sobota, 20 listopada 2021

Co się dzieje z nimi dzisiaj: Hugh Cornwell - niesamowity głos the Stranglers

Frotman The Stranglers, Hugh Cornwell (ur. 1949 r.) jest twórcą piosenek, które w Wielkiej Brytanii osiągnęły rangę hymnów punkowej rewolucji. Golden Brown, Peaches, No More Heroes, Always The Sun stały się głosem zbuntowanego pokolenia wiecznych outsiderów.


The Stranglers (o których wspominaliśmy kilkakrotnie TUTAJ a ich dwa znakomite albumy, czyli FelineAural Sculpture nie  zrecenzowaliśmy TUTAJ  i TUTAJ) są nadal bardzo popularni, więc zamieszczanie historii akurat tej grupy mija się z celem.... Nie będziemy więc zanudzać naszych czytelników, bo w prezentowanym cyklu chcemy ukazać obecne oblicze muzyków. Może nadmienimy tylko, że Cornwell odszedł z grupy w 1990 roku ponieważ nagle uznał, że czas iść do przodu, bo, jak to kiedyś rzucił w jednym z wywiadów: Moment, w którym zaczynasz żyć przeszłością, to moment, w którym umierasz jako artysta. Choć powody takiego stanu rzeczy były znacznie bardziej prozaiczne. W swojej autobiografii szczerze wyjaśnił, że gdyby Devon Malcolm nie zdobył szóstki przeciwko Indiom w meczu krykieta w 1990 roku, nadal pewnie by był głównym wokalistą The Stranglers. Cornwell jest i był zapalonym kibicem krykieta i tego dnia przed koncertem oglądał grę Devona Malcolma. Coś jednak w zachowaniu sportowca irytowało Cornwella. Mógłbym utożsamiać się z tą postacią i uznać, że wysiłek włożony w walkę z kaftanem bezpieczeństwa, w którym umieściły go indyjskie meloniki, doskonale odzwierciedlał mój obecny, stłamszony stan w grupie – Kiedy patrzyłem, jak piłka wznosi się wysoko nad murawą, w mgnieniu oka przyszło mi do głowy, że dziś wieczorem, po koncercie, powinienem opuścić The Stranglers.


W każdym razie jakby nie było, muzyk uznał, że dalej już nie może grać razem z Dusicielami. I rozpoczął karierę solową. On sam na swojej stronie internetowej opisał dokładnie co robił od 1964 roku do 2004 roku (LINK) więc my nie musimy tego robić. A co w takim razie działo się z nim później? Wydawał albumy solowe, zapisy live, oraz pisał książki i tworzył muzykę filmową... mnóstwo rzeczy jak na jednego artystę. Wymieńmy może po kolei te płyty: In The Dock (2003), akustyczny koncert z Leicester Guildhall, Beyond Elysian Filds (2004), Dirty Dozen (2006), koncert z The London Carling Academy w Londynie w 2005 r., People, Places, Pieces (2008), trzy płytowy box koncertowy z The London Carling Academy w Londynie z 2005 r. i Hooverdam (2009). Ostatnią jego publikacją jest Monster, dwupłytowy, bardzo szczególny album z 2018 roku, który można uznać za jego wyjątkowo osobistą refleksję na temat życia. Tytułową piosenkę poświęcił swojej matce, zresztą najlepiej jak sam o tym opowie:

Moja mama zmarła kilka lat temu i chciałem stworzyć dla niej coś w hołdzie, a napisanie piosenki wydawało się idealnym sposobem. Wyszło naprawdę dobrze, [powstała] piosenka La Grande Dame, ale nadal nie miałem pomysłu jak i co napisać o innych ludziach. Jestem pasjonatem filmowym i oglądałem film o Evelu Knievelu, granym przez George'a Hamiltona który naprawdę dobrze to robił. Pomyślałem, że miał wspaniałe życie, więc szukałem dalej, bo film był całkiem niezły. Byłem zdumiony, że nikt nigdy nie napisał o nim piosenki, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę związek rock'n'rolla z motocyklami, więc mnie to zainspirowało. Miałem więc jedną piosenkę o mojej mamie, a drugą o Evelu Knievelu i powoli widziałem, dokąd to zmierza, więc zacząłem myśleć o innych ludziach, którzy mogli by być interesującym tematem piosenek. Obejrzałem filmy o nich, albo mam taką historię o nieudanym spotkaniu z Lou Reedem. Mieliśmy się spotkać w Nowym Jorku, ale obaj zachorowaliśmy na coś podobnego i obaj skończyliśmy przykuci do łóżka. Nigdy potem nie zdarzyło się abyśmy byli razem w tej samej okolicy, a potem on zmarł, więc straciłem okazję, by go spotkać, a ponieważ zawsze byłem fanem tego, co robił, więc napisałem Mr. Leather. Potem zacząłem zastanawiać się nad tymi wszystkimi ludźmi i tym, co ich łączy. Pierwotnie zamierzałem nazwać album La Grande Dame, ponieważ myślałem, że byłby wtedy symetryczny z La Folie, a ja jestem ćwierć Francuzem, czego wielu ludzi nie wie, ale wiele osób mówi, że album tytuł powinien być bardziej rzucający się oczy. Był wtedy taki plan, by nazwać go „Monsters”, bo tacy właśnie wszyscy byliśmy. Moja mama była sympatycznym "monster" była bardzo surowa i ostra, ale było w niej coś bardzo ujmującego, więc nie miałem problemu, by nazwać ją "monster". Tak więc wszystko miało się nazywać „Villains”, ale potem Queens of the Stone Age wydali album zatytułowany „Villains” i nie można mieć dwóch albumów o tej samej nazwie, które wychodzą w niedługim odstępie czasu. Jedna z piosenek nosiła tytuł „Monster” i wydawała się całkiem odpowiednia na tytuł, a wszystko przecież zaczęło się od pisania o mojej mamie. Nagranie albumu „Monster” o tych wszystkich ludziach i miejscu, w którym się znaleźli, odległym od tego, jak zaczęli, pomogło mi wyjaśnić pewne sprawy, które mnie dotyczyły i tego, przez co przeszedłem. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że pisanie o innych ludziach jest obiektywne, lecz w pewnym sensie stało się to bardzo subiektywne, ponieważ pomogło mi przemyśleć różne sprawy z perspektywy czasu (LINK).


Jest solistą ale nie znaczy, że występuje sam. Utworzył zespół Hugh Cornwell Electric i występuje gościnnie z rozmaitymi muzykami. Ostatnio z zespołem The Undertones, wcześniej z Jethro Tull (LINK) a jeszcze wcześniej, w 2016 roku podjął współpracę z dr. Johnem Cooperem Clarke (LINK) i nagrał z nim covery amerykańskich i brytyjskich hitów, które wyszły w kompilacji This Time It's Personal (2017), zawierające zabójczą interpretację piosenki autorstwa Jimmy'ego Webba MacArthur Park.



A teraz książki. Wszystkie można zobaczyć TUTAJ i oczywiście pewnie nie jest to jego ostanie słowo. Za jakiś czas wyjdą kolejne, bo muzyk nie potrafi robić nic, zawsze robi coś, nawet gdy pozornie odpoczywa. Nie są to wyłącznie pozycje autobiograficzne, większość to kryminały albo opowieści, które można zakwalifikować jako science fiction.


Jego życie osobiste jest osnute mgłą tajemnicy. Po prostu on sam o tym wiele nie mówi, czasem wspomina o bliżej nieokreślonej dziewczynie z którą aktualnie chodzi lub zrywa. W każdym razie nie był nigdy żonaty i nie ma dzieci. Ma siostrę i dwóch braci, jego szwagrem jest John King, malarz, rzeźbiarz i muzyk rockowo-jazzowy, autor rzeźby wyobrażającej dość duże ucho, która znalazła się następnie na okładce Aural Sculpture. Niektóre z jego prac znalazły się także w Katalogu trasy zespołu w 1985 roku. Sama rzeźba Ucha został wystawiona w parku w Kingston, gdzie stała - zaniedbana i wystawiona na działanie warunków atmosferycznych kilka lat - aż rozpadła się pod koniec lat osiemdziesiątych... Z zawodu Hugh jest biochemikiem (analitykiem) po Uniwersytecie Bristolskim, po których podjął jeszcze studia podyplomowe w Lund w Szwecji, których nie ukończył. Porzucił je gdy dowiedział się, że jego stypendium nie zostanie przedłużone.


Z najnowszych informacji? W końcu listopada miał wystąpić w Irlandii (w Dublinie, Wexford, Cork i Galway), ale przełożył wszystkie koncerty na kwiecień przyszłego roku (LINK). Poza tym on i jego zespół (Hugh Cornwell Electric) pojawią się w charakterze gości specjalnych na trasie The Undertones w 2022. Bilety i program są TUTAJ.


Oprócz robienia albumów, występów i pisania książek, Cornwell produkuje także podcasty (LINK) i chciałby nakręcić film... 

Mimo kreatywności (a może dlatego?) wpada często w stany depresyjne. Depresja stała się wręcz częścią jego osobowości. Bohaterowie książek, które pisze, a zazwyczaj są to opowieści z wątkiem kryminalnym, najczęściej popełniają samobójstwo. Czemu tak się dzieje, czyżby miał jakieś problemy? Chyba nie, bo jak zauważył: Jestem artystą, nie mam rodziny, dzieci i nikt nie jest ode mnie zależny. Może zespół, Pat i Windsor, ale to nie to samo. Robię to, co robię, niezależnie od tego, co się dzieje. Rzucam coraz najwięcej gówna na ścianę. Czasami się trzyma, czasami nie. Będę to kontynuował, nawet gdyby wybuchła wojna (LINK). 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 19 listopada 2021

Z mojej płytoteki: Deine Lakaien i Indicator - genialna płyta nostalgicznego new romantic

 

Mamy rok 2010, Deine Lakaien, jeden z najważniejszych niemieckich zespołów undergroundowych, nagrywa swój dziewiąty album pt. Indicator. Album promuje dziwny nieco klip, z charakterystycznymi szczudłami w roli głównej,  w którym akcja toczy się od końca do początku... A ponieważ od dawna kibicuję zespołowi, kupuję CD z bonusowym singlem.
 

Na swojej stronie internetowej TUTAJ, zespół pisze o nagrywaniu albumu tak: 

Rzeczywiście, czas realizacji „Indicator” był jednym z najbardziej produktywnych etapów w historii zespołu, który zaowocował licznymi piosenkami, z których kilka ma pozornie polityczną treść, jak „Europe”, „Immigrant” i „Alabama”. Ale nie zapomniano też o „lakaien-humor”, czego dowodzi elegia Ernsta Jüngera „The Old Man is Dead”. 

Remiks „Gone” i trzy „akustyczne wersje na żywo” uzupełniają piętnaście utworów z wersji „Limited Edition”. Podwójna książeczka, wykonana z wyjątkowo wysokiej jakości papieru, liczy pięćdziesiąt stron i zawiera oprócz tekstów niezliczoną ilość zdjęć, które zostały zrobione podczas nagrywania wideo. Do powstania tego albumu przyczynili się członkowie zespołu koncertowego, w tym skrzypce, gitara i wiolonczela.

Album otwiera absolutnie znakomity One Night. Jesienna piosenka o miłości, zaczynająca się bardzo podobnie do Return, czyli otwarcia Kasmodiah (pisaliśmy o tym albumie TUTAJ). 

Czasy, które pamiętam
W ulotnych kolorach
W brakujących godzinach
W jesienne dni
Jak liście jesienią
Zdmuchnięte dookoła
Niewypowiedziane

Czasy, które pamiętam
Byłem niespokojny
I niespokojna byłą moja wędrówka
I słowa, które zapadają
W głębię
Mojej tęsknoty
I pozostają niedopowiedziane

Jedna noc, jedna noc
Miałem sen
Nadeszła fala
Jak błysk
Jeden dzień jeden dzień
Wszystko co widziałem się spełni
Bo noc i dzień
Jestem w tobie zakochany

Czasy, które pamiętam
Blisko twego oddechu
Słodka pieszczota
Radość, która zapada
W ślepotę
Mojego serca
I pozostaje niewypowiedzianą

Czasy, które pamiętam
Kilka chwil troski
Może nieświadomy
Nie upadłem
Pozostałem w uniesieniu
I opuściłem moją ciemność
Niedopowiedzianą

Jedna noc, jedna noc
Miałem sen
Nadeszła fala
Jak błysk
Jeden dzień jeden dzień
Wszystko co widziałem się spełnia
bo noc i dzień
jestem w tobie zakochany


Who`ll Save Your World to piosenka o bombardowaniu nas informacjami, w świecie w którym mamy coraz mniej czasu na obcowanie z przyrodą. Gone - to znakomity utwór, w typowym dla DL stylu. Wolny wstęp szybko przechodzi w dynamiczny refren. To chyba jedna z najpiękniejszych piosenek o rozstaniu... I być może chodzi tutaj nawet o to rozstanie ostateczne. Znakomity głos Veljanova i wiolonczela, czy może być coś piękniejszego? 

Immigrant jest częściowym powrotem do tego DL, którego nie lubię, przynajmniej w zwrotce. Za to doskonale rekompensuje nam to znakomity, nostalgiczny refren... 


Blue Heart - melodyjny i nostalgiczny hit dający pokrzepienie w trudnych chwilach. 

Zostaw zakurzone podwórka
Chodź ze mną, chodź ze mną
Dla ciebie i dla mnie
Na miłość boską...

Europe jest śpiewany w języku ludzi którzy jedzą żaby, więc może odpuścimy sobie szukanie sensu. Along Our Road to piosenka o trwaniu we dwoje, o podążaniu drogą życia, która prowadzi do śmierci... 

Idziemy dalej naszą drogą
Ciągle
Do końca

Without Your Words jest nieco bardziej frywolny. Znakomita piosenka, ma się odczucie lekkiej improwizacji. Six O'Clock nie podoba mi się i jest chyba najsłabszą piosenką albumu. Takich utworów powinni unikać.


Go Away Bad Dreams nieco poprawia sytuację. To utwór o koszmarach nocnych prześladujących narratora. On Your Stage Again  jest o wspomnieniach. Album kończy The Old Man Is Dead, jak wspomniano humorystyczny. Prawdopodobnie chodzi o zerwanie z dawnymi historiami i życie teraźniejszością i przyszłością, choć kto zrozumie niemiecki humor? Wszak Nietzsche pisał, że to naród bez poczucia humoru, śmierdzący piwem i kiełbasą...

A tak na poważnie, to znakomita płyta, na której Veljanov i Horn niemal całkowicie uciekli od muzyki eksperymentalnej, na korzyść nostalgicznego new romantic.

Jednak 6/6 za wstęp i Blue Heart... 

  

Deine Lakaien, Indicator, producent: Ernst Horn, Chrom Records, 2010, tracklista: One Night, Who`ll Save Your World, Gone, Immigrant, Blue Heart, Europe, Along Our Road, Without Your Words, Six O'Clock, Go Away Bad Dreams, On Your Stage Again, The Old Man Is Dead.



czwartek, 18 listopada 2021

Alexander Klingspor: Staram się odpowiadać na sekrety nocy

Alexander Klingspor urodził się w Sztokholmie, w Szwecji w 1977 roku, lecz teraz mieszka w Nowym Jorku, gdzie wyjechał po to aby nauczyć się podstaw malarstwa klasycznego. 


Maluje nastrojowe, melancholijne obrazy, przedstawiające wycinki krajobrazu, pejzaże miejskie, pozamiejskie oraz widoki wnętrz, zapewne znanych artyście. Zanurzone w przytłumionym świetle zmierzchu lub mglistej aurze wydają się bardzo osobistym komentarzem, którego znaczenie zna jedynie ich autor…. Są zawieszone pomiędzy dniem a nocą, realizując dążenia Klingspora, który je tak wyraził: Zawsze podziwiałem zdolność mistrzów przeszłości do znajdowania równowagi między światłem a ciemnością. Bez ciemności nie ma światła, takie jest prawo natury, które nie ja wymyśliłem. Kieruję się tylko tą uniwersalną zasadą i tworzę własne obrazy (LINK).





Ale to są wczesne prace malarza. Teraz jest znany głównie ze scen uczt bądź innych motywów, o podobnie dekadenckiej wymowie. Kompozycje są wykonane w manierze malarstwa akademickiego, dość przeładowane, utrzymane w jaskrawych barwach, niektóre z surrealistycznymi elementami. Jeśli przyjrzeć się im bliżej widzimy wyglądające spod obrusa krokodyle… Może jest to krytyka konsumpcjonizmu a może opinia artysty o stylu życia tzw. wyższych sfer, które ucztuje i bawi się, niczym tłum na balu w Mistrzu i Małgorzacie Michaiła Bułhakowa.




Artysta jasno określa swoje cele: Moje malarstwo jest lustrzanym odbiciem mojego postrzegania rzeczywistości. Mam nadzieję, że stanie się oknem na mojego widza, na świat. Wsłuchuję się w sekrety, których noc jest pełna i staram się na nie odpowiadać.


Trzeba przyznać, że twórczość Klingspora jest ewenementem. Artysta odbiega przyjętą manierą od stylistyki malarstwa współczesnego, z kontestującego twórczość wcześniejszych epok, zgodnie z postulatami futurystów… Wydaje się, że decydującym powodem takiego stanu rzeczy była chęć dorównania dawnym mistrzom oraz osobisty kontakt z Markiem Englishem (1933-2019), słynnym w USA ilustratorem. Jego rady i aprobata pomogły Klingsporowi odnaleźć własny styl, który czyni z niego obecnie jednego z najbardziej cenionych amerykańskich plastyków, po którego prace klienci ustawiają się wręcz w kolejce (o czym mówi TUTAJ).


My nie musimy stać w kolejce ale zachęcamy do zaglądania na stronę malarza  (LINK). 

I czytania nas - u nas codziennie coś nowego, tego nie ma w mainstreamie.

środa, 17 listopada 2021

Mick Middles i Lindsay Reade: Życie Iana Curtisa - Rozdarty cz.14: To Ian Curtis był autorem nazwy Joy Division

   

Dziś omawiamy kolejny fragment z książki Micka Middlesa i Lindsay Reade (poprzednio omówione fragmenty: 123456789101112 i 13).

Martin Hannett zawsze z tyłu głowy miał założenie swojej wytwórni płytowej. Tak też się stało, wspólnie z Tosh Ryanem i Lawrencem Beedle założyli w 1777 Rabid Records (pisaliśmy o tej wytwórni TUTAJ). 

Martin zawsze chciał być jak Phil Spector. Pierwszą realizacją wytwórni był singiel Slaughter and the Dogs z 1977 roku, wyprodukowany przez niego. Ponoć w październiku Martin widział ich i Warsaw  i postanowił zostać ich producentem. Nie ma wątpliwości, że bez Music Force nie byłoby Rabid a bez Rabid - Factory Records

Warsaw cały czas intensywnie koncertowali, najwięcej w październiku 1977 roku. Do końca roku było już mniej występów, brali np. udział w koncertach młodych talentów i zjawili się znowu w Pennie Sound Studios aby zarejestrować pierwsze nagrania jako Joy Division

Taniej było w dzień po Bożym Narodzeniu a za sesję zapłacił Ian. Musieli wcześnie rano wstać, kiedy inni mieli wolne, chodzili głodni bo wszystko było pozamykane a mama Terryego zrobiła dla nich jedynie kanapki z kurczaka. 

Producentem sesji An Ideal For Living chciał zostać Paul Morley, zespół nawet na to przystał, ale byli pijani. Na drugi dzień mieli kaca i o wszystkim zapomnieli. 

W studio nagrali wtedy 4 piosenki: Warsaw, No Love Lost, Leaders of Men i Failures. Głównie na żywo.


Nagrania jednak brzmiały nieczysto. Ponieważ wtedy Warsaw Pakt nagrali album, Warsaw postanowili zmienić nazwę. 

W tamtym czasie Ian czytał książkę Dom Lalek Ka-Tzetnika (opisaliśmy ją TUTAJ). Mark Reeder wspomina, że być może Ian dostał ją od Bernarda, ale to Ian był zainteresowany wszystkim co związane jest z Niemcami. Interesował się III Rzeszą, ale nie był faszystą. Interesowały go zwłaszcza fakty,  które cenzura usunęła z historii. Tak też było z Joy Division, o nich - prostytutkach na usługach Niemców nie było w podręcznikach. Ian lubił też wtedy film The Night Porter, wspomniał o tym w jednej z rozmów.


Pod nową nazwą pojawili się po raz pierwszy 25.01.1975 roku w klubie Pips. Klub miał wielkie tradycje, grały tutaj gwiazdy jak Velvet Underground, Bowie, Roxy Music i inni. Ten koncert był trudny, Ian się upił i wyszedł na zewnątrz przed rozpoczęciem. Takie numery uchodziły w Electric Circus ale nie w Pips, bo to  nie był klub punkowy. 

John The Postman dostrzegł wtedy coś w Joy Division i wypowiadał się o nich z wielkim szacunkiem. Używał nawet sformułowania, że być na koncercie Joy Division to jak uczestniczyć w nabożeństwie

C.D.N.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

wtorek, 16 listopada 2021

Zdjęcia Erika Johanssona: Niemożliwe ale fotorealistyczne, czyli między Dali a Escherem

Erik Johansson (ur. 1985) jest fotografem ze Szwecji, który tworzy za pomocą programów graficznych surrealistyczne fotografie. Krytycy określili je niemożliwymi, ale fotorealistycznymi, ukazującymi nie rzeczywistość a ideę. I faktycznie, świat na jego zdjęciach, a w zasadzie obrazach, ukazuje jego myśli, wizje, sny… Zresztą niech nasi czytelnicy sami ocenią:





 Artysta, który z wykształcenia jest informatykiem najpierw mieszkał w Szwecji, potem w Berlinie, a obecnie w Pradze.  

Studiował inżynierię komputerową na Chalmers University of Technology w Göteborgu, lecz już podczas nauki zaczął publikować zdjęcia w Internecie, co z kolei zaowocowało ofertami pracy na zlecenie różnych agencji reklamowych. W rezultacie nigdy nie pracował w swoim zawodzie, a zajmował się fotografią. Jego prace są inspirowane malarstwem Salvatore Dali, najbardziej znanego surrealisty, lecz przede wszystkim grafikami Eschera, zwłaszcza tą ze schodami przechodzącymi przez ściany, podłogę i sufit. Według Johanssona  – łączą one matematykę ze sztuką (LINK). Wynik tego połączenia jest naprawdę fascynujący.







W innych pracach płaszczyzna rzeczywistości jest potraktowana niczym kartka papieru, jak gdyby miała tylko dwa wymiary: długość i szerokość, zatracając głębię. W rezultacie artysta uznał, że krajobrazy są jak papier i potraktował przerywaną linię pośrodku drogi niczym oznaczenia spotykane w czasopismach, które każą w takim miejscu przeciąć stronę nożyczkami.   Zrobił tak z obrazem i zaczął rozcinać horyzont wzdłuż lub w poprzek (LINK).



Obrazy Johanssona wyróżnia nie tylko zamiłowanie do absurdu, lecz również poczucie humoru. Prezentowane wizje są optymistyczne. Świat na nich oferuje nagłe i nieoczekiwanie zwroty akcji, ale jest bezpieczny, nie dzieje się nic złego, żadna z postaci, nawet postawiona w najbardziej nieprawdopodobnych okolicznościach wydaje się, że wychodzi obronną ręką z perypetii, w które wplątał je autor. Inaczej niż bywa w życiu. Ale jak artysta osiągnął ową równowagę, która czyni z tak fantastycznych wyobrażeń realistyczne, na pierwszy rzut oka? Na swojej stronie internetowej fotograf podaje trzy reguły, których trzeba się trzymać, żeby osiągnąć taki efekt:

 

Po pierwsze: łączone fotografie muszą mieć taką samą perspektywę. 

Po drugie, łączone fotografie powinny mieć ten sam rodzaj oświetlenia. 

Po trzecie, na obrazach nie może być widoczne, gdzie się zaczynają a gdzie kończą, muszą gładko przechodzić jeden w drugi. Wszystko po to, żeby nie można było stwierdzić, jak została skomponowana ostateczna fotografia.  

Ważne jest dopasowanie koloru, kontrastu i jasności na styku poszczególnych obrazów, dodanie efektów fotograficznych takich jak głębia pola widzenia, czy gradacja nasycenia kolorów usuwa różnice między poszczególnymi zdjęciami. Praca musi wyglądać jak jeden obraz, mimo setki różnych warstw (LINK).






Wspomnieliśmy o dwóch artystach, którzy głównie stymulują Erica. Ale oprócz nich fotograf wymienia jeszcze kilku innych, są to René Magritte, Rob Gonsalves, Shaun Tan, Mattias Adolfsson, Sven Nordqvist, Thomas Öberg – i Polak - Jacek Yerka a także piosenkarz Bob Hund. Czy nie jest to interesujące? Malarstwo i muzyka przenikają wyobraźnię Erica Johanssona, łączą się z jego myślami, dając niesamowity efekt, z którym dzisiaj my zaznajomiliśmy naszych czytelników, przez co nasz blog staje się swoistym przedłużeniem prac Johanssona. Więcej można zobaczyć tylko na stronie artysty, do czego zachęcamy (TUTAJ).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 15 listopada 2021

Isolations News 167: New Order wyprzedają, festiwal In It Together, The Smyths zagrają, kup bieliznę Amy Winehouse, Open Air 2022, Cleese na czarnej liście, Opposition i Placebo live, ocenzurowali Strasburgera


Zaczynamy jak zwykle w klimatach post Joy DivisionNew Order na wyprzedaży, dokładnie ich sklep ogłosił Black Friday i od 12 do 29 listopada. Można u nich kupić płyty oraz akcesoria (bluzy, t-shirty) ze zniżką do 50%. 

Jest wiele rzeczy związanych z Joy Division m.in. koszulki i płyty (LINK). Niektóre zniżki symboliczne, niemniej zawsze...

W klimatach Manchesteru - Noel Gallagher będzie gwiazdą nowego walijskiego festiwalu In It Together, który odbędzie się w Old Park Farm w Margan w dniach 3-5 czerwca 2022 r. Bilety trafiły do sprzedaży w ostatni piątek i są TUTAJ

Oprócz niego wystąpią również  Editors, The Vaccines, Scouting For Girls i nie tylko. 

Editors gra u nas już dziś z doskonałego albumu The Black Room opisanego przez nas TUTAJ.


Gra też u nas inna wielka kapela z Manchesteru. Sonos Radio HD od września emituje audycje, których gospodarzami są zespoły muzyczne i poszczególni artyści. W ostatnim czasie nowe programy udostępnili The Chemical Brothers (LINK) i Brian Eno (LINK).


Chemical Brothers zagrają też na innej imprezie. Przyszłoroczny Open'er Festival odbędzie się w Gdyni w dniach 29 czerwca – 2 lipca 2022. W programie znajdą się między innymi Dua Lipa, Imagine Dragons, Twenty One Pilots, Martin Garrix, The Chemical Brothers, Jessie Ware, Cigarettes After Sex (LINK). 

My zagraliśmy powyżej znowu Chemicalsów bo poza Cigaretes After Sex innych kapel z listy nie znamy. A Cigaretes After Sex są tak nudni jak czynność w ich nazwie. 

A propos palenia i seksu, ponoć wśród opinii których mężczyźni nie chcieliby nigdy usłyszeć po seksie jest następująca: paliłam już dłuższe skręty.   


Natomiast inna kapela wzorująca się wielkiej legendzie ManchesteruThe Smyths zagra w Milton Keynes w sobotę 5 lutego (LINK). Nazwa brzmi znajomo? Nie dajcie się nabrać, my nie cierpimy tribute bandów od czasu kiedy zobaczyliśmy to:


Z tymi tribute bandami jest jak z nazwami marek: Thompsonic, Camasonic, Orlex... Kupujesz w przekonaniu że brzmi znajomo, w rzeczywistości ktoś wcisnął ci chińskie  badziewie... Coś jak papierosy zamiast seksu...


Skoro już weszliśmy w gatunek rzeczy używanych: Sukienka noszona przez piosenkarkę Amy Winehouse podczas jej ostatniego występu (w Belgradzie), na którym została wygwizdana, sprzedała się na aukcji za 180 000 funtów. 

To tylko jedna z jej rzeczy, oprócz sukienki poszła także bielizna, akcesoria i odręczne notatki - łącznie uzyskano sumę 3 mln funtów. Cały dochód zostanie przeznaczony na założoną ku jej pamięci fundację, która pomaga młodym ludziom uzależnionym (LINK).  

Miejmy nadzieję, że nie chodzi o uzależnionych od noszenia, tudzież wąchania, cudzej bielizny....


Dalej w kategorii rzeczy używanych: pojawiło się niepublikowane nagranie Ringo Starra i George'a Harrisona. Radhe Shaam powstałe 1968 roku w Trident Studios w Londynie, gdzie Starr i Harrison pracowali nad piosenką Hey Jude

Taśma z piosenką została znaleziona niespodziewanie na strychu Suresh Joshi, dziennikarza i nadawcy radiowego który 53 lata temu również pracował w Trident Studios. Naszym zdaniem to jakiś fake news. Ktoś pod szyldem Beatlesów chce wcisnąć nam badziewie, tym razem rodem z Indii. Beatlesonic?


Ciąg dalszy newsów z krainy absurdu - John Cleese odwołał swój wykład 12 listopada na Uniwersytecie Cambridge. Zdecydował się na ten krok po tym, gdy dowiedział się, iż poprzedni gość uczelni został po swojej wizycie wpisany na czarną listę bo to co mówił według słuchaczy upodabniało go do Hitlera

W swoim twicie Cleese stwierdził, że sam wpisze się na czarną listę zanim zrobi to ktoś inny (LINK).

U nas Cleese nigdy nie będzie na czarnej liście, i to nie tylko za Monthy Pythona, ale przede wszystkim za Rybkę Zwaną Wandą... Kto nie widział musi zobaczyć! 

A propos, tam Otto wciąga powietrze z kozaka Wandy, co inspiruje go do wydania okrzyku: Benito Mussolini

To tak w nawiązaniu do newsa o bieliźnie Amy Winehouse...  


Jeśli już otarliśmy się o klimaty filmowe - najnowszy film Paula Thomasa Andersona Licorice Pizza, którego akcja toczy się w latach 70. zawiera piosenki Davida Bowiego, Paula McCartneya i wielu innych, w tym nową piosenkę Jonny Greenwooda (Radiohead) pod tym samym tytułem. 

Soundtrack ukaże się w sprzedaży 26 listopada ale teraz można dokonać zakup w ramach przedsprzedaży (LINK). 

A powyżej gra trailer filmu. 
 

Koncertowo - the Opposition
wystąpi pierwszy raz od 35 lat w Wielkiej Brytanii

Koncert 21 stycznia 2022 roku w Londynie anonsowany jest TUTAJ. My opisaliśmy ich znakomity koncert we Wrocławiu w 2018 TUTAJ i TUTAJ.



Placebo ogłasza trasę koncertową po Europie w 2022 r TUTAJ.  

W październiku zawita do Polski, do Warszawy. Trasa związana jest z edycją ósmego studyjnego albumu Never Let Me Go, który ukaże się 25 marca 2022 roku. Zespół zaoferował teraz teaser albumu w postaci utworu Surrounded By Spies. U nas gra stary Special K w najlepszym składzie.


Kończymy wspomnieniowo - fanów
Duran Duran może zainteresować wywiad Johnem Taylorem (LINK).  O czym mówi? O wszystkim. Wspomina stare dzieje, trasy koncertowe, rzucanie jedzeniem po koncertach i takie tam... W sumie w jego wieku to i tak dużo pamięta...

Tak jak ci studenci, którzy krótko po ukończeniu studiów postanowili spotkać się i poimprezować. Wybrali Gasthaus unter dem Löwen bo są tam seksowne kelnerki w mini i bluzeczkach z dekoltami. 

Minęło 20 lat, panowie są już po czterdziestce i postanawiają znowu się spotkać. Wybierają Gasthaus unter dem Löwen bo jest tam sala dla niepalących i spokojna muzyka.

Mija kolejne 20 lat, oni są już koło sześćdziesiątki i znowu wybierają jako miejsce spotkania Gasthaus unter dem Löwen bo jest tam winda dla niepełnosprawnych i podjazd. 

A kiedy po kolejnych 20 latach znowu mają iść się spotkać są już wszyscy koło 80-tki. Ci którzy przeżyli postanawiają jako miejsce spotkania wybrać Gasthaus unter dem Löwen bowiem stwierdzają jednogłośnie, że nigdy tam jeszcze byli.

My wracamy jutro o ile nie zapomnimy... A tym którym nie podoba się nasze poczucie humoru polecamy niezłomnego Karola Starsburgera.
 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 14 listopada 2021

Co się dzieje z nimi dzisiaj: Eyless in Gaza

Eyeless In Gaza to angielski duet muzyczny złożony z Martyna Batesa (ur. 1960) i Petera Beckera (ur. 1958 r.), założony w Nuneaton, w hrabstwie Warwickshire w 1980 roku, z przerwą w działalności od 1987 do 1993 roku.

Nazwany został na cześć powieści Aldousa Huxleya, która z kolei otrzymała tytuł zaczerpnięty z poematu Johna Miltona Samson Agonistes (Samson Walczący), opowiadający o dziejach biblijnego Samsona, który pojmany przez Filistynów został oślepiony i użyty do niewolniczej pracy w młynie, przy mieleniu zboża.  Huxley z pewnością musiał przeczytać ten utwór na studiach. A cytat z nazwą grupy brzmi tak:

Ask for this great deliverer now, 

and find him Eyeless in Gaza at the mill with slaves

Himself in bonds under Philistian yoke


Poproś teraz o tego wielkiego Wybawiciela 

i znajdź go Bezoki w Gazie, przy młynie z niewolnikami,

Sam w więzach pod jarzmem filistyńskim

Nawiasem mówiąc, muzycy nie byli pierwszymi Brytyjczykami, którzy nie oparli się pięknie poezji Miltona. Wcześniej ów dramat zaadaptował na potrzeby swojego libretta Newburgh Hamilton, pisząc opowieść o skruszonym herosie. Patetyczna muzyka George’a Friderica Handla uczyniła z tego dzieła jedno z najbardziej popularnych kawałków epoki baroku, już od czasów premiery w londyńskim Covent Garden 18 lutego 1743 r., stając się jeszcze za życia kompozytora najczęściej wykonywanym z jego oratoriów.


Ale ad rem - wracajmy do naszych czasów: Gitarzysta Martyn Bates i basista/klawiszowiec Peter Becker spotkali się za pośrednictwem Bron Area, zespołu punkowego z Nuneaton. Obaj zostali odrzuceni, gdy chcieli aplikować do członkostwa w tym projekcie po czym postanowili tworzyć razem, w duecie. 

Bates wybrał nazwę zespołu ze względu na jej brzmienie… Czytałem książkę Huxleya, kiedy poznałem Pete’a… Brzmiało to doskonale. Poza tym Bates uznał również, że aluzja do biblijnego mitu Samsona jest co najmniej interesująca: Czuję, że ludzie nie zwracają wystarczającej uwagi na duchową stronę swojego życia; jest to bardzo interesująca strona ludzkiej psyche i fascynuje mnie. (Wywiad w Les Inrockuptibles, numer 14, 1988).


Warto zauważyć, że obaj muzycy byli multiinstrumentalistami. Bates grał na nie tylko na klawiszach, lecz także na organach, gitarze i perkusji a Becker na gitarze (elektrycznej i akustycznej), gitarze basowej, perkusji i melodyce. I jeszcze śpiewał. 

Przed, w trakcie i po współpracy z Peterem Beckerem Martyn Bates rozwijał dość zróżnicowaną karierę solową, obejmującą różne gatunki muzyczne, zarówno industrialny punk, popową balladę, tradycyjną brytyjską muzykę ludową, jak i mieszankę ambientu i postminimalistycznej współczesnej muzyki klasycznej. Tak szerokie spektrum zainteresowań zrodziło zamiłowanie jego wuja, który zabierał go na koncerty muzyków folkowych, takich jak Martin Carthy i John Renbourn

Oczywiście w wieku nastu lat Bates uległ fascynacji punkiem i w roku 1979 oraz w 1980 nagrał i wydał samodzielnie na kasecie magnetofonowej dwa dema: Dissonance i Antagonistic Music, pod trafną nazwą zespołu The Migraine Inducers. Obie taśmy prezentowały dość hałaśliwą muzykę w stylu wczesnego Throbbing Gristle.


Nie będziemy opisywać wszystkich płyt zespołu, bo są to informacje łatwe do odszukania w Internecie. Zresztą wszystkie utwory są wymienione TUTAJ

Może tylko wspomnimy, że EiG był i jest duetem, co nie oznacza, że czasem, przy pracy nad konkretnym albumem, nie korzysta z dodatkowego wsparcia ze strony innych muzyków. Tak stało się przy produkcji singla Welcome, na którym słychać perkusistę Dave Ruffy (Aztec Camera) czy przy innym - Now - zrealizowanym z Joby Palmer (In Embrace). Ogólnie jednak tworzyli absolutnie niepowtarzalną mieszankę dźwięków, którą jeden z krytyków muzycznych porównał do połączenia dźwięków gitary Vini Reilly'ego z wczesnym Depeche Mode… I choć obaj czasem brali udział przy innych projektach (na przykład w 1991 Bates założył z byłym basistą/gitarzystą Primitives Stevem Dullahanem zespół Hungry), to EIG podąża własną ścieżką, podążając od delikatnej, zjawiskowej muzyki, przez rock i pop, industrialny funk po awangardowe style.

I mimo upływu lat tempo aktywności zespołu wcale nie spada. W grudniu 2019 wyszedł nowy - osiemnasty - album Ink Horn/One Star, bardzo przychylnie zrecenzowany przez krytyków. Jest to tym cenniejsza edycja, że wyszła tylko w 500 egzemplarzach. 

W 2020 roku Eyeless In Gaza obchodzili 40. rocznicę powstania. Z tej okazji wiele osób w niezwykle miłych słowach podsumowało ich działalność, wśród nich możemy wyróżnić opinię Alan McGeeSą naprawdę wyjątkowi, kochałem ich. Martyn Bates jest jednym z wielkich białych śpiewaków soulowych, jednym w wielkich, mam tu na myśli Iana Curtisa… Nadal ich kocham.

W tym roku, dokładnie w październiku, Martyn Bates wydał album solowy Post-War Baby. Śpiewowi Batesa towarzyszy na płycie sporo instrumentów – gitara, fortepian, flet, perkusja, bas, elektronika, efekty specjalne… Nagranie w wersji CD jest dostępne tylko poprzez stronę zespołu (LINK) i wydane we własnej wytwórni muzyka, w Bates Hive Arc

Nowy solowy projekt wyszedł w rok po It Doesn't Matter Where It's Solstice When You're In The Room, co pokazuje możliwości Batesa, tego jak jest płodnym twórcą. Post-War Baby na razie promuje singiel Treasure Of Feathers


Warto jeszcze dodać, że żoną Martyna Batesa jest performerka Elizabeth S. (litera S jest pierwszą literą panieńskiego nazwiska), która wspomagała duet przez wiele lat, a ostatnio wydała swoją pierwszą solową płytę Gather Love. Tyle o Martynie Bates.


Peter Becker jest drugą połową słynnego Eyeless in Gaza. Lecz wiadomo o nim znacznie mniej niż o jego koledze. Nie rozwinął w takim stopniu jak on kariery solowej, mimo, że miał wszelkie ku temu możliwości, bo na przełomie  1979/80 Peter Becker i Martyn Bates założyli własną wytwórnię o nazwie Ambivalent Scale Recordings aby bez problemu wydawać własną muzykę, a także projekty przyjaciół, takich jak Kevin Harrison czy Bron Area

Peter jest autorem dwóch płyt solowych zatytułowanych They brought the Statosphere (ASR04) i By Train to the Coast (ASR10). Obie są nastrojowe i melodyjne, w stylu Eyeless in Gaza.


Nie za wiele tych informacji, jeśli wziąć pod uwagę rozmach twórczości obu artystów… Niemniej może właśnie o to im chodzi? Aby nie przesłaniać swoją osobą muzyki? Może i tak. A może po prostu dziennikarzom muzycznym wystarcza brzmienie EIG i nie mają potrzeby dopytywać się o ich życie? Niech więc tak zostanie.


O zespole pisaliśmy więcej TUTAJ

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.