Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Futurama. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Futurama. Pokaż wszystkie posty

środa, 4 sierpnia 2021

Joy Division w książce Shadowplayers Jamesa Nice'a cz.6: Too Young to Know, Too Wild to Care - niezrealizowany film z udziałem Joy Division, Futurama i Annik Honore



Poprzednie części streszczenia fragmentów poświęconych Joy Division w książce Jamesa Nice'a można odszukać (kolejno od pierwszej do piątej) TUTAJTUTAJTUTAJTUTAJ i TUTAJ.

Przed wydaniem Transmission zespół ruszył na koncerty. Zagrali w Londynie w Prince of Wales Conference Center z Essential Logic i dwoma początkującymi kapelami z Liverpoolu: Echo and the Bunnymen i The Teardrop Explorers. Oba zespoły nagrały płyty dla ZOO stąd pojawił się pomysł imprezy ZOO Meets Factory Halfway (warto zobaczyć TUTAJ). 

Kolejnym ważnym wydarzeniem był koncert zespołu na Futuramie w Leeds (warto zobaczyć TUTAJ i TUTAJ). Według wszelkich opinii, zespół skradł show pierwszego dnia.


W tym czasie powstał film No City Fun (pisaliśmy o nim TUTAJ) Charlesa Salema według scenariusza Liz Naylor z trzema piosenkami Joy Division. Budżet filmu wynosił 25 GBP w ramach jego wyprodukowano dodatkowo Factory Flick. Filmy puszczane były w Scala Cinema w Londynie 13.09. 1979 roku razem z dwoma piosenkami Joy Division nagranymi przez Malcolma Whiteheada w Bowdom Vale Youth Club w Altrincham (warto zobaczyć TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ).



Przyjęto całość entuzjastycznie, na wszystkich trzech seansach sala była pełna. Opinia Iana była jak najbardziej pozytywna, choć tylko on chciał rozmawiać o filmie. Po tym sukcesie Tony Wilson postanowił zrealizować dłuższe dzieło, Too Young to Know, Too Wild to Care. Miał to być rodzaj thrillera szpiegowskiego. Scenariusz miała napisać Nailor, w roli głównej mieli wystąpić A Certain Ratio, ale mieli też w filmie pojawić się Joy Division i the Distractions, Don Tonay i John Cooper Clarke. Muzykę miał napisać Vini Reilly

Dla Nailor to było trudne zadanie - nie miała ani konta bankowego ani nawet maszyny do pisania.  Napisała około 6 stron scenariusza ręcznie. ACR i the Distractions mieli w nim porwać Iana Curtisa i  w ten sposób miało dojść do rozpadu Joy Division. Wszystko zostało zarchiwizowane pod numerem katalogowym FAC 20 (warto zobaczyć TUTAJ) co denerwowało Naylor, bo ta nawet nie zachowała notatek scenariusza. Wg. Tony Wilsona Naylor zniknęła z zaliczką, i w ten sposób projekt został unicestwiony. 

Po realizacji trzeciego albumu studyjnego the Buzzcocks postanowili wyruszyć w trasę i zaprosili na nią Joy Division. Trasa miała trwać do listopada i obejmować UK. W planach Buzzcocks było granie nieco lżejszej muzyki, i zajęcie pozycji na rynku, jaką zajmowało Joy Division. Na czas koncertów wszyscy członkowie Joy Division rzucili swoje prace i zarabiali około 35 GBP tygodniowo. Nie były to znaczne pieniądze, więc na trasie poruszali się starym busem - Fordem Cortina. Nasiliły się regularne ataki u Iana Curtisa, a po ataku w Bournemouth wezwano karetkę pogotowia. 

Trasa była wyczerpująca zdrowotnie i jak to nazwał Curtis soul- destroying. Nikt jednak tym się nie przejmował. Pojawiły się za to problemy z niezbyt imponującą sprzedażą Transmission. Początkowo sprzedano połowę z 10 000 płyt jednak Rob Gretton nie żałował decyzji o nieprzeznaczaniu specjalnych środków na promocję.                          

Ian Curtis miał coraz więcej problemów, nie tylko zdrowotnych, co stwarzało niebezpieczeństwo rozpadu zespołu. W międzyczasie urodziła mu się córka i zakochał się w Annik Honore. Factory byli jak rodzina, szybko pozbywali się osób niewygodnych, tak też stało się w stosunku do ciężarnej Deborah, która nie pasowała do obrazu gwiazdy rocka - jej męża. Annik z kolei była atrakcyjna i wolna. Urodzona w  małym mieście Mons przeniosła się do Brukseli w wieku lat 20. Stamtąd podróżowała po Europie uczestnicząc w koncertach i prowadząc swój fanzine En Attendant (pisaliśmy o nim TUTAJ).


W 1979 roku przeniosła się do Londynu, gdzie mogła realizować się jako fanka Siouxsie and the Banshees, była też wielką fanką Unknown Pleasures...

Ciąg dalszy nastąpi.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 28 czerwca 2021

Isolations News 147: Saville odbiera medal, nowe zdjęcia Joy Division, Section 25, Nick Cave, Molchat Doma i John Cooper Clarke live, Opposition, Sex Pistols, Hante, Cocteau Twins - nagrywają, Beksiński w Warszawie


Peter Saville, współzałożyciel Factory i projektant legendarnych okładek m.in. płyt Joy Division, został uhonorowany przez Księżną Walii CBE (Orderem Imperium Brytyjskiego) za swoją działalność artystyczną (LINK). Szacunek i gratulacje...


Jeśli jak zawsze na początku newsów padła nazwa Joy Division - na stronie internetowej festiwalu FUTURAMA 2021 opublikowano zdjęcia autorstwa Simona Clifforda wykonane w 1979 r. Podczas koncertów FUTURAMA 1. Są dwie nowe fotki zespołu, (w tym pokazana powyżej) jak i innych wykonawców: The Fall, Echo and the Bunnymen, Teardrop Explodes, Scritti Politti i Monochrome Set. (LINK).


Zespół o którym teraz był dzieckiem Iana Curtisa (warto zobaczyć TUTAJ). Mowa o Section 25, którzy 30 października wystąpią w Electric Church Club w Blackburn w Wielkiej Brytanii. Bilety TUTAJ. Mają fajną grafikę, więc wrzuciliśmy zajawkę powyżej.


Pozostańmy w kręgu starych znajomych z Manchesteru/Salford - John Cooper Clarke (warto zobaczyć TUTAJ) ogłosił właśnie plany koncertowe. W tym i przyszłym roku rusza na tournee po Szkocji i Irlandii (LINK).

Za to Nick Cave & The Bad Seeds w przyszłym roku pojawią się w Polsce, w ramach trasy po Europie. Wystąpią w sierpniu w Gliwicach i Gdańsku. Bilety na wszystkie koncerty już można kupować za pośrednictwem strony artysty TUTAJ.


Molchat Doma 26 czerwca dali koncert w Kijowie a 9 lipca wystąpią w Odessie, w Green Theatre, bilety TUTAJ. Inne koncerty planują w ramach wielkiej trasy koncertowej. Zaczynają w sierpniu od Białorusi a potem wystąpią na Litwie, Łotwie, Estonii, Finlandii, Norwegii, Danii, Niemczech, w Niderlandach, Belgii, Francji, Wielkiej Brytanii, Irlandii, w Czechach i zakończą w Rosji, ale zahaczą także o Polskę: w dniach 4 i 5 grudnia będzie można ich zobaczyć w Poznaniu i Warszawie. Następny rok to USA i Kanada, ale na sam koniec - Hiszpania. Trasa będzie zatem trwać cały rok. Poza tym udzielili wywiadu ukraińskiemu webzinowi. Muzycy byli pytani o sprawy egzystencjalne i globalne. Czym jest dla nich muzyka? Co jest najlepszego i najgorszego według nich na świecie? Jaki film/dzieło sztuki/koncert zrobił na nich największe wrażenie? itd., itp. Roman i Pavel stanęli na wysokości zadania i wypowiedzieli kilka interesujących złotych myśli, na przykład taką: Piękno tkwi w harmonii i szczegółach. Bez tego wszystko inne wydaje się puste (LINK).  Nasz wywiad jest jednak fajniejszy, byliśmy chyba pierwsi którym zespół go udzielił. Można go przeczytać TUTAJ.


Innym człowiekiem - legendą, z którym rozmawialiśmy, był Stuart Argabright (TUTAJ), który pracuje nad remiksem Black Rain. Współpracuje z kompozytorem Paulem Vinsonhayerem z Nashville oraz Michaelem Diekmannem. W planach jest nowa EP-ka (LINK). Stuart tworzy muzykę przyszłości. Będziemy czujni.


Skoro nowe wydawnictwa - FARBEN LEHRE dla przypomnienia i zaznaczenia 35 rocznicy działalności wydali czternasty studyjny album Pieśni XX wieku z 15 wybranych kompozycji ze swoich pierwszych czterech płyt, nagranych i wydanych jeszcze w XX wieku, a teraz w nowej aranżacji.  Będą także występować i to przez całe wakacje w całej Polsce.


Można już zamawiać nowy album The Opposition Hope (TUTAJ). Wiele możliwości, rarytasy i gratisy, a portfel coraz chudszy... Z drugiej strony do kolumbarium się kasy nie zabierze, wiec po co kisić? Choć płyt pewnie też nie, więc po co kupować?

Również z nowościami wyskoczyli Sex Pistols, którzy od kwietnia sprzedają zestaw - Ten Inch Bollocks - zawierający kolekcję 6 albumów wraz 96-stronicową książką prezentującą historię zespołu. Oprócz tego każdy kupujący otrzyma jeszcze link uprawniający do pobrania filmu dokumentalnego. Jest to niewątpliwie okazja dla fanów grupy bo cena zleciała mocno w dół… (LINK). Ktoś dzisiaj słucha jeszcze punk rocka?


Nikt, bo każdy słucha już post-punka, chłodnej fali i dark. Brvtalist zaprezentował nowy teledysk Hante. Wasting Time to trzeci singiel z jej najnowszego albumu Morning Tsunami, który zostanie wydany 2 lipca nakładem Synth Religion i zapowiada się znakomicie.


W klimacie - Cocteau Twins opublikowali nowy remaster swojego utworu z albumu Heaven Las Vegas. Bo ja wiem? Jednak wolę kołysankę w oryginale. Lepiej by coś nowego nagrali zamiast kopać to co genialne.


Jeśli wkroczyliśmy już na trudne tematy - Władysław Komendarek zagrał w zajawce najnowszego wywiadu na instrumencie własnej produkcji. Komentarz nasuwa się sam:


I jest od razu płynnym przejściem do kolejnego newsa. 

Na FB bowiem ktoś wlepił pisemko od komisji ustalającej skład zespołów na Festiwal w Jarocinie w 1983 r. Nie ma zmiłuj…  (LINK). Brakuje tylko podpisu komendanta ZOMO które stacjonowało w pobliskim lasku.


Jeśli już wkroczyliśmy na nasz polski teren - tego lata w Warszawie oprócz wystawy w Muzeum Archidiecezjalnym odbędzie inna, uważana za największą, czasową wystawę obrazów Zdzisława Beksińskiego, jaką kiedykolwiek zorganizowano. Zaprezentowanych zostanie blisko 70 oryginalnych dzieł tego artysty. Wystawę Beksiński w Warszawie będzie można oglądać w Centrum Praskim Koneser na warszawskiej Pradze od 26 czerwca do 5 września tego roku. Bilety są już dostępne, także online - TUTAJ.


Kończymy koncertowo - 21 czerwca Jean-Michel Jarre dał specjalny koncert w Pałacu Elizejskim w centrum Paryża. Można go było oglądać za pomocą aplikacji TikTok i YouTube, oraz na kanale JMJ.

Wracamy jutro dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

poniedziałek, 1 lutego 2021

Isolations News 126: Best of goth 2020, Opposition, His Name is Alive, Cabaret Voltaire i Dezerter z nową płytą, Corbijn z Depeche Mode, przełożone festiwale, Lennon i filmy o duchach


Na YT można posłuchać listy the Best of Goth 2020. Można się też z nią zgadzać albo nie - ale posłuchać warto, bo wśród wykonawców wielu naszych blogowych znajomych. Lista jest TUTAJ.

Skoro weszliśmy w klimat nostalgicznego grania, The Opposition (o których pisaliśmy wiele razy TUTAJ) informują: W każdy poniedziałek lutego o 18.00 czasu brytyjskiego będziemy umieszczać utwór z sesji ALCHEMY UNPLUGGED, wykonanego w domu filmu, wyreżyserowanego i zmontowanego przez Kenny'ego Jonesa .... cała sesja „kina domowego” z 8 utworów, w tym 2 nowe, będzie dostępnych ZA DARMO z 40-stronicową książką / 8 utworami na płycie CD za 20,00 GBP (LINK). Czekamy i posłuchamy! 


W klimacie nostalgii, His Name is Alive (o których pisaliśmy TUTAJ) udostępnia (TUTAJ) swój singiel Coldless z nowej płyty A Silver Thread, która wkrótce. Będzie to poczwórne CD, a singiel artysta skwitował krótko: Nagrane na kasecie w piwnicy, podczas gdy moja mama robiła pranie około sześciu stóp dalej, po drugiej stronie podróbki boazerii w latach 80. 


Skoro mowa o latach 80-tych to nie może zabraknąć Depeche Mode. A tak się składa, że w marcu na rynek wejdzie książka naszego dobrego znajomego Antona Corbijna (o którym pisaliśmy TUTAJ) o zespole (LINK). Corbijn choćby nie wiem jak się wytężał nigdy nie przebije poziomu zdjęć ze słynnej sesji z Lancaster Gate w Londynie, kiedy pozowali mu Joy Division. Nikt też nie pobije poziomu tamtych zdjęć Corbijna.


Jeśli już zeszło na Joy Division, to warto wspomnieć zespół który z nimi koncertował, i który znalazł się na A Factory Sample. Mowa o 
Cabaret Voltaire. Ci udostępnili w ostatni piątek nowy singiel  Billion Dollar, pochodzący z najnowszej EP-ki zespołu, wydanej na  limitowanym, kolorowym winylu i cyfrowo. Klip powyżej. Jest dobrze. Będzie lepiej.

Skoro wdepnęliśmy w lata 80-te to 18 lutego ruszy sprzedaż nowej płyty zespołu Dezerter szczegóły TUTAJ. Tytuł jedzie Orwellem. Posłuchamy, zobaczymy, ocenimy.
 

Ocenimy, bowiem nie od dziś wiadomo, że punk stał się niewydolny, dlatego powstał post punk, co nas niezmiernie cieszy. A skoro tak, to gatunek ten ma swój festiwal jakim jest Futurama (warto zobaczyć TUTAJ). A ten zmienił po raz kolejny datę, o czym więcej na plakacie powyżej i TUTAJ.


W podobny sposób wynalazek z Wuhan zmienia losy innych festiwali. Odbywający się od 15 lat festiwal muzyki popularnej w Salford (Manchester) Sounds From The Other City znów zostaje przełożony na kolejny rok, co może przełożyć się na całkowitą likwidację tej imprezy. Organizatorzy łudzą się, że dotrwają i będą mogli ruszyć w 2022 roku (więcej TUTAJ).


Wspomniane powyżej lata 80-te miały też swoje minusy. Zmarł Ian Curtis, odszedł też wielki muzyk - John LennonW posiadłości dziennikarki Judith Simons znaleziono jej list do ciotki Johna Lennona. List dotyczy rozmowy telefonicznej muzyka z ciotką Mimi w noc przed morderstwem. Wynika z niego, że gdyby nie tragedia, Lennon wróciłby do Wielkiej Brytanii i prawdopodobnie wystąpiłby tam w serii koncertów (LINK). Potwierdzić może to tylko duch muzyka...


Skoro zagościły tu duchy - Martin Scorsese rozpoczął produkcję filmu będącego opowieścią o duchach - The Eternal Daughter. W roli głównej wystąpi Tilda Swinton, a jego reżyserem będzie Joanna Hogg (LINK).

Jeśli wywołaliśmy tematy filmowe - 5 lutego nastąpi premiera filmu Earwig And The Witch - animacji komputerowej z efektami 3 D - autorstwa Studio Ghibli, określanego jest jako kontrowersyjny. Film jest adaptacją książki dla dzieci o tym samym tytule autorstwa nieżyjącej już Diany Wynne Jones, autorki Ruchomego zamku Hauru, został wyreżyserowany przez Gorō syna znanego japońskiego twórcy Hayao Miyazakiego. Zwiastun powyżej. 

My wracamy jutro z kolejnym postem, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 20 grudnia 2020

Futurama: wyjątkowy festiwal dawniej i teraz

Parę razy na naszym blogu wspominaliśmy już festiwal Futurama z 1979 roku. Dwudniowa impreza zorganizowana w Queens Hall w Leeds przeszła już do legendy. Sama jej nazwa - Futurama 79: pierwszy na świecie festiwal muzyki science fiction był i jest zaskakujący, jeśli spojrzy się na listę zespołów, które wzięły w niej udział: Public Image Ltd., Echo & the Bunnymen, Orchestral Manoeuvres in the Dark, Adam And The Ants, The Fall, Hawkwind, Scritti Politti, The Only Ones, The Teardrop Explodes, Cabaret Voltaire, A Certain Ratio, The Monochrome Set, Joy Division, Void, Spizzenergi, The Invaders, Punishment of Luxury, Prag Vec i Punilux

Jej organizator, John Keenan tak to skomentował po latach: To może być dziwne, takie połączenie PiL [Public Image Ltd ] z Sci-Fi, ale pozornie, ponieważ nazwa science-fiction była tylko żartem, głównym celem festiwalu było wspieranie zespołów progresywnych, wśród których byli m. in. PiL oraz zebranie pieniędzy na lokalną wytwórnię płytową. Dodajmy, że nazwa - Futurama – pochodziła z tytułu drugiego albumu zespołu Be-Bop Deluxe, wydanego w 1975 roku, a festiwal urządzono w budynku, który oczywiście teraz nie istnieje, rozebrano go w 1989 roku (teraz jest tam parking i parking podziemny). Zbudowano go na przełomie XIX i XX wieku na potrzeby zajezdni tramwajowej Swinegate. W 1961 roku, kiedy obiekt przestał pełnić swoją pierwotną funkcję, jego wnętrze po odnowieniu adaptowano w 1961 roku na salę koncertową Queens Hall na 5000 osób. Wkrótce miejsce stało się bardzo popularne wśród studentów i mieszkańców Leeds. Pierwszym wydarzeniem, które się tam odbyło, była wystawa Yorkshire Ideal Home & Food Exhibition (5–20 maja 1961 r.), sponsorowana przez The Yorkshire Post.


Futuramę John Keenan zorganizował na bazie prowadzonego przez siebie klubu F, o powstaniu którego tak mówił: Cóż, w zasadzie założyłem klub w Poly z facetem który nazywał się Graham Cardy i (…) po prostu powołaliśmy zespoły, które chcieliśmy w nim zobaczyć. Działo się to w lecie 1977 roku, a potem z Poly wyrzucił nas z wspólnego pomieszczenia, czyli salki, którą tam zajmowaliśmy. W tamtym okresie w tym pokoiku pokazałem The Slits, The Police i The Spitfire Boys, Slaughter & the Dogs i XTC. Wszystko to w tamtej małej wspólnej salce, w przeciągu kilku tygodni. Kiedy nas wyrzucili, musiałem szukać czegoś gdzie indziej i znalazłem upadający klub kabaretowy, zwany Ace of Trefl, który był wtedy na topie. Dali mi więc kilka dni w tygodniu, abym tam coś robił i rozpocząłem od września. A ponieważ opuszczaliśmy Poly, wydałem ulotkę o treści: „Zabierzmy stąd F”. I wiesz, w zasadzie to właśnie stąd pochodzi nazwa F-Club. Pomyślałem, a ponieważ w Poly mieliśmy naprawdę dobrą publiczność, pomyślałem: „Jak mogę utrzymać ich wszystkich razem?” I wtedy pomyślałem o członkostwie i dałem im kartę F-Club, przyznającą zniżkę na przyszłe imprezy, dawnym członkom  z Poly (LINK).

John Keenan teraz i wówczas:



Gościem specjalnym pierwszego dnia festiwalu był Tony Wilson. Na widowni znalazła się także Annik Honore (LINK). Warunki, w jakich występowały zespoły były cokolwiek trudne, niedawno przy opisie bootlegu z koncertu Joy Division zamieściliśmy relację jednego z widzów, który wspomniał o zimnie i brudzie (LINK). To samo zauważają inni, jak choćby fan Public Image Ltd., która to grupa miała być wiodąca a okazało się, że cały show skradło jej Joy Division: Wyjechałem z Nottingham z kilkoma kumplami w Hillman Imp. PiL [Public Image Ltd] znalazło się na końcu bardzo długiej listy (myślę, że pierwszy zespół grał w porze podwieczorku – a to było około 10 godzin później). Wszyscy byli zmęczeni i pijani. Queens Hall była niewygodną salą patrolowaną przez policję! w której była zła akustyka i zimna, betonowa podłoga. I niestety wcześniej wystąpił Joy Division, którzy zaliczyli naprawdę znakomity set. Z punktu widzenia publiczności było to trudne do powtórzenia (nie żeby PiL miał to gdzieś).


Johnny [John Lyndon] spędził większość koncertu plecami do publiczności. Myślę też, że był przeziębiony, ponieważ ciągle wydmuchał nos - bez chusteczki. Byłem pod ogromnym wrażeniem, ponieważ był w stanie wypchnąć smark bardzo starannie z jednego nozdrza prosto na scenę. Jakość dźwięku była bardzo zła, a utwory z Metal Box (których wcześniej nie słyszałem) były dla mnie kompletnie oszałamiające, zupełnie nieczytelne. Publiczność złożona z punków, a było ich wielu, musiała być rozczarowana. Koncert był krótki i nie było bisu, właściwie to chyba pamiętam, że po długich brawach, gwizdaniu itp., Zapalono światła i ogłoszono: Public Image opuścił budynek

Inny fan dał podobną recenzję: Pamiętam, że chciałem zobaczyć / usłyszeć występ PiL, ale byłem spragniony i siedziałem z boku w drzwiach kawiarni (cóż, nie tak bardzo z boku, ale generalnie poza linią strzału, ludzie rzucali różnymi rzeczami w Lydona na scenie) i obserwowałem, ciesząc się, że PiL odszedł od Pistolsów, których widziałem w Newport Shropshire niecałe 2 lata wcześniej. Dźwięk PiL był nowy, nieco szorstki, ale mocny i przyszłościowy. Było mi przykro, że rzucający śmieci wciąż irytowali Johna. Odrzucał je, ale jeden strzał trafił go w głowę i to wystarczyło. Siedział na krześle tyłem do widowni, przodem do śmierdzącego miejsca (podobno tam były przepełnione toalety artystów) i to wszystko. Nie bardzo to pamiętam  - poza jednym - warto było zobaczyć nie tylko PiL  ale i wszystkie inne zespoły, Joy Division byli przyjaźnie nastawienie do publiczności, to był tam świetny występ...  Myślę, że ludzie z Leeds sądzili, że wylądowali obcy (LINK).  

A tak ten pierwszy festiwal Futurama zapamiętał stały bywalec takich imprez Jonathan Bousfield (LINK): Zdecydowanie brakowało czegoś, co można by kojarzyć z festiwalem przyszłości. Było kilka straganów z przekąskami, T-shirtami, punkowymi odznakami; ale prawie nic z treści „science fiction” sugerowanych przez nazwę. Widziałem rodziców ciągnących dzieci po korytarzu, z rozczarowaniem po zmarnowanym dniu wyrytym na ich twarzach. Jednak zasadnicza nędza Futuramy dotknęła mnie dopiero pod koniec pierwszego wieczoru, kiedy zalane toalety i śliskie podłogi sprawiły, że żałowałem, że nie wyszedłem wcześniej i nie złapałem się na ostatni autobus do domu. Podłoga była zbyt mokra i brudna, aby na niej spać, a ludzie układali się na kawałkach kartonu lub podartych plastikowych torbach. Razem z grupą znajomych znalazłem drewnianą deskę, na której mogłem się położyć - ale groziło nam wyrzucenie, gdy okazało się, że ta deska była w rzeczywistości oderwaną częścią sceny. Festiwal był „pożerany” przez publiczność. (…)Jedynym występem, jaki pamiętam z całą jasnością, był koncert Joy Division, którzy wyszli na scenę tuż po podwieczorku w sobotę 8 września. Po ryzykownym eksperymencie z musicalowym brzmieniem, z jakim zaczęli set, potem było lepiej. Na żywo byli propozycją znacznie bardziej umięśnioną, silniejszą i emocjonalną, niż zespół, którego lodowate, wykonywane w studiu piosenki po raz pierwszy usłyszałem w nocnym programie radiowym Johna Peela. Wydawali się poza tym zdenerwowani i niedoświadczeni, a gitarzysta Bernard Sumner w szczególności wydawał się, że nie może się doczekać na swoją kolej i zaczynał riffy, na które reszta zespołu wydawała się nieprzygotowana. 

To oczywiście obecność na scenie wokalisty Iana Curtisa sprawiła, że zespół był niezapomniany. Szarpany taniec, uderzanie pięściami i wymachiwanie, przypadkowe przerwy, w których sprawdzał, czy nie przewrócił swojego statywu mikrofonowego. To było jak oglądanie jakiegoś gigantycznego, nieszczęśliwego człowieka-ćmy z filmu science fiction, którego David Cronenberg nigdy nie zrealizował. Fakt, że Curtis nie poruszał się w rytm muzyki, tylko sprawiał, że jego taniec był jeszcze lepszy;  to było spontaniczne uwolnienie energii psychicznej, a nie choreograficzny produkt sali prób. Ludzie po prostu stali i gapili się. Byli oszołomieni, gdy zdali sobie sprawę, że byli świadkami czegoś ważnego, ale nie byli pewni, co to było - nie mieli wiele do powiedzenia po koncercie. Mimo wymarzonego układu zespołów Futurama została negatywnie oceniona przez prasę muzyczną, która skupiła się na organizacyjnych niedociągnięciach: stosach zmiętych puszek po piwie, źle działających toaletach i fakcie, że obietnica promotora dotycząca „miejsc do spania” sprowadziła się do brudnej, betonowej podłogi.



Tamta Futurama w 1979 roku była pierwsza, po niej festiwal odbył się jeszcze pięć razy (ostatni w 1983 roku). I przeszedł do legendy, do której chcą nawiązać po 40 latach organizatorzy Futuramy w Liverpool.  Nowa edycja, która odbędzie się w dniach od 3 do 4 kwietnia 2021 roku ma nazywać się A utopian festival for dystopian times (utopijny festiwal czasów dystopii), będzie rozgrywać się na czterech scenach w Invisible Wind factory / Make Arts Centre i Ten Streets Social. Swój udział już potwierdził Peter Hook & The Light, którzy zagrają i wykonają w całości setlistę Joy Division z Futuramy 1979. Kolejnym łącznikiem z historią festiwalu będzie występ Theatre Of Hate Kirka Brandona, który w przyszłym roku będzie świętował 40-lecie udziału w Futurama III w 1981 roku. Lista zespołów nie jest jeszcze zamknięta, na razie są na niej: Warmduscher, The Chameleons, The Blinders, The Lovely Eggs, Spizz Energi, Imperial Wax, Just Mustard, Membranes, Evil Blizzard, Sink Ya Teeth, John, Heavy Lungs, We Are Not Devo, DSM IV, Bob Vylan, Billy NoMates, Witch Fever, Tokky Horror, Pozi, Crows, St Agnes, LibraLibra, Courting, Crawlers i Joe & Shitboys.

Bilety już oczywiście można zamawiać, ich koszt to 80 funtów, lecz można należność płacić w czterech ratach, więcej o tym na oficjalnej stronie festiwalu TUTAJ.
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

niedziela, 6 grudnia 2020

Z mojej płytoteki: Joy Division w Queens Hall w Leeds, 8.09.1979, czyli bootleg z koncertu na Futuramie


 To było bardzo dziwne wydarzenie i w zasadzie nikt nie potrafi uzasadnić, dlaczego Joy Division wystąpili na festiwalu muzyki science fiction, czyli Futurama w Leeds. Festiwal odbył się w Queens Hall - budynku z tradycjami, który kilka lat później (w 1989 roku) został rozebrany. 
 

W sali jednak, zanim to się stało zagrali między innymi Roxy Music czy the Clash. Z drugiej strony jednak zespoły tam występujące narzekały na fatalną akustykę, a publika na chłód. Podobnie było z występem Joy Division, podczas którego pod sceną walały się tony śmieci.
  



Bootleg wydany został przez małą francuską wytwórnię Planete Claire Records, która mimo podania swojego adresu na okładce mieści się zupełnie gdzieś indziej, bowiem na okładce podany jest adres... biura turystycznego... Można i tak.. 


Na winylu widnieje grawer West 912.A i West 912..B.



Nagranie pochodzi z magnetofonu kasetowego, i uwiecznione zostało na kasecie TDK za pomocą trzymanego w ręce mikrofonu. Tak wspomina ten koncert jeden ze świadków: 

8.09 zespół zagrał na Futuramie w Leeds. Sala była niesprzątnięta i walały się śmieci, poza tym było zimno, sala była w stylu areny. 

Dave Simpson opowiada, że ten festiwal był pierwszym na którym widział Joy Division. Utkwiło mu też w pamięci Section 25. Joy Division zostało wprowadzone przez Tony Wilsona jako awesome Joy Division i zaczęli od Dead Souls. Zaszokował go długi wstęp, bo zwykł być przyzwyczajony do kilkusekundowych. Prawdopodobnie Ian powiedział tylko: dobry wieczór - jesteśmy Joy Division a później nastała muzyka. Mówi, że ten występ całkowicie odmienił jego życie. Przestał z dnia na dzień słuchać Sham 69 czy UK Subs... Zaczął Joy Division, the Bunnymen i audycji  Peela. O festiwalu pisaliśmy wcześniej TUTAJ, pojawił się też on we fragmencie na jednym z opisanych przez nas bootlegów (TUTAJ).


Na YT istnieje najlepsza jakościowo wersja tego koncertu, jednak z nieznanych przyczyn zaczyna się od Shadowplay (może to próba?). Później rzeczywiście jest powitanie przez Curtisa i grają I Remember Nothing. Nieco dziwny wybór jak na początek koncertu, ale przyjęty przez publikę entuzjastycznie. Po nim Wilderness. Rzeczywiście słychać problemy z nagłośnieniem, zwłaszcza jeśli chodzi o wokale. Transmission brzmi wręcz powalająco - ten bas na początku, ale i mocny, bardzo stanowczy głos Iana Curtisa. To samo dotyczy zagranego jako następny utworu Colony. Jak słychać Curtis zmienił jego tekst - tutaj jest on zupełnie inny niż znamy z Closer. Przed Disorder znowu sprzęga, ale są też charakterystyczne syreny, które poprzedzały ten utwór w wersji koncertowej w 1979 roku. Ta wersja jest też znacznie szybsza niż znamy z Unknown PleasuresInsight jest w wersji znanej z sesji dla Johna Peela (TUTAJ)Shadowplay zagrane jest standardowo. Podobnie jak She's Lost Control, choć i tym razem grają nieco szybciej niż na swoim debiucie. Całość występu kończy Atrocity Exhibition, które w tamtym czasie Curtis zapowiadał zawsze: Welcome to Atrocity Exhibition. Słychać jak publika entuzjastycznie przyjmuje zespół, musieli czuć się doskonale, koncert jest mocny i niesamowity. Szkoda że jakość dźwięku pozostawia wiele do życzenia. No ale cieszmy się z tego co mamy. Po owacjach na bis grają Dead Souls, poprzedzony ciekawą solówką na gitarze. Na końcu pada: Thank you, good night... 

Deborah Curtis w swojej książce wyraża zdziwienie, że zespól zagrał na festiwalu muzyki science fiction. Opisuje też jedną z recenzji, której autor napisał że na koncercie można było poznać żony i dziewczyny członków grupy. Ataki Iana wtedy nasilały się, miał je nawet przed koncertami, był zbyt przeciążony. Niemniej na koncerty potrafił jeszcze zbierać siły. Kładł się często na podłodze i w takiej pozycji starał się oddalić moment nadejścia ataku...

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


Joy Division, Queens Hall in Leeds, 8.09.1979, Planete Claire Records, setlista: I Remember Nothing, Wilderness, Transmission, Colony, Disorder, Insight, Shadowplay, She's Lost Control, Atrocity Exhibition, Dead Souls. 

czwartek, 25 czerwca 2020

Science fiction w muzyce: od Joy Division do Bowiego i King Crimson

Czy pamiętacie film rysunkowy o tematyce fantastycznej, do którego muzykę ułożył legendarny realizator nagrań Joy DivisionMartin Hannett? Pisaliśmy o nim TUTAJ. Jeśli przyjrzeć się baczniej twórczości muzyków lat 70. I 80.  to zauważamy interesującą prawidłowość: praktycznie wszystkie główne ikony rocka - od Jimiego Hendrixa do Davida Crosbyego, od Petea Townshenda do Iana Curtisa - były zapalonymi fanami SF. Joy Division zresztą wystąpili na festiwalu muzyki SF - Futurama (o czym pisaliśmy TUTAJ).


W dodatku spora grupa muzyków nie tylko czytała książki SF lecz była aspirującymi pisarzami SF.

Na przykład brytyjski autor powieści SF Michael Moorcock prowadził zespół o nazwie The Deep Fix, jednocześnie pisząc piosenki dla - i występując z - grupą rockowo-kosmiczną Hawkwind (którą kiedyś Lemmy Kilmister z Motörhead określił jako Star Trek z długimi włosami i narkotykami  LINK ).

Wiele piosenek i albumów w tamtym okresie nie tylko zawierało teksty  z motywami science-fiction, ale było nasyconych futurystycznym brzmieniem i nowatorską modulacją za pomocą różnych urządzeń studyjnych (celował w tym wymieniony już Martin Hannett). Wśród muzyków tego nurtu wybija się David Bowie, który rozpoczął karierę od przybrania tożsamości kosmicznego antybohatera, Zyggy Stardusta. Jego album z  1972 roku Rise and Fall of Ziggy Stardust and the Spiders from Mars to eksplozja wątków SF, począwszy od muzyki po tematykę opartą na rozmaitych mitach. Lecz zanim ten album pojawił się w sklepach muzycznych, alter ego Bowiego czyli Ziggy Stardust był już sensacją międzynarodową, pokazując się na scenie w pomarańczowym kombinezonie i butach.  Jego fani, wzorując się na nim i na  postaciach Star Trek, przychodzili na koncerty Ziggyego sami ubrani w kosmiczne stroje, co jeszcze bardziej zacierało granicę między science fiction a muzyką rockową. Dwa lata później Bowie wysłał Ziggyego Stardust na emeryturę, a na jego miejsce próbował wskoczyć Halloween JackBowie postanowił jeszcze wydać w oparciu o powieść Orwella Rok 1984 (pisaliśmy o niej TUTAJ) album konceptualny,  ale nie otrzymał zgody prawnych spadkobierców pisarza. I tak powstała płyta Diamond Dogs, w której Bowie opublikował własną wizję postapokaliptycznego, futurystycznego świata.
 
Wspominając o Ziggy Stardust, należy zauważyć jeszcze to:

jak i trzeba przywołać inną totalną kreację, którą jest dziwny zespół  the Residents i jego Commercial Album. Jest to chyba najbardziej zakręcona płyta wszechczasów, zawiera  40 piosenek w 40 minut! Pisaliśmy o niej TUTAJ.
 
Obok nich domagają się naszej uwagi ludzie-maszyny z Kraftwerk z ich industrialną muzyką (TUTAJ) a także, debiutancki album grupy prog-rockowej King Crimson, który sam w sobie jest muzyką science fiction. Ten album ma w sobie wielkość i powagę, serwowane z różnym natężeniem, od spokojnego Mirrors po grzmot 21st Century Schizoid Man, przykładem niech będzie fragment tekstu:  Zardzewiałe łańcuchy uwięzionych księżyców/ Zdruzgotane przez słońce (pisaliśmy o tej płycie TUTAJ) .



Można by jeszcze wymienić wiele przykładów dokumentujących silne wpływy SF na muzykę nurtów objętych szerokim spectrum new wave, lecz wystarczy tych kilka, najbardziej spektakularnych. Resztę pozostawiamy naszym czytelnikom, bo wierzymy w ich inteligencję. 

Inaczej przecież nie przystąpilibyśmy to tak futurystycznego zadania, jakim jest pisanie bloga…

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie

środa, 18 marca 2020

Z mojej płytoteki: Joy Division - Desperation takes hold, kolejny bootleg tym razem na CD

W dziale Z Mojej Płytoteki przyszła pora na kolejny bootleg Joy Division, który zakupiłem w latach 90-tych na aukcji internetowej. Omawiamy dzisiaj Desperation Takes Hold wydany przez... no właśnie, nie wiemy, bowiem nie nigdzie znaku wytwórni ani jej nazwy. Na okładce nawiązanie graficzne do Closer (TUTAJ), czy późniejszych wersji Love Will Tear Us Apart (TUTAJ), czyli ogólnie sztuki fotograficznej B.P. Wolffa (TUTAJ). Zresztą motyw nagrobkowy jest obecny na okładkach zespołów chłodnofalowych do dzisiaj, i jakby nie patrzeć jego obecność zawdzięczamy Peterowi Savilleowi (TUTAJ). 
Środek wkładki jest pusty, a po drugiej stronie nagrobkowego aniołka widnieje zdjęcie Iana Curtisa  i motto - fragment tekstu piosenki Dead Solus.
Poza tym na dysku namalowano fale pulsara z okładki Unknown Pleasures, której historię omawialiśmy już na naszym blogu bardzo wnikliwie (TUTAJ). Z tyłu natomiast zdjęcie nagrobkowe i tracklista, z błędami zresztą, co świadczy o dość amatorskim podejściu. Nie dość że błędy w tytułach, to jeszcze tracklista z Leeds jest nieco pomylona, czyli co innego widzisz - co innego słyszysz.
Co do zawartości muzycznej, nie ma sensu się zbyt długo rozwodzić. Każdy fan Joy Division łatwo rozpozna, że zaczyna się od najbardziej bootlegowanego koncertu zespołu w Paradiso w Amsterdamie, o którym pisaliśmy TUTAJ. O roli klubu w muzyce pisaliśmy za to TUTAJ. I powiem tyle - znam lepsze wersje... Nie dość że lepsze dźwiękowo, to jeszcze pełniejsze. Ot choćby opisywana przez nas TUTAJ. No to odpalmy tą lepszą wersję:


Idźmy zatem dalej - drugą część stanowi również niepełna wersja koncertu zespołu z festiwalu muzyki science - fiction, czyli Futuramy z Leeds z 8.09.1979 roku. Okoliczności tego koncertu opisał w swojej najnowszej książce Jon Savage (TUTAJ): 8.09 zespół zagrał na Futuramie w Leeds. Sala była niesprzątnięta i walały się śmieci, poza tym było zimno, sala była w stylu areny. 

Dave Simpson opowiada, że ten festiwal był pierwszym na którym widział Joy Division. Utkwiło mu też w pamięci Section 25. Joy Division zostało wprowadzone przez Tony Wilsona jako awesome Joy Division i zaczęli od Dead Souls. Zaszokował go długi wstęp, bo zwykł być przyzwyczajony do kilkusekundowych. Prawdopodobnie Ian powiedział tylko: dobry wieczór - jesteśmy Joy Division a później nastała muzyka. Mówi, że ten występ całkowicie odmienił jego życie. Przestał z dnia na dzień słuchać Sham 69 czy UK Subs... Zaczął Joy Division, the Bunnymen i audycji  Peela. 

Posłuchajmy zatem tego występu, w odpowiedniej kolejności i cytowaną powyżej zapowiedzią Iana Curtisa.  

Reasumując: bootleg jest niepełny, nagrania słabszej jakości niż na winylach, a okładka delikatnie mówiąc amatorska. Warto mieć jedynie z powodów czystko kolekcjonerskich, lub żeby posłuchać w samochodzie. I to by było na tyle. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

niedziela, 6 października 2019

Joy Division zdefiniowali muzykę gotyk: atmosfera jest rzeczywiście diabelska, ale czujesz się w niej komfortowo - najnowsza książka Jona Savage'a o Joy Division - This Searing Light, the Sun and Everything Else, Joy Division the Oral History, nasza recenzja cz.8

 
Ostatnio skupiamy się na najnowszej książce Jona Savagea o Joy Division. Poddajemy jej treść analizie i jak dotychczas omówiliśmy rozdziały: siódmy (TUTAJ), szósty (TUTAJ), piąty (TUTAJ), czwarty (TUTAJ), trzeci (TUTAJ), drugi (TUTAJ) i pierwszy (TUTAJ).

Kolejny, ósmy już rozdział historii Joy Division autorstwa Jona Savage'a obejmuje okres czerwiec - wrzesień 1979. Rozdział rozpoczyna wypowiedź Bernarda Sumnera, który przypomina jak z Hookym byli sfrustrowani brzmieniem Unknown Pleasures. Było to powodowane rozbieżnością brzmienia na koncertach i albumie. Live grupa brzmiała bardziej rockowo i agresywnie. Ian Curtis miał wtedy powiedzieć dwie rzeczy: że nigdy nie chciał aby ich zespół stał się sławniejszy niż the Kinks, dwa: że chciał aby grupa dostała się do obiegu zespołów metalowych w USA, coś jak the Stooges, których uwielbiał.  

Nie znacie? Poniżej ich hit, znany zresztą w wersji polskojęzycznej z wykonania Świetlików:



Hooky pamięta, że na prawdę wydano w pierwszym tłoczeniu 10 000 płyt a nie jak się błędnie przyjmuje połowę tej ilości. Pamięta dlatego, że razem z Robem wnosili płyty po schodach do siedziby wytwórni. 

Bardzo ciekawym uzupełnieniem tego rozdziału jest zdjęcie notatek Roba Grettona, z planowaną zawartością płyty i jej ewolucją. Do tego tematu warto jeszcze wrócić. 

Stephen Morris wspomina, jak bardzo dużo wtedy ćwiczyli. Wspomina też, jak dziwnym było zderzenie ze światem dziennikarzy, którzy nagle zainteresowali się zespołem. Kevin Cummins przytacza wspomnienia dwóch koncertów zespołu w lipcu, jeden blisko drugiego, w okresie ukazania się płyty. Wspomina, jak wielu ludzi było przekonanych, że to będzie płyta roku, a jeszcze kilka miesięcy temu traktowali zespół jako artystyczny żart. 

Dalej przytoczone są recenzje albumu, gdzie porównany jest do debiutu the Clash


Liz Naylor opisuje wrażenia po pierwszym odsłuchaniu Unknown Pleasures, to była ambientowa muzyka idealnie pasująca do jej otoczenia. Widziała Joy Division osiem razy na żywo, i zawsze były to doskonałe występy.

Sumner uważa, że na świecie są trzy typy ludzi: ekstremiści, tacy którzy czasem są ekstremistami i ludzie idący gdzieś po środku. Uważa się za przedstawiciela trzeciego typu, natomiast Iana opisuje jako ekstremistę. Wypowiada się dokładnie tak jak na filmie dokumentalnym, uważał ze UP będzie zbyt mroczne dla ludzi, że nikt tego nie będzie słuchał. Opowiada o chorobach w swojej rodzinie: porażenie mózgowe u matki, stratę wzroku przez babcię po nieudanej operacji, czy wuja który zmarł na raka od palenia. Dziadek miał guza mózgu... 

Następnie kilka osób opisuje swoje wrażenia po odsłuchaniu debiutu zespołu. Najciekawsze są wypowiedzi Iaina Graya, który twierdzi, że posłuchał płyty nocą i wydawała mu się nieco przerażającym studium desperacji. Z kolei w opinii Richarda Boona, Martin Hannett zbyt przekombinował z głosem Iana Curtisa, który jest podniesiony zbyt wysoko, co czyni przekaz nazbyt intensywnym, tak jakby nie płynął wprost z serca.
 

Jill Furmanovski opisuje koncert Joy Division z 2.08.1979 roku w Prince of Wales Conference Centre w Londynie. Wyglądali jakby nie byli zespołem muzycznym, a Ian Curtis jakby właśnie został wyciągnięty zza ławki szkolnej. Po koncercie w garderobie byli w dobrych nastrojach, wtedy zrobił pamiątkowe zdjęcia zespołu.



Sumner wspomina, że nie mieli na siebie pomysłu, nie wiedzieli jak rozmawiać z dziennikarzami, później rolę kreatora wizerunku przejął na siebie Rob Gretton. Peter Hook stwierdza, że wszystkie ich wywiady z tamtego czasu są gówniane i o tym samym. Nie wiedzieli skąd wzięła się ich muzyka, to było coś magicznego.  

Terry Mason twierdzi, iż w tamtym czasie wszystko potoczyło się lawinowo, natomiast Tony Wilson uważa, że był na to przygotowany, bowiem zawsze twierdził, że Joy Division będą najważniejszym zespołem swojej generacji, coś jak Sex Pistols

Kevin Cummins opowiada o swoich zdjęciach z próby w T.J. Davidson's Rehearsal Rooms z 19.08.1979. Widział Joy Division kilka razy na próbach, miejsce było odrażające, śmierdziało bo toaleta była piętro niżej i nikomu nie chciało się tam schodzić  więc sikali do puszek po coli (Hook w jednym z wywiadów twierdził, że do słoików, ale może mniejsza o takie detale).

Sumner opowiada jak T.J. Davidson kupił jedną z fabryk i adaptował na miejsce prób. W toaletach były szczury, a zimą zbierali śmieci w koncie i palili żeby się ogrzać. Pod nimi próbowali Slaughter and the Dogs, a zimą Hooky sikał prze dziurę w podłodze na ich perkusję bo byli bardzo denerwujący i głośni. Było zimno i akustyka była kiepska, ale zespół napisał tam wiele znakomitych piosenek. 

Następnie opisane są wspomnienia z festiwalu w Leigh, który był kiepsko zorganizowany i podczas którego padało.


8.09 zespół zagrał na Futuramie w Leeds. Sala była niesprzątnięta i walały się śmieci, poza tym było zimno, sala była w stylu areny.  

Kevin Cummnis opowiada o tym, jak trudno było uchwycić w kadrze taniec Curtisa, i opisuje że zawsze miał wrażenie, iż wokalista Joy Division jest nieco poza kontrolą. Jedyną osobą która tak się zachowywał na scenie był Iggy Pop.



Dave Simpson opowiada, że ten festiwal był pierwszym na którym widział Joy Division. Utkwiło mu też w pamięci Section 25. Joy Division zostało wprowadzone przez Tony Wilsona jako awesome Joy Division i zaczęli od Dead Souls. Zaszokował go długi wstęp, bo zwykł być przyzwyczajony do kilkusekundowych. Prawdopodobnie Ian powiedział tylko: dobry wieczór - jesteśmy Joy Division a później nastała muzyka. Mówi, że ten występ całkowicie odmienił jego życie. Przestał z dnia an dzień słuchać Sham 69 czy UK Subs... Zaczął Joy Division, the Bunnymen i audycji  Peela



15.09. miał miejsce występ zespołu w BBC w programie Something Else. Tony Wilson zwraca uwagę, jak wielki postęp poczynili od pierwszego występu w TV. Jon Wozencroft zwraca uwagę an fakt, że występ zespołu totalnie różnił się od plastikowego przekazu TV. Występ został nadany w sobotę w prime-time około 17:30 - 17:45.


28.09.1979 zespół zagrał w Factory w Manchesterze. Podczas koncertu Hook zaatakował jakiegoś mężczyznę  swoją gitarą i doszło do bójki. Hook wspomina, że podczas tego koncertu był kompletnie pijany, wcześniej pili wódkę ze znajomym magikiem. Chcieli go upić, ale to on upił ich. Krzyczał podczas występu na Steve'a żeby grał szybciej. Podczas koncertu Hooky stanął w obronie jednego z zaatakowanych fanów zespołu. Podczas bójki zespół grał dalej co rozzłościło Hooka bo oczekiwał od kolegów pomocy.

Przytoczona jest recenzja Mary Harron z Melody Maker, w której pada stwierdzenie, że Martin Hannett nazwał muzykę Joy Division muzyką taneczną z wydźwiękiem gotyku, a Bernard Sumner, kiedy opowiadał o swoim ulubionym filmie Nosferatu (pisaliśmy o nim TUTAJ) miał powiedzieć, czym jest gotyk: atmosfera jest rzeczywiście diabelska, ale czujesz się w niej komfortowo. Na zakończenie tego rozdziału Mary Harron wspomina ten wywiad, przeprowadzony w chińskiej restauracji.   

Kolejne części książki Jona Savage'a zostaną u nas omówione wkrótce. Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.