał. Wychował się w Davao na Filipinach w rodzinie chińskich imigrantów, żyjącej z maleńkiego sklepiku, jednak Ang niech chciał na tym poprzestać, miał większe ambicje. I pewnego dnia zdarzył się cud. Jego szkoła zaprosiła chińskiego artystę Tan Kok Kinga aby poprowadził zajęcia ze sztuki i rzemiosła. Artysta od razu zwrócił uwagę na Anga, udzielał mu nawet prywatnych lekcji. Po kilku latach, gdy Ang ukończył szkołę średnią w końcu zdobył się na odwagę i oznajmił rodzinie jaką chce iść drogą.






Nie spotkało się to z akceptacją. Jednak wbrew życzeniom ojca, Kiukok rozpoczął studia artystyczne na Uniwersytecie Santa Tomas w Manili, gdzie spotkał Vicente Manansala który stał się jego mentorem i przyjacielem na całe życie. I udało mu się. Odniósł sukces. Jego prace, tworzone w stylu będącym połączeniem cech kubistycznych, ekspresjonistycznych i surrealistycznych zdobyły uznanie krytyków i publiczności. Zatem pracował, żył, wystawiał. Zmarł na raka prostaty w wieku 74 lat w Quezon City na Filipinach. Pozostawił żonę i czworo dzieci...




Mimo, że tematem jego obrazów są dość drastyczne sceny, to oddawał je z wielką umiejętnością i bardzo realistycznie. Kiukok malował głównie bezpańskie psy, walczące koguty, liczne wizerunki Ukrzyżowanego Chrystusa (był katolikiem) a także podobizny udręczonych, nieszczęśliwych kochanków, choć oczywiście nie tylko... Ogólnie można w skrócie stwierdzić, że przenosił na płótno wizje agonii, smutku i szaleństwa. Nawet jego martwe natury posiadają rys dramatu.


Z biegiem czasu jego sztuka stopniowo jednak łagodniała i pod koniec życia tworzył obrazy klaunów-arlekinów żonglujących i błaznujących. Choć czy aby na pewno? 







Jego malarstwo, jak to zwykle, bywa włożono do szufladki, opatrując je etykietką, o czym już wspomnieliśmy - malarstwa ekspresjonistycznego z elementami kubizmu i surrealizmu. Oczywiście odpowiada to prawdzie.  Jednak nie wyjaśnia, na czym polega jego niepowtarzalny styl. Otóż tworzył bardzo emocjonalne kompozycje, używając mocnej, zdecydowanej, lecz zredukowanej palety kolorów. I wydaje się, patrząc na jego prace, że można by na ich podstawie tworzyć witraże, bo namalowane przez niego struktury tak są spolaryzowane na mniejsze płaszczyzny. Co możemy jeszcze o nim napisać? Jego imię Kiukok oznacza uratować kraj. Nadał mu je ojciec, bo gdy się urodził Chiny były zagrożone inwazją Mandżurów.  Można zatem zauważyć, że imię to wyznaczyło mu drogę. Ang Kiukok całe życie ratował światy - światy swojej wyobraźni...


Czytajcie nas  - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 15 września 2021

Joy Division w książce Shadowplayers Jamesa Nice'a cz.12: Po samobójstwie Iana Curtisa z Joy Division

  


Poprzednie części streszczenia fragmentów poświęconych Joy Division w książce Jamesa Nice'a można odszukać (kolejno od pierwszej do jedenastej) TUTAJTUTAJTUTAJTUTAJTUTAJTUTAJTUTAJTUTAJTUTAJTUTAJ i TUTAJ.

Omawiany dziś fragment zaczyna się od przytoczenia znanych powszechnie faktów związanych z reakcją członków Joy Division na wiadomość o śmierci wokalisty (pisaliśmy o tym TUTAJ). 

Kremacja odbyła się 23.05.1980 w Macclesfield, przed ceremonią Wilson zaprosił wybranych muzyków z Factory żeby zobaczyli ciało. Wśród gości byli: A Certain Ratio, Section 25, Cabaret Voltaire, oraz Annik Honore. Pozostali członkowie Joy Division odmówili zobaczenia ciała Iana Curtisa, czego później żałował Peter Hook. Zaproszony też został Paul Morley, celem napisania za jakiś czas biografii zespołu. 

Steven Mallinder z Cabaret Voltaire wspomina to tak: Zostaliśmy poproszeni żeby zobaczyć ciało Iana. W tamtym czasie byliśmy ze sobą blisko. Zaproszenie to nie było czymś upiornym. To była taka surrealistyczna seria wydarzeń, że w tamtym czasie nikt z nas nie umiał sobie z nią poradzić.


Factory obchodzili stypę po wokaliście Joy Division przy 86 Palatine Road obfitymi ilościami alkoholu, oglądając zrealizowany właśnie film o Sex Pistols The Great Rock and Roll Swindle. Towarzyszyły temu szok, frustracja i zakłopotanie. Larry Cassidy stwierdził, że wszyscy członkowie kapel Factory byli nieźle sfrustrowani. Zaszokowaniu towarzyszyły rozmowy o tym jak samolubnym czynem jest samobójstwo. Zarówno Morris jak i Hook doznawali sprzecznych emocji. Nie płakaliśmy na jego pogrzebie. Na początku byliśmy źli. Byliśmy absolutnie rozbici. Nie tylko straciliśmy kogoś, kogo uważaliśmy za przyjaciela. Straciliśmy też zespół, coś dla nas najważniejszego.


Przez kolejnych 15 lat ukazywały się nowe fakty dotyczące samobójstwa Iana Curtisa, począwszy od książki Deborah Curtis, a skończywszy  na wywiadach z członkami zespołu, i publikacji listów Curtisa do Honore w 2006 roku. W tamtym czasie informacje o tym co się działo nie wydostawały się poza wąskie grono ludzi z Factory i rodzinę. Tak więc wielu dziennikarzy żyło spekulacjami. Na przykład Dave McCullough przytoczył plotkę, że Curtis postradał zmysły, i napisał rozpaczliwe pożegnanie z liderem Joy Division (warto zobaczyć TUTAJ). Nie wspomniał o kłopotach zdrowotnych lidera zespołu.  

Gretton czekał na jakieś wyniki ze śledztwa. Przytaczane fakty odbiegały od jego oceny rzeczywistości.   nie zgadzał się z faktem, że Curtis cierpiał na poważną depresję, nie było tego widać. Tydzień wcześniej kiedy kupowali nowe ubrania na wyjazd do USA był bardzo zadowolony. Jego problemy rodzinne miały charakter osobisty, doradzali mu, ale to nie były sprawy zespołu. 7.04. próbował popełnić samobójstwo, 22.04. miał wizytę w klinice psychiatrycznej jako pacjent dochodzący. W pewien sposób oszukiwał zespół, nie chciał ich zawieść, choć o samobójstwie wspominał już od wczesnych lat jako nastolatek.


W czerwcu ukazał się LWTUA, a pozostali członkowie zespołu pozostali bez środków do życia ponieważ wcześniej porzucili swoje prace. 26.07 ukazał się Closer. Album sprzedał się w USA w 15 000 egzemplarzy, co dziwne, większy sukces odniósł singiel flexi (pisaliśmy o nim TUTAJKomakino, Incubation i As You Said który sprzedał się w 75 000 egzemplarzach. W UK Closer ulokował się na pozycji 6 tutejszej listy płytowej (warto zobaczyć TUTAJ).


Annik Honore po śmierci i pogrzebie Iana Curtisa przebywała przez kilka miesięcy w małej wiosce koło Mons w mieszkaniu swojej babci. Jeśli chodzi o śmierć Curtisa to w relacji pozostałych członków zespołu najbardziej przeżył ją Bernard Sumner. Próby zastąpienie Iana kimś z zewnątrz spełzły na niczym. 

Wspominają, że w tamtym czasie mieli tylko dwie piosenki - Ceremony i In a Lonely Place (zresztą obie z repertuaru JD - TUTAJ). Wkrótce zaczęły powstawać nowe kompozycje. Teraz, w przeciwieństwie do czasów Joy Division, zaczęli spędzać więcej czasu razem i więcej próbować - ich głównym celem było nie tylko zastąpienie Iana na wokalu ale i wypracowanie nowego stylu pracy, bowiem w Joy Division to Ian wszystkim dowodził. 

Zarejestrowali pierwszą sesję dzieląc wokale po równo - starali się sprawdzić, kto z nich wypadnie najlepiej. Rob Gretton miał pomysł żeby Stephen Morris śpiewał za Curtisa. W końcu do zespołu dołączyła Gillian Gilbert a wokalami zajął się Bernard Sumner.

Na tym kończymy nasze streszczenia książki Jamesa Nice'a do której zapewne wrócimy jeszcze omawiając inne mało znane aspekty działalności Factory. Tymczasem czekają nowe książki które omówimy już wkrótce.

Dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

wtorek, 14 września 2021

Peter Elson: najlepszy ilustrator science fiction i fantasy?

Są ludzie, których twórczość zawsze będzie inspirować. Niewątpliwie należy do nich ilustrator i malarz Peter Elson (1947-1998) który odszedł nagle. Zmarł na zawał serca w Skegness, kiedy wraz z kolegami pracował nad muralem w Butlins, odpoczywając po pracy w hotelowym barze. Jego agentka i przyjaciółka Carol Butfoy zostawiła o nim takie świadectwo:


Po raz pierwszy spotkałam Petera w Ealing Art College w latach 60-tych. Peter przez rok studiował projektowanie mody i zdecydował się przejść na grafikę. Po roku zrobiłam to samo. To było ekscytujące miejsce. Zmieniały się czasy, a my chcieliśmy zmieniać się wraz z nimi. 


Peter był bardzo utalentowanym artystą, pełnym pomysłów. Potrafił narysować wszystko. W przeciwieństwie do większości z nas, mógł po prostu tworzyć prace bez konieczności rozmyślania o tym co by narysować. Szybko staliśmy się dobrymi przyjaciółmi.

Po ukończeniu college'u Peter przeniósł się do Colchester, ale nadal utrzymywaliśmy kontakt, w 1977 roku wziął udział w konkursie na grafikę SF i wygrał. Zaczęły napływać prowizje. Mieszkając i tworząc w Colchester, potrzebował w Londynie kogoś, kto zajmowałby się jego klientami i znajdował nowych. Jego pierwszy agent okazał się nieskuteczny. Potem przyszedł do mnie. - Możesz sprzedawać różne rzeczy, Carol - powiedział. - A co jest najlepsze, ufam ci.



Więc zostałam jego agentem i tak narodziła się agencja Sarah Brown. Nazwa była kombinacją Sarah (imienia, które lubił Peter) i Browna (co moim zdaniem brzmiało wiarygodnie). W ciągu następnych lat pozyskiwaliśmy coraz więcej artystów SF i Fantasy, ale Peter był zawsze dla mnie na pierwszym miejscu bo według mnie był najlepszy.



Peter zmarł o wiele za wcześnie, ale przynajmniej siedział w barze z drinkiem. Są gorsze rzeczy. Na jego pogrzebie ksiądz powiedział, że odtąd prawdopodobnie „będzie wychodził na obchód” w niebie. Lubię myśleć, że on też tam maluje, ale teraz bez terminów, które czasami mogłyby sprawić, że praca, którą kochał, była również obowiązkiem.



Był głównie ilustratorem, lecz kiedy popyt na książki science fiction w Anglii zmniejszył się, utrzymywał się na powierzchni, malując scenografie teatralne i dekoracje parków rozrywki. Był niewątpliwie geniuszem a przez to samotnikiem....



Szkoda, że jego prace i postać w zasadzie została zapomniana. Bo wykonane ilustracje dziesiątek książek SF, głównie takich pisarzy jak Patricka Moore'a, Johna Wyndhama i Roberta Heinleina (spis książek które ilustrował jest TUTAJ), wizje jakie tam zamieszczał, wywarły ogromny wpływ na wyobraźnię pisarzy i reżyserów science fiction. Patrząc na jego prace podziwiamy bezkresy jego fantazji. Wydaje się, że osobiście uczestniczył w opowieściach, które ilustrował i z natury skopiował krajobrazy innych światów, statki kosmiczne i nieziemskie stwory... A malował tradycyjnymi technikami, nigdy nie zajmował się grafiką komputerową.


Siostra Elsona, Pam, opiekuje się jego spuścizną złożoną z ponad 300 obrazów i grafik. Dopóki żył Peter Pam nie zdawała sobie sprawy z rozmiarów talentu brata, doceniła go dopiero gdy odszedł. Wówczas założyła stronę na jego temat, gdzie można zobaczyć jego prace a nawet je zakupić (LINK). 


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 13 września 2021

Isolations News 158: Plakat Unknown Pleasures z kolekcji Grettona jak za darmo, Haslam gościł Mitchella, Lebanon Hanover w Polsce, wystawa Beksińskiego, mural Flinta, unikalne wydanie Lennona, McCartney wspomina, wywiad z Eldritchem, Hookim i Argabrihtem, Paris Alexander - debiut, Cantrell z nowym singlem, wraca Matix

Na eBay można zakupić plakat Unknown Pleasures Joy Division z potwierdzeniem, że należał do zbiorów samego Roba Grettona (LINK). Nas nie tyle dziwi cena, co fakt, że sprzedaje to straszny skąpiec - pewnie Szkot. Zarobi krocie, ale kupujący musi jeszcze zapłacić za przesyłkę... 

Przypomina się stary dowcip o Szkotach. Przychodzi młody Szkot do szkoły i chwali się nowym zegarkiem. Pada pytanie - skąd go masz? Na co młody odpowiada: Tata mi sprzedał na łożu śmierci.


W klimacie Factory Records - 7 września w Central Library w Manchester Dave Haslam z okazji premiery swojej nowej książki All You Need is Dynamite: Acid, the Angry Brigade, & the End of the Sixties spotkał się z Bruce Mitchellem, współtworzącym zespół Durutti Column (LINK). 

Na stole naleweczka i miło jest. Wrzuciliśmy na TT pod wpisem o tym wydarzeniu pozdrowienia dla Viniego, ale pozostały bez echa. A propos - W niedzielę 12 września o 13 w BBC można było posłuchać wywiadu Liz Kershaw z Petrem Hookiem (LINK).

Chłodnawo się zrobiło i nostalgicznie, zatem pora na newsa o muzyce w takim klimacie. 16 października do Wrocławia w klubie Zaklęte Rewiry zagrają Lebanon Hanover

Byli w Polsce w lipcu ale podobno tak im się podobało, że wracają (LINK). Pisaliśmy o nich zanim stało to się modne TUTAJ.


Także we Wrocławiu, ale 13 listopada, odbędzie się wielki koncert multimedialny połączony z wystawą obrazów jednego z najwybitniejszych polskich malarzy pt.: Świat Mistrza Beksińskiego (LINK). O samym artyście pisaliśmy u nas wielokrotnie (TUTAJ) i tyle samo razy jeszcze napiszemy.


Jedni imprezy ogłaszają, za to inni odwołują. Massive Attack odwołało koncert w Liverpoolu z powodu decyzji klubu, który ma zorganizować targi broni AOC Europe 2021. Impreza ta odbędzie się w tym miejscu w przyszłym miesiącu (12-13 października) (LINK). 

A co ma piernik do wiatraka? Krzywdzą tylko swoich fanów. Rozumiemy, że w przypadku wojny muzycy Massive Attack polecą na wroga z kijami? 


Bo przecież Happiness is a Warm Gun jak śpiewali Beatlesi. Może teraz zatem o nich.

W dniu 10 września przypadła 50 rocznica Imagine Johna Lennona. Z tej okazji Abbey Road Studios ogłosiło wydanie zestawu 500 ręcznie robionych folio  singla we współpracy z samą Yoko Ono. Koszt płyty - 250 funtów (LINK). z kolei Paul McCartney opowiedział, jak to wraz z Georgiem Harrisonem wykonywali znaną kompozycję J.S. Bacha, dokładnie Bourrée e-mol 

i jak ten utwór wpłynął na ich własną twórczość - jego fragment znalazł się w refrenie piosenki Blackbird z albumu The White Album (LINK). Klasyka z klasyki. 


Kiedyś nazywali to zżynką, teraz inspiracją.


Klasykiem gatunku za to są Sisters of MercyPojawił się wywiad z Andrew Eldritchem  który jest zatytułowany  Niczego nie żałuję, ale jestem pewien, że inni żałują rzeczy, w których brałem udział. 

Muzyk deklaruje w nim, że nie wybiera się na emeryturę (LINK). O tym co obecnie porabia lider SOM pisaliśmy niedawno TUTAJ. Oby w końcu zauważył, że jego występy to delikatnie mówiąc żenada...

Inny klasyk - człowiek który wystąpił na pierwszym amerykańskim wydawnictwie Factory Records - Stuart Argabriht z Ike Yard i Black Rain zapowiedział współpracę z Roberto Longo, amerykańskim artystą, filmowcem, fotografem i muzykiem Pictures Generation Generation

Efekty ich wspólnych działań będą widoczne w przyszłym roku (LINK). Nasz wywiad z muzykiem jest TUTAJ.

W klimatach chłodnego grania - 10 września wyszedł debiutancki album Paris Alexander. Współtwórcą i współproducentem streamingu jest Eirene, a wśród brzmień można usłyszeć Karla Morten Dahla, nagraniem, zmiksowaniem i masterowaniem zajęła się wytwórnia Blue Door Studios w Brighton. Album do nabycia jest TUTAJ. Próbka gra powyżej.

Za to Jerry Cantrell udostępnił drugi singiel i tytułowy utwór ze swojego nadchodzącego solowego albumu Brighten (LINK). Album zrealizowany przez Tylera Betta ukaże się 29 października. Płytę można już zamawiać w przedsprzedaży (TUTAJ). 

Jak słychać Alice in Chains wiecznie żywy.


Tak ja wiecznie żywą pozostaje też jedna z najlepszych produkcji science fiction. 18 lat po premierze Matrix Revolutions pojawił się zwiastun Matrix 4, Resurrections.


Również wiecznie żywą będzie muzyka Dream Theatre. Świadczy o tym fakt, że amerykańscy progresiści Mastodon w październiku wydadzą nowy album Hushed And Grim (LINK). W związku z tym zademonstrowali oficjalny wideoklip do jednej z piosenek albumu,  Pushing the Tides. 

Nas nie przekonuje, ale może kogoś innego?


Za to a kto umarł, ten nie żyje... W Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom odsłonięto mural frontmana Prodigy, Keitha Flinta

Malowidło w Dalston, we wschodnim Londynie, wykonał uliczny artysta z Manchesteru Akse P19 (wcześniej zrobił mural z Ianem Curtisem). 

Wybór miejsca związany jest z historią The Prodigy, w pobliżu zespół zagrał swój pierwszy koncert, dokładnie w Four Aces, w Club Labyrinth

W marcu 2019 roku Flint został znaleziony martwy w swoim domu w Essex, muzyk miał 49 lat…  (LINK). 

Choć mural jest piękny śmieszą nas takie akcje. Może zamiast tego warto pomyśleć, jak tym ludziom pomagać ZANIM popełnią ten desperacki czyn. Przypominamy, że zarówno Ian Curtis, jak i Keith Flint w chwili samobójstwa pozostawieni zostali sami sobie... 

Cóż, jak mawia klasyk: Każdy Cię kocha gdy jesteś już martwy.

Zaleciało niemiłym klimatem, wiec może pora posprzątać? Firma iRobot opracowała nowy model zdalnie poruszającego się odkurzacza, który podobno rozwiązuje jedno z największych wyzwań branży:  Roomba j7+ jest wyposażony w zaawansowaną sztuczną inteligencję, dzięki której automatycznie będzie wykrywać i unikać psich kup, przez co właściciel takiego robota nareszcie uniknie skutków rozwleczenia pamiątki po pupilu po podłodze (LINK).

Wielbiciele kotów sprzeciwiają się tej jawnej dyskryminacji! 

My wracamy jutro - dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.