czwartek, 15 października 2020

Donald McIntyre: piękno pejzaży, przepełnionych światłem

 Donald McIntyre (1923-2009) mieszkał ze swoją żoną Lauren, także artystką, w małej wiosce na wzgórzach nad Bangor w Północnej Walii. Jednak malował krajobrazy Szkocji, bo na zawsze zapamiętał lata dzieciństwa spędzone w Yorkshire

Z wykształcenia był dentystą, lecz gdy zaczął pracować w szpitalu w Glasgow, w gmachu po drugiej stronie ulicy mieściła się Glasgow School of Art i McIntyre zaczął uczęszczać na wieczorne zajęcia plastyczne prowadzone tam przez Jamesa Wrighta. Zatem w dzień Donald pracował jako dentysta, popołudniu służył w wojsku, a późnym wieczorem uczył się w szkole. I tak aż do czterdziestego roku życia, gdy ostatecznie porzucił praktykę lekarską i poświęcił się tylko sztuce. Stało się to możliwe dzięki pomocy Joan i Howard Roberts, którzy mieli galerię sztuki w Cardiff i wystawiali a potem sprzedawali obrazy Donalda.







Donald McIntyre był utalentowanym rysownikiem, szanowanym zarówno ze względu na swoje umiejętności techniczne, jak i tematykę prac oraz ich wysmakowaną kolorystykę. Najpierw stosował techniki olejne, lecz z biegiem lat zaczął używać farb akrylowych. Zanim namalował obraz robił podczas krótkich wypadów do Szkocji szybkie szkice in situ, a potem na ich podstawie malował obrazy, operując lekkimi, krótkimi pociągnięciami pędzla i lekką, delikatną paletą barw.  Potrafił oddać ulotne warunki świetlne, nie bojąc się stosować kolorów czystych, nasyconych a także ich zgaszonych odcieni. Nas zachwyciły właśnie te jego obrazy, gdzie kolory są stłumione, w zasadzie ograniczone do tonów i półtonów szarości. Jest w nich ten nieokreślony smutek, nostalgia za czymś co znajduje się za horyzontem, który szczególnie cenimy…









Zarówno znawcy sztuki jak i zwykli, przeciętni odbiorcy doceniają piękno jego pejzaży, przepełnionych światłem i doskonale oddających błękit morza, nieba i gór, bogactwo odcieni zieleni, ochry i umbry niewielkich pól i zboczy. Nic dziwnego więc, że prace Donalda znalazły uznanie i obecnie znajdują się w wielu znakomitych kolekcjach prywatnych i publicznych, między innymi: kolekcji The Duke of Edinburgh, Roberta Fleminga Holdings plc, The Williamson Art Gallery (Birkenhead), Newport Art Gallery, Merthyr Tydfil Art Gallery, The Welsh Arts Council, The National Library of Wales, The Welsh Contemporary Art Society, Anglesey and Gwynedd Education Authorities, University of Wales, Department of the Environment, British Steel, USA Embassy w Londynie i London University. Więcej jego prac można zobaczyć pod tym LINKIEM.

Wnuk Donalda, Sion, który także jest malarzem, wspomina swojego dziadka jako osobę bardzo wesołą, chętnie opowiadającą mu historyjki ze swojego życia, pełne fascynujących szczegółów, a do sztuki podchodzącą z ogromnym entuzjazmem. W jednym z artykułów tak o nim napisał: Wyjeżdżał malować i czasami zabierał mnie ze sobą, żebyśmy mogli razem tworzyć przez cały dzień. Jego ulubione miejsca leżały wzdłuż wybrzeża Anglesey. (…) Nauczył mnie miłości i szacunku dla tego, co mogę zobaczyć tuż za moimi drzwiami, a także tego, że artyści muszą szukać innych artystów, aby nawiązywać z nimi kontakty i bliskie relacje  (LINK).
 

Czy nie wydaje się Wam, gdy patrzycie na obrazy Donalda, iż udało mu się nawiązać kontakt także z nami, widzami, którzy stoją po drugiej stronie płótna?

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz