poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Z mojej płytoteki: Świat się kończy


Tego zespołu nie może zabraknąć na naszym blogu. Jest to bowiem przykład doskonałej ewolucji, od punka i ostrego metalu do chłodnej fali, ale w tym najcięższym wydaniu. Prezentowane u nas wcześniej Katatonia (TUTAJ), My Dying Bride (TUTAJ) to po prostu pikuś. A temu albumowi bliżej do wczesnych Swans z epoki Susan Martin (TUTAJ). Type O'Negative i ich doskonałe World is Coming Down czyli historia, którą można nazwać epopeją o śmierci w zielonym świetle. Ale po kolei. 

Płyta wydana została w roku 1999. Pamiętam wiele z wywiadów, których wtedy udzielał wokalista i gitarzysta (polskiego pochodzenia zresztą) Peter Steele. Opowiadał w nich o tym jak w autobusie którym jeżdżą na koncerty ma mini siłownie, o jego wujku który niedawno zmarł i o Prozacu, który musi zażywać żeby normalnie funkcjonować. Dziś już wiemy, że za kulisami było wiele innych niezdrowych rzeczy, co dla Petera Steela skończyło się dość nieciekawie...

Okładka nawiązuje do tekstów - cała w zieleni (co często było znakiem rozpoznawczym zespołu) - przedstawia o ile się nie mylę, widok Nowego Jorku od strony Queensboro Bridge. Po otwarciu płyty (a opisuję dziś CD) po lewej stronie widzimy cztery czaszki - niczym rozświetlone żarówki, a po prawej ukazuje nam się płyta. Na niej obraz spod mikroskopu - ale tym razem to nie widok Nowego Jorku, ale raczej tego co płynie w żyłach miasta - jego mieszkańców uwidocznionych jako jakieś bakterie, choć być może to czerwone krwinki krwi ?


  Po wyjęciu dysku jednak znowu wraca do nas nocny pejzaż miasta, bardzo spokojny, nocny i znowu w zieleni. 

Płyta jest unikatem bowiem rzadko spotyka się z całkowicie rozkładanym środkiem, tak że oczom słuchaczy ukazuje się ogromny plakat zespołu a na rewersie teksty wszystkich piosenek i opis płyty.

  
Druga strona pudełka zawiera dość ponure zdjęcie zespołu, znowu w tej samej kolorystyce. 
  
Pora napisać kilka słów o warstwie tekstowej i muzycznej. Wielu recenzentów podkreśla, że płyta nie jest najlepszą w karierze zespołu. Mam na ten temat mieszane odczucia. Posiadam w kolekcji niemalże całą dyskografię i uważam że Type O Negative posiadali bardzo zróżnicowany repertuar. Ta płyta jest strasznie dołogenna. Utwory tworzą jedną całość, mamy tutaj dźwięki aparatury monitorującej rytm serca, które nagle przestaje bić, odgłosy drzwi niczym na Unknown Pleasures, płacz jako reakcja na śmierć kogoś bliskiego. Dlatego mimo faktu, że płyta zawiera ciężką muzykę, całe jej piękno ze szmerami i dziwnymi cichymi nieraz bardzo dźwiękami, wydobywa się odsłuchując jej w pełnej ciszy. Do warstwy tekstowej płyty wrócimy w osobnym wpisie, dziś chciałem jednak zacytować jeden tekst - Wszystko umiera

Kochałem moją ciocię
Ale ona umarła
I mojego wuja Lou
Który później umarł
Szukam czegoś nie do odnalezienia
Ale wciąż mam nadzieję
Choć to umiera

Wszystko umiera
Wszystko umiera

Moja mama jest ciężko chora
Może umrzeć
Choć moja dziewczyna jest całkiem wysportowana
Umrze

Ciągle szukam kogoś w pobliżu
Kto zaledwie daje sobie radę
Nienawidzę siebie
Chciałbym umrzeć

Wszystko umiera

Boże tęsknię za tobą
Na prawdę tęsknie

Nie nie nie
Wszystko umiera

Tak to wyglądało w wersji live:


Zaskakuje  wiązanka piosenek the Beatles wykonana jako ostatni utwór na płycie (w zasadzie jest to seria trzech piosenek: Day Tripper/If I Needed Someone/I Want You (She's So Heavy)), pokazująca, że nawet utwory czterech chłopców z Liverpoolu mogą stać się dołujące, wszystko jest kwestią wykonawcy.

Peter Steele jakby przeczuwał, co pozbawi go życia. W zasadzie po odsłuchaniu tego albumu można powiedzieć, że wiedział.  Zmarł na zawał serca 14.04.2010 roku. 

2 komentarze:

  1. Type o negative to z pewnością szczególny zespół. I zdecydowanie nie na każdą okazję. Do ich twórczości potrzeba nastroju. Niemniej, bardzo cieszę się, że mój dziwny kolega mnie z ich muzyką zapoznał. Dobrze czasem się w niej zatopić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wera dziękuję za komentarz. Polecam Ci na początek October Rust. Cała płyta jest chyba najbardziej komercyjna i lekka. Co t0o znaczy "dziwny kolega"? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń