wtorek, 16 listopada 2021

Zdjęcia Erika Johanssona: Niemożliwe ale fotorealistyczne, czyli między Dali a Escherem

Erik Johansson (ur. 1985) jest fotografem ze Szwecji, który tworzy za pomocą programów graficznych surrealistyczne fotografie. Krytycy określili je niemożliwymi, ale fotorealistycznymi, ukazującymi nie rzeczywistość a ideę. I faktycznie, świat na jego zdjęciach, a w zasadzie obrazach, ukazuje jego myśli, wizje, sny… Zresztą niech nasi czytelnicy sami ocenią:





 Artysta, który z wykształcenia jest informatykiem najpierw mieszkał w Szwecji, potem w Berlinie, a obecnie w Pradze.  

Studiował inżynierię komputerową na Chalmers University of Technology w Göteborgu, lecz już podczas nauki zaczął publikować zdjęcia w Internecie, co z kolei zaowocowało ofertami pracy na zlecenie różnych agencji reklamowych. W rezultacie nigdy nie pracował w swoim zawodzie, a zajmował się fotografią. Jego prace są inspirowane malarstwem Salvatore Dali, najbardziej znanego surrealisty, lecz przede wszystkim grafikami Eschera, zwłaszcza tą ze schodami przechodzącymi przez ściany, podłogę i sufit. Według Johanssona  – łączą one matematykę ze sztuką (LINK). Wynik tego połączenia jest naprawdę fascynujący.







W innych pracach płaszczyzna rzeczywistości jest potraktowana niczym kartka papieru, jak gdyby miała tylko dwa wymiary: długość i szerokość, zatracając głębię. W rezultacie artysta uznał, że krajobrazy są jak papier i potraktował przerywaną linię pośrodku drogi niczym oznaczenia spotykane w czasopismach, które każą w takim miejscu przeciąć stronę nożyczkami.   Zrobił tak z obrazem i zaczął rozcinać horyzont wzdłuż lub w poprzek (LINK).



Obrazy Johanssona wyróżnia nie tylko zamiłowanie do absurdu, lecz również poczucie humoru. Prezentowane wizje są optymistyczne. Świat na nich oferuje nagłe i nieoczekiwanie zwroty akcji, ale jest bezpieczny, nie dzieje się nic złego, żadna z postaci, nawet postawiona w najbardziej nieprawdopodobnych okolicznościach wydaje się, że wychodzi obronną ręką z perypetii, w które wplątał je autor. Inaczej niż bywa w życiu. Ale jak artysta osiągnął ową równowagę, która czyni z tak fantastycznych wyobrażeń realistyczne, na pierwszy rzut oka? Na swojej stronie internetowej fotograf podaje trzy reguły, których trzeba się trzymać, żeby osiągnąć taki efekt:

 

Po pierwsze: łączone fotografie muszą mieć taką samą perspektywę. 

Po drugie, łączone fotografie powinny mieć ten sam rodzaj oświetlenia. 

Po trzecie, na obrazach nie może być widoczne, gdzie się zaczynają a gdzie kończą, muszą gładko przechodzić jeden w drugi. Wszystko po to, żeby nie można było stwierdzić, jak została skomponowana ostateczna fotografia.  

Ważne jest dopasowanie koloru, kontrastu i jasności na styku poszczególnych obrazów, dodanie efektów fotograficznych takich jak głębia pola widzenia, czy gradacja nasycenia kolorów usuwa różnice między poszczególnymi zdjęciami. Praca musi wyglądać jak jeden obraz, mimo setki różnych warstw (LINK).






Wspomnieliśmy o dwóch artystach, którzy głównie stymulują Erica. Ale oprócz nich fotograf wymienia jeszcze kilku innych, są to René Magritte, Rob Gonsalves, Shaun Tan, Mattias Adolfsson, Sven Nordqvist, Thomas Öberg – i Polak - Jacek Yerka a także piosenkarz Bob Hund. Czy nie jest to interesujące? Malarstwo i muzyka przenikają wyobraźnię Erica Johanssona, łączą się z jego myślami, dając niesamowity efekt, z którym dzisiaj my zaznajomiliśmy naszych czytelników, przez co nasz blog staje się swoistym przedłużeniem prac Johanssona. Więcej można zobaczyć tylko na stronie artysty, do czego zachęcamy (TUTAJ).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz