piątek, 3 kwietnia 2020

Dlaczego Manchester nadal jest Madchesterem?

Miejsca wymienione w piosenkach lub zamieszczone na okładkach płyt zyskują status mityczny. Przyciągają fanów i turystów, często na zawsze określając charakter miasta (lub dzielnicy). Muzyka sama w sobie może wydawać się ulotna, ale jej produkcja, dystrybucja i konsumpcja, jak najbardziej zależą od czynników materialnych. Bo aby w ogóle zaistniały potrzebne są studia nagraniowe, sale koncertowe, sklepy muzyczne, sceny itp.
 
Jak wiadomo muzyka popularna stanowi ważny składnik kreatywnego folkloru, którego obecność zaznaczana jest w przewodnikach turystycznych oraz w mediach. Dziedzictwo muzyki popularnej przyczyniło się zresztą do powstania nowych miejsc pielgrzymek. Tak jest w przypadku zrekonstruowanego klubu Cavern w Liverpoolu, gdzie Beatlesi rozpoczęli karierę. Również w ofertach (np. Europejskiej Stolicy Kultury) dzielnice, z których wywodzą się słynne zespoły lub konkretne, lokalne sceny muzyczne, zajmują poczesne miejsce. Zauważa się coraz więcej projektów rewitalizacji lub konserwacji obiektów zaznaczonych w pamięci fanów, takim jest np.:  elektrownia Battersea na brzegu Tamizy w Londynie, przedstawiona na okładce albumu Pink Floyd (Animals) w 1977 r. 


Powstają również realizacje z udziałem znanych zespołów, dość tu wymienić budowę U2 Tower w dublińskiej dzielnicy doków (LINK).
 
Nazwy niektórych miast są hasłem otwierającym skojarzenia z określonym rodzajem muzyki. I tak tradycyjny jazz związany jest z Nowym Orleanem, miejski blues z Chicago, country z Nashville , brzmienie Motown z Detroit, tango z Buenos Aires, hip-hop z Nowym Jorkiem, grunge z Seattle a wspomniany Liverpool z Beatlesami. Dlatego pora może, aby również Great Manchester zauważył potencjał tkwiący w niedawnej historii lat 70. i 80. XX wieku, gdy powstały i rozwijały się tamtejsze zespoły fali punk i post-punkBuzzcocks, Joy Division, The Smiths i The Fall (o znaczeniu miasta pisaliśmy wielokrotnie TUTAJ).  Ten okres łatwo wyznaczyć w przestrzeni miasta: symboliczny początek przypada na rok 1976 i dwa koncerty Sex Pistols w Lesser Free Trade Hall w dniach 4 czerwca i 20 lipca (pisaliśmy o tym TUTAJ). Na pierwszym koncercie było nie więcej niż 40 osób, na drugim o wiele więcej. Wśród nich było jednak wielu późniejszych członków grup muzycznych: dwóch członków Buzzcocks (którzy zorganizowali pierwszy koncert), Morrissey, wokalista The Smiths, późniejsi muzycy z Joy Division, dziennikarz i twórca NME Rob Morley, technik realizator dźwięku, producent i muzyk Martin Hannett wraz z Tony Wilsonem, z którym założyli Factory Records (o tej wytworni więcej TUTAJ).
Obecność takich słuchaczy może potwierdzić istnienie twórczego środowiska.  Końcem może być zamknięcie klubu Hacienda (FAC 51) w 1997 roku. Sytuację ułatwia to, że wszystkie wymienione zespoły (a także liczne niewymienione) zostały sfotografowane i to nie tylko podczas występów lecz także pozując na architektury miejskiej: przed fabrykami, ceglanymi domami, na brukowanych ulicach.
 

Wpływ Manchesteru i jego postindustrialnego krajobrazu jest podkreślany przez samych artystów i wychwytywany w ich utworach. Nawet efekty muzyczne w nich (dźwięk wind, dzwonków elektrycznych, maszyn) wiązał się z wszechobecnym hałasem urządzeń przemysłowych, z pociągami, alarmami, maszynami fabrycznymi. Dodatkowo, wokaliści zespołów często używali akcentu rodzimego, identyfikując się z tym co nazywa się Mancunians. Dlatego aż się prosi utworzyć park kulturowy z trasą turystyczną na terenie miasta Manchester i po jego okolicy (po ważnych budynkach dla fanów Manchester Sound, o których pisaliśmy TUTAJ).


Od dawna na naszym blogu apelujemy do władz Manchesteru, aby poważnie podeszły do spuścizny kulturowej ery punk i post-punkowej. Lecz na próżno. W ostatnich latach zniknęło wiele kultowych budynków.  I następne ulegają anihilacji. Otwarcie muzeum w jednym miejscu i organizacja festiwalu muzycznego nie załatwia sprawy. Fani może pójdą do muzeum i na koncert (lub nie) lecz przede wszystkim zawsze będą chcieli zobaczyć te miejsca, które związane są z ich ukochanymi artystami. Liverpool to wie, lecz Manchester nadal jest Madchesterem…  

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz