piątek, 2 sierpnia 2019

Ian Curtis wył niczym pies - najnowsza książka Jona Savage'a o Joy Division - This Searing Light, the Sun and Everything Else, Joy Division the Oral History, nasza recenzja cz.5

 
Ostatnio skupiamy się na najnowszej książce Jona Savagea o Joy Division. Poddajemy jej treść analizie i jak dotychczas omówiliśmy rozdziały: czwarty (TUTAJ), trzeci (TUTAJ), drugi (TUTAJ) i pierwszy (TUTAJ).

Dzisiaj kolej na rozdział piąty, który zatytułowany jest: Maj - Czerwiec 1978, jak więc widać obejmuje tylko dwa miesiące, ale były one bardzo ważne w życiorysie Joy Division.

Na początku Bernard Sumner opowiada, jak pierwszy raz spotkał się z Robem Grettonem (warto zobaczyć TUTAJ). Miało to miejsce w maju 1978 roku, kiedy był w budce telefonicznej w Spring Gardens w Manchesterze. Do budki zapukał Gretton, przedstawił się, i w dość żartobliwy sposób zaproponował bycie menedżerem zespołu. Pracował wtedy w towarzystwie ubezpieczeniowym (jednocześnie był DJ-em) , ale właśnie stracił pracę, oświadczył, że ma na oku tymczasową pracę przy czyszczeniu toalet w Ardenale Centre, ale wolałby być jednak menedżerem zespołu. Po czym umówili się, że przyjdzie na próbę. Grupa ćwiczyła wtedy w starej fabryce, przyszedł podczas próby gdy już grali. Ponieważ Sumner zapomniał powiedzieć reszcie, że Gretton przyjdzie posłuchać, przerwali granie i z zaciekawieniem zapytali gościa kim jest, i wtedy Sumner go przedstawił... Zaproponował żeby poszli do pubu, każdy sobie coś kupił poza Robem. Tak dostał tą pracę, wyznawał idee punka choć jako DJ puszczał głównie muzykę soul. Zespól zdawał sobie sprawę, że menadżer to brakujące ogniwo, a on miał dużo ciekawych pomysłów.

Dalsza część rozdziału dotyczy sesji RCA w dniach 3-4.05. 1978 roku, w studio Arrow w Manchesterze. To było jeszcze przed spotkaniem z Grettonem. RCA miało wtedy swoje biuro w Piccadilly Gardens, a Ian Curtis pojawiał się tam dość często, mając nadzieję, ze spotka Bowiego, który przyjedzie do wytwórni zapytać o sprzedaż swoich płyt. Stephen Morris podkreśla, że to była to mało znana gawędziarska strona Iana, który chwalił się przyjaźniami z ludźmi z RCA z którymi zaledwie rozmawiał...

Morris i Sumner wspominają Richarda Searlinga z RCA - chciał nagrać album z Joy Division, zaproponował żeby wykonali cover Keep On Keeping On, na co przystali. 

Sam Searling opowiada jak Ian Curtis był regularnym gościem w RCA, głównie z powodu bycia fanem Iggy Popa, i opisuje wokalistę Joy Division jako skromnego i nieśmiałego chłopaka. Wtedy RCA poszukiwali punkowego zespołu i Searling pomyślał o zespole Iana.  

Sumner wspomina, że mieli dwa dni - jeden na nagranie, drugi na miksowanie. Mieli kłopoty ze wzmacniaczem... Przed nagrywaniem partii wokalnych kazał posłuchać płyt Jamesa Browna, żeby Curtis nauczył się śpiewać, a ten odpowiedział, że wypier##la stąd, na co pozostali członkowie zespołu zaczęli reagować złością, argumentując, iż nie można w ten sposób zaniechać pierwszej okazji bycia w studio. Curtis został upity ciderem żeby mógł nagrać wokale, o czym wspomina nie tylko Searling, ale i Morris, który z kolei twierdzi, że pili whisky. Ian niestety nie umiał śpiewać jak Brown, za to wył niczym pies... 

Zespół nauczył się, w jaki sposób nie postępować podczas nagrywania albumu, i nie popełnił tych samych błędów kiedy pracował nad Unknown Pleasures. Morris wspomina, że chcieli nagrać wtedy jakiś cover, mówi o Keep On Keeping On, ale zawsze w takich przypadkach rodzi się jakiś nowy utwór - tutaj akurat Interzone. Co nie zmienia faktu, że zarówno zdaniem Morrisa jak i Sumnera piosenka N.F. Porter jest bardzo dobrym utworem. Sprawdźmy to sami:
Searling również bardzo poważa tą piosenkę, a sugestię jej nagrania podsunęła mu jego żona. Poza Keep On Keeping On nagrali też They Walked in Line, z tytułu którego śmiała się żona Searlinga.

Kolejny fragment omawianego rozdziału dotyczy nagrania An Ideal For Living (warto zobaczyć TUTAJ) - czyli czerwca 1978 i wytwórni Enigma Records, oraz nagrania At a Later Date, na wydawnictwie Live at the Electric Circus

Na temat tego ostatniego wypowiada się Peter Hook. Kontrakt był dramatem, Virgin zabrało 95% dochodu, zespoły razem dostały resztę, na Joy Division zatem wypadło 0.5 %... Po pół roku płyta natomiast ukazała się z ogromną naklejką informującą o tym, że jest tam nagranie Joy Division... 
W książce przytoczone są recenzje Paula Morleya, Alana Lewisa i Jona Savage'a z tamtego okresu. Pierwszy podkreśla ostre brzmienie grupy, drugi z kolei insynuuje konotacje z faszyzmem dla zysku, choć podkreśla, że płyta An Ideal For Living zawiera materiał godny uwagi. Savage z kolei jest pewny, że zespół jeszcze nie powiedział ostatniego słowa...

Sumner opowiada jak projektował okładkę An Ideal for Living. W zasadzie podobnie jak opowieść Morrisa powyżej, tak samo ten fragment jest powieleniem wypowiedzi z filmu dokumentalnego o zespole. Opowiada historię jak poszli z płytą do Pips i prosili DJja żeby ją odtworzył, i ponieważ była nagrana cicho ludzie zeszli ze parkietu. Hook wspomina, że odsłuchanie płyty w domu było jednym z najbardziej rozczarowujących momentów jego życia. Morris starał się ją sprzedawać, twierdzi że wielu ludzi w Macclesfield powinno mieć ją w domach. Mark Reeder opowiada, że EPka bardzo mu się spodobała, uważa że okładka to była akt odwagi, wspomina jak Curtis będąc w Berlinie interesował się wojną. Przytacza fakt kiedy  Siouxsie w występie telewizyjnym założyła opaskę ze swastyką, co nie wywołało pozytywnych konotacji i było złym sygnałem. W tym czasie odradzały się ruchy nacjonalistyczne. Tłumaczy, że taka retoryka fascynowała Curtisa, ponieważ jako nastolatek rozmawiał o tym z rówieśnikami. 

Deborah Curtis twierdzi że Ian lubił parady wojskowe. Był też fanem Margaret Thatcher (poglądy polityczne Curtisa opisywaliśmy TUTAJ). Ian nie poślubiłby jej gdyby była apodyktyczna. Podczas sporów wycofywał się z dyskusji. Nigdy nie chciał nikogo urazić. O fascynacji II wojną nie chciał z nią dyskutować, było tak dlatego, że mieli na ten temat sprzeczne zdania. 

Sumner z kolei wspomina, że o wojnie dowiadywał się od dziadków. Opowiada jak Gretton utożsamiał słabą sprzedaż płyty z faktem kiepskiej okładki, dosłownie ujął to tak: Ta pierdolona płyta którą nagraliście nie sprzedaje się przez pierdoloną okładkę. Wszyscy myślą przez nią, ze jesteście naziolami. Zrobimy nową okładkę i wytłoczymy płytę na 12 calowym nośniku, będzie brzmiała głośniej. Odkupił też taśmy matki od RCA - i tak te ukazały się później na bootlegu...

Lesley Gilbert wspomina jak z Robem Grettonem pierwszy raz zobaczyli Joy Division podczas  Stiff/Chiswick i byli zaszokowani. Zespół  wyraźnie odróżniał się od innych i wytwarzał wkoło siebie niesamowitą atmosferę... Bernard Sumner opowiada jak dobrze czuł się w towarzystwie ich menadżera, i tak na prawdę to Gretton spowodował że nagrali pierwszą płytę dla Factory. Zespól był wtedy zdania, że trzeba nagrać ją gdziekolwiek. Opinię o Factory podzielał też Ian Curtis.  

Terry Mason ma żal o to w jaki sposób został pozbawiony pozycji menadżera zespołu, twierdzi że to nie podobało się Ianowi Curtisowi, który był bardzo honorowym człowiekiem. Rob widział dla niego miejsce przy zespole, tak więc pozostał i imał się różnych czynności jak np. kierowca. Terry Mason udziela też dość ciekawej informacji - twierdzi, że utwory z początku działalności zespołu komponował głównie Peter Hook. Wtedy byli najmniej popularną grupą w mieście. Pojawiło się więcej piosenek Iana... to była inna liga. Można tworzyć proste rymy, ale Ian tworzył wiersze, które nie były proste do zrozumienia. 

Proces powstawania piosenek opisuje Bernard Sumner: Włączaliśmy instrumenty i po prostu graliśmy. Mieliśmy taki stary magnetofon. Ian zwykł podchodzić i mówić "o ten bit jest dobry" a ponieważ byliśmy skupieni to on cały czas słuchał. Wtedy ja mówiłem: "O to ci się podoba?" I wtedy zaczynałem jamować w oparciu o ten fragment, wtedy on mówił: "OK użyjemy tego dla następującego fragmentu testu, a tego dla chórków". To było dość proste ale myślę że dlatego, iż nie wiedzieliśmy co robimy, robiliśmy to w nietypowy sposób.... Hooky nie słyszał się jak grał nisko, więc zaczął grać wysoko, co było szczęśliwym zbiegiem okoliczności i nadało nam brzmienie. .. Jestem dość wyluzowaną osobą, nie jestem hiper w żądnym tego słowa znaczeniu, jeśli chcesz grać punka musisz być hiper, agresywny, lub szalony, czego nie umiałem. Tak więc wyrobiłem sobie swój styl, wolny i uważny. Lubię dźwięk, dlatego zwykłem grać na gryfie gitary gdzie brzmi ona na prawdę ładnie. Ja jestem bardziej rytmem i akordem, a Hooky był melodią. Ma na prawdę duży talent jeśli chodzi o melodię. Ma taką silną, barbarzyńską składową osobowości, którą lubią ludzie, ostrą jakość ujawniającą się w muzyce. ...

Nie mieliśmy żadnego sposobu na pisanie muzyki. Po prostu czekaliśmy na inspirację. Ian był niezły w wyłapywaniu riffów... 

Kończyliśmy z piosenką i nagrywał ją na kasecie. Brał do domu, gdzie miał pudełko z tekstami. Czasem dodawał cały tekst, czasem wracał na próbę z niepełnym i go kończyliśmy. ... Był pisarzem, miał zazwyczaj ze sobą pudełko pełne tekstów, siedział w domu i pisał non stop zamiast oglądać telewizję...

Opowiadał o muzyce innych: "Słyszeliście nowy numer Iggyego, China Girl? 


Zróbmy coś podobnego." Ale nie zrobiliśmy bo nie byliśmy na tyle dobrzy..."Słyszeliście piosenkę Love - 7 and 7 Is?" Zróbmy coś podobnego... Rozmawialiśmy o tym ale tego nie robiliśmy. 


Były dni że nic się nie działo, ale były takie że mieliśmy niezłe pomysły...

Myśleliśmy że rytm jest najważniejszy, więc musieliśmy być pewni, że mamy dobry rytm od Steve'a zanim zaczęliśmy dodawać gitary. Siadaliśmy wkoło niego i to wyglądało jak: dalej Steve, daj nam jakiś rytm.  O to będzie to, i zaczęliśmy jamować...

Tony Wilson podkreśla, że każdy z członków zespołu wnosił coś ważnego. Każdy z nich coś wnosił i wszyscy lubili Pistolsów

Peter Hook wspomina: wzmacniacz Bernarda był bardzo głośny. Gdy grałem wysoko mogłem go przekrzyczeć. Ian gdy to usłyszał był wstrząśnięty i powiedział: To brzmi nieźle gdy grasz wysoko, powinniśmy nad tym popracować bo to brzmi na prawdę charakterystycznie. A ja na to: OK który bit? On odpowiadał: ten tam i tam, I wszystkie te piosenki: She's Lost Control, Insight, 24 Hours, LWTUA, 99% ich zaczynało się od muzyki. 

Terry Mason opowiada, że Ian Curtis często podczas jamowania wyciągał kawałki tekstów i przeprowadzał coś na kształt testu wzrokowego, który fragment najbardziej pasuje. Ian brał to wszystko do domu i zmieniał, poprawiał, wracał na kolejną próbę a jeśli nie byli zadowoleni odkładali utwór na jakiś czas. 

Stephen Morris przyznaje że nie miał pojęcia o czym śpiewał Curtis, była to jego prywatna sprawa. Na koniec rozdziału Sumner wspomina, że każdy z nich był jak samotna wyspa, a Hook że stanowili doskonałą całość - wszyscy parli równomiernie w tym samym kierunku.

Wkrótce omówimy kolejny rozdział z książki Jona Savage'a, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz