sobota, 11 czerwca 2022

Co się dzieje z nimi dzisiaj: The Danse Society

The Danse Society to angielski zespół rocka gotyckiego, założony w Barnsley w 1980 roku na gruzach formacji The Danse Crazy w składzie: Steve Rawlings (wokal), Paul Gilmartin (perkusja), Lyndon Scarfe (instrumenty klawiszowe), Paul Nash (gitara), Tim Wright (bas).


Po wielu udanych koncertach - m.in. u boku takich sław na festiwalu Leeds' – Futurama jak Joy Division, Cabaret Voltaire, Killing Joke czy Soft Cell - wytwórnie płytowe rozpoczęły walkę o kontrakt z tym obiecującym zespołem, jednak muzycy nagrali i wydali w 1980 roku swój pierwszy singiel Clock we własnej, nowo utworzonej wytwórni płytowej Society Records. Dwa lata później w ten sam sposób pojawił się ich pierwszy album studyjny, Seduction, który osiągnął trzecie miejsce na brytyjskiej liście przebojów. Cały festiwal Leeds' – Futurama został sfilmowany przez BBC iw listopadzie 1981 roku, The Danse Society grali na nim utwór Sink.

Od pierwszego singla Clock grupą interesował się John Peel który nie raz puszczał ich utwory w swoim programie na początku lat 80.  W rezultacie The Danse Society nagrało dwie sesje dla Peela, w 1981 i 1982 roku, a także trafiło do Festive Fifty w 1983 roku. Dwa utwory z pierwszej sesji wyszły jako singiel już w 1982 roku. 




Rok 1983 był jeszcze lepszy, grupa dawała mnóstwo koncertów wzbudzając ogromne zainteresowanie ze strony kilku głównych, niezależnych wytwórni płytowych. Spośród nich muzycy wybrali wytwórnię Arista i podpisali z nią kontrakt. W efekcie ich drugi studyjny album, Heaven Is Waiting wydany w grudniu 1983 roku przez Aristę osiągnął 39. miejsce na brytyjskiej liście albumów (opisaliśmy go TUTAJ). Oprócz tego zespół wypuścił kilka singli. I wydawałoby się, że ich przyszłość jest jasna, ale jak zwykle było pewne ale...

W 1986 roku, po wydaniu albumu Looking Through z The Danse Society odeszli prawie wszyscy członkowie zespołu, tj. Paul Nash (gitara), Lyndon Scarfe (klawisze), Tim Wright (gitara basowa) i Paul Gilmartin (perkusja), choć gwoli prawdy Scarfe został zastąpiony przez Davida Whitakera (wcześniej z Music for Pleasure) zaraz po ukazaniu się po albumu Heaven Is Waiting, ale teraz wszyscy członkowie zespołu, z wyjątkiem głównego wokalisty Steve Rawlingsa, odeszli aby założyć Johnny in the Clouds (zespół o którym nic nie możemy powiedzieć).


Z tego wniosek, że historia zespołu biegła meandrami i trudno ją ująć w kilku zdaniach. W zasadzie po 1987 roku The Danse Society zaprzestał działalności i odrodził się (w zasadzie powstał z martwych) dopiero po 2009 roku, ale już w zupełnie innym składzie niż pierwotnie, wydając kolejne trzy albumy. Rawlings kontynuując działalność z Society, przez kolejny rok, po czym wydał własny singiel Saturn Girl i kontynuował dalszą działalność muzyczną z elektronicznym zespołem tanecznym Meridian Dream. W składzie grupy zachodziły tymczasem kolejne zmiany, Gilmartin i Roberts niespodziewanie zrezygnowali z zespołu, co spowodowało odwołanie serii tras koncertowych. Nash, Whitaker i Maethelyiah kontynuowali przez pewien czas współpracę z Danse Society, wzmacniając skład basistą Lee Jonesem i perkusistą Iainem Hunter. Po czym w końcu 2014 roku David Whitaker zastąpił na krótko Sama Bollandsa, a Jack Cooper Lee Jonesa. Nie przeszkodziło to by także w 2014 roku ukazał się singiel If I Were Jesus / Sound of Silence, a w 2015 roku szósty studyjny album zatytułowany po prostu VI. W 2018 roku perkusista Joss Rylanc zastąpił Iaina Huntera, po czym odszedł i w jego miejsce wszedł Tom Davenport. We wrześniu 2020 roku w 7th Studio ukazał się nowy album Sailing Mirrors upamiętniający jubileusz 40-lecia ich istnienia. W czerwcu 2021 podczas tourne po Wielkiej Brytanii Dylan Riley zastąpił Davenporta, a Jono Mori zastąpił znów Bollandsa. Obecnie grupa pracuje nad powstaniem ósmego albumu studyjnego The Loop... Jak można skonstatować z tego w gruncie rzeczy pobieżnego opisu, zmiany w składzie zespołu były tak liczne, że w zasadzie poza nazwą wszystko inne jest w nim nowe, choć w gdy patrzy się na prawdopodobnie obecne zestawienie nazwisk muzyków, który tworzą, przynajmniej jedno z nich gitarzysty Paula Nasha występuje na samym początku istnienia zespołu. Inne to: Maethelyiah (wokal), Jack Cooper (bas), Sam Bollands (instrumenty klawiszowe), Tom Davenport (perkusja)...  Czy również brzmienie jest nowe? Nad tym zastanowimy się w przyszłości. Bo niektórzy fani uważają, że wraz z odejściem wokalisty Steve Rawlingsa nastąpił definitywny koniec grupy a to co dzieje się teraz nie ma nic wspólnego z The Dance Society lat 80.

Niemniej stronie zespołu (LINK) podano tegoroczną trasę koncertową. Grupa pokaże się głównie w Wielkiej Brytanii i podczas prestiżowych festiwali:

3 czerwca wystąpili w Base Camp w Middlesborough 

17 czerwca zagrają w klubie Retro w Manchesterze

18 czerwca w klubie The Louisiana w Bristolu

26 czerwca na festiwalu Sinner's Day w Belgii

27 sierpnia na Headlands Festival w Scarborough


Obecni muzycy zaangażowani w projekt zachowują luźne kontakty z byłymi. Nawet nie do końca wiedzą, co też się z nimi dzieje, ale z tego co dało się ustalić, to:

David Whitaker krótko grał na basie z Expelaires, obecnie zajmuje się własnym studio nagraniowym Czar w Leeds.

Lyndon Scarfe próbuje sił solo, ale jest także gitarzystą w zespole Black Lamps.

Martin Roberts odszedł z System of Hate, z którymi grał jakiś czas i teraz pracuje nad własną płytą solową.

Paul Gilmartin założył nowy zespół Black Chapel (LINK) w skład którego wchodzą weterani alternatywnych scen lat 80. W 2020 roku wydali płytę Night Ship. Próbował wcześniej zarejestrować i przejąć nazwę The Danse Society co spowodowało dwuletni proces, który przegrał 16 listopada 2016 r.

Steve Rawlings i Tim Wright przeszli na emeryturę...

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

piątek, 10 czerwca 2022

Ten album warto znać: Danse Society i Heaven is Waiting - tak rodził się gotyk, wykuwany z cienia Closer Joy Division

Kiedy w 1980 roku po śmierci Iana Curtisa z Joy Division ukazuje się album Closer, a LWTUA zajmuje pierwsze miejsce wśród singli, Joy Division formatuje scenę muzyczną na świecie. Richard Carman pisze w książce o the Cure (TUTAJ), że Smith pod wpływem JD zmienia oblicze zespołu z tego znanego z 17 Seconds, na to które znamy z Faith

Zimna fala dociera również do naszego kraju, a Kamil Sipowicz w genialnym artykule o kwartecie z Manchesteru stara się wskazać zespoły które poszły drogą JD (LINK). Wymienia wśród nich brytyjski Danse Society

Sięgam po ich muzykę z ciekawością i odkrywam genialne dzieło - drugi album zespołu Heaven Is Waiting z 1984 roku. Ich wcześniejsze dokonania są bardziej punkowe i awangardowe, ale na tym albumie zespół wznosi się na wyżyny. Co ciekawe płyta jest nagrana w Brittania Row w Londynie - tym samym studio w którym powstało Closer... O samym zespole i jego losach napiszemy wkrótce, teraz skupmy się na muzyce.


Na płycie znajdujemy 10 piosenek. Otwiera ją Come Inside, mroczny z fortepianem a la Opposition i dołującymi gitarami. Trudno tutaj nie doszukać się podobieństwa do Atrocity Exhibition otwierającego Closer, oczywiście tylko w warstwie tekstowej. Tak jak Curtis tak samo zespół (bo wszyscy podpisują się pod piosenkami kolektywnie, poza utworem Rolling Stones o czym poniżej) zaprasza nas - wejdź do środka, jestem otwartą książką, czekam na jaśniejszy dzień - wejdź i zobacz to. This is the way chciałoby się powiedzieć. Po nim nieco elektroniki i Wake Up, ze znakomitym riffem na gitarze. Piosenka jest o rewanżu - zachęca żeby ktoś dał autorowi lekcję. 

Dlaczego nie dasz mi czegoś w zamian

Udziel mi lekcji, z której mógłbym się czegoś nauczyć

Pewnego dnia zaproponujesz mi rozejm

A ja się z ciebie pośmieję i odejdę

Odejdź

Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej, bowiem teraz Angel, z niesamowitym klipem oddającym klimat tamtych lat... 

Piosenka zachęca do wspólnego latania - rozpostarcia skrzydeł... Promowana klipem i lekko zabarwiona psychodelą ma swój niepowtarzalny klimat. 

Po niej Where Are You Now z ciekawym początkiem, piosenka o przemijaniu. 

tysiąc lat, czas minął i zostawił nas tutaj

wszystko czego się nauczyłem, nigdy nie ugasiło tego pragnienia

możemy się uśmiechać, patrzeć, jak życie nas mija

i wszystko, czego się nauczyłem, nigdy nie ugasiło tego pragnienia 

Kolejny utwór zaczyna się bardzo cicho, nastrojowo by po chwili zamienić się w melodyjną piosenkę. Red Light (Shine) - opowiada o bezsennej nocy. 

Tytułowy Heaven Is Waiting natomiast powoduje, że album automatycznie staje się pozycją obowiązkową każdego fana mrocznych brzmień. Znakomity, rytmiczny, z ponurym i refleksyjnym klimatem... 

Widziałem tę samą twarz zbyt wiele razy

patrzenie przez zniechęcone oczy

tak wiele rzeczy, których próbują się nauczyć

ale jest to uczucie, którym gardzę wszelkim zmysłem, poczuciem rozsądku, poczuciem zranienia, poczuciem bólu.

tak wiele rzeczy, których próbują się nauczyć

pomóż mi się przełamać, przerwać ten łańcuch poszukiwania czegoś (bo niebo czeka)

chcąc tego wszystkiego teraz (niebo czeka)

ryzykując wszystkim (niebo czeka)

czekanie to jest piekło, ale niebo czeka

zatracić się w słowach ze stali

to uczucie, którego nie mogę ukryć

tak wiele rzeczy, których próbują się nauczyć

wciąż uczucie płonie wewnątrz poszukując czegoś (niebo czeka)

chcąc tego wszystkiego teraz (niebo czeka)

ryzykując wszystko (niebo czeka)

czekanie to jest piekło, ale niebo czeka poszukaj czegoś (niebo czeka)

chcąc tego wszystkiego teraz (niebo czeka)

ryzykując wszystko (niebo czeka)

czekanie to jest piekło, ale niebo czeka

I jeśli ktoś myśli, że to apogeum, to jest w błędzie. Przypomina się genialny album Fields of the Nephilim pt. Nephilim, (z 1988) kiedy po Celebrate eksploduje Love Under Will... To samo jest tutaj, bowiem nastaje najlepszy utwór na albumie - The Hurt. 

ciężar który niesiemy

w milczeniu zachowujemy

moja pamięć zatrzymuje 

zyski do zebrania

zyski do czerpania

zyski do ponownego odniesienia szkody! 

ból!

boli ! 

boli ! 


jedyne wyjście to krzyki, które słyszymy

kwestia wątpliwości, 

czy tych, których cenimy

boli ! boli !

boli ! ból 

ciężar, który niesiemy, w milczeniu zachowujemy

moja pamięć zatrzymuje zyski do zebrania 

Po tej piosence możemy zgasić światło, zdecydowanie powinna kończyć album. Tak jednak nie jest, zespół pozostawia nam jeszcze trzy całkiem dobre piosenki - 2000 Light Years from Home, Valiant to Vile i The Night. Pierwsza lekko trącająca punk rockiem jest o samotności. Druga - kolejne genialne dzieło, opisuje koniec świata. Trzecia, która kończy album  - noc pełną namiętności... 

Pora poprosić wujaszka EBaya o pomoc. Rok wydania dobrze rokuje, ledwo co zaczęła się era CD, więc winyl już do nas leci. 

Arcydzieło gotyku.

Danse Society, Heaven is Waiting, realizacja nagrań: Kingbird i Nigel Gray, tracklista: Come Inside, Wake Up, Angel, Where Are You Now, Red Light (Shine), Heaven Is Waiting, The Hurt, 2000 Light Years from Home, Valiant to Vile, The Night.


czwartek, 9 czerwca 2022

Magiczny realizm na obrazach M. Novak-Zemplińskiego: w obrazie musi być miejsce na przypadkowość

Dla mnie w malarstwie bardziej istotna jest forma niż treść, dlatego też tworząc, skupiam się szczególnie na tej pierwszej warstwie. Patrząc na obraz widzę abstrakcyjne formy, mimo iż ten w dużej mierze jest obrazem przedstawiającym. Cała sfera znaczeniowa jest dla mnie niewiele mniej tajemnicza niż dla odbiorcy mojego dzieła i uważam, że jest to lepsze od sytuacji, gdy obraz od A do Z jest do bólu "wyliczony". Dla mnie w obrazie musi być miejsce na przypadkowość. To ona daje przyjemność w trakcie pracy. Obraz żyje wtedy własnym życiem, zaskakuje samego twórcę. Nie wykluczam, że mimowolnie tworzę jakiś zapis znaczeniowy w obrazie, ale chyba każdy to robi. Zresztą tworzę przeważnie pod wpływem dużych emocji i jest w obrazie więcej przypadku, niż to widać na pierwszy rzut oka. Czuję się trochę jak ktoś, kto utracił pamięć i przy pomocy malowania próbuje odtworzyć obrazy z przeszłości. To niesamowite uczucie. (M. Novak-Zempliński 2007) (LINK).

Nie próbuję za wszelką cenę zmieścić się w jakiejś doktrynie czy opowiedzieć się po czyjejś stronie i zwalczyć pozostałe, co jest często spotykane w sferach artystycznych i nie tylko. Wolę mówić o tym, co cenię, niż wskazywać kogo nie lubię. Nie maluję czarno – białego świata (…).





Tyle autor prezentowanych dzisiaj prac. A jest nim Maksymilian Novak – Zempliński (ur. 1974 r.) , syn także malarza, Andrzeja Novak-Zemplińskiego i wnuk Władysława Novák pseud. Zempliński, dowódcy III batalionu 116 Pułku Piechoty AK Ziemi Olkuskiej, właściciela dworów w Tarnawie i Glanowie (LINK). Bogata historia rodzinna była być może główną przyczyną, dla której wykształcony w Europejskiej Akademii Sztuk w Warszawie malarz nie tworzy w nurcie awangardowym a dba o to aby formą naśladować dzieła dawnych mistrzów. Ta forma jest zresztą dla niego bardzo istotnym składnikiem malarstwa, bo po jej cechach właśnie poznaje się dobrą sztukę, jak wynika z przytoczonych opinii. 



Prezentowane przez niego malarstwo jest realistyczne, tym szczególnym realizmem, określanym mianem magicznego. Po formie (stosując kategorie autora) można poznać, iż inspirują go głównie Max Ernst, Giorgio de Chirico, Salvador Dalí oraz Arnold Bocklin. Obraz Wyspa Umarłych tego ostatniego wydaje się jego ideą fixe, od której nie może się uwolnić. 




Maksymilian-Novak-Zemplinski prezentuje głównie monumentalne, intrygujące krajobrazy o szerokiej linii horyzontu, ukazujące niezwyczajne zjawiska atmosferyczne. Namalowane pejzaże często są bezludne, za to pojawiają się na nich maszyny: pędzące w kłębach dymu lokomotywy lub unoszące się nad ziemią sterowce,  wyglądające niczym zabawki czy papierowe latawce. Na innych mamy samotne skaliste wieże błyszczące w promieniach bladego słońca. Albo puste polany, które obserwujemy zawieszeni przez autora kilka metrów nad ziemią... W ten sposób te kompozycje stają się pełnymi tajemnic pejzażami, uporządkowanymi melancholijną wyobraźnią artysty. Według nas warto się jej poddać. Dlatego polecamy stronę malarza (TUTAJ), oraz śledzenie kolejnych wpisów na naszym blogu...









Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 8 czerwca 2022

TÅSEN TEA PARTY i ich nowa EP-ka Integration


3.06.2022 TÅSEN TEA PARTY wydał kolejną EP-kę, tym razem zatytułowaną Integration. Mamy na niej 6 piosenek w znanym nam już z wcześniejszych dokonań artysty (nasz wywiad z Tore jest TUTAJ) stylu. Nostalgiczny klimat, proste teksty, ściana gitar a całość utrzymana w stylistyce Clan of Xymox i the Cure.   

Wydawnictwo otwiera Where She Never Arrived:

it was all about the station
where she never arrived

the lack of frustration
that kept then alive

Piosenka wypełniona jest elektroniką, poza tym bardzo wiele dzieje się na drugim planie. Kolejny utwór In between zdaje się być kontynuacją pierwszego.  


In between

the deal
was clean
nothing
in between

she was filled
with million dreams
it’s never
what it seems

tell her
 
they don’t know why 


Po nim przychodzi kolej na tytułową piosenkę Integration. Nieco zwalniamy rytm, ale tylko na chwilę. W tej piosence głębia tła jest jeszcze większa... 

it was all in front of her
it all felt pretty blurred

the challenge felt nice
the sun did rise

she was pushed away
this was the station
lack of integration

Told her so spowalnia, i jest pierwszym utworem wyraźnie odróżniającym się od wcześniejszych.  

the story
let her know
cause the story
told her so

the context
had a gap
no real
it was a trap

cause the story told her so
no real to know

to let her know
to let her go

Po nim Fiction turned real:

no time to show
the mirror told you so
no time to feel

the fiction turned real

one part of the deal
was that fiction turned real

one part
of the plan was that nothing began

cause the mirror said so

before she ran
this was
the end of the plan

cause the mirror said so

Całość kończy The case she missed

Plusy tego wydawnictwa to specyficzny klimat, fajne nastrojowe piosenki i zapewne unikalny styl jakim raczy nas Tore. Ale zdecydowanym minusem jest podobieństwo piosenek do siebie. Powoduje to nieuniknione wrażenie, że słuchamy ciągle jednego i tego samego utworu. 

Jeśli możemy coś doradzić autorowi, to byłoby dobrze żeby zamiast nad ilością, pomyśleć o jakości. Pracę nad albumem czas zacząć, ale takim zawierającym bardziej zróżnicowany repertuar. Pośpiech jest złym doradcą, bo zamiast budować mozolnie wizerunek, rujnujemy swoje poprzednie dokonania.

A może jesteśmy w błędzie? Oceńcie sami. Cała EPka jest do odsłuchania TUTAJ.

Czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 
   

TÅSEN TEA PARTY, Integration, Where she never arrived, In  between,Integration, Told her so, Fiction turned real, The case she missed.

wtorek, 7 czerwca 2022

Yann Souetre: rysowanie 3D a la Beksiński oraz Giger i muzyka elektroniczna

Jedni mają szczęście a drudzy niekoniecznie… Czasem po prostu talent i upór nie wystarczy. 

Dzisiaj chcemy pokazać artystę, który na scenie muzycznej (i sztuk plastycznych) działa od początku lat 90. I niestety, mimo, posiadanego talentu i umiejętności, pozostał poza mainstreamem.  Nie jest to w zasadzie zła sytuacja. My także jesteśmy poza mainstreamem,  a zdobyliśmy niewymuszone uznanie fanów sztuki oraz muzyki. Ale naturalne jest, że artystom w odróżnieniu od nas to nie wystarczy i chcieliby zaistnieć, zyskać sławę…

Po tym wstępie przechodzimy do bohatera dzisiejszego postu. Jest nim Yann Souetre, jak sam o sobie pisze: freelance artist mieszkający w Maisons-Laffitte we Francji, który w wolnym czasie zajmuje się rysowaniem 3D od 2005 roku. To nie jest praca, ale może ją robić  jak chce i kiedy chce. Sporadycznie robi okładki płyt dla zespołów. Ma dyplom z architektury i tworzy muzykę elektroniczną pod imieniem Remain Silent. Niczego nie oczekuje, po prostu dzieli się swoimi pracami. Aby cieszyć się.

Tyle sam twórca. Co możemy o nim więcej napisać? Bardzo niewiele. Nie wiemy nawet kiedy się urodził. Wiemy tyle ile on sam dostarczył informacji. A więc w 1998 roku współtworzył zespół  Nemethon w składzie Raphael Battier (skrzypce i gitara), Michale (perkusja), Yann Souetre (keyboard), który wydał dwie płyty Titre 1 (1998) i Titre 2 (1998). W 2000 roku wraz z artystą o pseudonimie Nikkos działał jako Malpherthius i wydał płytę Lorelei. W innym w duecie z Bertrandem Pichenot jako Omniscience opublikował trzy kolejne: The edge of silence (2001), Douce enfance (2000) i Madness (2000) (LINK).

Jak już wszyscy czytelnicy zorientowali się, Yann Souetre jest muzykiem oraz plastykiem. Po próbach działania w kilku konfiguracjach tworzył (nie wiemy czy jeszcze zajmuje się muzyką) solowo pod pseudonimem Remain Silent. Jego ulubionymi zespołami są Tangerime Dream i Depeche Mode a także Jean Michel Jarre. Wydał kilka płyt w okładkach które sam zaprojektował. Hojnie udostępnia je każdemu, kto chciałby ich posłuchać. Można je po prostu ściągnąć z jego strony. 

A teraz pora na jego prace plastyczne. Tu inspiruje się malarstwem, co wydaje się być oczywiste każdemu, kto je zobaczy, Zbigniewa Beksińskiego, a skoro jego to także HR Gigera i Arnolda Bocklina. Każdemu z nich złożył hołd, wykonując pastisz ulubionego dzieła każdego z wymienionych mistrzów.


Jak widzimy, Yann obdarzony jest wyobraźnią i zmysłem przestrzennym. Jego industrialne wizje dystopijnego świata przyszłości przenoszą nas w Matrix, w którym człowiek zmuszony jest żyć w środowisku pozbawionym naturalnego światła, w półmrok zasnuty dymami, po globalnej katastrofie. Po tej Apokalipsie rasa ludzka uległa gwałtownej redukcji i wegetuje wśród przemysłowych ruin, maszyn, w labiryncie kilometrów korytarzy… Prace te korespondują z muzyką: twardą, bezdźwięczną i elektroniczną.










Artysta także pisze teksty, śpiewa je u niego Hatsune Miku (jap. 初音 ミク) – wirtualna piosenkarka stworzona na bazie technologii syntezy śpiewu:

Time has come

Dark and old

Wind of pain is blowing

Time has come

Black and cold

Child of loneliness is dreaming

Time has come

To choose the land

Where the words don't lie

Time has come

To face the end…


Nadszedł czas

Ciemny i dawny

Wieje wiatr bólu

Nadszedł czas

Czarny i zimny

Samotne dziecko marzy

Nadszedł czas

Aby wybrać ziemię

Gdzie słowa nie kłamią

Nadszedł czas

By zmierzyć się z końcem…


Ale my jeszcze nie kończymy. Jutro wracamy znów. Dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 6 czerwca 2022

Isolations News 196: Kup An Ideal For Living z autografami, klip o muralu z Ianem Curtisem, trwa serial braci Gallagher, Ticketmaster promuje, Stonesi w trasie, Jerry Cantrell w Polsce, Janina atakuje, czy Led Zeppelin wystąpią? Kate Bush w Netfixie, nowy film o Davidzie Bowie, Kim uczniem Macrona?

Na Omega Auctions oferowany jest na sprzedaż singiel Joy Division An Ideal For Living z autografami na okładce wszystkich członków zespołu. Spodziewana cena oscyluje między  5 a 8 tys. funtów. Zainteresowani mogą licytować do 28 czerwca, do godziny 10.00 (LINK). Cena oczekiwana to 8K GBP, czyli jak za darmo...


Rada Cheshire East opublikowała krótki klip poświęcony nowemu muralowi poświęconemu pamięci Iana Curtisa. Krótkometrażowy film zawiera również emocjonalne świadectwo  radnego i fana Joy Division, Nicka Manniona (LINK). Filmik gra powyżej.

Pozostańmy w klimacie Manchesteru - serial braci Gallagher trwa: Liam w godzinnym filmie dokumentalnego Sky Liam Gallagher: 48 Hours At Rockfield ujawnił, że w przyszłym roku podda się operacji stawu biodrowego. Opisał także przebieg kłótni ze starszym o pięć lat bratem Noelem,  który doprowadził do rozpadu zespołu (LINK).

Jeszcze o jednej kapeli z Manchesteru, bowiem ta znalazła się na liście upustowej. Platforma TICKETMASTER ogłosiła ogromną wyprzedaż biletów ze zniżką nawet do 50%. Zniżki dotyczą wejść na koncerty Diany Ross, Faithless, Duran Duran, Alanis Morrissette, Tears for Fears, Tom Jones, The Chemical Brothers i wielu innych. Oferta będzie obowiązywać krótko, od paru dni do  tygodnia (LINK i LINK).


Skoro o koncertach to the Rolling Stones rozpoczęli swoją trasę koncertową SIXTY po Europie i Wielkiej Brytanii koncertem w Madrycie na początku zeszłego tygodnia (1 czerwca). Zaprezentowali pierwsze w historii wykonanie na żywo swojego singla Out Of Time z 1966 roku, a po występie muzycy urządzili przyjęcie z okazji urodzin (75.lecia) gitarzysty Ronniego Wooda. Impreza w barze hotelowym trwała całą noc, bawili się się na niej muzycy oraz rodzina jubilata. On sam otrzymał  tort w kształcie gitary oraz wiele innych prezentów m. in. wykonany na zamówienie koc ozdobiony motywami z okładek albumów zespołu (LINK). Pytany potem o dalsze losy zespołu Keith Richards odpowiedział Życie jest po prostu zbyt interesujące, by umrzeć. Wszystko, co chciałem zrobić, zostało zrobione – nie mam zamiaru odpuścić. I hej, w grę wchodzi bardzo dużo kokainy. Poza tym potwierdził, że grupa nie myśli nawet o rozstaniu (LINK). Z tą kokainą to ostrożnie, żeby po wciągnięciu prochów ojca, do czego przyznał się oficjalnie Richards (LINK), nie przyszła kolej na prochy ex perkusisty zespołu, zmarłego niedawno Charlie Wattsa...

Koncertów ciąg dalszy - 28 czerwca w warszawskiej Proximie wystąpi Jerry Cantrell (Alice In Chains). Wydarzenie odbędzie się w ramach trasy koncertowej promującej jego nowy solowy album Brighten. Bilety TUTAJ.

Judas Priest rozpoczęli swoją ostatnią europejską trasę koncertem klubowym, na którym występowali bez swoich charakterystycznych strojów ze skóry i ćwieków – czegoś, czego nie robili na publicznym występie od czasu wyreżyserowania swojego image w 1978 roku. Panowie chyba mają swoje lata i znudziło im się robienie show (LINK).

Z kolei inna gwiazda metalu - Jimmy Page ujawnia, że Led Zeppelin został poproszony o występ z udziałem awatarów w stylu Abby. Ale muzycy nie zgodzili się. Bo nie mogli pogodzić się co do kwestii jak mają wyglądać, w jakim stylu ma to być pokaz itd. (LINK).


Za to Kate Bush podobno udzieliła twórcom cyklu Stranger Things na Netflixie pozwolenia na wykorzystanie jej przeboju z 1985 roku Running Up That Hill, ponieważ jest wielką fanką serialu. Transmisje hitu z lat 80. wzrosły o ponad 150 procent po tym, jak piosenka pojawiła się w ostatnim sezonie popularnego programu. W pierwszym odcinku kultowy singiel Bush pojawia się w kluczowym momencie z udziałem Maxa Mayfielda (w tej roli Sadie Sink) (LINK).


Pozostańmy w klimacie filmu - nowy film o Davidzie Bowie Midnight Screenings został zaprezentowany na festiwalu w Cannes. W dystrybucji będzie we wrześniu, ale zwiastun jest już dostępny przed debiutem filmu i gra powyżej.

Skoro weszliśmy w przeszłość - 10 czerwca wyjdzie  nowa edycja albumu grupy Dezerter Underground out of Poland. Płyta wyjdzie na czarnym oraz w limitowanej ilości na kolorowym, purpurowo/białym. Okładka ma zawierać wiele unikalnych zdjęć głównie autorstwa Michała Wasążnika. Przedsprzedaż poprzez webzine TUTAJ.


Teraz nieco odchamienia - od 25 czerwca do 4 września w Warszawie w Centrum Praskim Koneser będzie można podziwiać ponad 60 obrazów twórców z kręgu Sztuki Fantastycznej. Niektóre dzieła nigdy wcześniej nie były prezentowane publicznie, w tym unikatowe obrazy Zdzisława Beksińskiego. Oprócz prac Beksińskiego na wystawie znajdą się dzieła innych artystów m. in. Wiesława Wałkuskiego, Dariusza Zawadzkiego, Tomasza Alena Kopery, Jerzego Dudy-Gracza, Jacka Szynkarczuka oraz Maksymiliana Novak-Zemplińskiego. Impreza zainauguruje działalność Muzeum Sztuki Fantastycznej. Bilety do nabycia TUTAJ.

Ciąg dalszy o obrazach - Mona Lisa Leonarda Da Vinci tym razem wyszła cało z incydentu. Otóż turysta zwiedzający Luwr przebrany za starszą kobietę na wózku inwalidzkim próbował rozbić szkło chroniące najsłynniejszy obraz świata, a potem posmarował je ciastem z kremem i rozrzucił róże wokół. Podobno był to protest dotyczący niekorzystnych zmian klimatu (LINK). Gapie zamiast ratować obraz oczywiście nagrali wszystko na komórki i wrzucili do Internetu... (LINK).

Janina to ty?

I jeszcze o obrazach - dzieła sztuki o wartości ponad 1000 USD zostało skradzione podczas imprezy w nowojorskim muzeum - tak wydawało się trzem artystom których prace znajdowały się na tej samej wystawie. Ale okazało się, że skradzione dzieło zostało przeniesione do magazynu przez pracowników muzeum w marcu tego roku (LINK).  

A odnośnie muzeum takie dowcip się przypomina:

Pewna para, która wybrała się na wystawę malarską, zatrzymała się na dłużej przy jednym z obrazów. Obraz przedstawiał trzech bardzo czarnych i kompletnie nagich mężczyzn: dwóch miało czarne penisy, ale ten środkowy - różowego. W czasie gdy tak stali zastanawiając się nad symboliką dzieła podszedł do nich autor - Irlandczyk.

- Mogę wam pomóc z tym obrazem? Jestem tym, który go namalował.

- Bardzo nam się podoba to dzieło, ale kompletnie nie rozumiemy dlaczego namalowałeś trzech Murzynów na ławce i środkowy ma różowego penisa podczas gdy dwaj pozostali mają czarne.

- Oo... Zinterpretowaliście mój obraz zupełnie niewłaściwie... To nie są Murzyni, to są irlandzcy górnicy, a ten pośrodku był na lunchu w domu. 

Z okazji Platynowego Jubileuszu odsłonięto portret Królowej namalowany przez humanoidalnego artystę-robota (a raczej artystkę-robotkę). Obraz zatytułowany Algorithm Queen został namalowany przez Ai-Dę, robota ze sztuczną inteligencją — nazwanego na cześć XVIII-wiecznej matematyczki i uczonej Ady Lovelace, uważanej za pierwszą programistkę komputerową (LINK). Jeśli tak nas postrzegają roboty to ręce opadają..

Podobno po namalowaniu owego dzieła Ai-Da miała poważny wypadek i przewieziono ją do szpitala. Lekarze położyli ją na sali operacyjnej i robią co mogą, aby ją uratować. W pewnej chwili lekarz ze współczuciem głaszcze Ai-Dę po główce i mówi:

- Niestety, pani już nie pomożemy, ale mam prośbę. Na sąsiedniej sali zepsuło się radio. Czy zostanie pani dawcą organów? 


Odnośnie wspomnianego jubileuszu:  Kim Jong-un z Korei Północnej  wysłał list z gratulacjami do królowej Elżbiety II wraz z osobistym listem, którego treść nie zostanie ujawniona.

We wrześniu ubiegłego roku królowa przesłała Kimowi życzenia z okazji obchodów święta narodowego jego kraju (LINK).

Nowy Macron? 

W temacie: Międzynarodowe badania socjologiczne wykazały, że coraz częściej mężczyźni żenią się z kobietami starszymi od siebie.

Na pytanie: ”Dlaczego związał się Pan ze starszą kobietą? ”,

statystyczny Amerykanin odpowiadał:

- Bo była bogata.

statystyczny Anglik:

- Bo miała tytuł.

statystyczny Francuz:

- Bo miała doświadczenie w miłości.

a statystyczny Rosjanin:

- Bo osobiście widziała Lenina.

My wracamy już jutro, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.