Jakiś czas temu opisaliśmy obecne losy muzyków Sisters of Mercy (LINK). Podaliśmy informacje w o wszystkich, którzy według nas wnieśli istotny wkład w twórczość grupy. Pominęliśmy jednak (celowo) wokalistę i frontmana Andrew Williama Harvey Taylora znanego pod scenicznym pseudonimem Andrew Eldritch, bo uważamy, że zasłużył na osobny tekst.
Zespół Sisters of Mercy jest swoistym fenomenem (opisaliśmy doskonały koncert SOM w Brixton Academy w 1983 r. (TUTAJ) oraz ich znakomity boxet Floodland (TUTAJ) a także sesję u Peela TUTAJ ). Działa już ponad 40 lat (powstał w 1980 roku, założyli go Eldritch i Gary Marx), ma na koncie jedynie trzy, długogrające płyty studyjne (ostatnia z 1990 r.), a obecnie prowadzi jedynie działalność koncertową wraz ze zmienną ekipą muzyków, z których jedynym stałym od początku jest założyciel formacji, czyli Andrew Eldritch.
By przeciwdziałać mrocznemu wizerunkowi grupy, Andrew podjął próbę radykalnej zmiany wyglądu: na przełomie wieków pojawił na koncercie w kolorze blond (jego naturalne włosy są jasne, lecz muzyk farbował je na czarno), później ogolony i z brodą, obecnie pojawia się ogolony i w czarnych okularach. Na 20. rocznicę wybrał jasnożółty plakat promujący tourne koncertowe, a ich strona internetowa jest jaskrawoczerwona (LINK).
Ciężki charakter Eldritcha może mieć swoje źródła w jego przeszłości. Miał dość trudne dzieciństwo – rodzina tułała się po całym świcie, bo jego ojciec pracował w Królewskich Siłach Powietrznych. Przez pewien czas mieszkał w Singapurze, potem zajmowali się nim dziadkowie co wiązało się z przeprowadzką do Anglii, do miasteczka Great Malvern. Szybko nauczył się czytać, a w 1977 roku rozpoczął studia lingwistyczne (germanistykę i romanistykę) na Uniwersytecie Oksfordzkim. Na tym etapie nic nie wskazywało na to, że Taylor zostanie muzykiem, rzekomo nawet miał zakaz wstępu na szkolne lekcje muzyki bo wg nauczyciela nie miał słuchu, a na studiach myślał o karierze urzędniczej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Lecz zanim ukończył studia coś wydarzyło się… I Taylor opuścił Oksford, przeniósł się na Uniwersytet w Leeds, aby kontynuować studia językowe lecz chińskiego. Kurs chińskiego w Leeds wymagał jednak od studentów spędzenia roku w Pekinie. Taylor tego nie zaakceptował i porzucił studia ostatecznie.
Leeds było i jest bardzo różne od Oxfordu. Pod koniec lat siedemdziesiątych miasto mocno ucierpiało w wyniku spowolnienia gospodarczego w brytyjskim przemyśle ciężkim, panowało w nim bezrobocie, marazm i… rozwój muzyki undergroundowej punk. Kilka tygodni po przeprowadzce do Leeds Taylor zobaczył nowojorski zespół Ramones na uniwersytecie a potem zaprzyjaźnił się Markiem Pairmanem (Garym Marxem), który miał gitarę. Założenie zespołu stało się więc czymś naturalnym. I tak pod koniec 1980 roku Sisters of Mercy składał się z dwóch członków, a singiel - Damage Done – został wydawany we własnej, specjalnie w tym celu założonej przez nich wytwórni Merciful Release. Na samym początku Eldritch grał na perkusji, lecz szybko przestał, bo z tego obowiązku zwolnił go Doktor Avalanche, czyli automat perkusyjna w zasadzie seria takich automatów. I tak, po latach, ta mechaniczna perkusja stała się jedynym lojalnym przyjacielem Eldritcha (o zmiennych składach SOM pisaliśmy wcześniej). Można więc uznać, że Sisters Of Mercy to Eldritch. Nie ma on ani własnej rodziny ani chyba bliższych przyjaciół. Nie nagrywa, nie tworzy nowej muzyki, a zamiast tego nieustannie koncertuje, podtrzymując swój mit. W 2015 roku z okazji wydania debiutanckiej płyty zespołu wydał zestaw winylowy zawierający również EP-ki Body And Soul, No Time To Cry i „Walk Away” z ery Hussey / Marx.
Spekulacje na temat wydania nowego albumu Sisters of Mercy zostały wznowione w listopadzie 2016 roku, kiedy Eldritch został zacytowany przez witrynę TeamRock: Mogę powiedzieć jedno: jeśli Donald Trump faktycznie zostanie prezydentem, będzie to wystarczający powód, abym wydał kolejny album. Nie sądzę, żebym mógł milczeć, gdyby to się stało. Trump nie został ponownie wybrany i to wystarczyło, aby nowa płyta nie powstała.
Artysta w ostatnich latach kilka razy (z zespołem) występował w Polsce. Za każdym razem zbierał ambiwalentne recenzje. Z jednej strony wierni fani byli szczęśliwi, że na żywo mogli usłyszeć znane hity a z drugiej strony byli rozczarowani popisami wokalnymi Eldritcha, słabo słyszalnymi, niemelodycznymi, przez co koncerty określane były jako obiektywnie koszmarne (LINK) i (LINK). Kolejny koncert SOM zostanie wzmocniony przez drugą legendę, jaką jest Peter Hook. Wspólnie wystąpią 28 października we Wrocławiu (TUTAJ). Zagrają utwory Joy Division…
Według Patrici Morrison, Eldritch boi się. W jednym z wywiadów tak o tym powiedziała: kazał mi podpisać że będę milczeć, więc nie wolno mi mówić o tamtych czasach [gdy występowała z SOM]. On się boi. Nie wiem, czego się boi (LINK).
My także możemy spytać, czego boi się Andrew Eldritch? I czy to ten lęk nie pozwala mu tworzyć?
(Zdjęcia pochodzą ze strony LINK).
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz