sobota, 30 listopada 2024

Cat in the Crate De Scott Evansa: jedno z dziwniejszych ale i najbardziej interesujących dzieł sztuki amerykańskiej

Na wystawie Wild Imagination: Art and Animals in the Gilded Age, otworzonej 22 listopada w Newport zaprezentowano jedno z dziwniejszych ale i najbardziej interesujących dzieł sztuki amerykańskiej. Jest to praca zatytułowana Cat in a Crate pochodząca z 1887 roku autorstwa De Scott Evansa (Amerykanina, 1847-1898), która składa się z pokrytego płótnem pudełka pomalowanego tak, aby wyglądało jak drewniana skrzynia z kotem w środku. W rezultacie powstała iluzja optyczna znana jako trompe l'oeil. Kiedyś pokazywaliśmy malarstwo tego typu ale dopiero teraz zajmiemy się nim wnikliwiej (LINK).



Zacznijmy od początku: Malarstwo trompe l'oeil ma długą historię. Jego nazwa pochodzi z języka francuskiego i oznacza oszukać oko lecz sam gatunek malarstwa ma swoimi początkami sięga czasów starożytnych. Wówczas iliuzjonizm uznawano za główną wartość malarstwa, czego dowodem jest grecka opowieść o konkursie między Zeuksisem i Parrasiosem, którzy mieli namalować winogrona. Na obrazie Zeuksisa były tak to tak doskonale oddane owoce, że ptaki zlatywały się i próbowały je dziobać. Ale konkurs wygrał obraz Parrasiosa przesłonięty zasłonami – Zeuksis poprosił o ich odsunięcie, aby obejrzeć obraz, ale wtedy zdał sobie sprawę, że obraz przedstawiał same zasłony.

Do tego typu malarstwa powrócili włoscy malarze z XV wieku, którzy zaczęli stosować specyficzną kategorię trompe l'oeil do dekorowania sufitów, nazywając ją di sotto in sù, gdzie na płaskim stropie malowano kopuły czy inne formy przestrzenne. Apogeum takich malowanych konstrukcji przypadł na epokę baroku, kiedy perfekcyjnie posługiwano się skrótem perspektywicznym.

Dawni mistrzowie, tacy jak Samuel Dirksz van Hoogstraten z kolei wykorzystywali trompe l'oeil do tworzenia martwych natur, które przypominały współczesne fotografie. Przez cały XVI do XX wieku zwyczajowo stosowano trompe l'oeil do wykonywania dekoracji grafikami na wielu obiektach, co było formą zabawy. Ale najwięcej w gatunku trompe l'oeil tworzyli artyści XIX i XX wieku, Frederick Peto, William Michael Harnett i Salvador Dalí.
 



I obecnie moda na tego typu obrazy nie ginie. W XXI wieku trompe l'oeil nadal udowadnia znaczenie perspektywy w sztuce. Ten typ iluzjonistycznego podejścia wymaga dość wprawnego oka, aby oszukać znacznie bardziej wyrobionego widza, przez co  jesteśmy wręcz bombardowani tego rodzaju malarstwem. Stworzenie muralu na budynku za pomocą kolorowej kredy, muralu który przypomina tunel lub dziurę w ścianie, nie jest już niczym niezwykłym. Choć podobnie jak w starożytności wartość trompe l'oeil udowadnia, że sztuka może być magiczna.



Wracając do De Scott Evansa należy dodać, że za życia był znany przede wszystkim ze swoich obrazów rodzajowych, a także portretów. Preferował malarstwo realistyczne, podczas gdy inni artyści w tym czasie przyjęli impresjonizm, który musiał także znać, bo  w latach 70. XIX wieku wyjechał do Paryża, aby rozwijać swoją tradycyjny akademicki styl pobierając lekcje u Williama Adolphe'a Bouguereau. Niemniej Evans stworzył cały cykl trompe l'oeil, który od razy wzbudził zainteresowanie kolekcjonerów, szczególnie po jego tragicznej śmierci - on i jego trzy córki zginęli w katastrofie statku podczas podróży powrotnej do Europy w 1898 roku.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 29 listopada 2024

Ten album warto znać: Drab Majesty i EP-ka An Object In Motion - arcydzieło mrocznych brzmień


Z Drab Majesty jest taka historia, że o ile ich poprzedni album długogrający pt. Demonstration (rok 2017, opisany TUTAJ) był nieco wtórny (choć i tak znakomity), to następny - Modern Mirror pokazał zupełnie nowe brzmienia i jednogłośnie został przez nas uznany albumem roku 2019 (TUTAJ). No i od tamtego czasu cisza jeśli chodzi o pełne albumy, za to w 2023 pojawiła się omawiana dziś EP-ka (a po niej jeden singiel). Dopiero ostatnio przypomniałem sobie o nich, więc sięgnąłem po An Object In Motion i... I znowu jestem w szoku, bo panowie ponownie zmienili styl. Stał się on bardziej akustyczny, na pierwsze miejsce wysunęła się gitara klasyczna, a sama EP-ka szybko wpada w ucho i zaskakuje głębią brzmienia i zwyczajnie piękną, nostalgiczną muzyką (szkoda że nie wydali pełnego albumu w tym klimacie, oby to nastąpiło, choć pewnie nas znowu zaskoczą czymś nowym).

Minialbum został zrealizowany rok temu, we wrześniu. Na swojej stronie zespół tak go reklamuje (w skrócie - pełna wersja jest TUTAJ): Najnowsza, 32-minutowa EP-ka Drab Majesty otwiera nowy rozdział w historii zespołu. Napisana podczas artystycznego odosobnienia w 2021 roku w odległym, nadmorskim miasteczku Yachats w stanie Oregon. Deb Demure skupił się na neo-psychodelicznej wibracji wyjątkowej, 12-strunowej, gitary akustyczno-elektrycznej marki Ovation. Po porannych spacerach w deszczu, resztę dnia Deb spędzał na nagrywaniu ambientowych eksperymentów gitarowych, pozwalając dźwiękowi się prowadzić. Sesje te zostały później dopracowane dzięki współpracy z Rachel Goswell (Slowdive), Justinem Meldal-Johnsenem (Beck, M83, Air) oraz Benem Greenbergiem (Uniform, Circular Ruin Studio). An Object In Motion w pełni oddaje sens swojego tytułu, oddając moment metamorfozy artysty – odrodzonego, wyzwolonego, z sylwetką na tle otwartego horyzontu.

„Cape Perpetua” otwiera tę zróżnicowaną paletę brzmień melodie i nastroje łączą się i rozpraszają, balansując na granicy rustykalnego amerykańskiego prymitywizmu, ponurego neo-folku i pastoralnej melancholii. „The Skin And The Glove” wykorzystuje jangle w inny sposób – luźny, wzniosły, kalejdoskopowy pop w duchu Stone Roses, Primal Scream i The Glove pod szarym, pochmurnym niebem. Rachel Goswell wzbogaca swoim ikonicznym głosem balladę w stylu The Cure – „Vanity”, nadając poetyckiej głębi złowieszczemu refrenowi.
 

Zamykający EP-kę utwór „Yield To Force” to być może najbardziej niezwykła propozycja w zestawie. 15-minutowa instrumentalna odyseja z cyklicznymi smyczkami, złowrogą gitarą i kipiącym syntezatorem kołysze się i wiruje jak długi zoom na odległe burzowe chmury. To muzyka zarówno intuicyjna, jak i prorocza. 

An Object In Motion stanowi pokaz potencjalnych możliwości ewoluującego świata Drab Majesty.

Foto: LINK

Pozostaje jeszcze analiza warstwy tekstowej. Ta obecna jest w otwierającym album, monumentalnym, Vanity (z udziałem Rachel Goswell).     

Nie będą cię uważać za interesującą
Objaw przemysłu próżności
Miejskie dziecko z pięknym uśmiechem
Apetyt na blask reflektorów
Kiedy czas nie jest ku temu

Jeśli zawór puści, ziemia zadrży
A nieszczęście znajdzie sposób, by ustawić cię na miejsce
Teraz to tylko przedsmak

Czas wziąć swój numer
Niespokojne umysły są pod wpływem
Tak wielkiego wpływu
Wydawało się, że to okazja
By zyskać na urodzie
Którą zawsze skrywałaś

To nigdy nie jest wstyd być zawstydzonym
Jeśli zawór puści, ziemia zadrży
A nieszczęście znajdzie sposób, by zapolować
Jeśli zawór puści, ziemia zadrży
A historia znajdzie sposób, by powiedzieć

Jeśli zawór puści, ziemia zadrży
A nieszczęście znajdzie sposób, by ustawić cię na miejsce
Teraz to tylko przedsmak
Teraz to tylko przedsmak

Kiedy próżność podbija twój intelekt
Twarze, podbródki, piersi i kończyny
Kiedy próżność podbija twój intelekt
Twój umysł znika

Po nim instrumentalny Cape Perpetua i Yield To Force, a tekst pojawia się jeszcze w ostatnim utworze: The Skin and The Glove.


Widzę dni
Migające klatki czasu
Przepływające przez umysł
Za późno, by odnaleźć wczoraj

Więc kładziemy się, kładziemy
I śpimy tak spokojnie

Przestrzenny podział między skórą a rękawicą
Jest taki sam jak podróż od dołu do góry
 

Nie wiem, czy naprawdę widzę twoją twarz
Zwiędłe linie wieku
Odbijają moje w ten sam sposób
Patrząc przez klatkę wczoraj

Wczoraj, w dół, w dół
I będziemy spać tak spokojnie

Przestrzenny podział między skórą a rękawicą
Jest taki sam jak podróż od dołu do góry

Dodajmy jeszcze, że projektem okładki zajął się sam Deb Demure, a zespół sprzedawał fantazyjne winyle w limitowanej edycji w kolorach jak okładka (niestety wszystko już wyprzedane). Za to ciągle można kupić dzieło na winylu przejrzystym. 

Drab Majesty z zespołu pospolitego i nieco wtórnego, wyrósł na jedną z najważniejszych gwiazd mrocznych brzmień. Czekamy na album i oby znowu nas zaskoczyli. Jak teraz. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Drab Majesty, An Object In Motion, produkcja: Ben Greenberg, DAIS 2023, tracklista: Vanity, Cape Perpetua, Yield To Force, The Skin and The Glove


czwartek, 28 listopada 2024

Zagadka Kamienia Bolońskiego

Chyba wszyscy słyszeli o Kamieniu Filozoficznym, o tym magicznym minerale, który może przemieniać każdą substancję w złoto. Ale mało kto słyszał o jednym z najciekawszych i najbardziej interesującym innym kamieniu, nazywanym Kamieniem Bolońskim. Jest to w zasadzie płyta nagrobna z wyrytym tekstem, który od stuleci stanowi zagadkę. O sensie napisu, jego autorze i genezie powstania napisano wiele, ale aż do dzisiaj nie udało się ustalić żadnych konkretnych danych. W ostatnim czasie postawiono nawet hipotezę, że kamień jest mistyfikacją stworzoną jako żart przez grupę intelektualistów z okresu renesansu. Oczywiście byłoby ciekawe, gdyby rzeczywiście w  XVI wieku zawiązał się zespół osób tylko po to aby wymyślona, bezsensowną zagadkę, wyryć na cennym kawałku marmuru a potem wstawić do kościoła po to tylko aby tam ją trzymać.


Ale zacznijmy od początku:

Pierwsza pewna wiadomość o kamieniu pochodzi z księgi wydanej we Wrocławiu w 1574 Monumenta Excellentium virorum pod redakcją Salomona Rybischa, który wymienia go wśród najsłynniejszych obiektów epigrafii  jakie znajdują się w Bolonii. Kamień do 1963 roku był przechowywany w tym mieście, w kościele Santa Maria di Casaralta w Ferentino, części klasztoru Mistrzów Rycerskich z Casaralty (Ordo Militiate Mariae Gloriosae di Casaralta), który został zbudowany w XIII wieku. W XX wieku kamień został przeniesiony do Palazzo Galvani w Bolonii a następnie do Museo Civico Medievale.
 

Kto wykonał sam kamień nie wiemy, przypuszcza się że mógł powstać na zlecenie Achille Volta, od 1527 roku mianowanego przez papieża Klemensa VII Wielkim Mistrzem starożytnego, ale wówczas mocno podupadłego Zakonu Rycerzy Gaudenti, którego siedzibą był kościół Casaralta. I podczas prac ziemnych związanych z budową nowej rezydencji, w pobliżu tego kościoła Volta odkrył słynny potem kamień, nazywany także nagrobkiem Aelii Laelii Crispis. Płytę tę Achille Volta umieścił w kościele, po czym sam zginął śmiercią nagłą i tragiczną w 1556 roku, podczas kłótni śmiertelnie pchnięty nożem.
Należy podkreślić, że Zakon Rycerzy Gaudenti był organizacją podobną do templariuszy i podlegał regule ad servos Dei św. Augustyna. Czy w tym środowisku mogła powstać zagadkowa inskrypcja? Poniżej publikujemy tekst w języku łacińskim, wyryty na płycie oraz jego tłumaczenie:
Pełny tekst w języku łacińskim;

DM (Domino Maximo)
Aelia Laelia Crispis
Nec vir nec mulier, nec androgyna nec puella, nec iuvenis nec anus, nec casta nec meretrix, nec pudica, sed omnia. Sublata neque, neque, neque veneno, sed omnibus. Nec coelo nec aquis nec terris, sed ubique iacet.
Lucjusz Agatho Priscius
Nec maritus, neque moerens, neque gaudens, neque flens. Hanc nec molem, nec piramidem nec sepulchrum, sed omnia, scit et nescit cui posuerit. Hoc est sepulchrum intus cadaver non habens. Hoc est cadaver sepulchrum extra non habens. Sed cadaver idem est et sepulchrum sibi.

Tłumaczenie:

DM (Bogu Najwyższemu)
Aelia Laelia Crispis
Ani mężczyzna, ani kobieta, ani ktoś androgyniczny, ani dziewczyna, ani młody, ani stary, ani czysty, ani nierządnica, ani skromny, ale każda z tych rzeczy.
Zabity ani głodem, ani żelazem, ani trucizną, ale każdą z tych rzeczy.
Ani na niebie, ani w wodzie, ani na ziemi, ale wszędzie, gdzie jest.
Lucjusz Agatho Priscius
Ani mąż, ani kochanek, ani krewny, ani smutny, ani szczęśliwy, ani płaczący.
To nie jest ani msza, ani piramida, ani grobowiec, ale każda z tych rzeczy wie i nie wie, komu jest poświęcona.
To jest grób, w którym nie ma ciała.
To ciało, którego nie ma w żadnym grobowcu.
Ale ciało i grób to to samo.


Według Richarda Whyte'a, angielskiego historyka, antykwariusza, a później księdza, żyjącego w poł. XVI wieku, powyższe wersety są tłumaczeniem starożytnej greckiej fraszki przypisywanej Agathiasowi Scholasticusowi na język łaciński przez Decimo Magno Ausonio, poecie urodzonemu w Bordeaux, nauczycielowi cesarza Gracjana. Po nim kamieniem zajmowało się wielu naukowców, jednym z nich był nawet Carl Gustav Jung, który ostatecznie uznał, że kamień i napis jest oszustwem. A uznał dlatego, że także on nie był w stanie znaleźć wyjaśnienie sensu wyrytych na kamieniu zdań. Ostatecznie kamień nazwano enigmą i po wielu próbach rozszyfrowania większość badaczy jest skłonna widzieć w nim wskazówkę dla wykonania poszukiwanego złotodajnego kamienia, a dokładnie formułę pozwalająca na określenie jego działania…
 

Tak więc ta enigma nadal czeka na rozszyfrowanie.   

Czytajcie nas -  codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 27 listopada 2024

Stephen Morris: Record, Play, Pause - książka perkusisty Joy Division i New Order cz.26: Niepowodzenie EPki Warsaw

 

W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe. W kolejnym (TUTAJ) pierwsze koncerty i fascynację Davidem Bowie  wybór roli w zespole jako perkusista (LINK). W tej części (LINK) przedstawiliśmy pierwsze eksperymenty kolegów z LSD, epizod ze studiami i przeprowadzkę do nowego domu. TUTAJ opisaliśmy pierwszych idoli gry na perkusji i zakup instrumentu, a także pierwsze lekcje Stephena gry na nim, a TUTAJ perypetie związane ze zmianą szkoły. Wzrastające zainteresowania winylami i rozbudowę zestawu perkusyjnego opisaliśmy TUTAJ i TUTAJ. Pierwsze nagrania zespołu Stephena w Strawberry Studios opisaliśmy TUTAJ. Późniejszy wpis za to (TUTAJ) przedstawiał narodziny punk rocka w UK wg. Morrisa. Natomiast narodziny Warsaw opisaliśmy TUTAJ, a ich pierwsze próby i występy TUTAJ. W TYM wątku opisaliśmy pierwsze poważne koncerty Warsaw i ich pierwszy bis. Natomiast TUTAJ incydent w Electric Circus, a TUTAJ perypetie z dziewczynami. W kolejnym wpisie (TUTAJ) opisaliśmy wynajęcie przez Warsaw studia i pierwsze nagrania, a TUTAJ genezę nazwy Joy Division i pierwsze nagrania w studio. A TUTAJ jak zespół szukał dla siebie miejsca na ziemi.
 
Po nieudanych próbach znalezienia klubu na koncert w Londynie, i powrocie do domu, Stephen Morris rozchorował się. Nadal przychodziły listy z odmowami z klubów i wytwórni. Jedyny pozytywny list przyszedł od Andrew Laudera z Radar Records. Poprosił ich o nowe nagrania i odesłał kasetę, była to owa fatalna kaseta z muzyką zespołu, ale też w tle z nagraniami z Coronation Street bo Terry kopiował kasety przez mikrofon. Bardzo zdenerwowało to Iana, ale Andrew dostrzegł mimo tego potencjał w zespole.
Kolejnym rozczarowaniem była EP-ka An Ideal For Living. Brzmiała dobrze ale tylko na full głośności, normalnie była nagrana ciszej niż pozostałe albumy. Pożyczone pieniądze Iana wyrzucone zostały w błoto. Niestety cały nakład - tysiąc sztuk, tak brzmiał. Żaden DJ nie chciał tego grać. Dodatkowo odkryli, że wytwórnia Enigma, jaką wymyślili dla swojego wydawnictwa, już istnieje. 
 
Starali się zainteresować znane osoby wydawnictwem ale bez sukcesu. O tym mogła też zdecydować okładka Bernarda z chłopcem z Hitler Jugend. Niektórzy wypowiadali się źle na jej temat.
Zdjęcie: LINK
 
Drukowanie okładki załatwił Stephen w małym sklepiku w Macclesfield. Niestety wszystko pakowali i sklejali sami. Ludzie nie chcieli kupować ich płyty, jedynie kolega Stephena perkusista innego zespołu wziął jedną i stwierdził że jest OK. 
 
W końcu urok Iana zadziałał. Udało mu się zainteresować dwie osoby z RCA. Postanowili zapłacić za nagranie albumu, bo chcieli rozszerzyć działalność na nową falę. Album wydawał im się bardzo udany.
 
C.D.N. 
 
Czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.     

wtorek, 26 listopada 2024

W końcu można zobaczyć Portret prałata Maffeo Barberiniego pędzla Caravaggia

Zawsze było wiadomo o jego istnieniu, lecz nigdy nie pokazano go publiczności, nawet gdy go odkryto i potwierdzono autorstwo  w 1963 roku. I od soboty 23 listopada wreszcie nadszedł ten moment: w końcu można zobaczyć Portret prałata Maffeo Barberiniego pędzla Caravaggia! Dzieło zostało wypożyczone z prywatnej kolekcji i wyeksponowane w Palazzo Barberini gdzie pozostanie do 23 lutego przyszłego roku.


Obraz naprawdę warto zobaczyć, bo jest niezwykle rzadkim dziełem. Caravaggio namalował wprawdzie wiele portretów, ale prawie wszystkie uległy zniszczeniu lub zaginięciu. Płótno wypełnia więc lukę w naszej wiedzy o artyście, odsłaniając mało znane oblicze jego twórczości. Obraz został wykonany techniką olejną na płótnie i przedstawia (zgodnie z tradycją) prałata Maffeo Barberiniego (1568-1644), przyszłego papieża Urbana VIII. Malarz pokazał go siedzącego ukośnie w fotelu, czyli w trzech czwartych, do kolan, zwróconego w lewo i ubranego w białą tunikę i zielonkawą togę (subtaneum) oraz czarną piuskę.     


Maffeo jest młody, zniecierpliwione spojrzenie, półotwarte usta i ponaglający gest prawej ręki, jakby wydającej rozkaz komuś spoza obrazu, zdradzają energiczny charakter przyszłego papieża. Lecz  czasie malowania portretu Maffeo dopiero wkraczał w świat. Właśnie powierzono mu ważną misję, funkcję nuncjusza papieskiego na dworze króla Francji Henryka IV, o czym świadczy ściskany w ręku list i zwój dokumentów podświetlony od dołu, zresztą jak cała postać. Wiązka światła rozjaśnia zresztą jeszcze twarz, rzucając bliki na fałdy sukni i odbija się od neutralnego w barwach tła. Obraz pochodzi krótko sprzed 1605 roku, co potwierdza styl malarski, brak charakterystycznego dla Caravaggia tenebryzmu. Młody, bo trzydziestoletni prałat, dopiero co skończył wówczas studia prawnicze i przyjął święcenia kapłańskie, jego pasją jest poezja…



A cóż zdarzyło się wówczas na świecie? Henryk IV ogłosił edykt nantejski i szykował się do ślubu z Marią Medycejską, Filip III został królem Hiszpanii i Portugalii, wojska króla polskiego Zygmunta II Wazy zajęły Sztokholm… A zatem jak widzimy dynamizm na portrecie jest jak najbardziej usprawiedliwiony. Choć jeszcze sam Maffeo nie przypuszczał, że za dobre kilkanaście lat zostanie wybrany na papieża i zostanie mecenasem artystów. To jemu zawdzięczamy koncesję św. Piotra w Rzymie, dzieła Giovanni Lorenzo Berniniego, Pietro da Cortony czy Carlo Maderny. Wybudował potężną barokową rezydencję rodową przy Quattro Fontane i rozpoczął budowę rezydencji papieskiej w Castel Gandolfo. Wykończył i konsekrował nową bazylikę watykańską… Pszczoły z herbu Urbana VIII widnieją w wielu miejscach Wiecznego Miasta. Zatem powrót portretu do Palazzo Barberini jest niemal jak powrót Maffeo Barberiniego do domu. 
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 25 listopada 2024

Isolations News 303: Peter Hook zagra cały repertuar Joy Division, Sonic Youth live, Punk Rock Bowling 2025, pamiątki po the Beatles, Ray Perry zza grobu, fortepian Stevie Nicks, aplauz na pogrzebie, prastare ciasto i łzy Japończyków

Punk Rock Bowling 2025 w Las Vegas ogłosił swój program. Trzydniowe wydarzenie zostanie rozpoczęte przez Petera Hooka And The Light który wykona cały repertuar Joy Division. Zagrają również zespoły takie jak  Social Distortion Cock Sparrer, Flag, Damned, Interrupters, Power Trip, Adicts, Bouncing Souls, Fidlar, Gang of Four (grający wszystkie swoje debiutanckie LP), Laura Jane Grace i Mississpi Medicals, Cockney Rejects (dołączy do nich Olga z Toy Dolls), Youth Brigade, Pietatsers, Surfbort, Riverboat Gamblers, Angel Du$t, Codefendants, NOBRO, Bad Waitress i wiele innych (LINK).

Pozostańmy w USA. Ethel Kennedy, wdowa po byłym senatorze Robercie F. Kennedym, zmarła w wieku 96 lat. Jej mąż został zamordowany w czerwcu 1968 r., gdy ubiegał się o nominację Demokratów na prezydenta. Pogrzeb seniorki zgromadził oprócz jej najbliższej rodziny (miała 11 dzieci) także rzesze polityków oraz... muzyków, w tym trzech prezydentów z ramienia partii demokratycznej (Clinton, Obama i Biden) oraz Sting, Kenny Chesney i Stevie Wonder. Każda z supergwiazd zaśpiewała piosenkę. Nie brakowało mów i żartów. Wydaje się, że wszyscy świetnie się bawili (LINK).

Przychodzi grabarz do domu i mówi do żony:
- Dawaj obiad bo miałem ciężki dzień.
- A co się stało? - pyta żona.
- Wiesz, dzisiaj chowaliśmy znanego artystę i miał taki aplauz, że musieliśmy go dziewięć razy wykopywać.

Z USA jest też Stevie Nicks. Jej czarny fortepian Grand Hamilton, na którym grała w zespole Fleetwood Mac został wystawiony na aukcję przez Gotta Have Rock And Roll. Minimalna oferta za legendarny instrument wynosi obecnie 50 000 USD, a cena aukcyjna, jak się szacuje, wzrośnie do 100 000 USD, czy nawet 200 000 USD. Aukcja ma się zakończyć 6 grudnia (LINK).

W temacie: powstanie film o Fleetwood Mac nagrany przez Apple Original Films. Członkowie zespołu opowiedzą historię grupy, zostaną na nim także pokazane archiwalne wywiady z nieżyjącą już Christine McVie. Film, który jeszcze nie ma tytułu, wyreżyseruje Frank Marshall, który także był reżyserem filmu o Beach Boys dla Disney+. Wcześniej zajmował się dokumentem o Bee Gees (How Can You Mend a Broken Heart) . Nie ustalono daty premiery nowego filmu (LINK).

Jeszcze o pamiątkach. Dom aukcyjny Reeman Dansie w Colchester w Anglii sprzedał kawałek tortu weselnego z małżeństwa królowej Elżbiety II i księcia Filipa, nabył go w telefonicznej aukcji pewien Chińczyk za 2831 dolarów. Jest to część 500-funtowego tortu o wysokości 2,7 m podanego na weselu 20 listopada 1947 r., która została podarowana Marion Polson, gospodyni w Holyrood House w Edynburgu w Szkocji, w pudełku z herbem ówczesnej księżniczki i listem od panny młodej. Nie ma informacji o smaku ciasta (LINK). 

Mały chłopczyk mówi do taty:
- Tato, tato kupmy pieska!
- Nie synku, nie kupimy...
- Ale tato, no kupmy...
- Nie, nie kupimy...
- Tato, proszę!
- Kim Chan, ile razy mam Ci powtarzać, że nie stać nas, żeby codziennie jeść mięso?


Nie wiemy czy od jedzenia mięsa, czy może ze starości, niemniej zmarł Colin Petersen, pierwszy perkusista Bee Gees. Miał 78 lat. Słychać go w takich przebojach jak I Started A Joke, To Love Somebody i I Just Gotta Get A Message To You. Petersen przez ostatnie pięć lat brał udział w koncertach z okazji wydania płyty The Best Of The Bee Gees. Wystąpił jeszcze w sobotę w zeszłym tygodniu, w niedziele był w doskonałym humorze a w poniedziałek zmarł we śnie... (LINK). 

Jasio pyta tatę:
- Tatusiu dlaczego babcia się tak trzęsie?
- Nie gadaj tyle tylko zwiększaj napięcie!

W temacie nieżyjących. Steve Perry, były frontman Journey, opublikował teledysk na którym śpiewa w duecie piosenkę Call Me Irresponsible ze swoim zmarłym ojcem Rayem Perry. Nagranie pochodzi z kasety karaoke nagranej przez nich wspólnie, która była prezentem Raya dla syna w 1993 roku na Boże Narodzenie.

Rozmowa w pokoju lekarskim:
- Mam dziwny przypadek! Pacjent powinien już dawno zejść, a tymczasem zdrowieje!
- Hm. Jak się pacjent uprze, to i medycyna jest bezsilna!

Jeszcze o tych, których nie ma wśród nas. Rough Trade ogłosiło swoje 100 najlepszych albumów 2024 roku, na czele z pośmiertnym albumem SOPHIE o tym samym tytule. Aby to uczcić, niezależny sprzedawca detaliczny oferuje ekskluzywne tłoczenia płyt winylowych powiązane z 20 najlepszymi albumami na swojej liście. Przedstawiono nowe oferty od SOPHIE, Smile, Idles, Laury Marling, Charli XCX, Yard Act i innych. Cała lista jest TUTAJ. Na niej między innymi St. Vincent.

Nie ma też wśród nas dwóch z czterech Beatlesów. Ich podpisane zdjęcie z 1964 roku i arkusz ręcznie napisanego tekstu piosenki autorstwa Johna Lydona, lidera Sex Pistols, zostały sprzedane na aukcji za ponad 82 tys. dolarów każde. Łączna kwota sprzedaży kolekcji Marvels of Modern Music na domu aukcyjnym RR Auction wyniosła 1 132 981 dolarów (LINK). Na innej aukcji wystawiono zielony wiklinowy stół i krzesła, które znajdowały się w garderobie zespołu w Hulme Hall w Port Sunlight. Wyrzucono je na śmietnik i ktoś rozpoznał je w kontenerze na śmieci. Meble ostatecznie sprzedano za 750 funtów do Muzeum The Beatles w Liverpoolu (LINK).


Odnalazły się też nagrania Sonic Youth. Zespół ogłosił, że w 2025 roku ukaże się ich nagranie koncertu w Chicago z 1987 roku, po tym jak pierwotnie wydano je jako pół-bootleg.  Płyta zatytułowana Hold That Tiger wyjdzie 7 lutego 2025 r. w oficynie Superior Viaduct. W przedsprzedaży jest już dostępna wersja CD i 2x LP w wersji czarnej i przezroczystej. Nagranie zawiera zapowiedź zmarłego Steve'a Albiniego. Producent i inżynier dźwięku  zmarł 7 maja 2024 r. na zawał serca. Grał w wielu zespołach współpracujących z wytwórnią Touch and Go Records, w tym w Big Black, który podpisał kontrakt z wytwórnią pod koniec 1985 r., na początku 1986 r. Albini był głównym realizatorem kultowych albumów, takich jak In Utero  Nirvany i Journal For Plague Lovers Manic Street Preachers (LINK).

Kończymy dwoma newsami, pierwszy dotyczy oferty UE dla USA. Amerykanom, zrozpaczonym po reelekcji Donalda Trumpa, mieszkańcy Ollolai na Sardynii oferują możliwość przeprowadzki, a dokładnie chcą im sprzedać zrujnowane domy w cenie 1 euro. Chcą w ten sposób sposób ożywić malejącą populację swojej wyspy. Amerykanie, którzy nie mają ochoty na remont, mogą również kupić dom gotowy do zamieszkania. Cena takiego domu sięga do 100 000 euro. Chętni kupna za 1 euro mogą skontaktować się w władzami miasta za pośrednictwem strony (LINK). Skończy się, jak pomysł obecnego rządu na formowanie wojska ukraińskiego w Polsce. Zgłosiło się 300 osób... (LINK).

Podczas zbiorki kompanii kapral mówi do żołnierzy:
- Ci, co znają się na muzyce - wystąp!
Z szeregu występuje czterech.
- Pójdziecie do kapitana. Trzeba mu wnieść pianino na ósme piętro.

Ale żeby nie było, że tylko w UE panuje wszechogarniająca głupota. Nowy japoński trend w makijażu, polegający na użyciu gorącego kleju do tworzenia łezkowatych kształtów kropelek, które następnie są umieszczane na twarzy, staje się popularny wśród nastoletnich uczennic. Modny styl, znany jako 3D teardrop makeup nadaje dziewczynkom delikatny wygląd, który ma wzbudzać współczucie — sprawia, że wyglądają, jakby płakały. Trend ten tak szybko rozprzestrzenił się w japońskich szkołach, że w niektórych obszarach odnotowano w sklepach niedobór pistoletów do kleju na gorąco. Niektórzy obawiają się, że w pogoni za modą niektóre nastolatki zrobią sobie krzywdę (LINK).

Japończyk wrócił z Rosji. Spytano go:
- Co Ci się najbardziej podobało?
- Dzieci.
- I co jeszcze?
- Nic więcej. Wszystko co jest wykonane rękoma, jest obrzydliwe.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 24 listopada 2024

Skąd wzięła się nazwa Factory Records, legendarnej wytwórni w której nagrywali Joy Division? Alternatywna koncepcja

 

Wczorajszy post o Andy Warholu zainspirował do pewnej ważnej refleksji, pokazującej jak wiele jeszcze obszarów związanych z Factory Records jest mało poznanych. Przypomina się słynna anegdota o legendarnym polskim aktorze Janie Himilsbachu. Kiedy jeden z dziennikarzy zapytał go, dlaczego te same historie opowiadane w różnych wywiadach mają różniące się wersje, genialny aktor miał odpowiedzieć, że gdyby powtarzał to samo, to by było nudno. 

Stąd już tylko o krok do słynnej maksymy Tony'ego Wilsona, obok Alana Erasmusa i Petera Saville'a jednego z trzech założycieli Factory Records. Kiedy pisaliśmy w poprzednim tekście (TUTAJ) o faktach z okolic Factory i Joy Division, które wciąż pozostają niewyjaśnione, podaliśmy genezę tej maksymy: W końcu zapewne nigdy nie dowiemy się prawdy o tym, dlaczego Factory tworzyli obraz Joy Division jako smutnych, ponurych wręcz intelektualistów. Czarno - białe zdjęcia (prawdą jest że kolorowe klisze były wtedy bardzo drogie), i jeden z wywiadów Kevina Cumminsa, w którym powiedział, że specjalnie fotografował członków zespołu z ponurymi minami. Tony Wilson, zapożyczając maksymę z jednego z westernów i przerabiając ją na własną modę powiedział, że jeśli masz do wyboru drukować prawdę, czy legendę, drukuj legendę. Wydaje się, że jedynie Vini Reilly z Durutti Column był na tyle odważny, żeby w piosence Missing Boy przemycić coś, o czym oficjalnie się nie mówi.

Tak więc wielokrotnie przyłapywaliśmy Tony'ego Wilsona na drukowaniu legendy. Przypomnijmy tylko, że film 24 Hour Party People (oparty na książce Tony'ego, która jest jednocześnie scenariuszem filmu) zawiera wiele scen zwyczajnie zmyślonych (pisaliśmy o tym choćby TUTAJ i TUTAJ). Do czego zmierzamy?

Otóż oficjalnym przekazem, który można spotkać  w niemalże każdej książce o Factory Records, na temat genezy nazwy wytwórni jest, że powstała ona, kiedy trzej założyciele fotografowali się na tle opuszczonej fabryki w Manchesterze. Zresztą chwila ta została uwieczniona na legendarnej fotografii Kevina Cumminsa:

Tony wielokrotnie powtarzał, że wtedy (lub w okolicach tego wydarzenia) Alan Erasmus miał powiedzieć pamiętne słowa: Factory closed, Factory open. Stąd miała wziąć się nazwa legendarnej wytwórni.

My jednak mamy inne zdanie i wiąże się ono właśnie z postacią Andy Warhola

Kiedy studiuje się muzyczne fascynacje Tony Wilsona w okresie tworzenia Factory Records, to wiele razy pojawiają się w nich postaci Lou Reeda i Velvet Underground. Tony pocieszał załamanego po nieudanym koncercie Iana Curtisa, który miał rzekomo płakać w barze w Bury nad sceną, że Lou Reed miał bardzo nieudany koncert w Manchesterze (na którym Curtis był) bo był masakrycznie pijany, i mimo tego nic się nie stało, a publika była zachwycona (pisaliśmy o tym TUTAJ). Mało tego, kiedy Tony siedział z Peterem Savillem i słuchali na żywo A Certain Ratio, ten pierwszy miał wyrazić swój entuzjazm i wykrzyknąć: mamy wreszcie swoich Velvets. Joy Division coverowali Sister Ray z repertuaru Velvet Underground, a ostatni zarejestrowany na żywo, koncertowy utwór z udziałem Curtisa kończy się słowami, że mają nadzieję iż Lou Reed byłby zadowolony z ich wersji...

Fakty te pokazują wielką fascynację ludzi z okolic Factory zespołem Velvet Underground, a stąd przecież krok do Warhola. To on umożliwił im nagranie słynnej płyty z bananem na okładce (której był autorem) i mimowolnie zapisał się w historii muzyki. Mimo tego, że się kompletnie na niej nie znał, towarzyszył zespołowi podczas nagrań pomrukując i kiwając głową, dając zespołowi pełną swobodę. 

I tutaj docieramy do sedna sprawy.

Bowiem to nikt inny jak Andy Warhol  stworzył w Nowym Jorku centrum artystyczne, działające w latach 1963 - 1987. A centrum to nazywało się The Factory

Poświęcimy jego działalności osobny tekst, wyrażając przy tym refleksję, że słowa Tony'ego Wilsona powinny być brane przez grube sito. Przypomnijmy nasz tekst o zmianie okładki singla LWTUA po śmierci Iana i wątpliwości co do zaakceptowania przez niego okładki Closer (TUTAJ). Przypomnijmy słowa Petera Hooka, że nigdy nie poznacie prawdy o Joy Division. Finalnie, przypomnijmy dialog z Twittera między jednym ze świadków tamtych czasów z okolic wytwórni (pomijamy nazwisko z powodów ostrożności procesowej) a internautą, który zadał mu wprost pytanie: czy Factory Records oczekiwało śmierci Curtisa, żeby robić na niej pieniądze?

Puzzle układają się, a Vinni ma coraz więcej racji...


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.