sobota, 30 lipca 2022

The Temporary Contemporary Table: FAC 331 - jedna z najdziwniejszych realizacji w historii muzyki Manchesteru

Jaki jest stół niby każdy widzi. Ale czy w tym porzekadle nie tkwi drugie dno? Bo poprzez emocje każdy widzi przecież co innego, zwłaszcza gdy mamy do czynienia ze Stołem Który Widział Niejedno, ze Współczesnym Tymczasowym Stołem  (The Temporary Contemporary Table FAC 331) powstałym z fantazji Tonyego Wilsona. Mebel ten był jedną z najdziwniejszych realizacji w całej historii muzyki Manchesteru.

Konferencyjny Factory Records rozsławiony filmem 24 Hour Party People (pisaliśmy o nim kilka razy TUTAJ) stał się symbolem chaosu i pychy, które ostatecznie doprowadziły do upadku legendarnej wytwórni. Ale czy było tak na prawdę, to znaczy - czy był tak drogi - i przede wszystkim - co się z nim ostatecznie stało? Na te pytania odpowiemy dzisiaj i zaraz w tym poście.


Otóż stół wykonali Andy Woodcock i Ed Jackson. Obu projektantów polecił Wilsonowi Andy Spinoza. Zapoznali się z nimi na otwarciu siedziby wytwórni i umówili się na telefon w sprawie jak to Wilson nazwał interesującego małego projektu. Kolejne spotkanie przyniosło więcej konkretów: Tony chciał stołu, przy którym dłuższe siedzenie stałoby się koszmarem. Uważał, że zwyczaj, w którym wszyscy zamiast przechodzić do konkretów w nieskończoność siedzą i piją kawę jest prostu bolesny. I ten stół miał być tylko tymczasowy, do czasu, aż zostanie wybrany i kupiony właściwy stół, stąd nazwa mebla zapisana do realizacji FAC. Wilson najpierw myślał o kupnie trzech stołów w IKEI, każdy za 700 funtów, ale te sprzęty zostały wysprzedane, więc przewidziane na ten cel 2000 funtów postanowił zainwestować w projekt Woodcocka i Jacksona. Czas na wykonanie zdania mieli równie ekstremalny bo 2 tygodnie. Potem Wilson utrzymywał, że zbudowanie stołu kosztowało 30 000 funtów – w rzeczywistości była to suma ponad dziesięciokrotnie niższa.


Woodcock tak opisuje proces powstawania mebla: wpadłem na pomysł, aby wyglądało to na unoszenie się, na rzecz napiętą, chaotyczną i asymetryczną, podobnie jak Factory, tak samo nieco niestabilną i pozbawioną struktury. Zrobiłem model stalowej konstrukcji na poddaszu i z jakiegoś stolika, aby wspólnie określić ułożenie kabli, które miały go utrzymać na miejscu, drżąc w powietrzu. Wtedy pokazałem go Edowi (...) Ed i ja złożyliśmy stół najpierw w warsztatach Poly, pod przykrywką wykonywania architektonicznych i eksperymentalnych prac projektowych, tam wycinaliśmy i spryskiwaliśmy blat MDF  farbą w kolorze pomarańczowym. To było samo w sobie cholernie pokręcone, bo chciałem zrobić wykończenie półmatowe, ale Ed, z całym swoim niesłabnącym entuzjazmem, z Bóg wie z jakiego powodu, postanowił zrobić go na poler lakierem samochodowym. Wyraz jego twarzy był bezcenny kiedy stało się jasne, że osiągnął wysoki połysk... Wyglądało to jednak dobrze, więc tak zostało, poza tym nie było czasu ani wystarczającej ilości farby, aby go przemalować. Reszta konstrukcji została wykonana na miejscu w sali konferencyjnej na poddaszu, przy pomocy skrzynek piwa hojnie dostarczonych przez Factory i chwalebną ówczesną sekretarkę, której imię z wielkim zakłopotaniem całkowicie zapomniałem (była wspaniała).

Oprócz Eda do tego chaosu przyłączyli się Bob Sumpter i Craig Linell. Największym wyzwaniem było przewiercenie stalowych legarów, aby przymocować kable za pomocą śrubokrętów Black & Decker, jak można sobie wyobrazić, że zajęło to trochę czasu. A wszystko to działo się w akompaniamencie ciągłego marudzenia Boba, że zapięcia nie utrzymają całości, że kable są za cienkie, stół nie jest wystarczająco gruby itp. itd. itd. - miałem dosyć... Aby ustawić stół na odpowiedniej wysokości i poziomie użyliśmy skrzynek po piwie, stosów gazet i książek, zamocowaliśmy kable i naciągnęliśmy je, aby utrzymać je na miejscu. (...) Dodatkową zaletą było to, że kable trzymające stół można było stroić, tak jak gitarę, a zatem stół mógł być używany jako instrument (w pewnym sensie). Wbrew pogłoskom nic się nie złamało i nie zawaliły się żadne ściany. Pierwsze spojrzenie na niego, kiedy wchodziłem po schodach, było magiczne, w przestrzeni unosił się ten wielki obiekt przemysłowy, który wyglądał, jakby chciał po prostu szybko latać, jakby zbierał się aby wystartować, ale był przywiązany i trzymany w ryzach przez stalowe przewody cienkie jak brzytwa (LINK).  

Stół stanął najpierw w pierwszej oryginalnej siedzibie Factory Records, która została założona przy 86 Palatine Road w West Didsbury, na pierwszym piętrze domu współzałożyciela Alana Erasmusa, ale jego obraz kojarzy się z wnętrzem sali prób na najwyższej kondygnacji nowej siedziby Factory Records przy Charles Street w Manchesterze, budynku poprzemysłowym zakupionym przez wytwórnię w 1988 roku i wyremontowanym według projektu Bena Kelly. Inwestycja otrzymała fabryczny numer katalogowy - Fac 251 lecz krótko po przeprowadzce w listopadzie 1992 roku gdy Factory zbankrutowało, stół został zniszczony przez muzyków Happy Mondays... Ostatni kadr z uszkodzonym już stołem w tym miejscu pochodzi z dokumentu Black Monday  nakręconego w poniedziałek 23 listopada 1992 r. przez ekipę filmowa Tosh'a Ryan'a, w dniu ogłoszenia bankructwa (o filmie pisaliśmy TUTAJ). Gdy więc trzeba było nakręcić sceny 24 Hour Party People stół trzeba było odtworzyć. Podobno kopia kosztowała 50K funtów...


Ale stół został uratowany. Jego szczątki zabrał Peter Hook. Niedawno w 2019 roku wystawił go wraz z innymi pamiątkami na sprzedaż. Kupił go ktoś za 8K funtów (LINK).

Warto wspomnieć, że krzesła stanowiące część stołu wykonane w 1991 roku przez Fritza Hansena według projektu Arne Jacobsena można zobaczyć w Science Muzeum w Manchesterze. Oddał je tam Olivier Wilson, syn Tonyego (LINK). Trochę szkoda, że stół także tam się nie znalazł. Bo mimo, że jego sprzedaż zasiliła działalność fundacji działającej na rzecz chorych na epilepsję, to stół był i jest częścią naszej wspólnej historii i kultury...  

Mimo faktu, że to przecież był... fucking table:


My wracamy jutro, dlatego czytajcie nas  - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz