Kiedy Ian Curtis po raz pierwszy spotkał się z Peterem Hookiem i Bernardem Sumnerem miał na sobie osiołkową kurtkę ze zrobionym przez siebie napisem HATE na plecach. Obaj muzycy nie raz o tym mówili choćby TUTAJ. Pisaliśmy już o płaszczu Iana Curtisa TUTAJ, oraz ogólnie o stylu Joy Division TUTAJ. A więc teraz pora zająć się kurtką Iana Curtisa oraz w ogóle kurtkami noszonymi przez muzyków punkowych.
Osiołkową kurtką (donkey jacket) określano od k. XIX w. wierzchnie ubranie robotników, wykonane z wełny, z pojemnymi kieszeniami oraz z kawałkami skóry naszytymi na ramionach i karku, które potem zastąpiono kawałkami ceraty. Taki rodzaj marynarki czy żakietu nadal jest produkowany na wyspach brytyjskich.
Natomiast skórzana kurtka, taka jaką np.: Peter Hook wystawił niedawno na aukcji (pisaliśmy o tym TUTAJ) stała się od lat 60. strojem kultowym noszonym przez Marlona Brando, który w 1953 r. nosił taką w filmie The Wild One (po nim to samo robił James Dean). Były to kurtki szyte przez amerykańską manufakturę Schott Bros. NYC według kroju autorstwa Irvinga Schotta, który w 1928 r. do skórzanego nakrycia wszył zamek błyskawiczny. Wynalazek przyjął się i Schott podpisał umowę z Harley'em Davidson'em, dzięki czemu jego model kurtki został sprzedany na terenie całego kraju.
Następnie firma dostała zamówienie na dostawy dla amerykańskiej marynarki wojennej i dla formacji motocyklowych policji. Pozwoliło to na szybki rozwój szwalni, która działa do dzisiaj, nie zmieniając jednak ręcznego sposobu produkcji (o tym TUTAJ).
Skórzana kurtka rozreklamowana filmami stała się natomiast symbolem zbuntowanej i złej młodzieży. Nawet w pewnym momencie uczniom zakazano noszenia jej w szkole. Taka etykieta utrwaliła się w latach 70., od kiedy zespół The Ramones przywdział kurtki Schotta i uczynił z nich charakterystyczny element swojego punkowego wyglądu. Oczywiście nie byli oni pierwsi, lecz przejęli je od całej plejady czołowych muzyków rockowych: Eddiego Cochrana, Gene Vincent'a, The Beatles i Elvisa. Wzorując się na nich, w zasadzie każdy czujący przynależność do subkultury punk, w latach 80. musiał mieć skórzaną kurtkę (dziś zwaną ramonescą), którą nierzadko jeszcze oznaczał obrazoburczymi napisami.
Również w Wielkiej Brytanii nastolatki masowo kupowały tanie, czarne, skórzane lub sztuczne kurtki i ozdabiały je nazwami swoich ulubionych zespołów, hasłami politycznymi lub mini manifestami napisanymi białą farbą lub lakierem do paznokci. A w Polsce? Tutaj także skórzane kurtki były marzeniem każdego punka, jednak ich cena sprawiała, że ich jedynymi ozdobami stały się ćwieki. Tak było ćwierć wieku temu. Teraz skórzane kurtki są ekskluzywnym elementem stroju, bardzo modnym i noszonym przez wszystkich, bez ograniczeń wiekowych.
A osiołkowa kurtka? W ostatnich latach wzrosła na nią moda, przez co przestała być tanią częścią garderoby robotnika, a stała się w zasadzie wyrazem snobizmu. Do takiej opinii uprawnia jej cena oraz to, że sprzedaż oryginalnej kurtki nadal prowadzi jej wynalazca czyli manufaktura George Key, która produkuje je od 1890 roku, najpierw dla pracowników budujących kanał w Manchesterze, potem dla robotników innych branż, od lat 60. dla wszelkiej maści lewicujących aktywistów, a wreszcie dla członków młodzieżowych subkultur, w tym głównie dla skinheadów (TUTAJ).
Wysoka cena i moda na marynarkę w typie donkey jacket spowodowały produkcję tego typu odzieży przez inne marki (wśród nich jest nawet firma Levi's), które skopiowały wzór używając do ich wytwarzania nieco innych materiałów.
Lecz co stało się z donkey jacket Iana Curtisa? Pewnie to samo co z jego płaszczem. Po tym, gdy przestał go używać oddano go do jednego z punktów przyjmujących używaną odzież, przy których znajdowały się również punkty jej sprzedaży. W latach 80. wiele takich ubrań trafiało do Polski wraz z tzw. darami rozprowadzanymi przez placówki kościelne lub dzięki krewnych, którzy w ten sposób starali się wspomagać rodziny w kraju za żelazną kurtyną, w ciężkim czasie stanu wojennego.
Lecz co stało się z donkey jacket Iana Curtisa? Pewnie to samo co z jego płaszczem. Po tym, gdy przestał go używać oddano go do jednego z punktów przyjmujących używaną odzież, przy których znajdowały się również punkty jej sprzedaży. W latach 80. wiele takich ubrań trafiało do Polski wraz z tzw. darami rozprowadzanymi przez placówki kościelne lub dzięki krewnych, którzy w ten sposób starali się wspomagać rodziny w kraju za żelazną kurtyną, w ciężkim czasie stanu wojennego.
Podobnie stało się ze słynnym płaszczem Iana Curtisa, którego miejsce przechowywania w Polsce prawie zostało zlokalizowane...
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz