sobota, 11 sierpnia 2018

Atmosphere Joy Division: historia piosenki granej najczęściej na pogrzebach

Zdarza się obserwować czasem jak historia zatacza koło, i tak jest też w przypadku teledysku Atmosphere. Anton Corbijn, holenderski fotograf, po swoim przyjeździe do Wielkiej Brytanii swoje pierwsze profesjonalne zdjęcia zrobił zespołowi Joy Division, pierwszy teledysk przez niego nakręcony promował (czy raczej przypominał) utwór Atmosphere, a pierwszy długometrażowy film, który zrealizował, to Control o życiu Jana Curtisa na podstawie książki Deborah Curtis. Wprawdzie pierwszym clipem Corbijn’a miał być teledysk do Stairway to Heaven Roberta Plant'a, lecz zaproponowany scenariusz nie spodobał się i nie doszło do jego wykonania. W swej wizji Corbijn widział Plant’a wspinającego się po drabinie na chmurę, na której siedzi dinozaur. Kopniakiem muzyk miał wysłać zwierzaka w kosmos…

Wideo w reżyserii Antona Corbijna towarzyszyło reedycji singla Atmosphere w 1988 r. Krótki film nakręcony na plaży w Hiszpanii od razu został przez wielu znawców skrytykowany. Zarzucano mu zbytnią apologizację osoby Iana Curtisa. Wideo w całości czarno-białe składa się z serii różnych ujęć, które w ogóle nie mają związku z tekstem piosenki. Są na nim grupy zakapturzonych postaci w czarno białych szatach, które miejscami wyglądają jak przebrane dzieci, przeplecione ze zdjęciami i nagraniami zespołu. Kadry zmieniają się co parę sekund i w niektórych momentach poszczególne obrazy są wytłaczane na czarnych przedmiotach noszonych przez ludzi. Czasem mnisi grupują się wokół jednego z tych czarnych przedmiotów a czasem tylko idą niosąc wielkie portrety Iana Curtisa

Krytycy muzyczni uważają, że clip przyczynił się do skonsolidowania powstającego w latach 80-tych mitu Iana Curtisa. Użyte w nim obrazy w sposób symboliczny oddają znaczenie muzyki tragicznie zmarłego wokalisty Joy Division, który celowo został ukazany niczym olbrzym wśród karłów. Stosunek do Curtisa został w ten sposób czytelnie określony i nie zmienił go już żaden późniejszy artefakt, ani informacja czy publikacja, choć w wielu opracowaniach na temat muzyki lat 80-tych XX w. ich autorzy podnosili problem istniejącej rozbieżności między rzeczywistym obrazem muzyka, a stosunkiem fanów do niego (np.: Saul Auster  w książce Money For Nothing TUTAJ).

 
Nastrój filmu buduje strona plastyczna, którą zapewnia czarno-biała taśma o dużym ziarnie. Kontrast pogłębiają habity mnichów, ozdobionych znakami + lub - które potem stały się nazwą zestawu 7-calowych singli Joy Division, i sprowadziły na wydawcę zarzut plagiatu (o czym pisaliśmy TUTAJ). Niekiedy panoramiczne, szerokie ujęcia ukazują duży, niekreślony obiekt, wokół którego gromadzą się mnisi, co było interpretowane jako metafora znaczenia twórczości piosenkarza i stosunek do niej jego fanów. Wszystkie elementy były użyte celowo. Zwolnione tępo ujęć dało efekt żałoby, zwłaszcza, że rytm zmian był dostosowany do rytmu muzyki, a mroczne czarno-białe opustoszałe krajobrazy tworząc u widza poczucie izolacji i pustki. Osiągnięty przekaz stał się w ten sposób bardzo silny, zupełnie jakby Corbijn wzniósł tym filmem świątynię, w której złożył wszystkie wspomnienia związane z pracą z zespołem.

Holenderski artysta wykonał teledysk na wyraźną prośbę dawnych muzyków Joy Division oraz na życzenie Tony Wilsona, który podczas promocji reedytowanego w 1988 roku singla oraz kasety VHS z clipem powiedział: istnieje cały świat, któremu tylko mitologizacja Iana Curtisa może zapewnić ten poziom odczuć, na który ludzie zasługują TUTAJ.

Video było wydane osobno (FAC 213) i zostało dołączone do kompilacji Substance oraz pojawiło się w teledysku promocyjnym w zestawie pudełkowym Palatine w 1991 roku (FACT 400V). Później zostało także dołączone do filmu dokumentalnego New Order Story oraz do płyty z filmem Control Antona Corbijna.




I jeszcze jedno - dlaczego właśnie Atomsphere jest tym utworem, w którym złożono hołd Ianowi Curtisowi? Otóż ta piosenka byłą jedną z ulubionych piosenek Johna Peela,  który puszczał ją wiele razy po śmierci Curtisa i przez to dla słuchaczy stała natychmiast niesamowitym requiem, prawdziwie muzycznym pożegnaniem. Trzeba dodać, że Joy Division występował w programie Peel'a dwukrotnie w 1979 r. i był jednym z jego ulubionych zespołów, a tak dziennikarz oznajmił wiadomość o śmierci wokalisty na antenie.

Od wtedy Atmosphere stało się sztandarowym utworem granym na pogrzebach, co z przekąsem skwitował Peter Hook w jednym z wywiadów: Powodem, dla którego [Atmosphere] nie jest to moją ulubioną piosenką, to jest to, że zawsze kojarzy mi się z pogrzebami. Na każdym pogrzebie, na który idę, grają krwawe "Atmosphere". Najbardziej popularną piosenką na weselach jest "Angels" Robbiego, a najpopularniejszą piosenką na pogrzebach jest "Atmosphere". Kiedy poszedłem na pogrzeb Tony'ego Wilsona na końcu też grali "Atmosphere", żałowałem, że nie napisaliśmy "Angels" TUTAJ

Coś w tym jest... bo na końcu filmu Cotrol pokazane jest długie ujęcie krematorium, z którego komina wylewa się czarny dym, zupełnie jakbyśmy oglądali  jakieś dziwne konklawe i słychać dźwięki Atmosphere...

piątek, 10 sierpnia 2018

Z katalogu Factory: pierwsza płyta z jednym wykonawcą wydana przez Factory Records - FAC 5


Pora na kumulację treści o naszej ulubionej, obok 4AD, wytwórni płytowej, czyli o Factory Records. Wiadomo, że pierwszym legendarnym wydawnictwem było A Factory Sample (FAC 2) wydane w 1979 roku, zawierający nagrania kilku zespołów, w tym Joy Division i Durutti Column (TUTAJ). Do tego wydawnictwa powrócimy. Dzisiaj natomiast chcemy napisać o pierwszym singlu z nagraniami tylko jednego wykonawcy. Był to wydany również w 1979 roku (dokładnie w maju) singiel zespołu A Certain Ratio pod tytułem All Night Party (FAC 5 - TUTAJ), zawierający dwa utwory: All Night Party, oraz the Thin Boys. Realizatorem nagrań był Martin Hannett (TUTAJ), legendarny realizator albumów studyjnych Joy Division. Okładkę projektowała również legendarna dla Joy Division osoba, Peter Saville (TUTAJ). Na okładce pojawiła się adnotacja: ltd edition on poor quality vinyl... 


Zespól A Certain Ratio jest uważany za jeden a kluczowych zespołów post - punk. Pochodzi z Manchesteru, debiutowali pod koniec lat 70-tych ubiegłego wieku. Nazwa wywodzi się z tekstu utworu Briana Eno The True Wheel.  

We are the 801
We are the central shaft
And we are here to let you take advantage
Of our lack of craft
Certain streets have certain corners
Sooner or later we'll turn your.
We are the 801
We are the central shaft
And thus throughout two years we've crossed the ocean
In our little craft (row, row, row)
Now we're on the telephone
Making final arrangements (ding, ding)
We are the 801
We are the central shaft
Looking for a certain ratio
Someone must have left it underneath the carpet
Looking up and down the radio
Oh, oh, nothing there this time
Looking for a certain ratio
Someone said they saw it parking in a car lot
Looking up and down the radio
Oh, oh, nothing there this time
Going back down to the rodeo
Oh, oh, oh, oh, oh, oh, oh, oh, here we go!
We are the table the captain's table let's get it understood
Let's get it understood
We are the losers we are the cruisers let's get it understood
Let's get it understood
We are the diners the final diners let's get it understood
Let's get it understood
Most of us are tinkers, some of us tailors
And we've got candlesticks and lots of cocktail sticks
We saw the lovers the modern lovers and they looked very good
They looked as if they could
We are the neighbors the nosy neighbors we think just like you would
We think just like you should.

Zespół powstał w roku 1978, a założyli go basista Jeremy Kerr, gitarzysta i trębacz Martin Moscrop, gitarzysta Peter Terrell i wokalista oraz trębacz Simon Topping. Ważne jest, że zespół odkrył menadżer Joy Division Rob Gretton (TUTAJ), który po obejrzeniu ich występu polecił zespół szefowi i twórcy Factory Records, Tony Wilsonowi (TUTAJ) i sam stał się ich menadżerem. A Certain Ratio mówią o początkach swojej twórczości, jako inspirowanej muzyką Wire, Briana Eno, the Velvet Underground i Kraftwerk (TUTAJ). Więcej o historii zespołu TUTAJ.

Na koniec  posłuchajmy muzyki z legendarnego dziś singla: 


czwartek, 9 sierpnia 2018

Niezapomniane koncerty: Talk Talk w Montreux 11.07.1986


Dzisiaj koncert wyjątkowego zespołu, który prędzej, czy później musiał się pojawić na tym blogu. Talk Talk, o niesamowitym potencjale, to zespół, który w latach 80-tych stał się fenomenem, głównie dzięki swoim dwóm płytom - debiutowi The Party's Over (rok 1982) i doskonałemu albumowi, It's my Live, wydanemu dwa lata później. Po nich przyszła już nieco gorsza płyta The Colour of Spring,  która miała potencjał, ale zawierała też masę improwizacji. O kolejnych albumach nawet nie ma sensu wspominać.  

Mark Hollis, wokalista i autor tekstów, dał znać o sobie solowym albumem w 1998 roku, po czym słuch o nim zaginął, poza kilkoma doniesieniami o udziale w projektach, ale raczej jako osoba drugoplanowa (TUTAJ).

Dzisiaj koncert z 1986 roku, z lipca a więc trochę więcej niż 32 lata temu...

Zaczyna się od wizytówki, zagranej nieco wolniej niż na płycie: Talk Talk, po czym mamy nastrojowy Dum Dum Girl, i nieco żywszy Call in the Night Boy. Po nim moje ulubione Tomorrow Started. Zaczyna się inaczej niż na płycie od krótkiego intro na fortepianie by rytmicznie sączyć się niesamowitym tekstem i refrenem:

See my eyes
Tell me I'm not lying.
I'm just the first that you take
Are there reasons everybody pays?

oraz krótkimi przerwami, z żywiołowo reagującą publiką. Hollis miejscami przerywa i wydłuża partie wokalne, chwilami świadomie opuszcza fragmenty - jakby wiedział, że to zdaniem wielu fanów (w tym i moim) to najlepsza piosenka Talk Talk.  

Kolejny utwór, My Foolish Friend nie należy do moich faworytów, a po nim nadchodzi jeden z największych przebojów zespołu Life's What You Make It. Z kolei Does Caroline Know zaśpiewany jest z podobnymi suspensami wokalnymi jak Tomorrow Started. It's You, fenomenalnym był zawsze, tutaj z nieco większą porcją perkusji i partiami syntezatorowymi których nie ma na płycie, niemniej i tak wypada rewelacyjnie. Rozbudowana partia instrumentalna we wstępie Living in Another World, po czym  Give It Up - niestety widać w tych piosenkach nieco słabsze rzeczy, wiadomo ostatnia płyta.  Ale już za chwilę wszystko zostaje zapomniane - kolejna wiązanka wielkich  przebojów: It's My Life, I Don't Believe in You, Such a Shame i finalnie Renée. Czy może być lepsze zakończenie? Zwłaszcza ostatnia piosenka, która również jest moim ulubieńcem - proszę przy okazji posłuchać wersji z płyty... 

Well baby how the weeks fade
Baby was the best part of your youth a sensation
Yeah that's a change
I never thought I'd end up fooling you
Do you hear what they say?
All these people living up in my street
Well they say
'Out of touch, she lives in faded dreams'
Renee Renee Renee Renee
Baby how the weeks fade
Baby how the streets change
Renee Renee Renee Renee
Baby how the weeks fade


Czy można bardziej nostalgicznie ubrać przemijanie w wiersz?

 

Tracklista: Talk Talk, Dum Dum Girl, Call in the Night Boy, Tomorrow Started, My Foolish Friend, Life's What You Make It, Does Caroline Know, It's You, Living in Another World, Give It Up, It's My Life, I Don't Believe in You, Such a Shame, Renée

środa, 8 sierpnia 2018

Joy Division news 4: Burberry kocha Saville'a, Grobowe Przyjemności w Polsce, Hooky koncertuje ze Smashing Pumpkins, 8.08.2018


Jak donosi portal wirtualnemedia.pl (TUTAJ) Peter Saville jest autorem nowego loga firmy Burberry (można je zobaczyć powyżej jak i TUTAJ). O twórcy logo Ricardo Tisci, nowy dyrektor odpowiedzialny za wizerunek napisał następująco:  Peter to jeden z największych geniuszy wizerunkowych naszej generacji. Jestem tak szczęśliwy ze współpracy z nim i stworzenia nowego logo firmy. 

O dotychczasowej działalności Petera Saville'a pisaliśmy TUTAJ


Jak donosi portal darkplanet.pl (TUTAJ) w 11.08.2019 roku odbędzie się w Poznaniu koncert zespołu Grave Pleasures. Zespół jest z Helsinek i uprawia gatunki post punk i cold wave. Koncert odbędzie się w klubie U Bazyla, a dzień później w Warszawie w klubie Pogłosie. Zespół wzoruje się na wczesnym Joy Division i the Cure. Recenzję ich najnowszego albumu można przeczytać na przykład TUTAJ, a brzmią rzeczywiście bardzo znajomo:


Komu się podoba - bilety do kupienia TUTAJ. Na pewno do ich twórczości jeszcze wrócimy.

Warto napisać kilka słów o supporcie z Polski, który będzie towarzyszył Finom. Mons to zespół, z Warszawy, który (jak piszą o sobie) tworzą cztery osoby, które połączyła pasja do tworzenia i wyrażania siebie przez muzykę. Zespół powstał w 2015 roku. Adam, Janek, Grzesiek i Kuba - dwie gitary, bas, perkusja i wokal. To co grają można określić mianem przestrzennego rocka z zimno-falowym charakterem. Indie rock? Być może. TUTAJ można posłuchać ich muzyki. Dla mnie brzmieniowo są bardzo podobni do Raised by Swans, których prezentowaliśmy TUTAJ


Odbył się koncert z okazji 30-lecia Smashing Pumpkins, w PNC Bank Arts Center Holmdel, w New Jersey, o którym wspominaliśmy TUTAJ. Warto obejrzeć wykonanie piosenki New Order, na które dynie zaprosiły legendarnego basistę tej formacji (a wcześniej Joy Division) Petera Hooka


Więcej o koncercie TUTAJ.

Natomiast my ciągle przypominamy o koncercie Hookyego już 15.11.2018 roku (więcej TUTAJ). Na szczęście będzie grał repertuar z płyt Substance, czyli to co na tym blogu lubimy najbardziej. 

wtorek, 7 sierpnia 2018

Frantz von Stuck: mistrz demoniczych obrazów

Niedawno, przy omawianiu bootlegu Joy Division pod tytułem Closer to the Unknown,  pokazaliśmy reprodukcję obrazu Frantza von Stucka - Leichnam Christi (TUTAJ), która wykorzystana została na drugiej stronie okładki płyty. Malarz ten za życia osiągnął wielki rozgłos, a jego życiorys można uznać za ilustrację bajki o Janku Muzykancie. Oto urodzony w rodzinie młynarza chłopiec, dzięki talentowi i pracy, uzyskuje bogactwo, sławę i tytuł szlachecki (owo von dodane zostało do nazwiska w 1909 r.)

Stuck zaczynał swoją przygodę ze sztuką jako karykaturzysta i ilustrator książek, lecz gdy pokazany na wystawie w Monachium jego obraz Sin (Grzech) otrzymał główną nagrodę (i sześć tysięcy marek), przyjęto go do bardzo prestiżowej wówczas Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Skończył ją - i co więcej - pozostał na niej jako wykładowca. Wśród jego uczniów, w czasie, gdy prowadził zajęcia, znaleźli się Wassily Kandinsky, Paul Klee i Josef Albers

Stuck nie tylko był wziętym malarzem, ale zapisał się w historii sztuki jako jeden z twórców niemieckiej secesji i rzeźbiarz, grafik oraz ebenista. Wprawdzie pod koniec życia, w okresie międzywojnia, jego sława nieco przygasła a po II wojnie światowej zupełnie został odrzucony (był, bez własnej winy, jednym z ulubionych malarzy Hitlera, podobnie jak Bocklin opisywany TUTAJ), jednak w latach sześćdziesiątych XX w. jego sztuka została ponownie odkryta i staje się coraz bardziej doceniana. Niedawno jedna z jego prac osiągnęła na aukcji ponad 250 tys. franków szwajcarskich.

Wśród tematów jego obrazów są takie jak pokazane już na naszym blogu Leichnam Christi (Ciało Chrystusa) oraz inne, wśród nich powtarza się: Ukrzyżowanie, Wygnanie z Raju, Grzech, Judyta z Holofernesem, Salome z głową św. Jana Chrzciciela, Zuzanna i starcy i wiele innych. Jednak von Stuck nie był malarzem religijnym. Co więcej, żaden z przywołanych obrazów nie jest obrazem religijnym. Artysta był jednym z wielu twórców swego czasu zdeterminowanym filozoficznymi trendami swojej epoki. Po tym, gdy Nietzsche ogłosił, że Bóg umarł, dekadenckie malarstwo skutecznie wyeliminowano z treści religijnych, pozostawiając w mitologicznych i chrześcijańskich scenach jedynie kontekst symboliczny. W rezultacie aura obrazów von Stucka stała się, ponura, a tematyka ograniczona do freudystycznego studium przypadku. W ten sposób obraz Leichnam Christi (Ciało Chrystusa) mimo, że przedstawia nagie ciało Chrystusa z przepaską na biodrach, leżącego sztywno z zaciśniętymi pięściami na płycie grobu, nie ma w sobie nic mistycznego. Chrystus pozbawiony na nim pierwiastka boskiego, nie budzi nawet współczucia. Leży wyciągnięty, siny i martwy, więc stojąca przy nim Maryja, choć płacze, nie tuli ciała swojego Syna, jak to dotąd było w nieskończonej ilości wielu Piet czy scen Zdjęcia z Krzyża, lecz jedynie stoi… Należy dodać, że twarz Chrystusa jest autoportretem wówczas 28-letniego malarza.

Wśród obrazów von Stucka przeważają nagie kobiety, którymi malarz był najwyraźniej zafascynowany. Wizje te zawsze mają podtekst erotyczny, niepozbawiony pierwiastka tajemniczości, nawet swoistego mistycyzmu. Najwyraźniej dla artysty religią była Sztuka. Podobnie jak u wielu innych malarzy swego czasu von Stucka seksualność postrzegał jako walkę, pozbawioną uczucia i realizującej się tylko w nieumiarkowanej fizycznej pasji.  Podobnie mroczna atmosfera przenika jego Pocałunek Sfinksa, pokazany niczym ukąszenie wampira, niż jako wyraz miłości. 

Już pierwszy uznany obraz Sin (Grzech) posiada tę cechę i wszystkie inne charakterystyczne dla malarstwa Stucka elementy kompozycji: Pokazana postać femme fatale niknie w gęstych cieniach, z których widać tylko oczy lśniące obietnicą i groźbami. Ta personifikacja grzechu nie jest także obrazem religijnym, lecz staje się studium moralności, obrazem zła i związanych z tym kontekstów. Ewa, którą widzimy nie jest namawiana i nie ulega kusicielowi, to raczej ona jest źródłem zła i jego sprawcą, świadomym konsekwencji. Jest naga i pyszniąca się swoją kobiecością, a owinięta wężem, spogląda z lekkim uśmiechem sponad jego łba… Obraz ten tak się spodobał publiczności, że doczekał się kilkunastu wersji, każdej bardziej złowrogiej od poprzedniej.


Dalsze obrazy były równie demoniczne. W 1891 roku, gdy ministrowie bułgarskiego księcia Ferdynanda po raz pierwszy zobaczyli najnowszy nabytek księcia, byli tak przerażeni, że zrobili przed nim znak krzyża. Ponad 100 lat od tamtej pory nie pozbawiło mocy Lucyfera Franza von Stucka



Niewątpliwie malarstwo von Stucka było realizacją zasad symbolizmu, określonych w definicji ułożonej przez poetę Jean Moréas w 1886 roku w Manifeste du Symbolisme. Brzmi ona tak: Istotną cechą sztuki symbolistycznej jest nieustanne utrwalanie lub bezpośrednie wyrażanie idei jako pojęcia. Przekładając teorię na artystyczny sposób wypowiedzi, można z grubsza stwierdzić, że symbolizm polegał na wyrażaniu w sposób plastyczny postawy intelektualnej, w której kluczową rolę odgrywała siła wyobraźni, i gdzie widz był zmuszany do konfrontacji onirycznych wizji sennych z rzeczywistością. Z konieczności zatem musiało dojść do połączenia w całość poezji i sztuk wizualnych aż do osiągnięcia stadium Gesamtkunstwerk - czyli komplementarnego dzieła sztuki. Takim właśnie dziełem sztuki był monumentalny dom Frantza von Stucka w Monachium, w którym teraz jest jego muzeum.


Frantz chciał pokazać podstawowe prawdy o ludzkim zachowaniu, przedstawiając archetypy kulturowe mające swoje źródła w mitologii i religii.  Nawet malarstwo pejzażowe, które uprawiał głównie na początku swojej kariery i całkowicie z czasem porzucił, pozostało jedynie elementem jego sztuki. W zasadzie rzadko pojawiało się jako motyw niezależny, lecz było wykorzystywane jedynie do  generowania określonego nastroju, zresztą jak wszystkie inne obrazy… To samo chcieli osiągnąć także malarze, którzy inspirowali się jego twórczością, wśród nich był np. Jacek Malczewski, o którym pisaliśmy wcześniej (TUTAJ).



Popatrzmy na koniec na zestaw najgłośniejszych obrazów Frantza von Stucka

Podczas oglądania warto zwrócić uwagę na ramy. Te również były wykonane przez malarza, który niczego nie chciał pozostawić przypadkowi:


Literatura:

Julius Bierbaum, Frantz von Stuck, Bielefeld 1924,  
Heinrich Voss, Franz von Stuck 1863-1928. Werkkatalog der Gemälde mit einer Einführung in seinen Symbolismus. München 1973.

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Z mojej płytoteki: Świat się kończy


Tego zespołu nie może zabraknąć na naszym blogu. Jest to bowiem przykład doskonałej ewolucji, od punka i ostrego metalu do chłodnej fali, ale w tym najcięższym wydaniu. Prezentowane u nas wcześniej Katatonia (TUTAJ), My Dying Bride (TUTAJ) to po prostu pikuś. A temu albumowi bliżej do wczesnych Swans z epoki Susan Martin (TUTAJ). Type O'Negative i ich doskonałe World is Coming Down czyli historia, którą można nazwać epopeją o śmierci w zielonym świetle. Ale po kolei. 

Płyta wydana została w roku 1999. Pamiętam wiele z wywiadów, których wtedy udzielał wokalista i gitarzysta (polskiego pochodzenia zresztą) Peter Steele. Opowiadał w nich o tym jak w autobusie którym jeżdżą na koncerty ma mini siłownie, o jego wujku który niedawno zmarł i o Prozacu, który musi zażywać żeby normalnie funkcjonować. Dziś już wiemy, że za kulisami było wiele innych niezdrowych rzeczy, co dla Petera Steela skończyło się dość nieciekawie...

Okładka nawiązuje do tekstów - cała w zieleni (co często było znakiem rozpoznawczym zespołu) - przedstawia o ile się nie mylę, widok Nowego Jorku od strony Queensboro Bridge. Po otwarciu płyty (a opisuję dziś CD) po lewej stronie widzimy cztery czaszki - niczym rozświetlone żarówki, a po prawej ukazuje nam się płyta. Na niej obraz spod mikroskopu - ale tym razem to nie widok Nowego Jorku, ale raczej tego co płynie w żyłach miasta - jego mieszkańców uwidocznionych jako jakieś bakterie, choć być może to czerwone krwinki krwi ?


  Po wyjęciu dysku jednak znowu wraca do nas nocny pejzaż miasta, bardzo spokojny, nocny i znowu w zieleni. 

Płyta jest unikatem bowiem rzadko spotyka się z całkowicie rozkładanym środkiem, tak że oczom słuchaczy ukazuje się ogromny plakat zespołu a na rewersie teksty wszystkich piosenek i opis płyty.

  
Druga strona pudełka zawiera dość ponure zdjęcie zespołu, znowu w tej samej kolorystyce. 
  
Pora napisać kilka słów o warstwie tekstowej i muzycznej. Wielu recenzentów podkreśla, że płyta nie jest najlepszą w karierze zespołu. Mam na ten temat mieszane odczucia. Posiadam w kolekcji niemalże całą dyskografię i uważam że Type O Negative posiadali bardzo zróżnicowany repertuar. Ta płyta jest strasznie dołogenna. Utwory tworzą jedną całość, mamy tutaj dźwięki aparatury monitorującej rytm serca, które nagle przestaje bić, odgłosy drzwi niczym na Unknown Pleasures, płacz jako reakcja na śmierć kogoś bliskiego. Dlatego mimo faktu, że płyta zawiera ciężką muzykę, całe jej piękno ze szmerami i dziwnymi cichymi nieraz bardzo dźwiękami, wydobywa się odsłuchując jej w pełnej ciszy. Do warstwy tekstowej płyty wrócimy w osobnym wpisie, dziś chciałem jednak zacytować jeden tekst - Wszystko umiera

Kochałem moją ciocię
Ale ona umarła
I mojego wuja Lou
Który później umarł
Szukam czegoś nie do odnalezienia
Ale wciąż mam nadzieję
Choć to umiera

Wszystko umiera
Wszystko umiera

Moja mama jest ciężko chora
Może umrzeć
Choć moja dziewczyna jest całkiem wysportowana
Umrze

Ciągle szukam kogoś w pobliżu
Kto zaledwie daje sobie radę
Nienawidzę siebie
Chciałbym umrzeć

Wszystko umiera

Boże tęsknię za tobą
Na prawdę tęsknie

Nie nie nie
Wszystko umiera

Tak to wyglądało w wersji live:


Zaskakuje  wiązanka piosenek the Beatles wykonana jako ostatni utwór na płycie (w zasadzie jest to seria trzech piosenek: Day Tripper/If I Needed Someone/I Want You (She's So Heavy)), pokazująca, że nawet utwory czterech chłopców z Liverpoolu mogą stać się dołujące, wszystko jest kwestią wykonawcy.

Peter Steele jakby przeczuwał, co pozbawi go życia. W zasadzie po odsłuchaniu tego albumu można powiedzieć, że wiedział.  Zmarł na zawał serca 14.04.2010 roku. 

niedziela, 5 sierpnia 2018

Chłodnofalowa jazda obowiązkowa: Wycięty obrazek


Nil Nil

Abstrakcjonuję mój dom bo moje skarpetki czują się takie samotne
A moi sąsiedzi to trutnie
Czy się boję patrząc na kropki na ścianach
Które mój agent nazywa duszą
I maluję podłogę bo mój pułap jest za wysoko
A twoja książeczka czekowa ma za mało zer
Jestem artystą banknotu. Jacksonem  Pollock  w tych stylach
Oczywiście perfekcyjnym cudakiem

Cel o cel nic nie widzieliśmy
Zdrapując powierzchnię idziemy
Jeszcze nie zdecydowani czy sens powinien poczekać
Wybór tylko wybór zawsze wybór samotny wybór

Szaleństwo szaleństwo tylko tyle tam wiemy
Przekraczając linie do i z niego
Jeszcze nie zdecydowani jakie są powody pochwały
Wybór tylko wybór zawsze wybór samotny wybór

Instruuję swego psa "gryź dłoń która najwięcej karmi"
Ale te lekcję są na nic
Dziwię się czy nie? Złapali dr Jekylla kiedy kradł powierzchowność Mr Hyde'a
Tak więc napisze od tyłu "zagadkę zbrodni"
Jeśli zapłacisz na czas
Jestem artystą banknotu Williamem Borroughs w tych stylach
Krytycy kochając nienawidzą moją pozę

Cal o cel nic nie widzieliśmy
Zdrapując powierzchnię idziemy
Jeszcze nie zdecydowani czy sens powinien poczekać
Wybór tylko wybór zawsze wybór samotny wybór

Szaleństwo szaleństwo tylko tyle tam wiemy
Przekraczając linie do i z niego
Jeszcze nie zdecydowani jakie są powody pochwały
Wybór tylko wybór zawsze wybór samotny wybór

Przede wszystkim nic
Świetna robota, szokująca
Po prostu szokująca
Wspaniałe po prostu wspaniałe
Absolutnie transcendentalne

Wszytko jest dziwne

Sposób w jaki jesteśmy, zaczynamy i idziemy
Sposób w jaki się śmiejemy, płaczemy, spacerujemy
I jesteśmy tutaj tak bliscy i dalecy pełni i wydrążeni

Wszystko jest dziwne wszystko jest dziwne
Jeszcze jeden dzień przychodzi i odchodzi
Szybki upadek słońce wciąż świeci do widzenia do widzenia do widzenia

Sposób w jaki jesteśmy, zaczynamy i idziemy
Sposób w jaki się obracamy, planujemy razem solo

Wszystko jest dziwne wszystko jest dziwne
Jeszcze jedna noc przychodzi i odchodzi
Szybki upadek bezgwiezdne niebo do widzenia do widzenia do widzenia
W zachmurzonych oczach odchodzi księżyc do widzenia do widzenia

Wewnętrzna stacja

Wewnętrzna stacja nie widać pociągu
Czekamy obok siebie
Powoli, powoli szlochając wewnątrz
Wewnętrzna stacja światło zbyt jasne
Ludzie spotkani i ludzie z którymi się rozstaliśmy
Powoli powoli wznosząc się w transie

Głęboko w dół pomiędzy
Schodzę w dół i nie wiem co odkryję
Miód zamieniony w błoto (krew)
I szukam twojego rdzenia
Głęboko w dół pomiędzy
Zgaduję że mam klucz ale nie widzę drzwi
Głęboko w dół pomiędzy
Chodzę w kółko
Głęboko w dół pomiędzy
Przez ten nieskończony korytarz
Kiedy cię znalazłem to cię straciłem jak tysiące razy wcześniej
Głęboko w dół pomiędzy

Wewnętrzna stacja nie widać pociągu
Czekamy obok siebie
Powoli, powoli szlochając wewnątrz
Wewnętrzna stacja światło zbyt jasne
Ludzie spotkani i ludzie z którymi się rozstaliśmy
Powoli powoli wznosząc się w transie

Głęboko w dół pomiędzy
Schodzę w dół i nie wiem co odkryję
Miód zamieniony w błoto (krew)
I szukam twojego rdzenia
Głęboko w dół pomiędzy
Zgaduję że mam klucz ale nie widzę drzwi
Głęboko w dół pomiędzy
Chodzę w kółko
Głęboko w dół pomiędzy
Przez ten nieskończony korytarz
Kiedy cię znalazłem to cię straciłem jak tysiące razy wcześniej
Głęboko w dół pomiędzy

Blednące światło

Mary zdecydowała się zostać
Shaun będzie we wtorek
Stracone weekendy na czekanie w samotności
Mając nadzieję że będzie coś do powiedzenia
Shaun będzie któregoś dnia
Puste butelki i narastająca długa cisza

Blednące światło
Blednące światło lata
Blednące światło do świtu
Czo oni powinni martwić się o siebie?
To smutne
Że teraz marzenie jest i tak  zdruzgotane

Sen taki zatłoczony ciężki
Walcząc jego cieniami śmieje się
Zanurza się w słodkości i płynie jak nocna łódź
Przez wyboiste  morze
Intymność to blef
Koniec lata ona się wyprowadza

Blednące światło
Blednące światło lata
Blednące światło do świtu
Czo oni powinni martwić się o siebie?
Ona jest smutna
Że teraz marzenie jest tak  zdruzgotane

Aromat miłości

Opada kurtyna
Dojrzała godzina
Przychodzisz i odchodzisz
Niespodzianka
W ciemności pojawia się coś delikatnego
Jest coraz trudniej
Nie możemy się zatrzymać
I znowu, znowu, znowu, gra jest tak irytująca
I znowu, znowu, znowu, gra jest tak irytująca

I mówisz że jesteś moim ciałem i duszą
I mówisz że jesteś moja
Moje serce
Bez pamięci

Deszcz zmoczy sztorm twojego ciała
Wenus zadmie w róg
Ten aromat miłości mnie otumania
Słodkie remedium
Szybkie ale zbyt późno

I znowu, znowu, znowu, gra jest tak irytująca
I znowu, znowu, znowu, gra jest tak irytująca

I mówisz że jesteś moim ciałem i duszą
I mówisz że jesteś moja
Moje serce
Bez pamięci

Trochę zieleni 

Nie mogę cię zabrać płynę przez Ren
Ucieczka przed gazem, zepsute powietrze, umierająca trawa
Zakazane miejsca
Czerwony znak ci powie

Weź mnie na rundkę
Przez wszechświat rozszerza się nieodwracalność
Czy możemy znaleźć lepsze miejsce, bardziej zielone?
Przez wszechświat rozszerza się nieodwracalność
Czy możemy znaleźć lepsze miejsce, bardziej zielone?

Nie mogę cię zabrać z tego miasta
Mglista trucizna zaszczuwa ludzi
Zakazane miejsca
Czerwony znak ci pokaże

Weź mnie na rundkę
Przez wszechświat rozszerza się nieodwracalność
Czy możemy znaleźć lepsze miejsce, bardziej zielone?

Czy tak jest?

Żyjemy, kochamy nie wiemy co będzie
Spacerując przez tą pustkę nazywaną rzeczywistością
I zastanawiam się czy widzimy niebo?
Niedocenione nadzieje które straciłeś
Nacieramy, upadamy, nie wiemy gdzie będziemy
Idąc, podążając przez rzeczywistość
Zastanawiam się czy widzimy niebo
Kiedy widzimy stworzenia pełzające i uciekające

Jak to zobaczyć, jak tym być
Czy to proste myślę, że powinniśmy to wiedzieć
Dokąd podążasz? Co wiesz?
Czy to proste? Myślę ze powinniśmy to znać

Jak to zobaczyć, jak tym być
Czy to proste myślę, że powinniśmy to wiedzieć
Dokąd podążasz? Co wiesz?
Czy to proste? Myślę ze powinniśmy to znać

Żyjemy, kochamy nie wiemy co będzie
Spacerując przez tą pustkę nazywaną rzeczywistością
I zastanawiam się czy widzimy niebo?
Niedocenione nadzieje które straciłeś
Nacieramy, upadamy, nie wiemy gdzie będziemy
Idąc, podążając przez rzeczywistość
Zastanawiam się czy widzimy niebo
Kiedy widzimy stworzenia pełzające i uciekające

Jak to zobaczyć, jak tym być
Czy to proste myślę, że powinniśmy to wiedzieć
Dokąd podążasz? Co wiesz?
Czy to proste? Myślę ze powinniśmy to znać

Nuklearny twist

Prawdopodobieństwo jest czarną gołą dziurą
Żyjesz jak kret, jak japońska ryba pół żywy pół zimny
Rozmowa ze szczurem który gada z kotem - pojedynek o schron dla wszystkich
Kupili i sprzedali Nuklearny Twist
Nie przetrwasz
Oda do kości tych które przetrwają
Odkrywając istnienie
Śpiewam

Witaj wielki słyszałeś newsa?
Nikt nie chce zobaczyć jak go usłyszysz i się wściekniesz
W kolejnej sekundzie co zamierzam zrobić
Użyć swojego małego palca
Żeby odpalić przycisk

Widzę  podmuch

Widoczność, patrz patrz teraz
Wspinaczka po ścianie ale raczej będę tutaj niż gdzie indziej

Dreszcze, wiesz o czym myślę, gra gra
OK światło - nuklearny twist
Nie możesz przetrwać
Oda do kości do kości które przetrwają
Nuklearny twist
Śpiewam

Witaj wielki słyszałeś newsa?
Nikt nie chce zobaczyć jak go usłyszysz i się wściekniesz
W kolejnej sekundzie co zamierzam zrobić
Użyć swojego małego palca
Żeby odpalić przycisk

Widzę  podmuch

Koniec dzieciństwa

Przez ostatnie dwie sekundy
Wyrzeka się swoich odkryć
I zaczyna nową fazę
Życie dla siebie
Nie ma dymu bez ognia
Ciche miejsca gdzie milczenie inspiruje

Uchwycą mignięcie Edenu
Byliśmy nieźle zaskoczeni wszystko odeszło
Bez kochanka i wzniesień
Niewinność dawno minionej przeszłości

Szukaj a znajdziesz - każdy sobie
Kiedy zaczęliśmy

Nigdy nie wiem jak długo,
Nigdy nie wiem
Napięcie wzrośnie
Powstanie i się unicestwi
Co tam znalazłeś?

Nie ma siódmego nieba
Spadamy i podnosimy się
Ale zaczniemy nowy etap
Życie na własny koszt
Bez miłości bez uniesień
Ciągle początek zdaje się daleki

Szukaj a znajdziesz - każdy dla siebie
Gdzie zaczęliśmy

Nigdy nie wiem jak długo
Nie wiem
Napięcie wzrośnie
Zbuduje się i zniknie

Koniec jest tym co znalazłeś

ISOLATIONS: zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów

 
Minimal Compact - The Figure One Cuts Crammed Discs: 1987, Producent: John Fryer, Tracklista: Nil-Nil, Everything Is Wonder, Inner Station, Fading Light, This Scent Of Love, Piece Of Green, Is It So?, New Clear Twist, Childhood's End

Rok 1987 - Minimal Compact (pisaliśmy już o nich dwa razy TUTAJ) mają już ugruntowaną pozycję na rynku undergroundu. Widać że nawet chwilami gwiazdorzą jak w Nil Nil, gdzie nie obyło się bez samego wielkiego Williama Burroughsa (pisaliśmy o nim wiele razy TUTAJ). Ale zespół jest ciągle wierny postpunkowym i chłodnofalowym klimatom. Po wstępnym utworze pokazują szybko, że wiedzą co to korzenie. Nostalgiczny, poświęcony przemijaniu Everything is Wonder, wyraźnie inspirowany Elliotem
i Wydrążonymi Ludźmi, (pisaliśmy o tym TUTAJ), a po nim klasyk Inner Station pokazują dojrzały zespół w szczytowej formie. 

Kto myśli, że nie można smutniej niech się nie zdziwi, bo po wewnętrznej stacji, na której nie ma pociągu w zasięgu wzroku przychodzi Blednące Światło. Blednące w oczekiwaniu bohaterki na powrót męża - domyślam się, że żołnierza. I jednak ona nie daje sobie z tym czekaniem rady. Później wydaje się, że pierwsze rytmy This Scent Of Love rozwieją nostalgię, ale tekst i refren szybko nas pozbawiają złudzeń. 

Na płycie zespół podejmuje też problem skażenia środowiska naturalnego i zagrożenia konfliktem nuklearnym, powodowanego przez szaleńców posiadających dostęp do guzików uzbrajających głowice (swoją drogą ciekawy zbitek słowny - New Clear Twist, podczas gdy chodzi o Nuclear Twist). Nostalgia powraca w It Is So, by finalnie pozostawić refleksyjne pytanie o sens życia w Childhood's End - kiedy kończy się dzieciństwo i zaczyna czekanie na koniec... 

A ten prędzej, czy później przyjdzie. To jedyna pewna rzecz w życiu.