Jaki ten świat jest mały, chciałoby się powiedzieć. Przyznam się ze wstydem, że dopiero dzisiaj, kiedy przygotowywałem zdjęcia do tego wpisu odkryłem, że projektantem okładki albumu Quartet legendarnej grupy Ultravox, jest Peter Saville (TUTAJ), słynny współzałożyciel Factory Records i projektant najbardziej znanych okładek płyt, między innymi Joy Division..
Jeśli do tego dołożymy producenta, którym jest wielki George Martin (współtwórca sukcesu the Beatles) to wysoki poziom płyty murowany...
Okładka jest nieco tajemnicza, nawiązuje do budowy, pojawiają się na niej symbole, które zwolennicy teorii spiskowych mogą utożsamiać z Lożą Masońską, choć napis UV prędzej kojarzy się z Ultravox...
Peter Saville często zapożyczał, inspirując się nie tylko podczas projektowania okładek ale również tytułów płyt, tak było na przykład z tytułem jednego z wydawnictw OMD, ale o tym innym razem.
Okładka jak i wewnętrzna koperta są utrzymane w tej samej konwencji, na szarym tle oglądamy budowanie nowego świata.
Chciałbym w tym miejscu zaznaczyć, że wiele płyt z mojej kolekcji pochodzi z drugiego obiegu, i często okładki są w średnim stanie, zawsze bowiem w pierwszej kolejności kieruję się jakością winylu i odsłuchiwanego dźwięku.
Płyta Quartet pod względem muzycznym wręcz oszałamia. W muzyce bardzo niewiele jest produkcji utrzymujących poziom od początku do końca. Tutaj od pierwszego utworu do ostatniego poziom nie obniża się ani o milimetr. Dlatego tak cenię sobie ten album, a poza nim do moich ulubionych płyt Ultravox należy jeszcze Lament. Wiem, wiem, każdy powie, że zapomniałem o słynnym Vienna, czwartym albumie zespołu z 1980 roku (omawiany dziś jest szóstym w ich dorobku), jednak tak nie jest. Mam go również w swojej kolekcji, ale nie należę do tych, którzy go wielbią. W przeciwieństwie do płyty prezentowanej dzisiaj. Zresztą można przecież sprawdzić samemu.
Płyta Quartet pod względem muzycznym wręcz oszałamia. W muzyce bardzo niewiele jest produkcji utrzymujących poziom od początku do końca. Tutaj od pierwszego utworu do ostatniego poziom nie obniża się ani o milimetr. Dlatego tak cenię sobie ten album, a poza nim do moich ulubionych płyt Ultravox należy jeszcze Lament. Wiem, wiem, każdy powie, że zapomniałem o słynnym Vienna, czwartym albumie zespołu z 1980 roku (omawiany dziś jest szóstym w ich dorobku), jednak tak nie jest. Mam go również w swojej kolekcji, ale nie należę do tych, którzy go wielbią. W przeciwieństwie do płyty prezentowanej dzisiaj. Zresztą można przecież sprawdzić samemu.
Płytę otwiera monumentalny Reap the Wild Wind jedna z najlepszych piosenek zespołu. Oczywiście o uczuciach, pustce ale i przyjaźni.
A footprint haunts an empty floor
A fading coat that I once wore
Oh, desolation where I once lived
I have seen in times gone by
I have felt a different shadow on the wall,
A stranglehold on a certain feeling
I have seen in times gone by
I have felt a different shadow on the wall,
A stranglehold on a certain feeling
Po nim nieco żywszy Serenade a zaraz później doskonały Mine for Life. To jeden z moich ulubionych utworów na tej płycie, i jak każdy tu obecny jest on formą manifestu. Tym razem chodzi jednak o zakazane pożądania... Po nim znowu jest patetycznie - Hymn, po którym chyba najbardziej nostalgiczny i zdecydowanie najsmutniejszy utwór Visions in Blue. Piosenka o samotności i przemijaniu, czyli dwa w jednym, to co lubimy najbardziej...
Face in the window in the night.
Caught for a second by the light.
Ashes of memories still aglow. (Only for you)
Portraits and pictures you once saw.
Visions in blue.
Read while the letters still remain.
Sip from the wine of youth again.
Oaths made in silence still return. (Only for you)
Cast like a shroud your clutching arm.
Visions in blue.
Catch aimless smiles from passers-by.
Blistered and broken in reply.
Breath seems to mist the hazy view. (Only for you)
Tears coat your lifeless eyes with dew.
Visions in blue.
Visions in blue.
Ashes of memories still aglow.
Caught for a second by the light.
Ashes of memories still aglow. (Only for you)
Portraits and pictures you once saw.
Visions in blue.
Read while the letters still remain.
Sip from the wine of youth again.
Oaths made in silence still return. (Only for you)
Cast like a shroud your clutching arm.
Visions in blue.
Catch aimless smiles from passers-by.
Blistered and broken in reply.
Breath seems to mist the hazy view. (Only for you)
Tears coat your lifeless eyes with dew.
Visions in blue.
Visions in blue.
Ashes of memories still aglow.
Portraits and pictures you once saw.
Face in the window in the night.
Caught for a second by the light.
Ashes of memories still aglow. (Only for you)
Portraits and pictures you once saw.
Visions in blue.
Face in the window in the night.
Caught for a second by the light.
Ashes of memories still aglow. (Only for you)
Portraits and pictures you once saw.
Visions in blue.
Z nostalgicznego nastroju wybudza nas szybki When the Scream Subsides, ale za chwilę znowu w niego popadamy dzięki We Came to Dance, który znowu jest o samotności... Cut and Run i The Song zamykają ten wspaniały album.
Przewodnie motywy, jak i nastój albumu doskonale pasują do naszego bloga. Z góry przepraszam za ewentualne uzależnienie się - ta płyta niesamowicie wciąga, jak i ponoć członkostwo w Wielkiej Loży..
Przewodnie motywy, jak i nastój albumu doskonale pasują do naszego bloga. Z góry przepraszam za ewentualne uzależnienie się - ta płyta niesamowicie wciąga, jak i ponoć członkostwo w Wielkiej Loży..
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Ultravox: Quartet, producent: George Martin, Chrysalis, 1982. Tracklista: Reap the Wild Wind, Serenade, Mine for Life, Hymn, Visions in Blue, When the Scream Subsides, We Came to Dance, Cut and Run, The Song
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz