Dziś omawiamy kolejny fragment z książki Micka Middlesa i Lindsay Reade (poprzednio omówione fragmenty: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9. 10, 11, 12, 13 i 14).
W tamtym czasie coraz większego znaczenia w Manchesterze nabierał klub Rafters (warto zobaczyć TUTAJ). Zwłaszcza że pojawiał się w nim znany prezenter telewizyjny Tony Wilson z żoną Lindsay Reade. Wtedy DJem w tym klubie był Rob Gretton który pojawiał się w kręgu wytwórni Rabid Records i prowadził też fanzin poświęcony Slaughter and the Dogs.
Na początku 1978 roku Ian Curtis i Terry Mason byli sfrustrowani brakiem zainteresowania Joy Division. Popularni byli the Fall i oni grali koncerty a JD nie, dodatkowo przyklejono im łatkę nazistów. Nawet nowo powstała organizacja antynazistowska, która organizowała koncerty przeciw nazizmowi nie chciała rozmawiać z JD kiedy Terry zaproponował że wystąpią.
Zespół tym bardziej był zdołowany, bowiem zarówno the Drones jak i the Buzzcocks mieli już za sobą debiuty płytowe. Postanowili wydać An Ideal for Living, jednak mieli z tym problemy. Nie znali się na dystrybucji, czekali na projekt okładki - miał go zrobić Bernard pracujący wówczas jako rysownik w Cosgrove Hall. Próbowali dystrybucji przez lokalne wytwórnie, nawet Terry udał się na rozmowę do Virgin. Oni jako jedyni sprzedawali wtedy muzykę punkową. Sytuacja pogorszyła się przez rysunki na okładce ich minialbumu (warto zobaczyć TUTAJ).
Tony nie zareagował na zaczepkę, pomyślał tylko że Joy Division są następni w kolejce. Terry wspomina, że Ian był tego wieczoru agresywny i niemiły. Cały czas pili Carlsberg Special więc byli pijani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz