sobota, 26 marca 2022

Wszystkie murale z Ianem Curtisem z Joy Division

Niedawno opisaliśmy mural, którego tematem jest Ian Curtis autorstwa AkseP19, artysty ulicznego (LINK). Rysunek, który powstał na zlecenie Rady Wschodniego Cheshire zdobi elewację budynku przy Mill Street, naprzeciwko dworca autobusowego w Macclesfield.  Jest to już drugi obraz AkseP19 z portretem wokalisty Joy Division, wcześniej ozdobił elewację szczytową budynku przy Port Street w Manchesterze. Patrząc na obie te realizacje zadaliśmy sobie pytanie: ile i gdzie wykonano dotąd podobnych prac, to jest dzieł związanych z Ianem Curtisem lub szerzej patrząc, z Joy Division?

Przeszukując czeluści Internetu napotkaliśmy znane wszystkim fanom przykłady pamięci o manchesterskim zespole, a także zapomniane lub jeszcze nie rozpropagowane. A zatem po kolei:

Najstarszym pomnikiem Iana Curtisa jest namalowany w 1981 roku napis na murze oporowym wiaduktu przy Wallace Street w Wellington, naprzeciwko starych budynków politechniki (obecnie School of Music and Creative Media Production Uniwersytetu Massey). Pierwotnie napisano tam tylko zdanie Ian Curtis RIP ale z czasem dodano kilka innych elementów, w tym biały krzyż oraz tekst 1956-1980, Walk in Silence. W 2009 roku ekipa straży miejskiej Rady Miasta Wellington zamalowała go, ale fani odnowili napis, i tak działo się kilka razy. W 2013 roku artyści Maurice Bennett i Andrew Tamati zupełnie przemalowali epitafium – dodając do niego jeszcze twarz Iana Curtisa. W ten sposób powstała wersja, która istnieje do dziś. Pracownicy miejscy ostatecznie uznali dzieło za mural społecznościowy na sposób porównywalny z pracą Crack is Wack (1986) Keitha Haringa w Nowy Jorku. O popularności jaką cieszy się wellingtońskie graffiti świadczy nie tylko publiczna reakcja na jego próby usunięcia, ale także jego minimalne ingerencje kolejnych pokoleń graficiarzy, przez ponad cztery dekady.





Najwięcej murali związanych z Ianem Curtisem niewątpliwie jest w Wielkiej Brytanii, w Manchesterze, Londynie i jego okolicach. W Brighton, na ścianie pubu Prince Albert wokół muralu upamiętniającego legendę muzyki Johna Peela jest kolaż graffiti przedstawiający zmarłych muzyków ogółem jest tam 24 twarzy sławnych postaci, m. in. Boba Marleya, Johna Lennona i oczywiście Iana Curtisa.



Zbiorowy portret kilkorga znanych artystów muzyki alternatywnej lat 80-tych i 90-tych jest w przy Westheimer Road w Montrose, dzielnicy Houston, przy klubie nocnym Numbers namalował lokalny artysta Rene Fernandez. Mural przedstawia twarze kolejno, od lewej do prawej uwieczniono takich muzyków jak: Peter Murphy z logo Bauhausu, Trent Reznor z Nine Inch Nails, Al Jourgensen, Deborah Harry, Joey Ramone z Ramones, David Bowie, logo Depeche Mode, Ian Curtis z Joy Division, Morrissey, Siouxsie z Siouxsie and the Banshees oraz Robert Smith z The Cure.



W Londynie na Coronet Street (między Old Street a Hoxton Square) Ian Curtis siedzi na krześle z opuszczoną głową. Kto i kiedy go namalował, nie wiadomo...


Na Wilbraham Road w Chorlton Ian Curtis jest waletem karcianym kier.


Przy Moorfield St w Manchesterze AkseP19 niedawno wykonał mural według znanej okładki Petera Saville'a do albumu Unknown Pleasures, na zlecenie artystów z Music Declares Emergency, którzy stwierdzili, że wybrany motyw symbolizuje wieczną ciszę martwej planety. Music Declares Emergency to grupa muzyków i przedstawicieli i organizacji ekologicznych, którzy wspólnie wzywają do natychmiastowej reakcji rządu w celu ochrony wszelkiego życia na Ziemi zagrożonego zmianami klimatu (LINK).


Pulsar z Unknown Pleasures został także przeniesiony na mozaikę wypełniającą blendę okienną budynku Lads Pub przy Tib Street, w Salford (Manchester). Obok, w innych wnękach wykonano mozaiki z założycielami Factory Records.


Przy Hanbury Street w Londynie z kolei na ścianie ktoś wymalował sylwetkę fanki z pulsarem na t-shircie.

A w Palm Beach na Florydzie mamy interesującą kompilację portretu Iana Curtisa z pulsarem.



Absolutnie niezwykła dekoracja zdobi kawiarnię położoną w centrum handlowym w tzw. Affleck's Palace w Manchesterze. Jest to pastisz malowideł z Kaplicy Sykstyńskiej wykonany przez miejscowego artystę o pseudonimie Manc-elangelo. 



W Lyonie we Francji ze ściany domu przy Rue Burdeau Ian Curtis wychyla się paląc papierosa…


Jeszcze graffiti będące efektem inspiracji muzyką Joy Division:


W londyńskim Est End 


Paryskim klubie Les Bains 


W Seine-et-Marne na Île-de-France we Francji


Na wielkim neonie autorstwa Victorii Lucas i Richarda Williama Wheater w West-Yorkshire w Anglii.


A także jeszcze inne pomniki rozsiane na całym świecie, których miejsc lokalizacji nie mogliśmy ustalić.







One wszystkie dowodzą, że fani pamiętają…

My też, dlatego czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


piątek, 25 marca 2022

Z mojej płytoteki: Tangerine Dream - Tangram, czy rzeczywiście ich najlepszy album?

 


Wiele razy na naszym blogu omawialiśmy, i omawiać jeszcze będziemy, albumy Tangerine Dream (LINK). Naszym zdaniem do największych dzieł zespołu należą - debiut - Phaedra z 1974 roku (opisany TUTAJ) oraz znakomity Stratosfear (opisany TUTAJ) z 1976. W obecnym czasie zbliżającej się do nas kolejnej zimnej wojny warto też wspomnieć o doskonałym Exit (rok 1981, opisanym TUTAJ) i utrzymanym w podobnym stylu Hyperborea (wydanym dwa lata później). 

Dzisiejszy album jest uważany przez wielu za najlepsze dokonanie zespołu. Nagrany został w składzie Franke, Froese, Schmoelling czyli w takim samym, w jakim nagrali Exit, choć dzisiejszy album jest zapewne mniej elektroniczny i bardziej wyciszony. Osobiście używam go od kilku tygodni jako usypiacza... Rzeczywiście ponieważ jest brzmieniowo różny od następcy, wielu krytyków uważa go za przełom między dwoma epokami Tangerine Dream. Mowa tutaj o epoce długich elektronicznych, zwykle improwizowanych utworów, opartych głównie na sequencerach, a epoce zapoczątkowanej na Exit, czyli krótkich utworów utożsamianych z brzmieniem new age.


 

Co ciekawe, wielu fanów TG po tej płycie odwróciło się od zespołu. Zatem w ich mniemaniu to ostatni album TG wart uwagi, a jak wspomniano powyżej, również i najlepszy.

Interesującym jest minimalizm towarzyszący tej płycie - dwie suity po jednej na każdej ze stron albumu, oraz bardzo minimalistyczna okładka, bez wkładki wewnątrz. Również informacje na niej zawarte są niezwykle lakoniczne. 

Poza tytułami dowiadujemy się, że Edgar Froese gra na keyboardach, gitarach, Chris Franke na keyboardach i perkusji elektronicznej, a Johannes Schmoelling na keyboardach. Co ciekawe, album został wyprodukowany przez Froese i Franke a nagrany w 1980 roku w studiach Polygon w Belinie a zmiksowany w studiach Hansa w tym samym mieście.

Muzycznie jest niezwykle zróżnicowany, co jest wynikiem przejściowego stylu. Mamy tutaj zatem coś, co chyba najlepiej opisano na blogu TUTAJ. Nie umiemy tego lepiej ująć, zatem pozwolimy sobie na cytat: Podobnie jak w dawnych dobrych czasach mamy tutaj tylko jedną długą suitę podzieloną na dwie części; z jednej strony pojawiają się klarowne rozwiązania melodyczne typowe dla składu Franke-Froese-Schmoelling, z drugiej zaś mamy tutaj jeszcze wciąż przestrzenne, przesycone prawdziwą magią niekończące się pochody sekwencyjne i misternie przygotowaną malarsko sugestywną sferę pobocznych harmonii i efektów brzmieniowych.

Zapraszamy, stawiając jednak 6/6, choć wszystko jest kwestią gustu i... umiejętności układania tej chińskiej łamigłówki sprzed 3000 lat, najlepiej przez sen...


Tangerine Dream, Tangram, producenci: Chris Franke i Edgar Froese, tracklista: Tangram Set 1, Tangram Set 2. Virgin 1980.




czwartek, 24 marca 2022

Charles Goeller i jego precyzyjne i szczegółowe miejskie pejzaże

Charles Goeller (1901-1955) był amerykańskim artystą z New Jersey, znanym z precyzyjnych i szczegółowych miejskich pejzaży. Styl jego prac określany jest mianem precyzjonizmu lub realizmu kubistycznego, którego największa popularność przypadała na lata 20. i wczesne 30. XX wieku. Maniera ta charakteryzowała się ostro ukształtowanymi geometrycznymi kształtami przemysłowych krajobrazów, w których dominowały drapacze chmur, mosty i fabryki. Jak sam kiedyś wyraził się, dążył do osiągnięcia emocji wyrażonej przez precyzję.


Najbardziej znanych jego obrazem jest widok Third Avenue przechowywany w Smithsonian American Art Museum, który powstał w trakcie Wielkiego Kryzysu. Perspektywa ulicy na Manhattanie ukierunkowuje wzrok na  smukły budynek Chryslera, którego jasna sylwetka kontrastuje z tym co widzimy na początku alei. A leżą tam śmieci, jakieś opakowania, puste pudła obok sklepu. Wokół kręcą się ludzie, którzy ospale zajmują się swoimi sprawami. Czy jasny gmach w oddali ma symbolizować to lepsze jutro, które być może czeka wszystkich przechodniów? Możliwe, że tak, choć jak widać droga ku niemu jest długa…


Obraz powstał w ramach działania programu Federal Art Project, będącego częścią Works Project Administration i The New Deal, do którego realizacji zatrudniono 10 000 artystów. Mieli oni za zadanie wykonać obrazy sztalugowe, malowidła ścienne, rzeźby, grafiki i fotografie, które następnie trafiały do budynków rządowych w całym kraju. W ten sposób Ameryka walczyła ze skutkami Wielkiego Kryzysu, który rozpoczął się od słynnego krachu na giełdzie 4 września 1929 roku i trwał do późnych lat 30-tych.




Kryzys gospodarczy miał poważny wpływ na twórczość plastyczną i muzykę. Bezrobocie wyniosło prawie 25 procent. Ludzie zostali zwolnieni z pracy i mieli trudności ze zdobyciem nawet posiłku, a tym bardziej możliwości zakupu dzieł sztuki. W 1934 roku prezydent Franklin D. Roosevelt przedstawił The New Deal, serię programów federalnych mających na celu zapewnienie miejsc pracy i wyprowadzenie Amerykanów z kryzysu.



Oprócz krajobrazów Goeller utrwalał także martwe natury. Są one dość szczególne. W zasadzie malarz przenosi na płótno to, co zdarzało mu się widzieć w swoim mieszkaniu. Jakieś pudełka, opakowania, ścierki na kuchennym stole, rozłożona maszyna do szycia… Zwykłe przedmioty, które odwzorowane z precyzją nabierają poetyckiej aury, jakiejś nierzeczywistej otoczki, w której zaczynamy doszukiwać się przekazu, symboliki czy metafory powiązanej z życiem codziennym. 

Charles Goeller szybko stał się popularny, jego obrazy w optymistycznych, jaskrawych, czystych kolorach przyciągały uwagę. Wystawiał swoje przemysłowe pejzaże w wielu galeriach, był również znany ze swoich pasjonujących artykułów na rzecz edukacji artystycznej. Zmarł nagle, na tętniaka w wieku pięćdziesięciu czterech lat….

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 23 marca 2022

Mick Middles i Lindsay Reade: Życie Iana Curtisa - Rozdarty cz.36: Joy Division w okresie sukcesu, ale tak wyglądało to jedynie z zewnątrz

 

Dziś omawiamy kolejny fragment z książki Micka Middlesa i Lindsay Reade (poprzednio omówione fragmenty: 12345678910111213141516171819202122232425262728293031323334 i 35).

Rozdział 16 książki, Watching Love Grow, zaczyna się od cytatu Tony Wilsona, że nie można zostawić dzieci i być szczęśliwym z kobietą którą się kocha. 

W okolicy początku roku 1980 Joy Division przeżywali rozkwit. Stali się czołowym zespołem, koncerty były coraz liczniejsze, nowy singiel, który miał się ukazać w 1980 roku, stanie się hitem, a zespół szykował drugi, przełomowy album. 

Niestety tak wyglądało to tylko z zewnątrz. W środku zespół przeżywał kryzys. Ian Curtis miał coraz więcej ataków, były one coraz bardziej intensywne. Miał problemy osobiste, dziecko i żonę, a związek z Annik stał się bardzo intensywny i poważny, co wiązało się ze zwiększoną odpowiedzialnością Iana.


24.02.1980 Joy Division weszli do Strawberry żeby nagrać wersję singla She's Lost Control na rynek amerykański. Ian na drugi dzień napisał list do Annik, w którym pisał że nagrywali do 9 rano, a jego wokal zaczęli rejestrować dopiero o 17:00. Musiał też modyfikować tekst, a piosenka teraz brzmi zupełnie inaczej niż ta z albumu. Ian jednak nie wiedział, czy lepiej, czy gorzej.


Curtis przeżywał kłopoty małżeńskie i czuł wyrzuty sumienia, że ma zostawić córkę. Podobną sytuację przeżył w swoim życiu Tony Wilson, który miał dwójkę dzieci z drugą żoną, a który poznał inną kobietę i się w niej zakochał. Niestety nie mógł odejść z powodu dzieci, tak więc tkwił w małżeństwie i cierpiał, bo nie mógł być z osobą którą kochał...

W tamtym czasie zespół grał koncerty z Killing Joke, oraz słynny koncert w Preston, podczas którego mieli poważne problemy techniczne, za które Ian przepraszał. Dodatkowo podczas tego koncertu po raz pierwszy wykonali live Heart and Soul, który jest najtrudniejszą wokalnie piosenką zespołu.


Warunki w garderobie podczas tego koncertu były fatalne, mieli tylko jedno krzesło. Scena też była dziwaczna. Hooky wspomina ten koncert jako jeden z najgorszych. Dodatkowo, zespół był w stanie wtedy wciągać aż 500 GBP za koncert, niestety organizator tego show zapłacił im jedynie 150 GBP. Ponieważ byli strasznie wkurzeni ukradli sobie z zamrażarki po kurczaku mrożonym, a Ian nawet dwa, bo był najbardziej zły ze wszystkich. 

Wrócili do domu późno, ale na drug dzień musieli pojechać do Londynu zagrać w Lyceum (pisaliśmy o tym koncercie TUTAJ i TUTAJ). Przed nim Ian miał atak na scenie. Była z nim Annik, ona wywierała na niego bardzo pozytywny wpływ.
 

Ian jednak dostał też ataku podczas koncertu. Wtedy pomogli mu Terry i Tony, którzy poza sceną uważali żeby nie zrobił sobie krzywdy. 

C.D.N.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.      

wtorek, 22 marca 2022

Fotorealizm na obrazach Clivea Heada

Brytyjski artysta Clive Head (1965) jest malarzem realistycznym, a nawet większość krytyków określiła jego drobiazgowy styl jako fotorealistyczny, chociaż on nie zgadza się takim zaszufladkowaniem swojej twórczości.  W wywiadach Head zawsze podkreślał, że język realizmu, którym się posługuje, nie jest tym samym, co język fotografii. I to prawda, bo ​​jego obrazy nie przypominają fotografii. Co więcej, jego przestrzenne konstrukcje realizują zasady klasycznej perspektywy, a te nie są wytworem aparatu fotograficznego, czy komputera. A nawet nie mogą stamtąd pochodzić, bo użycie perspektywy w malarstwie nie zawsze jest mechaniczne, ale zmienia się w trakcie twórczego procesu, więc na obrazach Heada nie ma określonego punkt zbiegu, co artysta nazywa strefami znikania.  Brzmi to dość zawile, bo patrząc na jego dzieła widzimy postacie, których gesty zostały rozczłonkowane, rozsypane w czasie i zebrane w jednej scenie. Odrzucając konwencje perspektywy, powstałe panoramy płynnie łączą różne przestrzenie w wiarygodne, ale niemożliwe całości - tak wyjaśnia ten zabieg artysta na swojej stronie internetowej. Tego typu widoki wykonuje od mniej więcej 2000 roku, wcześniej malował konwencjonalne pejzaże miejskie… 


Teraz obrazy Heada są także często osadzone w miastach, przedstawiają podróżnych w transporcie publicznym lub ludzi siedzących w kawiarniach, czyli wszędzie tam, gdzie ruchy i gesty postaci są naturalne. Jak zauważa w jednym z wywiadów: wszystkie obrazy wynikają z moich myśli i problemów. Przebywanie w kawiarni danego dnia i namalowanie obrazu, który realizuje to jako temat, nie powstrzymuje mnie przed dodaniem plamy światła, którą widzę na ścianie pracowni kilka miesięcy później. Nie przeszkadza mi to namalować ptaka, którego widzę na żywopłocie przed oknem mojej pracowni, lub nie powstrzymuje mnie przed użyciem sekwencji kolorów, którą widziałem pewnego wieczoru na kwiatowych rabatach podczas spaceru po ogrodzie. Obraz jest kumulacją moich doświadczeń. Wszystkie te doświadczenia można ukazać za pomocą malarstwa. Jeśli wykonanie obrazu trwa przez rok, to jest w nim to roczne doświadczenie (LINK).








My patrząc na dzieła Heada widzimy coś jeszcze. Ten sam rodzaj myślenia, ten sam sposób obrazowania trajektorii ruchu, sparametryzowanej czasem, co u Leona Chwistka (1884-1944), polskiego matematyka, logika, filozofa, teoretyka sztuki i w końcu malarza, bez wątpienia najbarwniejszych postaci w polskiej sztuki I połowy XX wieku. Jedną z najważniejszych idei filozoficznych Chwistka jest teoria wielości rzeczywistości, którą przedstawił w pracy z 1921 roku pod tym samym tytułem. Wymienił w niej trzy rodzaje rzeczywistości: rzeczywistość wrażeń, rzeczywistość wyobrażeń, rzeczywistość rzeczy czyli rzeczywistość fizykalną. Jego sztandarowe dzieło jakim jest obraz Szermierka, przechowywany w Muzeum Narodowym w Krakowie, w korelacji z jego koncepcją ukazuje wszystkie fazy ruchu fechtującego szermierza, przez co widz może prześledzić każde położenie szpady, zupełnie jakbyśmy dostali każdy moment fechtunku  w jednej chwili. Zsunięty razem i nałożony na siebie kawałek czasu został dzięki temu utrwalony, niemal zamrożony i skompresowany na jednej płaszczyźnie. Należy dodać, że malarz nie tylko informuje nas o położeniu ręki szermierza, ale także prędkości z jaką wykonuje każdy gest. 

Wracając do Clivea Heada, mieszka on i pracuje w Yorku w Wielkiej Brytanii, gdzie często wystawia swoje prace. Wcześniej korował założonym przez siebie wydziałem Sztuk Pięknych na Uniwersytecie w Yorku. Oprócz malarstwa Head zajmuje się również grafiką, rysunkiem, publikuje eseje o malarstwie. Więcej prac artysty można obejrzeć na jego stronie internetowej (LINK).


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.