niedziela, 18 marca 2018

Wędrowiec przed morzem mgły - czyli raz jeszcze o unikalnym singlu Joy Division „Licht Und Blindheit”

Warto powrócić jeszcze raz do okładki  singla Joy Division „Licht Und Blindheit” wydanego w 1980 r., (więcej o nim TUTAJ). Ilustracja na niej namalowana przez Jean-François Jamoul (1926-2002) wyobraża przepaść w górach wypełnioną nisko płożącymi się tumanami mgły, na której krawędzi, na pierwszym planie, stoi odwrócona postać mnicha. Obraz nawiązuje do dzieła Caspara Davida Friedricha, czołowego niemieckiego romantyka, które stało się swoistym znakiem rozpoznawczym malarstwa okresu romantyzmu. Jest na nim samotny mężczyzna stojący nad przepaścią przesłoniętą mgłą. Tytuł obrazu „Wędrowiec przed morzem mgły” wyjaśnia jego sens. Wędrowiec, czy pielgrzym lub przechodzień, od średniowiecza jest postacią alegoryczną symbolizującą podróż egzystencjalną, w której to co najważniejsze „jest niewidoczne dla oczu.” U Friedricha metafizyczne doznania Wędrowca ucieleśnia mgła i delikatnie podświetlone chmury. Mężczyzna na obrazie kontempluje piękno przyrody i jej potęgę, a wewnętrzną wrażliwością podatną na te doznania, dowodzi wspaniałości natury ludzkiej. Poza, jaką przybiera, zachęca nas, widzów, abyśmy nie przyglądali się jemu, ale podążali wzrokiem tam gdzie on patrzy, czyli ku światu idei. 

U Jamoula człowiek stojący na przeciw sił natury jest jeszcze bardziej niedookreślony. Ubrany w brązowy habit z głową zasłoniętą kapturem jest dla nas anonimowy i nieznany. Samotnie stojąc nad brzegiem urwiska, symbolizuje samotność każdego człowieka przemierzającego życie, który nie potrafi jednak oprzeć się otaczającemu go pięknu. W doznaniu estetycznym wędrowiec znajduje siłę, która pomaga mu poznać samego siebie. Przekaz, który płynie z ilustracji ma nas przekonać, że kluczem do ludzkiej duszy, do najgłębszych warstw własnej istoty, jest tylko dogłębne poznawanie otaczającej natury.
 
Wewnątrz okładki znajduje się druga ilustracja. Jest to collage, na którym widzimy samotną postać ludzką, również uchwyconą od tyłu, schodzącą w głąb ziemi. Do ilustracji wykorzystano zdjęcie oświetlonej lampami liniowymi stacji Lancaster Gate, wykonane przez Antoniego Corbijna współpracującego Joy Division. Również postać na tej ilustracji jest odwrócona do widza tyłem i na naszych oczach samotnie opuszcza scenę życia…


Motyw postaci w habitach pojawił się jeszcze raz w materiałach związanych z Joy Division, na ich oficjalnym teledysku do utworu Atmosphere. Wideoklip reżyserował Anton Corbijn. Przedstawia powtarzające się sekwencje maszerujących postaci ubranych w białe i czarne habity, z kapturami nasuniętymi na głowy. Pomimo ich zwielokrotnienia nie da się zauważyć jakiejkolwiek interakcji między nimi. Wręcz przeciwnie, każdy z nich idąc obok innych pozostaje sam. Komentarzem odkrywającym znaczenie tych tajemniczych postaci mogą być słowa Jean Pierre Turmela z eseju dołączonym do płyty, w którym postanowił wyjaśnić naturę wpływu jaki miała na niego grupa Joy Division: "w sercu codziennego poczucia winy i cierpienia, w tych samych kręgach przekraczania przeciętności, znajdują się dwa klucze do drzwi wewnętrznych światów." Lecz to wytłumaczenie nie zadawala, bo jest na tyle poetyckie, że niezrozumiałe. Niewątpliwie, na wyrazisty wizerunek zespołu złożyły się obok ich muzyki, przede wszystkim skojarzenia budowane przez ich formę sceniczną, a także w dużej mierze przez ich zdjęcia i okładki płyt, bo nie każdy mógł zobaczyć zespół na żywo. Na ich odbiór niewątpliwy wpływ miał Anton Corbijn. Posługiwał się czarno-białą fotografią, surową w wyrazie, jakby spontanicznie wykonaną. Ten melancholijny fotograf, dla którego jak sam mówił „najwierniejszym przyjacielem była samotność”, wykreował Joy Division na grupę mroczną i niedostępną dla fanów. Dla zobrazowania tego wizerunku użył symbolicznej postaci mnicha, od zawsze reprezentującej poświęcenie, ascezę oraz izolację, a jednocześnie - dążenie do poznania mądrości.
Wydaje się, że Ian Curtis dobrze rozumiał rolę i znaczenie wyrazistego obrazu grupy (o omawianym wydawnictwie mówił TUTAJ). Dlatego jego teksty i sceniczny wizerunek budziły emocje, podobnie jak czytane przez niego książki budowały jego emocje i pomagały tworzyć teksty piosenek. Może dlatego od razu zaakceptował proponowaną okładkę singla Sordide Sentimental, która odwoływała się do powstającej już wtedy wśród fanów zespołu romantycznej legendy, wyrosłej ze skojarzeń zaczerpniętych z literatury romantycznej i science-fiction. Przypuszczenia te nie są jedynie spekulacją, bo szczerze o udziale I. Curtisa w kreowaniu siebie i grupy na wzór bohaterów okresu romantyzmu wspomina JP Turmel (TUTAJ)  Zauważył on podczas spotkania z Ianem Curtisem, że był on blady, małomówny, o nieśmiałych, jasnych oczach i doskonale ucieleśnił jego wyobrażenia o sobie powstałe podczas słuchania płyt zespołu. Wrażenie pozostało pozytywne szczególnie po tym, gdy Ian zaakceptował ilustrację J.F. Jamoula a nawet wyraził chęć jej kupna. Wynika z tego, że pomimo nowoczesnego brzmienia grupa bazowała w warstwie wizerunkowej na skojarzeniach dotykających okresu romantyzmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz