Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Z kasety magnetofonowej. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Z kasety magnetofonowej. Pokaż wszystkie posty

środa, 13 stycznia 2021

Z kasety magnetofonowej: Katatonia i ich Brave Murder Day - z głębi rozpaczy


W 2001 roku, czyli 5 lat po wydaniu omawianego dziś albumu, magazyn Cronicles of Chaos przeprowadził wywiad z Jonasem Renske perkusistą i tekściarzem Katatonii (TUTAJ). Wśród pytań o Brave Murder Day, który określono jako album pełen bólu, padło pytanie o wzorce i inspiracje podczas jego realizacji. Nie jestem pewien, czy podczas nagrywania Brave Murder Day, ale nie sądzę, byliśmy pod wpływem innych. To było bardziej tak, jakbyśmy chcieli spróbować czegoś naprawdę nowego dla nas, co doprowadziło do tych powtarzalnych dźwięków, które moim zdaniem są bardzo mroczne.

Z kolei w recenzjach pojawiają się stwierdzenia, że zespół inspirował się Joy Division i the Cure (LINK). Trudno się z tym zgodzić o ile chodzi o warstwę muzyczną, natomiast w warstwie tekstowej album jest rzeczywiście bardzo mroczny i pełen bólu...


Mimo faktu, że generalnie płyta utrzymana jest w ciężkim i zmetalizowanym klimacie (nieco podobnym do My Dying Bride opisanym TUTAJ) ma w sobie niepowtarzalny klimat. Kasetę nabyłem w epoce i chociaż stroniłem wtedy od ciężkiego brzmienia, zrobiła na mnie ogromne wrażenie, zwłaszcza jeden z utworów. I nie myliłem się, bo dalszy rozwój twórczości Katatonii (pisaliśmy o ich dokonaniach wiele razy TUTAJ) pokazał, że zespół poszedł w znakomitym kierunku dość ponurych i nieco lżejszych brzmień, które przecież na naszym blogu bardzo lubimy.


Album otwiera 
Brave, który w połączeniu z dwoma kolejnymi piosenkami układa się w tytuł płyty. Tekst w dość oczywisty sposób pokazuje, że chodzi o koniec związku, martwe obrazy przesuwają się w myślach, a dom jest już martwy. Kolejna piosenka - Murder, roztacza przed słuchaczem zaiste mroczne krajobrazy.



Upadły idol
Wisielec
Wichry
Napędzają młyn
Dalej w bezkres
Bez ograniczeń

Pięciodniowy ból
Bliżej niż kiedykolwiek

Ptaki uciekają
Przed niemym stadem wiatrów
Jeden z nich z pogodą
Wzrok słabnie

Po niej najlepszy utwór albumu - genialny Day, odbiegający od ciężkiej metalowej stylistyki.



Szary park wygląda ciągle tak samo
A dni bledną
Nigdy nie myślałem, że w ten sposób będzie padać
Powinienem o tym wiedzieć, to kiedyś byłem ja

Zostańmy tu na chwilę
Czy coś się dzisiaj wydarzy?

Twój uśmiech się rozpadł
Nigdy nie będzie taki sam
Nigdy nie myślałem, że znowu się roześmieję 
Powinienem to wiedzieć, to kiedyś byłem ja

Zostańmy tu na chwilę
Czy coś się dzisiaj wydarzy?
Zostańmy tu na chwilę
Czy coś się dzisiaj wydarzy?

Teraz jest ciemno i zimno
Teraz jest ciemno i jestem starszy
Teraz jest ciemno i jest ci zimno
A ty mi mówisz, że to moje parki są szare

Zostańmy tu na chwilę
Czy coś się dzisiaj wydarzy?
Zostańmy tu na chwilę
Czy coś się dzisiaj wydarzy?

Szary park wygląda tak samo
Wszystkie dni są blade
Nigdy nie myślałem, że w ten sposób będzie padać
Powinienem o tym wiedzieć, to kiedyś byłem ja

Zostańmy tu na chwilę
Czy coś się dzisiaj wydarzy?
Zostańmy tu na chwilę
Czy coś się dzisiaj wydarzy?



Tematyka przemijania i poważny egzystencjalny klimat tego utworu były dla mnie sygnałem, że Katatonii należy się przyglądać i cierpliwie czekać na ich kolejną płytę (oczywiście nabyłem ją i o niej jeszcze napiszemy). 
 
W Rainroom wracamy znowu do cięższego grania. Piosenka jest o stracie wiary, i warto zwrócić na damski wokal po znakomitym przerywniku mniej więcej w środku utworu. Po niej 12, z doskonałymi zmianami rytmu, miejscowymi wyciszeniami i riffami...

Czarny teatr miłości
Fioletowi tancerze piją moją krew
Księżyc dał mi kwiaty
Na nadchodzące pogrzeby

Nie mogę oddychać
Tracę życie
Księżyc maluje linię horyzontu na niebiesko
Umarła tak pięknie

Całość kończy Endtime. W pewien sposób sprzeczny z powyższą wypowiedzią Jonasa Renske. Poprzedza go bowiem cytat z filmu Lśnienie z 1980 roku... z rozmowy między menadżerem hotelu, a głównym bohaterem. Kto czytał książkę, lub zna znakomity film, wie o co chodzi. Swoją drogą film stał się inspiracją dla Kate Bush, o czym na pewno jeszcze kiedyś napiszemy.  

[Stuart Ullman:] ...because, uh, for some people, solitude and isolation can, of itself become a problem.

[Jack Torrance:] Not for me.

[The Shining, 1980]

Teraz wpadnij w pustą sferę
Przebity przez ciemność
Nazywali to śmiercią
I otoczyła mnie snem

Zgubili Ziemię w ogniu
Wrzucili do morza
To nie jest to, co widziałeś
Ziemia w ogniu

Teraz wpadam w pustą sferę
Przebity przez ciemność
Nazywali to śmiercią
Otoczyła mnie snem

My jeszcze zamierzamy pożyć, dlatego jeśli nam to się uda, wrócimy jutro z kolejnym wpisem. Dlatego czytajcie nas - codziennie coś nowego - tego nie znajdziecie w mainstreamie.

    
Katatonia, Brave Murder Day, producenci: Katatonia, Avantgarde Music 1996, tracklista: Brave, Murder, Day, Rainroom, 12, Endtime.


środa, 27 listopada 2019

Na listy przebojów wróciła kaseta magnetofonowa!

Światowe agencje informacyjne podały, że w obecnym roku notuje się rekordową sprzedaż płyt winylowych. Ale to nie wszystko. Na rynku fonograficznym szykuje się nie lada sensacja. Wszystko wskazuje na to, że ten rok zaznaczy się także odrodzeniem nośnika, który – wydawałoby się – całkowicie odszedł w przeszłość. Na listy przebojów wróciła kaseta magnetofonowa. W tym roku na święta Bożego Narodzenia wielkie wytwórnie płytowe szykują taśmy magnetofonowe z utworami znanych muzyków -   takich jak np: Robbie Williams i Liam Payne, czy zespołu Coldplay.
 
My – przypominamy – już dawno to przewidzieliśmy (TUTAJ) i na naszym blogu cyklicznie przedstawiamy taśmy z naszych zbiorów (TUTAJ).
 
Za najlepszy rok kasety magnetofonowej uważany jest 1989, kiedy na świecie sprzedano 83 mln sztuk odtwarzaczy kasetowych, głównie marki Sony Walkman. Ostatnie kasety zostały sprzedane w 2004 roku, przez zespoły Scissor Sisters i Keane. Potem kasety produkowały małe, niezależne wytwórnie, co mainstreamowe media muzyczne traktowały dość lekceważąco… A tymczasem, według danych BPI i Official Charts Company w czerwcu w Wielkiej Brytanii okazało się, że poziom sprzedaży taśm osiągnął około 36 000 sztuk. Najlepiej szły m. in. utwory Billie Eilish, piosenkarki, która urodziła się w 2001 r., kiedy ten zapis uznano już za przestarzały.

Powrót taśmy zaskoczył branżę, wytwórnie starają się zdobyć taśmę magnetyczną potrzebną do produkcji kaset, bo nagle wzrósł na nią popyt. BPI, stowarzyszenie wytwórni, przewiduje, że fani muzyki, w tym wielu poniżej 25 roku życia, kupią w 2019 roku 100 000 taśm, czyli dwukrotnie więcej niż w 2018 r. a świąteczny album Robbiego Williamsa oraz nowe albumy The Who, Coldplay i Beck, wydane na taśmach, będą wśród tegorocznych bestsellerów.

Na powrót kaset niewątpliwie ma wpływ ich mniejsza cena, co sprawia że na produkcję decydują się  zespoły rozpoczynające działalność. Wypuszczenie na rynek taśmy jest tańsze niż płyty CD a poza tym kasety mogą być produkowane w mniejszych seriach niż winyl. 

Szef muzyczny HMV, John Hirst, powiedział, że każdy artysta z grupą fanów produkuje obecnie kasetę. Zarówno artyści, jak i wytwórnie dodają taśmy jako bonus do box’ów zawierających jeszcze płyty: CD i winylową oraz koszulkę, aby zwiększyć sprzedaż.

Na razie sprzedaż kaset prowadzona jest przez strony internetowe zespołów, lecz w tym roku czeka nas prawdziwy skok sprzedaży taśm, co wiąże się z 40. rocznicą pierwszego odtwarzacza Walkman marki Sony. Dlatego w tym roku wielkie sieci handlowe w Wielkiej Brytanii oferują klientom tanie przenośne odtwarzacze kasetowe i boomboxy za cenę już od około 15 funtów. A brytyjska firma GPO Retro, która produkuje różne urządzenia audio, od gramofonów po telefony, opracowała inspirowany latami 80. Brooklyn boombox, który wygląda tak jak te z lat 80.
Gary Basso, dyrektor zarządzający GPO, ujawnił, że w ubiegłym roku firma sprzedała ich około 17 000.

To, że kaseta wróciła jest już pewne. Bo pierwszy raz od kilku lat powstała nawet lista najlepiej sprzedających się kaset 2019 roku (LINK). 

Pierwsze 10 miejsc wygląda tak:

1 When We All Fall Asleep, Where Do We Go – Billie Eilish
2 The Balance – Catfish and The Bottlemen
3 Madame X – Madonna
4 Step Back in Time – The Definitive Kylie Minogue
5 Divinely Uninspired to a Hellish Extent – Lewis Capaldi
6 Wasteland – Baby Hozier
7 Happiness Begins – Jonas Brothers
8 Ripples – Ian Brown
9 Sucker Punch – Sigrid
10 Shine a Light – Bryan Adams

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

sobota, 9 listopada 2019

Z kasety magnetofonowej: Lacrimosa - Stille - gotyk z iskrą nadziei

Dzisiaj piąty album studyjny, wydany w 1997 roku, kultowej już szwajcarskiej Lacrimosy... Szczerze mówiąc ich twórczość przestałem śledzić po Echos (rok 2003). Kierunek w jakim poszli, moim zdaniem jest zbyt symfoniczny, a swoje najlepsze czasy zespół miał gdy brzmiał bardziej metalowo i postpunkowo, jak choćby na prezentowanym dziś wydawnictwie.
Album otwiera Der erste Tag, na początku ze wstępem orkiestry i znakomitymi wokalami. Narrator nie chce poddać się tej, w której oczach świeci śmierć, arogancja i ślepa furia... Znakomite wejścia gitar i to brzmienie, które wtedy było znakiem rozpoznawczym zespołu.
Not every pain hurts nostalgiczny i znakomicie zaśpiewany przez Anne Nurmi jest zestawem dobrych rad. Przesłanie piosenki jest w stylu Nietzsche, bowiem doświadczenia czynią człowieka mocniejszym i nie każda rana boli... Utwór charakteryzuje typowe dla Lacrimosy z tamtych czasów, budowanie napięcia. Po nim Siehst du mich im Licht? śpiewany w duecie, który jest nico słabszym momentem tego albumu. Za to po nim znakomity Deine Nähe, o ślepej miłości, ignorowaniu i niezgodzie. Narrator zauważa swoje ograniczenia, które czynią że jego uczucie jest odrzucone.

Jestem uwięziony w moim świecie
W mojej przeciętności
Co mam ci powiedzieć?

To Lacrimosa którą najbardziej lubię. I docieramy już do połowy albumu. Stolzes Herz, momentami bardzo szybki opisuje współczesne społeczeństwo, mówi o tym, że po upadku zawsze trzeba się podnosić. Wstać mimo bólu... Znakomity jest przerywnik na perkusji, który nadaje temu utworowi niesamowity nastrój. Szybko jednak wybudza nas z niego ostra gitara. Po nim patetyczny Mein zweites Herz, o swoistego rodzaju rozdarciu a po nim Make it end. To niewątpliwie najlepsza piosenka na tym albumie. 

Posłuchaj ciszy
Usłysz, jak płynie twoja krew
Szukaj prawdy
Usłysz ciszę
Wspomnienia, które doprowadziły cię do szaleństwa
 
Słuchaj, usłysz w jądrze strachu
Jak inaczej
To płonie
Dawać wszystko
I nie dostawać nic w zamian 
Spraw, by to się skończyło
Nie zmuszaj się już więcej do cierpienia
Nigdy więcej pustych obietnic
Idź znaleźć swoją prawdę
I zaakceptuj ją!
Niech to się skończy
Nigdy więcej poniżających wymówek
Musisz
Podnieść swoje słabe skrzydła
Choćby tylko na jeden dzień
Choćby tylko na jeden dzień
Obserwowałam twoją purpurową krew
Czującą gorzki smak 
Umierających ambicji
Potem cienie w twoich oczach
Jak mogłeś stracić dążenie
Do bycia żywym?
 
Bez wahania
Przestałeś istnieć
Wbrew własnym potrzebom
 
Wyjdź i ucieknij
Zbierz rozłupane części
Rozwiąż zagadkę i przeżyj
Zaufaj sobie
Możesz być słaby
Rozbite emocje
Kiedy oglądasz maski
 
Brak słów dla zaufanych
Kiedy wszyscy cię zawiodą
Niech to się skończy
 
Nie zmuszaj się by cierpieć
Nigdy więcej pustych obietnic
Idź znaleźć prawdę dla siebie
I zaakceptuj ją!
Niech to się skończy
Nigdy więcej poniżających wymówek
Musisz
Podnieść swoje słabe skrzydła
Choćby tylko na jeden dzień

ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów


Tym właśnie styl Lacrimosy różni się od innych zespołów gotyku. Oni widzą w tej ciemności jakieś światełko. Dzisiaj po latach już wiemy, że są głęboko wierzący, a Tilo Wolff jest nawet kapłanem jakiegoś kościoła. To oczywiście jego prywatna sprawa, choć zapewne w jakiś sposób rzutuje na teksty. 

Do końca albumu pozostaje jeszcze jeden utwór:  Die Strasse der Zeit który zaczyna się od patetycznego chóru i jest swoistego rodzaju podróżą historyczną... 

Piękną i jakże typową dla Lacrimosy.
 

Na koniec dobra wiadomość: zespół wznowił wszystkie płyty z początków istnienia na winylu... Warto mieć, a my na pewno wrócimy do ich twórczości jeszcze nie raz. 

Dlatego czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
 

Lacrimosa - Stille, Hall of Sermon 1997, producent: Tilo Wolff, tracklista: Der erste Tag, Not every pain hurts, Siehst du mich im Licht? Deine Nähe, Stolzes Herz, Mein zweites Herz, Make it end, Die Strasse der Zeit

piątek, 8 listopada 2019

Kto pamięta jeszcze kasety STILON GORZÓW?

Kaseta stilonowska. Dzisiaj ta nazwa przeciętnemu człowiekowi już nic nie mówi, lecz w latach 80 i 90 XX w. wywoływała szybsze bicie serca. Kasety magnetofonowe były wtedy produktem cennym i trudnym do nabycia. Zresztą jak wszystko w tamtych czasach w Polsce, kiedy to na półkach sklepowych stały jedynie ocet i sól.
 
Kasety z taśmą magnetofonową produkowały wówczas jedynie Gorzowskie Zakłady Włókien Sztucznych "Stilon" w Gorzowie Wielkopolskim. Urządzono je w kompleksie fabryki wzniesionej w 1936 roku jako filię Wolfen Filmfabrik, utworzonej w 1909 roku do produkcji najpierw aniliny a od 1925 roku taśm fotograficznych, papieru fotograficznego i... pierwszej w świecie kolorowej taśmy filmowej Agfacolor Neu. Ten wynalazek spowodował tak znaczną rozbudowę fabryki w Wolfen, iż w czasach III Rzeszy stała się największą fabrykę włókien sztucznych na świecie. Stamtąd pochodziła niemiecka  celuloza uzyskana na bazie rodzimego surowca drzewnego, którą następnie przetworzono w włókna syntetyczne (najbardziej znana z nich była Vistra). 
 
W 1943 r. Wolfen Filmfabrik rozpoczął produkcję taśmy magnetycznej, którą z powodów technicznych przeniesiono z Ludwigshafen nad Renem do Wolfen. W tym samym roku przy fabryce powstał obóz koncentracyjny, dokąd przeniesiono 250 więźniów (głównie kobiet) z  Ravensbrück. Fabryka gorzowska, której budowę rozpoczęto - jak już wspomnieliśmy w 1936 r. - a zakończyć planowano w końcu lat 40., pełniła ważną rolę w militarnym przygotowaniu Niemiec do wojny. Podczas działań wojennych w fabryce, podobnie jak centrali, zatrudniani byli robotnicy przymusowi. Według stanu z 1 XII 1944 r. w gorzowskich zakładach pracowało 638 jeńców cywilnych i 247 jeńców wojennych.
 

Zaraz po wojnie zakłady AGFA zlokalizowane w Wolfen Filmfabrik oraz podległych filiach w Berlin-Lichtenberg, Premnitz, Gorzowie Wlkp., Munich-Camerawerk, Bobingen, Rottweil, które produkowały materiały fotograficzne, sztuczny jedwab, włókna syntetyczne , wełnę celulozową, celulozę i ozalid zostały skonfiskowane przez wojska sowieckie i przekształcone w spółkę akcyjną. Wyposażenie do produkcji jedwabnych nici poliamidowych w Gorzowie Wlkp. zdemontowano i wraz z obsługującymi inżynierami wywieziono w głąb Związku Sowieckiego, gdzie jednak nie uruchomiono produkcji...  W 1948 roku puste, zdewastowane budynki przekazano polskiej administracji cywilnej.

Tymczasem w Polsce w 1946 roku w Jeleniej Górze udało się wyprodukować pierwszy polski kaprolaktam, który pozwolił na przemysłową produkcję włókien poliamidowych. Kilka lat później, Zarządzeniem Ministra Przemysłu Lekkiego z dnia 18 sierpnia 1949 roku, w utworzono Gorzowskie Zakłady Włókien Sztucznych w budowie. Ich oficjalne, uroczyste otwarcie nastąpiło w dniu 7 lipca 1951 roku. Zaczęto w nich wytwarzać nici syntetyczne, których produkcja pełną parą ruszyła jednak dopiero w 1966 r., gdy Polska zakupiła licencje. Pozwoliły one na produkcję folii, taśm filmowych i błon do zdjęć rentgenowskich. W latach 70. gorzowska fabryka zaczęła wypuszczać taśmy do magnetofonów szpulowych,  najpierw tylko dla profesjonalistów – radiowców, dźwiękowców i muzyków. Dopiero gdy w kilka lat później pojawiły się magnetofony szpulowe na licencji Grundiga z Zakładów Radiowych im. Kasprzaka w Warszawie, w Stilonie rozpoczęto produkcję taśm dla zwykłych odbiorców.



Co ciekawsze, taśmy te pojawiły się dzięki licencji niemieckich zakładów AGFA (których częścią - przypomnijmy do 1945 r. były zakłady w Gorzowie Wlkp, czyli: Zakłady Włókien Chemicznych "Stilon", w skrócie: ZWCH STILON). Taśmy sprzedawane były w specjalnych pudełkach po dwie sztuki (jedna nośna a druga zwrotna), o średnicy 15 cm i długości 540 metrów (czyli ponad 0,5 km). Standardowa ich prędkość wynosiła 9,5 cm na sekundę, co pozwalało na nagranie muzyki przy dwuścieżkowych 2 × 90 minut a przy czterościeżkowych ten czas był podwójny. Taka taśma kosztowała wtedy 250 złotych, co jak na dzisiejsze realia daje jakieś 100 złotych. Jak możemy zatem zauważyć, jej cena była wysoka, lecz taka taśma mogła być używana kilkakrotnie, ponieważ kupowało się czystą taśmę i trzeba było ją samemu zapełnić. Nie było w sprzedaży – w zasadzie - nagranych taśm. Najczęściej przegrywano muzykę z radia, lub z płyt gramofonowych, których dystrybucja w Polsce była bardzo ograniczona i a ceny niebotyczne. Jednak prawdziwy bum na taśmy nastał wraz z erą magnetofonów kasetowych i radiomagnetofonów, które były znacznie tańsze do magnetofonów szpulowych i lżejsze, przez co w zasadzie każdy w Polsce w krótkim czasie je miał u siebie w domu. I znów monopolistą taśm do takich urządzeń był gorzowski Stilon.
 
Wielki popyt na nowy nośnik spowodował nagły wzrost produkcji i rozbudowę firmy. I tak pod koniec lat 80. ZWCH STILON był przedsiębiorstwem wielozakładowym, zatrudniającym ponad 7500 osób. Taśmy, które produkowano były nadal czyste i można je było oczywiście nagrać samemu, tak samo jak w przypadku taśm do magnetofonów szpulowych, lecz w kraju zaczęły już działać niezależne, małe wytwórnie produkujące nagrania. Najbardziej znanymi producentami tego typu wydawnictw były: Eurostar, MB, Elbo, Takt, Poker, Max Studio, Music World, GM Music, Mag Magic, MG, Phoenix, Asta, Amigos, OK!, Orion, Boss Music, Omega Music. Szczyt ich popularności datuje się na lata 1990-1993. Były to oczywiście w dużej mierze nagrania pirackie, więc wkrótce wprowadzono kasety licencjonowane z hologramem potwierdzającym ich legalność. Wypuszczały je pierwsze polskie niezależne wytwórnie takie jak Baron czy Izabelin Studio. Jednak cena za taką kasetę była ponad dziesięciokrotnie wyższa niż za piracką i ich sprzedaż gwałtownie spadła. Zresztą w końcu lat 90. weszły na rynek płyty CD, niewiele droższe od kaset z hologramem a lepiej wyglądające.  I tak era kaset magnetofonowych odeszła w przeszłość, choć nie do końca, bo obecnie obserwuje się ich reaktywację (o czym więcej TUTAJ).
 
A co ze Stilonem? Wszystko zmieniło się po 1989 roku. Nowa sytuacja (tzw. urynkowienie produkcji) zmusiła zarząd Zakładów do radykalnych zmian organizacyjnych i strukturalnych. 30 stycznia 1992 r. nastąpiło przekształcenie przedsiębiorstwa w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa. 12 września 1995 roku akcje ZWCH STILON S.A. stały się częścią Narodowych Funduszy Inwestycyjnych - II NFI. W pierwszym kwartale 1996 roku pracownicy otrzymali 15 % akcji przedsiębiorstwa. ( 33 % - II NFI; 27 % pozostałe NFI; 25 % Skarb Państwa). Od 1998 roku większościowym udziałowcem Stilonu została grupa przemysłowa Rhodia i Nylstar. W roku 2003 nastąpił podział firmy na trzy części. W Stilonie pozostała produkcja włókien tekstylnych a właścicielem została firma Nylstar, produkcję granulatów oraz produkcję monofilamentów przejęły firmy koncernu Rhodia. Po roku 2008 właścicielem Stilonu została polska grupa Martis. Obecnie teren zakładu ulega ciągłym przekształceniom i podziałom własnościowym... Część budynków służy celom nieprodukcyjnym, część uległa zniszczeniu, część nie jest wykorzystywana. Sic transit gloria mundi...
 
Możemy zobaczyć jak teraz wyglądają zakłady - niegdyś kultowego produktu fanów zespołów undergroundowych, a w zasadzie najciekawsze budynki na ich terenie. Wszystkie tworzą jednorodny, modernistyczny zespół, wzniesiony według najlepszych wzorców architektury funkcjonalnej tak ulubionej przez władców III Rzeszy, o której pisaliśmy niedawno TUTAJ







Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

Literatura:
 
LINK
 
Materiały archiwalne znajdujące się w Archiwum Państwowym w Gorzowie Wlkp.  LINK

niedziela, 29 września 2019

Z kasety magnetofonowej: Alice in Chains - Słoik z muchami - To wszystko gówno prawda, o czym mówisz

W zasadzie Alice in Chains uważany jest za jednego z klasyków grunge, choć prezentowane dziś wydawnictwo stylistycznie od głównego nurtu prezentowanego przez zespół, dość  znacznie odstaje. Mam w kolekcji większość ich albumów (na pewno będą tu prezentowane), w tym wydany niedawno na winylu znakomity album live, do którego też na pewno wrócimy.  
Jar of Flies z 1994 roku jest specyficzny, nastrojowy, po prostu inny i ma swój niepowtarzalny klimat, zwłaszcza jeśli jest się w posiadaniu kasety.
Zatem dziś w cyklu Z kasety magnetofonowej (patrz TUTAJ) przyjrzymy się temu właśnie wydawnictwu.

Zgniłe jabłko, rozpoczynające album, nawiązuje do grzechu, kończy się niewinność, głos ma ignorancja, a to co widzi autor przestaje być realne:

What I see is unreal
I've written my own part
Eat of the apple, so young
I'm crawling back to start


Piosenka imponuje doskonałą linią basu, gitarą początkowo nieco przypominającą brzmieniem harmonijkę ustną i od początku wprowadza niesamowity klimat. Po nim robi się nostalgicznie, Nutshell bowiem niesie w sobie typowo amerykańską refleksję. Autor zmaga się z przeciwnościami losu, ale nade wszystko ceni swoją wolność, w przeciwnym wypadku wolałby być martwy... I Stay Away nieco odstaje od całości płyty, może poza początkiem, ale refren psuje tą piosenkę. Jest chyba zbyt mało melodyjny. No Excuses to bez wątpienia piosenka o uzależnieniu, o tym jak łatwo można utonąć.

Wycieńczony i smutny, 
krwawię za ciebie
Myślisz, że to zabawne, 
ale ty też się w tym toniesz  

Whale and Wasp jest moim ulubionym utworem - to jest klimat, mimo że instrumentalny zawiera w sobie ładunek emocji i smutku... Choćby dla tej piosenki warto mieć Słoik w swojej kolekcji. Szkoda, że ten utwór nie kończy minialbumu... Mamy bowiem jeszcze dwie piosenki: Do not Follow, odstający od klimatu, mógłby być ilustracją jakiegoś dobrego westernu, i ratujący sytuację Swing on This.
Matka powiedziała - ​​wróć do domu
Ojciec powiedział - wróć do domu
Siostry mówiły - wróć do domu
Moi przyjaciele powiedzieli - wróć do domu
Ja powiedziałem

Zostaw mnie, wszystko jest w porządku
Nie widzisz, nic mi nie jest
Trochę schudłem, dobra
Mimo tego śpię spokojnie

Potem usłyszałem głos
Powiedział „Synu, masz wybór”
Potem uderzyłem się w twarz

Pozwól mi trwać, nic mi nie jest
I tak się obudziłem
Tam jest zbyt jasno
Mogę się zmieniać, nie mogę dać się sterować
Więc odpędzam ich
Przez chwilę zostaję
Trochę schudłem, dobrze
Ale i tak nie śpię

Teraz muszę iść do domu
Rób to tak jak w Rzymie

Pozwól mi być, wszystko w porządku
Nie widzisz, że nic mi nie jest?
Trochę schudłem, dobrze
I tak śpię
Pozwól mi być, nic mi nie jest
I tak nie śpię

Toby wciąż się śmieje
Brzmi nieźle, kurwa!
Tak się śmieję
To wszystko gówno prawda, 

O czym mówisz 

Ten swoistego rodzaju protest song, mówiąc słowami Dezertera: zostawcie mnie, odczepcie się, kończy znakomite wydawnictwo. 

Warto na koniec wspomnieć, że epka jest pierwszą w historii muzyki debiutantką na pierwszym miejscu listy przebojów Billboardu. W pierwszym tygodniu sprzedano w USA 141 000 egzemplarzy, a do dzisiaj ponad 4 miliony... 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.




Alice in Chains - Jar of Flies, Columbia, 1994, producent: Alice in Chains, tracklista: Rotten apple, Nutshell, I stay away, No excuses, Whale and wasp, Don't follow, Swing on this.   

środa, 24 października 2018

Z kasety magnetofonowej: Closterkeller - Scarlet - miłość w wielkim mieście


Czwarta płyta zespołu Closterkeller wydana w 1995 roku, jedna z moich ulubionych. Jak na czerwień przystało, utrzymana w kolorze serca, którego motyw znajduje się na okładce:



Wewnątrz komplet tekstów w tym wiersz C.K. Norwida.
Tytułowy utwór Scarlet opisuje zagubienie obdartej z marzeń bohaterki,  we współczesnym świecie.
Album nagrany został w składzie: Anja Orthodox (śpiew), Paweł Pieczyński (gitara), Michał Rollinger (klawisze), Krzysztof Najman (gitara basowa), Piotr Pawłoś - Pawłowski (perkusja).
 


Muzycznie zespół porusza aktualne sprawy  - niebezpieczne miasto gdzie rośnie przestępczość, co budzi strach o bezpieczeństwo ukochanych osób, narkotyki i niebezpieczeństwo związane z nałogiem,  samotność, alienacja, miłość a w końcu trudne uczucia. 

Do najlepszych utworów, moim skromnym zdaniem, należy piosenka Śniło. Piękna ballada o tęsknocie:

Na starym zdjęciu na ścianie 
Twej twarzy jasna plama 
Wspomnienia tulę do siebie znów 
Nie sama już 
I tylko Ty nic nie wiesz... 

Tysięcznym kolorem kwiatu 
Mój ogród budzi się senny 
Pijana Twoim śpiewem znów 
Chcę zostać tu 
I tylko Ty nic nie wiesz... 

Mgły wyciągają ręce 
Więcej nic się nie dzieje 
Gdy zastygając w szklany lód 
Powracam tu 
I tylko Ty nic nie wiesz... 

Śniło mi się 
Że kochałam Ciebie jak jeszcze nikt 
Ty daleko, ja daleko 
Niepotrzebne takie sny 
Niepotrzebny mój ból 
Niepotrzebny Twój strach 
Gdy tęsknota pozostawia 
Moje oczy we łzach 

Tak to wyglądało swego czasu w wersji live:


 

Minęło wiele lat, warto dzisiaj posłuchać jak w latach 90-tych ubiegłego wieku wyglądała polska muzyka gotycka.
 

czwartek, 4 października 2018

Z kasety magnetofonowej: Variete - koncert w Teatrze Stu


Kaseta magnetofonowa, nośnik dzisiaj zupełnie zapomniany. Ale czy słusznie? Pomimo faktu dość ograniczonej trwałości musimy zdawać sobie sprawę, że płyta CD zaprojektowana jest średnio na 7 lat. Jeśli ktoś posiada kolekcję płyt CD to powinien przyjrzeć się, czy wszystko gra, bo u mnie na przykład kilka tych zakupionych już w epoce postarzania produktów zakończyło swój żywot...

Muzyka Variete podlega ewolucji. Ta z epoki uwiecznionej na dziś prezentowanej kasecie to okres, który można nazwać drugim (rok 1993). Pierwszy był najbardziej mroczny, taki jaki pamiętam z Jarocina z 1984 i 1985 roku, saksofon, bas, gitara, Grzegorz spontanicznie na klawiszach. Później zespół zaczął wykorzystywać szersze instrumentarium. Muzyka ewoluowała, cały czas jest to chłodna fala, ale już nie tak ponura jak z okresu płyty Bydgoszcz, do której na pewno tutaj wrócimy. 

Koncert w Teatrze Stu uwieczniony na kasecie miał miejsce 9.04.1993 roku. Zespół jest po wydaniu oficjalnej płyty CD Variete, z której kilka piosenek jest granych podczas koncertu, w tym moja ulubiona Panowie z Miast...   


Zespół wystąpił w składzie: Grzegorz Kaźmierczak, Tomasz Dorn, Wojciech Woźniak, Marek Maciejewski, Mikołaj Trzaska. W projekcie okładki wykorzystano obraz Jacka Malczewskiego pt. Błędne Koło.


Do najmocniejszych akcentów koncertu należą wspomniani Panowie z Miast i Ziemia i Wiara. Mimo, że nowe wersje niektórych starych piosenek nie muszą się podobać (jak choćby Bydgoszcz czy Krzyż) to twórczość cały czas jest, jak to określił zapowiadający, pełna mroku i tajemnicy, a obcowanie z nią to mądra przygoda z zespołem Variete...

Zresztą posłuchajmy...


Variete - Koncert w Teatrze Stu, Music Corner Records. Tracklista: Na marne, Panowie z Miast, Burty, Teraz i Tu, Bydgoszcz, Chodzę nago po mieszkaniu, Ziemia i Wiara, Krzyż, 11'30, Mechanizmy, Klaszcząc w Dłonie


środa, 3 października 2018

Z kasety magnetofonowej: Jak to wszystko się zaczęło


Historia nagrań dźwiękowych rozpoczęła się od Fonografu, maszyny wynalezionej przez Thomasa Edisona w USA w 1877 roku. Po tym wynalazku, amerykański inżynier Oberlin Smith otrzymał w 1888 r. patent na nagrywarkę magnetyczną, a kilka lat później, Duńczyk Valdemar Poulsen, wynalazł pierwszy na świecie magnetyczny rejestrator, zwany Telegraphone. Używano w nim jako nośnik cienkiego, metalowego drutu. I choć takie nagrywarki kablowe jak Telegraphone nie stały się popularne, poszukiwania innych metod nagrań magnetycznych były prowadzone u schyłku XIX wieku na całym świecie.

Do przełomu doszło w Niemczech, dokładnie w roku 1928 w Dreźnie, gdzie Austriak Fritz Pfleumer, specjalista od papieru, opracował metodę wytwarzania tańszych filtrów do papierosów z kolorowych, papierowych pasków imitujących złoto i to w taki sposób aby barwnik nie plamił ust palacza. W tym celu pokrył on papier cieniutką warstwą sproszkowanego metalu, który tak łączył się z podłożem, że wiązał farbę. Ten wynalazek, wydawałoby się nie mający nic wspólnego z rejestracją dźwięku, zapoczątkował historię taśmy magnetycznej, bo wkrótce Pfleumer zaprezentował taśmę pokrytą metalicznym proszkiem, która zastąpiła metalowy drut z Telegraphonu, a następnie zbudował pierwowzór magnetofonu (to on nazwał nowe urządzenie Magnetophone). Najważniejszą jego częścią były dwie szpule. Jedna z nich była owinięta papierową taśmą pokrytą z jednej strony cieniutką  warstwą drobinek żelaza, podobne jak było to w maszynach do pisania. Taśma przesuwała się przy pomocy silnika elektrycznego oraz magnesu na drugą szpulę.Taki nośnik okazał się bardzo tani, produkcja 300 metrów papierowego paska, na którym można było zapisać około 20 minut nagrania, kosztowała około 1,50 marki, co szczególnie w porównaniu do dotąd stosowanej taśmy stalowej było spektakularnym osiągnięciem, bo dla otrzymania tych samych efektów trzeba by wydać aż 250 marek. Minusem była nietrwałość papierowej taśmy, która szybko się rwała i  chłonęła wilgoć. I wtedy nastąpił kolejny przełom, bo  Fritz Pfleumer zaczął używać do zapisu magnetycznego taśmy na podłożu celuloidowym. Taki nośnik okazał się rewelacyjny, szczególnie do zapisu zewnętrznej pamięci komputerów. Magnetophon natomiast został usprawniony w latach trzydziestych XX w. przez inżynierów niemieckiej firmy elektronicznej AEG (Allgemeine Elektricitäts-Gesellschaft). Zakład ten wyprodukował w 1935 r. pierwszy na świecie magnetofon K1, który został pokazany i użyty najpierw w Berlińskim Radio Show po czym trafił do masowej produkcji.

Nawiasem mówiąc produkujące go IG Farben miało swoją filię w Landsbergu, dzisiejszym Gorzowie Wielkopolskim, gdzie od lat sześćdziesiątych XX wieku produkowano już polskie taśmy magnetofonowe Stilon dla pierwszego polskiego magnetofonu na francuskiej licencji Tonette i później ZK na licencji Grundiga, pochodzących z zakładów Kasprzaka w Warszawie. Jednak w okresie II wojny światowej taśmy magnetofonowe były wykorzystywane przez hitlerowską machinę wojenną (więcej o tym TUTAJ). W wyniku działań wojennych jeden z takich magnetofonów został zarekwirowany przez Amerykanów, przewieziony do USA i szybko usprawniony. Ponieważ funkcjonalność tego magnetofonu była lepsza niż w przypadku konwencjonalnej nagrywarki, kilka stacji radiowych natychmiast wprowadziło nowinkę do swoich studiów nagrań. Wkrótce także taśma magnetofonowa trafiła na rynek konsumencki, co doprowadziło do bardzo szybkiego wzrostu liczby produkowanych magnetofonów. W Japonii, fabryka Tokio Tsushin Kogyo, która ostatecznie zmieniła nazwę na Sony, także rozpoczęła po wojnie badania nad technologią zapisu magnetycznego i wkrótce opracowała swoją oryginalną taśmę magnetyczną oraz rejestrator dźwięku. Pierwszy japoński magnetofon pojawił się W 1950, a w latach 60. także magnetofon kasetowy. W rezultacie Japończycy uzyskali duży udział w światowym rynku nagrań. W 1979 roku nastąpiła prawdziwa rewolucja bo wprowadzono na rynek Walkman, czyli przenośny kompaktowy odtwarzacz kasetowy, który w bardzo krótkim czasie stał się niezwykle popularny na całym świecie. 

Tę dobrą passę kasetowej fonografii zakończył wprowadzony w latach 90. cyfrowy sposób zapisywania dźwięku, który wyparł taśmy. I wydawało się do niedawna, że magnetofony kasetowe odeszły w przeszłość.  Tymczasem dzieje się inaczej, bo zaczynają wracać. Opiniotwórcze oficyny wydawnicze takie jak Domino czy Stones Throw i zespoły tak renomowane jak Metallica czy Weezer postanowiły zainwestować w produkcję kaset. Jak się okazuje powodów powrotu tego nośnika jest wiele, wśród najważniejszych wymienia się specyfikę tego nośnika. Otóż taśma narzuca stan skupienia i dyscyplinę przy słuchaniu: trzeba zmienić stronę, trzeba poddać się decyzji twórcy utworu muzycznego i trzeba posłuchać całego albumu w tej, a nie innej kolejności. Są zresztą takie firmy, które nie poddały się dyktatowi mody i nigdy nie zrezygnowały z produkcji kaset magnetofonowych. Jedną z nich jest National Audio Company, położona w Springfield, Missouri i założona w 1969 roku. Popyt na kasety zaczął tak szybko rosnąć, że w roku 2015 ta jedna firma zarobiła na nich 5 milionów dolarów. Już od kilku lat artyści i wytwórnie uczestniczą w corocznym wydarzeniu jakim jest Cassette Store Day: TUTAJ (w tym roku odbędzie się 13 października) - odpowiedniku popularniejszego Record Store Day. Celem jednodniowego spotkania zespołów i wytwórni oraz miłośników kaset jest popularyzacja niezależnych sklepów muzycznych i mniej znanych zespołów, które nadal chętnie nagrywają swoje demo na taśmach magnetofonowych. Dlatego jeśli ktoś ma w domu stary odtwarzacz magnetofonowy, niech go odkurzy. Kto wie, czy za kilka lat nie będzie to znów najważniejszy sprzęt w domu? 

A my pozostajemy trendy, dlatego w tej rubryce prezentować będziemy unikalne wydawnictwa które ukazały się właśnie na kasetach. Pierwsza prezentacja już jutro.