Nie ukrywam, że moim faworytem jeśli chodzi o Latimera i kolegów zawsze był Stationary Traveller, o którym pisaliśmy TUTAJ. Jednak kiedy mam dość ludzi, a ten nastrój dopada mnie ostatnio coraz częściej, oddalam się w klimaty samotnego malarza z latarni morskiej i jego nietypowej, a właściwie dwóch nietypowych przyjaźni.
Inspirowani powieścią Paula Gallico, Camel opowiadający instrumentalnie te nostalgiczne historie wprowadzają nas w niesamowitą krainę przepełnioną z początku radością, a później smutkiem kiedy Rhayader ginie na polu walki a śnieżna gęś La Princesse Perdue traci wiernego przyjaciela.
Kilka lat temu Camel wydali remastering tej płyty. Opinie są podzielone, choć ja zawsze wolę oryginały. Niemniej ważne jest to, że Latimer wyzdrowiał i znowu ten wielki kompozytor i jego przyjaciele są z nami.
Kilka lat temu Camel wydali remastering tej płyty. Opinie są podzielone, choć ja zawsze wolę oryginały. Niemniej ważne jest to, że Latimer wyzdrowiał i znowu ten wielki kompozytor i jego przyjaciele są z nami.
Camel - The Snow Goose, Decca Records 1975, Producent: David Hitchcock, tracklista: The Great Marsh, Rhayader, Rhayader Goes to Town, Sanctuary, Fritha, The Snow Goose, Friendship, Migration, Rhayader Alone, Flight of the Snow Goose, Preparation, Dunkirk, Epitaph, Fritha Alone, La Princesse Perdue, The Great Marsh.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz