środa, 2 marca 2022

Mick Middles i Lindsay Reade: Życie Iana Curtisa - Rozdarty cz.33: Ian był wyjątkowo ciepłym człowiekiem

  

Dziś omawiamy kolejny fragment z książki Micka Middlesa i Lindsay Reade (poprzednio omówione fragmenty: 12345678910111213141516171819202122232425262728293031 i 32).

W marcu 1980 roku zespół wrócił na drugą sesję do Johna Peela. Zagrali też piosenki z drugiego albumu, a w tamtym czasie ich debiut sprzedawał się bardzo przyzwoicie. Materiał jaki wtedy grali na koncertach pozwalał dostrzec zmianę kierunku, zaskoczeniem był zwłaszcza LWTUA

18.12.1979 roku zespół rozpoczął swoją drugą trasę po Europie tym razem od Les Bains Douches w Paryżu. Nazwa klubu Pod Prysznicami stylizowany na starą łaźnię w Paryżu otwartą jako klub (warto zobaczyć TUTAJ). Klub obecnie jest jednym z najważniejszych we Francji ma też filie w innych krajach, m.in. USA

Ian nabrał wtedy ochotę na wódkę. Mimo że nie lubili pić, to lubili być pod wpływem. Powiedział wtedy, że wódka jest popularna, bo gdy pije się ją z sokiem pomarańczowym, to czuć tylko skok. Mimo że dostawali pieniądze za występy to były to niewielkie zarobki, dlatego chwytali się prac dorywczych, na przykład sklejania okładek dla Factory. Sklejali wtedy okładki The Return of The Durutti Column, które były z papieru ściernego. Co ciekawe, jeśli skleiło się ją dla żartu tak, że strona zewnętrzna znalazła się w środku, to po włożeniu do środka innej okładki, ta ulegała totalnemu zniszczeniu. Zespół podczas sklejania oglądał filmy porno.


Tony Wilson wspomina, że jak wracał po programach z Granada TV koło 7 wieczorem, to widział Iana stojącego za stołem i klejącego okładki, podczas gdy reszta siedziała na sofie i oglądała filmy. Miał wrażenie że Curtis odwalał całą robotę. Jednak Terry ma inne zdanie - wszyscy sklejali, jednak wideo najwięcej oglądał Bernard ale to tylko z powodu faktu, że nikt z nich nie miał wideo w domu. Niemniej scena była śmieszna, bo wkoło było pełno białego kleju od okładek. 

Vini Reilly wspomina, że po wydaniu albumu po jednym z koncertów z Joy Division, Ian powiedział mu, że to znakomity album i bardzo go lubi. Nazwał go pięknym. W przeciwieństwie do wszystkich używał takich właśnie słów, bo był wyjątkowo ciepłym człowiekiem. 

Ostatni koncert Joy Division w 1979 roku odbył się w Sylwestra w Woolworth's. To było zamknięte przyjęcie z wolnym barem. Tony chciał żeby odbyła się sesja jamowa, Vini, Hooky i ktoś jeszcze, ale do niej nie doszło.

Tak kończy się kolejny rozdział książki. Wkrótce streścimy następny.

C.D.N. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz