środa, 25 kwietnia 2018

Steve McGarry: An Ideal For Living, Joy Division, to jedyne moje zamówienie, które robi największe wrażenie na ludziach w USA

W czerwcu 1978 r. wyszedł pierwszy singiel Joy Division pt. An Ideal For Living, nagrany w grudniu 1977 r. w studiu w Oldham (Pennine Sound Studios). Wyprodukowany najpierw w ilości 1000 egzemplarzy jako 7", w rozkładanej okładce, przez własną wytwórnię nazwaną najpierw Enigma Joy Division, przemianowaną po tym, gdy wyszło, że nazwa dubluje się z inną wytwórnią, na Anonymous Records. Okładkę sklejali własnoręcznie muzycy (mówi o tym w swojej książce Peter Hook TUTAJ), aby zaoszczędzić na kosztach wydania płyty. Singiel ukazał się jeszcze raz, we wrześniu lub październiku tego samego roku, w wersji 12'' w ilości 1200 kopii.
 

Pierwszą okładkę zrobił Bernard Sumner, nazwany na niej Bernardem Albrechtem. Widniała na niej czarno-biała podobizna dobosza. Obok biegła nazwa zespołu napisana pismem stylizowanym na gotyckie, tzw. szwabachą Joy! Division. Wewnątrz umieszczono czarno białe zdjęcia członków grupy, reprodukcję zdjęcia z getta warszawskiego, z charakterystycznym chłopcem z podniesionymi rękami, oraz cztery pierwsze wersy Leaders of men nagranej na płycie:

Born from some mother's womb,
Just like any other room.
Made a promise for a new life.
Made a victim out of your life
 


(w wolnym tłumaczeniu:
Urodzony [wyrzucony] z łona matki,
Jak z każdego innego lokum,
Z obietnicą na nowe życie.
Uczyniony ofiarą [z] twojego życia.
)


Pomimo braku jakichkolwiek elementów, które mogłyby wskazywać, iż przedstawiony chłopiec bijący w bęben należał do Hitlerjugend, okładka wzbudziła kontrowersje i spowodowała oskarżenia zespołu o nazistowskie sympatie. Doszukiwano się ich na siłę, próbowano nawet identyfikować cyfry seryjne płyty z numerem jenieckim Rudolfa Hessa, zastępcy Adolfa Hitlera w partii nazistowskiej. Oskarżenie brzmiało poważnie, zwłaszcza gdy przypomnimy sobie, że Ian Curtis i jego koledzy należeli do pierwszego pokolenia urodzonego po wojnie a zatem ich ojcowie i dziadkowie walczyli podczas II wojny światowej. Wojna skończyła się przecież niespełna 10 lat przed ich urodzeniem. Tymczasem dodany tekst i dobór zdjęć nadają płycie wymowę wyraźnie pacyfistyczną. Nieletni dobosz i chłopiec z uniesionymi rękami są według muzyków obaj ofiarami wojny. Każdy z nich nie prosił się na świat, w którym zamiast obietnicy nowego życia oczekiwała ich twarda rzeczywistość, która każdego z nich ich skrzywdziła. Członkowie grupy identyfikują się z nimi, z ofiarami wojny i na zdjęciach stoją ponurzy, bez cienia uśmiechu, w pozach wyraźnie oskarżycielskich.
 

Niemniej w drugim wydaniu zmieniono okładkę. Zrobił ją rysownik Steve McGarry, prywatnie przyjaciel menadżera grupy Roba Grettona, wykorzystując zdjęcie z gąszczem rur z budowlanego rusztowania. Steve tak wspomina po latach okoliczności swojego zlecenia: To była sugestia Roba Grettona, by przedstawić rusztowanie, i zauważyliśmy je na budynku, który był remontowany tuż przy Fountain Street. Zatrudniłem fotografa o nazwisku DB Glen, który pracował komercyjnym w studio fotograficznym w Manchesterze i zrobiliśmy szybkie zdjęcie (TUTAJ).


Ów budynek obstawiony rusztowaniami w całości pojawił się na opakowaniu reprintu płyty:
 

Ta jedyna okładka dla Joy Division zmieniła życie wówczas 25 letniego projektanta obwolut płyt, niszowych zespołów punkowych, próbującego zarobić na życie kreskówkami publikowanymi w gazetach i czasopismach.  Sam po wielu latach stwierdził, gdy już zamieszkał w Stanach Zjednoczonych: Zrobiłem sporo okładek do nagrań na początku mojej kariery - dla Jilted’a Johna, Slaughter & Dogs, Johna Cooper’a Clarke’a itp. Do dziś większość zdjęć związanych z Slaughter & The Dogs pochodzi z okładek płyt, które dla nich zrobiłem te wszystkie lata temu. To absolutnie zadziwiające, gdy widzę dorosłych mężczyzn z wytatuowanymi na ich ciele wzorami z moich okładek! (…) myślę, że okładka, którą zaprojektowałem dla Roba Grettona z Joy Division, dla 12 "EP" An Ideal For Living to jedyne moje zamówienie, które robi największe wrażenie na ludziach, szczególnie tutaj, w Kalifornii, gdzie Joy Division ma swego rodzaju status mityczny (TUTAJ).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz