sobota, 31 marca 2018

Niedocenieni: Phosphor

Phosphor to rozdział zamknięty. Zespół powstał w Londynie w 2011 roku. Trio które tworzyli Hante, Jake Ambridge i Nathalie Bruno, zanim dopracowało się swojego bardzo ciekawego stylu, nie ukrywało fascynacji zespołami z 4AD i okolic, jak Cocteau Twins, Siouxsie And The Banshees czy nawet Depeche Mode

Niestety grupa która na prawdę brzmiała bardzo dobrze, a jej nagrania odnosiły sukcesy na lokalnym rynku, rozpadła się w roku 2013, pozostawiając w dorobku trzy single, oraz jeden album Youth & Immortality o którym napiszę przy okazji w "chłodnofalowej jeździe obowiązkowej". Tymczasem posłuchajmy jak brzmieli na żywo - najpierw doskonały Dark of summer a następnie oficjalny teledysk do piosenki Internal.   





piątek, 30 marca 2018

Czy świadek śmierci Iana Curtisa ma swoją cenę?

Dobre kilka lat temu fani Joy Division z niedowierzaniem przyjęli wiadomość o pojawieniu się na internetowej aukcji stołu z kuchni, w której powiesił się Ian Curtis. Na stronie, pewnie dla uwiarygodnienia autentyczności "towaru", podano historię mebla. Okazało się, że stół został sprzedany wraz domem przy 77 Barton Street w Macclesfield Dorocie Bentley Smith, przez wdowę po Ianie Curtisie i przez szereg lat mieścił się w nim hostel popularnej sieci Bed&Breakfast. Kiedy w 1996 r. córka Dorothy, Vicky Morgan, przejęła nieruchomość, postanowiła pozbyć się stołu, który okazał się mało praktyczny i w 2005 r. wystawiła go na sprzedaż, lecz wcześniej oferowała mebel Debbie Curtis i jej córce Natalie, a te podobno odrzuciły propozycję. Na dowód autentyczności mebla wraz ze stołem nabywca miał otrzymać korespondencję e-mailową z Natalie Curtis, jej matką i Stephenem Morrisem.  W 2013 r. zwykły stół z drewna o szerokości 75 cm i długości 98 cm, z klapami przedłużającymi, które pozwalają powiększyć blat o kolejne 28 cm rozpętał medialną burzę.
 

Przede wszystkim oburzeni fani oskarżyli wystawcę o chęć ciągnięcia zysków z tragedii Iana Curtisa. Wkrótce byli członkowie zespołu i rodzina Iana Curtisa wydali oświadczenie dla magazynu muzycznego NME, w którym potępili sprzedaż stołu (TUTAJ).  Napisali, że: "Członkowie Joy Division, Bernard Sumner i Stephen Morris przedstawiają stanowisko Deborah i Natalie Curtis, bardzo zaniepokojonych doniesieniami medialnymi o sprzedaży stołu pierwotnie należącego do rodziny, a obecnie sprzedawanemu na aukcji w serwisie eBay. Deborah i Natalie pragną zauważyć, że ze sprzedażą stołu nie mają nic wspólnego. Stół został sprzedany wraz z domem w 1980 roku, a Natalie nigdy nie podpisała żadnego dokumentu potwierdzającego jego autentyczność. Jest to osobisty przedmiot rodzinny i jego sprzedaż a także związane z tym doniesienia medialne są niesmaczne i niepokojące (TUTAJ)."


Terry Harop, który sprzedawał przedmiot, tłumaczył się, że za pieniądze z aukcji chciał kupić sprzęt do nagrywania bo należy do zespołu Always the Way, i że wystawił przedmiot w dobrej wierze. Zapytany o swoje motywy powiedział: "Pomyślałem, że sprzedanie stołu, aby zebrać pieniądze i zrobić więcej muzyki, będzie dobre, nie zrobiłem tego, by szybko zarobić i nigdy nie sądziłem, że spotka się to z tak dużym rozgłosem. Stół został zaoferowany rodzinie siedem lat temu, tuż przed tym, jak go kupiłem, a oni nie chcieli go odzyskać. Wszystko, co zrobiłem, to umieściłem go na stronie, nie sądzę, że zrobiłem coś złego" (TUTAJ
 

Ostatecznie, mimo negatywnej reakcji, stół, który był kupiony za 100 GBP został sprzedany za 8400 GBP (LINK). Nowy właściciel w niespełna dwa lata ponownie go wystawiono na aukcję ale uzyskał już "tylko" 621 GBP, widać presja społeczna odniosła skutek.
 
Cała ta historia ma oczywiście drugie dno, jest nim chorobliwe zainteresowanie niektórych osób tragicznymi aspektami życia innych ludzi. Smutne jest to, że są osoby, które zainteresowały się muzyką Iana Curtisa nie dla jej wartości artystycznej, ale z powodu niezdrowej fascynacji jego samobójczą śmiercią. Lider Joy Division na zawsze stał się dla niektórych jedynie dramatycznym symbolem swoich czasów, personalizacją emocji części swojego pokolenia, zbuntowanego i wyalienowanego w industrialnym społeczeństwie lat 80. Mimo negatywnej oceny takiej postawy, ktoś kilka lat temu ukradł kamień nagrobny Iana Curtisa i faktem jest,  że jeszcze nie wystawił go na sprzedaż, ale oglądając wrzawę po śmierci piosenkarza, nie można i tego wykluczyć, bo pamiątki związane z I. Curtisem biją na aukcjach rekordy. 

14 maja 2007 szpulowa taśma z nagraniem zespołu Joy Division sprzedała się za 1550 GBP. Była opisana w serwisie eBay następująco: "Taśma referencyjna dla studia zawierająca niewydane wersje She's Lost Control i Atmosphere, znajdują się na niej również niektóre utwory Cabaret Voltaire, zawiera nagranie z Martinem Hannettem rozmawiającym z pracownikami studia, podczas gdy on wybiera zestaw perkusyjny Stephena Morrisa" Okazało się także że taśma zawierała także wysokiej jakości nagrania z New Order "Western Works Demos". 

Podobnie zawrotne sumy zapłacono za płyty z autografem I. Curtisa i innymi członkami Joy Division. Jedna z nich osiągnęła wartość 15000 GBP (LINK). Na sporą kwotę wyceniono także same autografy zespołu. To pokazuje, że niektórzy zaczynają traktować spuściznę, czy też przedmioty związane z Ianem Curtisem, jako łatwe źródło zysku lub lokatę kapitału. Niedawno Peter Hook przyznał się, że zdarzało mu się podrabiać autograf Curtisa i sprzedawać jako autentyczny "dla żartu", zrobił tak nawet z płytami, które ukazały się po śmierci frontmana... Zresztą nie tylko rzeczy bezpośrednio związane z Ianem Curtisem są w cenie. Także pochodzące od osób z jego otoczenia. I tak w 2012 r. sprzedano za 340 GBP używany egzemplarz biografii Immanuela Kanta należącej do Tony'ego Wilsona, z jego odręczną dedykacją. Związek Wilsona z Joy Division podkreślono w tytule aukcji (TUTAJ).  Jak powiedział Woody Allen, "Co z tego, że mamy XXI wiek i coraz lepsze technicznie cywilizacje, kiedy nie potrafimy dotrzeć do drugiego człowieka, a rozwój emocjonalny i duchowy większości ludzi pozostaje w epoce kamienia łupanego".


czwartek, 29 marca 2018

Kinowa Jazda Obowiązkowa: Stroszek - film, który Ian Curtis obejrzał przed samobójstwem. Czy go zainspirował?

Stroszek Wernera Herzoga, film z 1976 roku, obok płyty Idiot Iggy Popa stały się swoistego rodzaju rekwizytami dla fanów Joy Division. To po obejrzeniu tego filmu Ian Curtis w nocy z 18 na 19.05.1980 roku popełnił samobójstwo. Film jest streszczony w sieci, można go również za darmo obejrzeć (TUTAJ), trwa godzinę i czterdzieści cztery minuty. Postaram się w skrócie streścić fabułę, nawiązując  do kilku wątków, które rzucają światło wyświetlające jak ważny dla lidera Joy Division był to film. Mam nadzieję, że przynajmniej część moich przemyśleń nie pojawiła się w dotychczasowych opracowaniach o zespole. 

Po pierwsze do filmu trzeba dorosnąć. Pamiętam kiedy oglądałem go bardzo dawno, po śmierci Curtisa wydawał mi się strasznie nudny. Dziś z perspektywy nabytych doświadczeń, już takim nie jest. Uważam, że Curtis podejmując decyzję o samobójstwie w pewien sposób odwzorował zachowanie Stroszka, mało tego chyba los jaki spotkał głównego bohatera filmu Herzoga wydawał się bardzo prawdopodobny Curtisowi i stanowił projekcję tego co może czekać Joy Division po wyjeździe do USA. O problemach zdrowotnych i innych powodach samobójstwa Curtisa pisałem TUTAJ  i właśnie obawa przed problemami z koncertami w USA (zdrowie) i ruina wizerunku zespołu była jedną z przyczyn desperackiego czynu. 

Ale zacznijmy od początku. W filmie Herzoga jest wiele podobieństw Stroszka do Curtisa. Zresztą ogólnie do twórczości Joy Division. Już na początku trzask więziennych krat zza których wychodzi Bruno Stroszek jest niezwykle podobny do dźwięku windy którą Martin Hannett umieścił na Unknown Pleasures (w wywiadzie Hannett mówi, że to prawdziwa winda TUTAJ).  Stroszek jest muzykiem, w zasadzie grajkiem który grą na cymbałkach i akordeonie zarabia na życie. W końcu staje przed szansą poprawy warunków bytowych i pod namową prostytutki Evy, co do której ma poważne plany, oraz sąsiada Scheitza opuszczają Niemcy i za zarobione przez Evę pieniądze płyną do USA. 


Stroszek mimo troski o swój dobytek (mówi w rozmowie z Scheitzem: Co się stanie z tymi wszystkimi rzeczami gdy umrę?) pozbywa się nawet ulubionego zwierzęcia by zrealizować marzenia. W USA jednak, mimo znalezienia przez Evę i Stroszka pracy pojawiają się problemy (Scheitz nie pracuje, za to oddaje się swojej życiowej fascynacji magnetyzmem zwierzęcym, dokonując pomiarów przyrządem własnej konstrukcji). 

Marzenia szybko zjada koszmar szarego życia. Eva odkrywa krótko przed wizytą przedstawiciela banku, że nie stać ich na godziwe życie i wraca do prostytucji. Separuje się od Stroszka, który próbuje nawiązać z nią dialog. Typowe problemy w związku rodzą kolejne napięcia. Mimo szczerej rozmowy dochodzi do izolacji...



Stroszek odkrywa, co Eva robi po godzinach, a ta opuszcza go podążając w nieznane z kierowcami tirów. 


Wtedy wydaje się, że główny bohater podejmuje decyzję o samobójstwie. Padają z jego ust pamiętne słowa: Co ma wisieć nie utonie, a ostatnich gryzą psy. Mimo prób zarobkowych dom i telewizor, który tak kochała oglądać Eva, zostają zlicytowane. Dwóch oderwanych od rzeczywistości i zupełnie do niej nieprzystosowanych  mężczyzn przekonuje się na własnej skórze, czym jest kredyt bankowy, pozostając bez środków do życia. Dom - przyczepa w której żyli zostaje odholowany po licytacji a im pozostaje skradzione auto i nabita strzelba. 


Dokonanie częściowo nieudanego napadu powoduje, że Bruno traci przyjaciela, auto a ostatnie pieniądze wydaje na jedzenie. Tak kończą się naiwne marzenia o USA, pieniądzach, szczęściu i miłości. Czy nie ma tutaj inspiracji i ostrzeżenia, które Ian Curtis wziął bezpośrednio do siebie? A co stanie się jeśli on nie będzie mógł z powodu nasilających się problemów zdrowotnych występować? Zrujnuje marzenia kolegów i biznesu o sławie i wielkich pieniądzach... 

Stroszek jest zdesperowany, udaje się do zamkniętego wesołego miasteczka, gdzie po uaktywnieniu kilku zwierząt wykonujących pod wpływem impulsów różne sztuczki, wsiada ze strzelbą w rękach na kolejkę linową. Na plecach wagonika napis: To na prawdę ja!

Nabita broń nie uczyni cię wolnym, tak powiedziałeś -  śpiewa Curtis w New Down Fades (Gaśnie Nowy Świt). Co ciekawe samobójczy strzał (a to główna metoda samobójstw w USA, o czym pisałem TUTAJ i TUTAJ) pada, kiedy kolejka jest mniej więcej w połowie drogi na szczyt... Samobójstwo Curtisa dokonuje się w połowie drogi na światowy szczyt. Dzięki temu zarówno żona, jak i koledzy z zespołu, mają zapewnioną dożywotnią sławę i środki do życia. Po samobójstwie Stroszka kolejka ulega zablokowaniu a zwłoki jeżdżą wkoło na wyciągu. 

Stymulowany prądem kurczak nie może przestać tańczyć. Tak jak świat nie może zapomnieć o Ianie Curtisie i Joy Division...


      
P.S. Ukazało się kilka bootlegów Joy Division nawiązujących tytułami do filmu (Let the Movie Begin, czy Stroszek's Last Stand). Wątek wesołego miasteczka pojawia się też w kilku piosenkach i teledyskach - ot choćby Clan of Xymox, jest też kurczak pod koniec:

 

A poniższego zdjęcia Joy Division chyba nie trzeba specjalnie komentować? 


środa, 28 marca 2018

Chłodnofalowa jazda obowiązkowa - Little Nemo: "Dźwięki z poddasza", czyli inspiruje nas Charles Baudelaire

Nowy Potop

Za parawanem religii ukazuje się miłość i działanie
Dla bogów przemocy, patrzysz w milczeniu
Wszyscy macie marzenia, jednak problem powstaje
Kiedy każdy marzy o tym samym

Zapomnij o czasie kiedy mówili ci
Później pójdzie lepiej
Twoją duszę rozrywa kolejny Potop
Czuję że staje się coraz mocniejszy

Wszyscy macie marzenia, jednak problem powstaje
Kiedy każdy marzy o tym samym
Zabij potwora i przywróć z powrotem siłę
Uczuciom i sens słowom

Zapomnij o czasie kiedy mówili ci
Później pójdzie lepiej
Twoją duszę rozrywa kolejny Potop
Czuję że staje się coraz mocniejszy

Zapomnij o czasie kiedy mówili ci
Później pójdzie lepiej
Twoją duszę rozrywa kolejny Potop
Czuję że staje się coraz silniejszy

Mocniejszy

Zapomnij o czasie kiedy mówili ci
Później pójdzie lepiej
Twoją duszę rozrywa kolejny Potop
Czuję że staje się coraz silniejszy


Folwark na wzgórzu
 

Miejsce wita
Zawsze wygląda
Jak podczas burzowej nocy
Ze starymi domami
Całe stare jak to wzgórze

Tak czarujące miejsce żeby w nim zostać
Lustra weneckie folwark na wzgórzu
 

Budzą cię nocą, dźwięki z poddasza
Na zewnątrz widzisz światło
Wraca dzień
Nie boisz się więcej
Kiedy wszystko jest jasne

Tak czarujące miejsce żeby w nim zostać
Lustra weneckie folwark na wzgórzu
Miejsce wita
Zawsze wygląda
Jak podczas burzowej nocy
Ze starymi domami
Całe Stare jak to wzgórze
 

Miejsce wita
Zawsze wygląda
Jak podczas burzowej nocy
Ze starymi domami
Całe stare jak to wzgórze

Tak czarujące miejsce żeby w nim zostać
Lustra weneckie folwark na wzgórzu
 

Morska woda*

Ciche i boskie jak ta dziwna noc
Kiedy słońce zalewa jego brzegi
Nieruchome morze, nieskończenie spokojne
W tym smutnym walcu wielokrotnych odbić

Ptak w oddali zdaje się pływać pod chmurami
W białym kilwaterze sieci statku
Srebrzysty orszak daremnej pielgrzymki
Szuka schronienia w najgłębszej fali

W porcie para bawi się wśród morskich rozbryzgów
Z których ocean, kuszony, projektuje falę
Przywołując dawne wspomnienia
W zdezorientowanym umyśle dywagującego marynarza
 

Zamek piaskowy

Spacerując samotnie w bladym świetle księżyca
Usłyszałem głos z wewnątrz
To na co mamy nadzieję nigdy nie przychodzi zbyt szybko
Czas życzeń jest z nami 

Obróć twarz w stronę zakręcającego prądu
Zobacz jak fale przewalają się o skały
Zbuduj swój zamek piaskowy w deszczu
On się nie zawali jeśli tylko tchniesz w niego wiarę

Na drodze wyjścia z mroku
Szukając bezchmurnego nieba
To na co czekamy nigdy nie przychodzi zbyt wcześnie
Coś jednak widać na horyzoncie

Obróć twarz w stronę zakręcającego prądu
Zobacz jak fale przewalają się o skały
Zbuduj swój zamek piaskowy w deszczu
On się nie zawali jeśli tylko tchniesz w niego wiarę

Obróć twarz w stronę zakręcającego prądu
Zobacz jak fale przewalają się o skały
Zbuduj swój zamek piaskowy w deszczu
On się nie zawali jeśli tylko tchniesz w niego wiarę
 

Johny bierze pistolet

Johny jest samotny w swej wyobraźni
Kiedy jesienne kolory go ochładzają
Pamięta ten dzień
Kiedy Mary przyszła do niego i powiedziała:

"To na zawsze..."

Teraz Johny nie może zrozumieć
Dlaczego Mary nigdy nie dotknie jego dłoni... Dlaczego? Dlaczego?

Johny jest samotny w wyobraźni
Czuje jesień jest tutaj, daje mu znaki
Myśli o pociągu
Którym kiedyś chłodnym rankiem jechał w deszczu
Dlaczego tym pociągiem?

Johny jest samotny w wyobraźni
Wie że zima jest blisko
Czeka w milczeniu
I tak aby usłyszała pielęgniarka szepcze
"Chcę umrzeć"
 

Do przechodzącej (wiersz Charlesa Baudelaire'a)

Miasto wokół mnie tętniąc huczało wezbrane
Smukła, w żałobie, w bólu swym majestatyczna
Kobieta przechodziła, a jej ręka śliczna
Lekko uniosła wyhaftowaną falbanę

Zwinna, szlachetna, z posągowymi nogami
A je piłem, skurczony, dziwaczny przechodzień,
W jej oku, niebie modrym, gdzie huragan wschodzi,
Rozkosz zabijającą i słodycz, co mami

Błyskawica... i noc! Pierzchająca piękności,
Co błyskiem oka odrodziłaś moje serce,
Czyliż mam cię zobaczyć już tylko w wieczności?
Gdzieś daleko! Za późno! Może nigdy więcej!
Bo nie wiesz, dokąd idę, nie wiem, gdzieś przepadła,
Ty, którą mógłbym kochać, ty, coś to odgadła!

Tłumaczenie z francuskiego pochodzi ze strony (LINK
)

 Joker

Koło fortuny, trefny bardzie
Czytasz mi przyszłość w twoich diabelskich kartach
Moje sny przerywane przez króli i królowe
Zastępy figur przechodzą

Zapatrzony we mnie gdy śpię nocą
Walcząca twarz Jokera
Jest jedynym z którego się śmiejesz
Ale ten się śmieje kto się śmieje ostatni

Pikowy Joker i As kier
Palą i grają w darta
Ich myśli dryfują a oni gubią się
W labiryncie trefli i karo

Zapatrzony we mnie gdy śpię nocą
Walcząca twarz Jokera
Jest jedynym z którego się śmiejesz
Ale ten się śmieje kto się śmieje ostatni 

Zapatrzony we mnie gdy śpię nocą
Walcząca twarz Jokera
Jest jedynym z którego się śmiejesz
Ale ten się śmieje kto się śmieje ostatni 


Niepewność

Lepsze dni to cecha przeszłości
Proste słowa i rzeczy stają się szybko skarbami
Jestem jak chłopiec patrzący na swoją popsutą zabawkę
I przysięgający, że nigdy więcej nie będzie się bawił

Może w jeden z tych dni, jakiś anioł w niebie
Powie mi dlaczego....
Dlaczego każda idealna rzecz musi umrzeć

Lepsze dni to cecha przeszłości
Proste słowa i rzeczy stają się szybko skarbami
Jak duch, zniknę z twojej pamięci
Jestem z tobą tutaj tylko dla tego świetnego czasu?

Może w jeden z tych dni, jakiś anioł w niebie
Powie mi dlaczego....
Dlaczego każda osoba którą kocham szuka
Nowych i lepszych dni
Nowej zabawy
Beze mnie i poza mną

Nowych i lepszych dni
Nowej zabawy
Beze mnie i poza mną


Strach w kolorze

Jarmarczne koło startuje
Wewnątrz twojego serca
Upewnij się, że masz szeroko otwarte oczy
To taka jazda
Witaj po tej stronie bramy
Gdzie łańcuch są pozrywane
Oczekuj spotkania twoich zwierzęcych przyjaciół
Otwórz drzwi z hukiem 
Pomalowane twarze zdradzają silne emocje
Czas fałszu odbija echem spowolnione działania
Strach w kolorze

Ciągnie się kręcąc wkoło
Moje serce bije szybciej
A świat się topi
Turkusowe niebo wypełnia się światłami
I lśniącymi muchami

Gumowe domy przesuwają się w czasie
Wzdłuż falujących linii
Tłum migoczących biedronek
Pełza w piachu
Z oddali słychać głos
Weź mnie za rękę
Pomalowane twarze zdradzają silne emocje
Czas fałszu odbija echem spowolnione działania

Strach w kolorze
Ciągnie się kręcąc wkoło
Moje serce bije szybciej
A świat się topi

Strach w kolorze
Ciągnie się kręcąc wkoło
Moje serce bije szybciej
A świat się topi


Opowieści wiatru

Otwórz swoje oczy na Przyrodę
Słowa są wypowiadane aby mieć sens
Pieśń rzeki z wody
Lament ducha opowiada o
Niepowodzeniu samotnego
Wędrowca, który tam utonął

W oddali na wrzosowisku żyje zakonnik
Jak czarnoksiężnik choć jest chrześcijaninem
Rozpala płomień palcami
Czyta z układu planet i wie że
Opowieści wiatru mogą być słyszane
Na utraconych lądach

Wewnątrz drzew żyje stwór
Syrena czarująca źródło
Jej oczy błękitne jak woda
Jej spojrzenie jest fatalne dla śmiertelników
Którzy przychodzą by przekroczyć
Rozlewisko w którym pływa
Opowieści wiatru, nigdy nie zostaną zdmuchnięte
Opowieści wiatru, nigdy nie zostaną zdmuchnięte
Opowieści wiatru, nigdy nie zostaną zdmuchnięte


(*) podziękowania dla M. za tłumaczenie z języka francuskiego

ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów



Little Nemo - Songs in the Attic, 1989, Lively Art/New Rose Tracklista: New Flood, Hillside Manor, Marine, Sandcastle, Johnny Got His Gun, A Une Passante, The Joker, Fickleness, Fear In Colour, Tales Of The Wind

To jedna z najciekawszych płyt cold wave połączonego z new romantic. Jak czytamy (TUTAJ): "Zimnym styczniem 1989 roku zespół wrócił do Brukseli na 20-dniową sesję w Studio Pyramide, które było bardzo dobrze wyposażone. Z pomocą producenta i inżyniera dźwięku Luca Tytgat nagrali i zmiksowali 9 nowych piosenek, a dziesiątą A Une Passante dodano z wcześniej zrealizowanego albumu Past and Future". Trudno nie napisać nic innego jak "genialne", "ambitne", jedna z najlepszych płyt, pokazująca, że francuskie cold wave miało się swego czasu znakomicie. Ba nawet wytyczało trendy, choć można dopatrzyć się wpływów, ot choćby Stranglers (La Folie był zrealizowany 8 lat wcześniej, a kultowy Feline 6...). Warstwa tekstowa również jest bardzo ambitna, romantycznie ponura, a w niektórych miejscach wzbogacona promykami nadziei (Sandcastle). Chyba do najlepszych utworów (o ile można tak mówić, bo płyta na prawdę jest niesamowicie równa pod względem ich jakości) można zaliczyć Johnny Got His Gun, nostalgiczną piosenkę o wojnie. Niezwykle interesujące są też dwa utwory śpiewane w języku rodzimym. Sięgnięcie do wiersza A Une Passante Charlesa Baudelaire'a, do którego zespól skomponował prostą w formie ale jakże urzekającą melodię, jest czymś absolutnie niesamowitym. Mamy w niej typowy dla piosenki francuskiej akordeon, wiersz wielkiego romantyka, jednego z prekursorów dekadentyzmu, i klimat chłodnych francuskich ulic... 

A propos, jeśli już mówimy o poezji Baudelaire'a to, czy w tekście piosenki Morska Woda nie widać nawiązania do mojego ulubionego wiersza tego autora p.t. Albatros z tomiku Kwiaty Zła, który cytuję poniżej w tłumaczeniu Antoniego Lange (LINK):

Czasami marynarze dla pustej zabawy
Chwytają albatrosy, wielkie morskie ptaki,
Co niby towarzysze spokojni mkną w szlaki
Gorzkich otchłani morza, które prują nawy [1].

Zaledwie je na pokład załoga poniosła,
A natychmiast te króle błękitu wspaniałe
Bezsilnie opuszczają swoje skrzydła białe
I ciągną je za sobą jak drewniane wiosła.
 
Ten skrzydlak, jakże teraz na pokładzie nawy
Niezdarnie się porusza! Jak on śmieszny tobie,
Marynarzu, gdy fajkę twą glinianą dziobie
I na niepewnych nogach się chwieje kulawy!

Poeta jest podobny do tego chmur pana,
Który burze wyzywa, który drwi z łucznika;
Zaledwie gruntu ziemi stopą swą dotyka,
Wnet chodzić przeszkadzają mu skrzydła tytana.
 

Przypisy
[1] nawa (daw.) — okręt, statek. [przypis edytorski]


Cała płyta w warstwie tekstowej pokazuje, że mamy do czynienia z podbudowaną głębokim ładunkiem  intelektu muzyką. Jedna z najlepszych płyt cold wave? Bez wątpienia...

 

wtorek, 27 marca 2018

Niedocenieni: Second Still, czyli ambitny shake z Siouxsie and the Banshees i New Order

Second Still to trio powstałe w 2014 na Brooklynie w USA. Początkowo zespól tworzyli  Ryan Walker (gitara) i Alex Hartman (bas), którzy poznali się w  2007 roku w Los Angeles. Następnie przeprowadzili do Nowego Jorku, gdzie w 2011 nagrali ponad sto wersji demo utworów instrumentalnych. 

Poszukując wokalistki poznali Suki San, która dołączyła do grupy. Debiutem była, zawierająca 4 piosenki,  EP-ka Early Forms wydana w marcu 2016 roku, jako kaseta o limitowanym nakładzie. Co ciekawe, kaseta nagrana została w trzy dni w stodole w Upstate New York. Sprzedała się znakomicie a grupa przed przeniesieniem się do Los Angeles nagrała debiutancki album, o którym napiszę w "chłodnofalowej jeździe obowiązkowej" bo w pełni na to zasługuje.

Ich muzyka zapewne spodoba się wszystkim wielbicielom Joy Division, the Cure (oczywiście tego z czasów Faith czy Pornography), X-Mal Deutschland czy bardzo wczesnego Cocteau Twins, ale szczególnie polubią go wielbiciele Siouxsie and the Banshees. Bo to właściwie taka miła kontynuacja, podrasowana, może nieco bardziej chłodna, jednak wokalnie inspiracja jest bezsprzeczna.  Posłuchajmy i popatrzmy, bo jest na prawdę znakomicie. Myślę, że poniższe utwory doskonale oddają to, z czym mamy w tym przypadku do czynienia. Najpierw Recover, a później oficjalne wideo piosenki You are so alive i całe show z Pressure Drop TV





Więcej o grupie: TUTAJ

poniedziałek, 26 marca 2018

Chłodnofalowa jazda obowiązkowa: Ogród ukrytych rozkoszy



Wierzymy w miłość którą głosimy

Żeglując na srebrnych skrzydłach przez tę burzę
Którą może przynieść szczęśliwa miłość
Wróci w moje ramiona znowu
Miłość minionej złocistej epoki
Jestem obezwładniony przez lęki i nie wiem jaki obrać kurs?

Zaczęło się i znalazłem moją wiarę która mnie opuszcza

Ta noc wypełniona jest płaczem wyalienowanych dzieci poszukujących raju
Znak niespełnionej ambicji porusza wiatraczek na patyku
Jestem obezwładniony przez lęki i nie wiem jaki obrać kurs?
Kiedy pamięć zmienia świadka w niewinnego zużytego umierającym szaleństwem

Metodą jest nasza miłość
Nie ma innej drogi ku końcowi
Albo nigdy nie znajdziesz kluczy
Do mojego serca

Ogród ukrytych rozkoszy

Tutaj w ogrodzie
Ukrytych rozkoszy
Mroczne cienie ogarniają nas
I stajemy się ślepi
Ślepi na potrzeby tych
Którzy chcieliby się uwolnić
Z oddechu strachu
I więźniów pamięci

Pośród spazmów rozdarcia
Fobia wśród nas
W jej ręce nasiono
Anioły eksterminacji
Stały obok drogi
W raptownej karze
Dla nasion
Jakie zasialiśmy

ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów


Dead Can Dance - Garden of the Arcane Delights 1984, 4AD, Tracklista: Carnival of Light, In Power We Entrust the Love Advocated, The Arcane, Flowers of the Sea

Ci którzy pamiętają tamte lata i 4AD - małą wówczas wytwórnię ulokowaną pod Londynem, dobrze wiedzą że modą były tzw. maksisingle. Co ciekawsze wiele z nich było na 45 rpm. I dzisiaj właśnie taki maksisingiel, który w wersji CD po latach został dołączony do pierwszej płyty DCD. Niemniej oryginalnie ukazał się jak osobne dzieło. Autorem okładki jest wokalista Brendan Perry. I może ten minialbum przeszedłby bez echa, gdyby nie utwór numer dwa. Moim zdaniem najlepszy utwór DCD i jeden z najlepszych utworów muzyki gotyckiej. Nawet kiedy dopisuje szczęście zdarzają się gorsze chwile, niemniej jednak zawsze pozostaje wiara, która nas prowadzi i wytycza kurs. Bez miłości takiej "do końca" nie ma nic... I nigdy nie będzie.

niedziela, 25 marca 2018

O okładce Closer Joy Division w marcu - miesiącu realizacji kultowej płyty


Zdjęcie na okładce albumu Closer nagranego przez Joy Division w marcu 1980 roku przedstawia grobowiec z Cmentarza Staglieno (Cimitero Monumentale di Staglieno) w Genui i zostało wykonane w 1978 r. przez Bernarda Pierre'a Wolffa. Grób zdobi grupa rzeźb złożona ze smutnych aniołów otaczających martwą postać, autorstwa Demetrio Paernio około 1910 roku. Przy bliższych oględzinach da się zauważyć, że jest to scena Opłakiwania Chrystusa, a z napisu nad nią można wywnioskować, iż grobowiec należał do rodziny Appiani. Dzięki płycie Joy Division dzieło włoskiego rzeźbiarza stało się rozpoznawalne i trafiło na trwałe do pop-kultury, lecz cmentarz skąd pochodzi, jest ogromny, są na nim zgromadzone tysiące znakomitych rzeźb, a autorzy większości z nich nawet nie są znani. W tym miejscu pochowano wiele kluczowych postaci włoskiej historii: spoczywa tam Giuseppe Mazzini, jeden z ojców założycieli Republiki Włoskiej, literaturoznawca Fernanda Pivano, aktor Gilberto Govi, autor tekstów Fabrizio De Andrea a także Constance Lloyd, żona Oscara Wilde'a. Nekropolię odwiedzało wiele historycznych osobistości, wśród nich byli m. in. Fryderyk Nietzsche, Oscar Wilde, Guy de Maupassant, Mark Twain, Evelyn Waugh, Ilja Repin, cesarzowa Austrii Elżbieta (słynna Sissi), brazylijscy cesarze Dom Pedro I i Dom Pedro II, a także filozofowie, intelektualiści i malarze…

Mark Twain po zobaczeniu Staglieno tak napisał: "Będziemy o tym [cmentarzu] pamiętać długo po tym, gdy zapomnimy o pałacach. Jest to olbrzymi, marmurowy, kolumnowy korytarz rozciągający się wokół wielkiego niezajętego kwadratu ziemi; jego przestronna posadzka jest marmurowa, a na każdej płycie jest napis - bo każda płyta kryje czyjeś ciało. Po obu stronach, gdy idzie się środkiem korytarza, widzi się się pomniki, grobowce i rzeźbione postacie, które są przepięknie wyrzeźbione i pełne blasku i piękna. Są nowe i białe; rysunek każdej z nich jest doskonały, każda jest bez skazy, okaleczenia, błędu; a zatem dla nas te daleko idące szeregi urzekających form są sto razy piękniejsze niż uszkodzone i obskurne posągi, które uratowano z wraku starożytnej sztuki i ustawiono w galeriach Paryża na cześć utraconego świata".


Może warto podać garść informacji o okolicznościach powstania tego cmentarza: otóż w 1807 roku Napoleon, po tym gdy zajął północne Włochy, uchwalił w Saint-Cloud edykt, w którym nakazał wyprowadzenie pochówków z centrów miast oraz budowę centralnych cmentarzy, usytuowanych poza ich obrębem. W Genui zastosowano się do tego prawa dopiero po epidemii cholery w 1835 r., gdy kościoły odmówiły grzebania ciał w przeładowanych kryptach a groby zajęły każdą piędź wolnej przestrzeni miejskiej. Projekt cmentarza zlecono słynnemu architektowi Carlo Genovese Barabino i otwarto z pompą w 1851 roku. Nekropolię zbudowano w stylu neoklasycystycznym, jej kompozycja jest kompromisem pomiędzy formalnym, tradycyjnym, uporządkowanym układem campo santo a wówczas modnym stylem boschetto irregulare zastosowanym w Père Lachaise  w Paryżu, gdzie wzdłuż wijących się alejek ustawiono kaplice, rzeźby i nawet kopię słynnego rzymskiego Panteonu. Nowe cmentarze w tym czasie szybko stały się "modne" i coraz częściej były traktowane jak wystawa światowej rzeźby. Sztuka cmentarza w latach 50. XIX wieku związała się ze stylem realistycznym, dla którego charakterystycznym elementem są płaczące anioły i cierpiące wdowy, a także niesamowite, realistyczne wizerunki żałobników i zmarłych we współczesnych strojach, które zyskały przydomek "gadających posągów". Pod koniec XIX wieku cmentarz w Genui był nie tylko popularnym miejscem pochówków, ale stał się także atrakcją turystyczną, opisywaną w przewodnikach turystycznych i odwiedzaną przez wycieczki. 

Demetrius James Paernio, twórca grobowca rodziny Appiano był genuańczykiem. Urodził się w roku otwarcia cmentarza czyli w 1851 r., a zmarł w 1914 r. Zadebiutował marmurowym medalionem z profilem Garibaldiego w 1866 r. W tym samym roku przerwał studia, aby walczyć w wojnie o zjednoczenie Włoch w szeregach garibaldczyków. Po powrocie z wojny przez trzy lata odbywał służbę wojskową w Perugii, gdzie jednocześnie uczęszczał do miejscowej Akademii Sztuk Pięknych. Po jej ukończeniu malował obrazy lecz ponieważ nie mógł ich sprzedać a otrzymywał zlecenia na marmurowe oprawy nagrobków, zaczął tworzyć rzeźby. Pierwszą rzeźbą, która zdobył uznanie publiczności był posąg anioła w locie z niemowlęciem na rękach zdobiący Grób rodziny Montebruno  (rzeźba była aluzją do martwo urodzonego synka zmarłego ojca rodziny).


Jak wielu współczesnych rzeźbiarzy, Paernio ukazywał śmierć bez atrybutów budzących lęk. Ekspresja którą stosował miała przekonać obserwatora, iż śmierć jest czymś naturalnym, i w jej obliczu należy zachować spokój i poddać się przykładnym, rytualnym zachowaniom.  Z bardziej znanych jego dzieł wymienia się krucyfiks do kaplicy bankiera Rudolfa Hofera, pomnik księcia Placido ofiarowany miastu Poggio Imperiale (w Foggii) przez siostrzeńców księcia, a na cmentarzu Staglieno grobowiec Uziela i groby Stefano Castagnola Melanii Caselli i Cesare Parodi oraz ponad trzydzieści innych nagrobków. Tworzył także w Mediolanie, wykonał tam m.in. nagrobek śpiewaczki Eleny Rosa Penco. Z biegiem czasu styl rzeźbiarza ewoluował, od naturalistycznie odtworzonego ciała ludzkiego, wręcz z naukową dokładnością, po mniej opisowy, bardziej sumaryczny zarys postaci, za to ukazanych w sposób wyidealizowany, bliski cechom postulowanym przez grupę prerafaelitów. Szczególne miejsce w jego dorobku zajmuje grupa rzeźb przy grobowcu rodziny Appiani, które wykonał u schyłku pracy twórczej. Artysta wykorzystał tu dla wizualizacji stanu śmierci szereg stylistycznych sztuczek, np.: stopy i włosy kobiety pochylającej się nad martwym ciałem Chrystusa wychodzą poza przestrzeń zakreśloną przez pozostałe posągi do tej, w której znajduje się widz. Ma to anulować dystans między przestrzenią sceny a przestrzenią realną i w rezultacie spowodować emocjonalne zaangażowanie się widza w oglądaną sytuację. Ostatnim dziełem Paernio jest grób G.B. Lavarello, zaprojektowany w 1913 r. przez Giuseppe Predasso. Jest na nim figura nagiej kobiety, ukazana w chwili medytacji czaszki umieszczonej na krzyżu. Praca ta jest niejako syntezą różnych artystycznych bodźców, na które Paernio był wystawiony podczas swojej kariery. Ograniczył się tylko do tego co niezbędne i oddał ciało ludzkie w formie geometryzowanej o czystych liniach, lecz nie pozbawione szczegółów takich jak fałdy skóry na pięcie i policzkach.


Efektowna okładka Closer projektu Petera Saville'a i Martyn Atkins'a wyprodukowana wprawdzie przed śmiercią Iana Curtisa, ukazała się miesiąc po jego samobójstwie co spotęgowało "gotycki" odbiór estetyki albumu. Znajdujące się na niej zdjęcie grobowca rodziny Appiani na Cmentarzu w Genui, na którym rzeźbę martwego ciała Chrystusowego otaczają żałobnicy, klasyczny krój pisma w napisach na wierzchu oraz matowy papier, na którym wytłoczone zdjęcie i tytuł sprawiają wrażenie grawerowanych, w połączeniu z tragedią powiązaną z głosem nagranym na płycie, sprawiły, że album w świadomości fanów stał się w potężnym memento mori, przekazem, który zachęcił do poważnej refleksji nad śmiercią.


Niewątpliwie okładka albumu pomogła ostatecznie ukształtować publiczny wizerunek Joy Division, zachowała melancholijną estetykę ich utworów i podświadomie przywołała romantyczne konotacje związane ze śmiercią i wyobrażeniem osoby artysty "jako tragicznej postaci z innego świata, która nigdzie nie pasuje". Mniej fascynujące fakty z śmierci Curtisa są często pomijane, a pozostałe dopasowano na potrzeby opowieści o cierpiącym artyście, który odebrał sobie życie. Odtąd dominującym aspektem mitologii Iana Curtisa po jego samobójstwie stał się status outsidera, który wzmocniły takie okładki płyt jak "Closer" i 12-calowego singla "Love Will Tear Us Apart", również ozdobionego oryginalnym zdjęciem Bernarda Pierre Wolffa ukazującym grób rodziny Ribaudo (również z genueńskiego cmentarza), autorstwa włoskiego rzeźbiarza Onorato Toso (ok. 1910 r.). 


Na okładce singla Joy Division główne miejsce zajmuje anioł, ale sam grobowiec ma naprawdę ciekawą dekorację. Wraz z rozprzestrzenianiem się dekadenckiej i symbolistycznej kultury na początku ubiegłego wieku, rola anioła stawała się coraz bardziej niereligijna, niosąc zmysłowe i tajemnicze treści. W ten sposób wizerunek Curtisa utrwalił się w zbiorowej pamięci jako nietykalnej, eterycznej postaci. Peter Saville, któremu niejednokrotnie potem zarzucano komercyjne wykorzystanie samobójstwa Iana Curtisa do budowy legendy Joy Division, tłumaczył się, że okładkę wybrali wspólnie członkowie zespołu razem Curtisem i przyznał "Uważam, że [obraz] pracował dla Iana. Teraz, z perspektywy czasu, jest to cała historia sama w sobie. Co on pisał, co on myślał, co czuł. I był gotowy do wybrania obrazu grobowca." Teoria o celowym przywołaniu stanu melancholii, który zaciera fakty z przeszłości i teraźniejszości aby zwielokrotnić nastrój żałoby doczekała się naukowego uzasadnienia, z którym można zapoznać się TUTAJ

Mroczny minimalizm obu okładek zaprojektowanych przez P. Saville'a stał się tak mocno zakorzeniony w publicznej pamięci fanów Joy Division, że obecnie są one powszechnie uznawane za niektóre z najbardziej kultowych projektów rockowych. Stały się prawdziwie "rezonującymi nagrobkami" tragicznie zmarłego muzyka.

Bibliografia: A. De Gubernatis, Dizionario degli artisti italianiviventi, Florencja 1906, s. 340; C. Imperiali, D. P., [w:] La Liguria illustrata, T. II (1914), 3, s. 138-144; Cimitero di Staglieno, Genova 1986, ss. 19, 21, 29, 32; F. Sborgi, in La scultura a Genova e in Liguria. Dal Seicento al primo Novecento, T. II, Genewa 1989, ss. 484; V. Vicario, Gli scultori italiani dal neoclassicismo al liberty, T. II, Lodi 1994; F. Sborgi, Staglieno e la scultura funeraria ligure tra Ottocento e Novecento, Turyn 1997, ss. 99, 192, 322, 406; A. Panzetta, Nuovo Dizionario degli scultori italiani dell’Ottocento e del primo Novecento, T. II, Turyn 2003, s. 674; M. F. Giubilei, Galleria d’arte moderna di Genova. Repertorio generale delle opere, T. II, Florencja 2004, ss. 626, 880; Dizionario degli artisti liguri, a cura di G. Beringheli, Genova 2006, s. 255; J. Nice, Shadowplayers: The Rise and Fall of Factory Records, London, 2011, s. 97; A. Oksanen, Hollow Spaces of Psyche: Gothic Trance-Formation From Joy Division to Diary of Dreams, [w:] Nostalgia or Perversion? Gothic Rewriting From The Eighteenth Century Until The Present Day, pod red. Isabella van Elferen, Newcastle, 2007.