czwartek, 2 kwietnia 2020

Czy broń biologiczna to wynalazek naszych czasów?

Broń biologiczna nie jest wynalazkiem naszych czasów. Już ponad 600 lat temu Dżanibek, chan Złotej Ordy, który oblegał faktorię genueńską na Krymie (dzisiejszej Teodozji) nakazał wojsku przerzucać przez mury zwłoki ludzi zmarłych na dżumę. Gdy genueńskich galery dotarły w 1347 stamtąd do Messyny na Sycylii, w mieście wybuchła epidemia, która w krótkim czasie opanowała cały półwysep apeniński, bo wielu ludzi z popłochu opuściło swoje domy i przemieściło się najpierw drogą morską na Sardynię, Korsykę, Cypr i Baleary do głównych miast portowych - Genui i Wenecji, a stamtąd… Stamtąd pandemia powędrowała na cały ówczesny świat, zabijając do 1352 roku co trzeciego mieszkańca krajów zachodniej i południowej Europy.

„Na różnych częściach ciała pojawiały się „palące pęcherze”, na narządach płciowych lub na ramionach i szyi rozwijały się wrzodziejące guzy. Początkowo miały one rozmiary orzechów laskowych, a pacjentów chwytały gwałtowne dreszcze, które w krótkich czasie osłabiały ich i nie pozwalały utrzymać się na nogach (...). Czyraki szybko rozrastały się do rozmiarów orzechów włoskich, następnie do wielkości jaja kurzego lub gęsiego” tak symptomy i przebieg śmiertelnej choroby opisywał franciszkański kronikarz Michelle de Piazza. Inny kronikarz, Gabrielle de Mussi, notariusz z Piacenzy, do której zaraza dotarła w 1348 r. zanotował: Wszędzie słychać było płacz i panowała żałoba. Śmiertelność była tak wielka, że ludzie bali się oddychać. Francesco Petrarka, którego zaraza zastała w Parmie w liście do brata skarżył się: Wszędzie widać smutek; strach jest wszechogarniający. Bracie, chciałbym się nie narodzić lub umrzeć, zanim nastały obecne czasy. Czy przyszłe pokolenia uwierzą, że nastał czas, kiedy na Ziemi nie ma prawie żadnych mieszkańców? Czy pamiętacie szkolną lekturę „Dekamerona” Giovanni Bocaccia? Jej autor przeżył dżumę we Florencji i tak ją opisał: Z srogiego niebios wyroku, a także z przyczyny ludzkiego okrucieństwa, w czasie do marca do czerwca więcej niż sto tysięcy osób straciło życie. Ginęli od strasznej zarazy, a także z braku pieczy i pomocy, skąpionej im przez zdrowych, którymi trwoga owładła (...). Ileż pięknych domów, wspaniałych pałaców, przedtem przez mnogie rodziny, przez rycerzy i znamienite damy zamieszkałych, teraz pustką stanęło! Wymarli w nich wszyscy, aż do ostatniego sługi!





Do połowy 1348 roku dżuma dotarła do Francji, Niemiec, Niderlandów, Hiszpanii i na Bałkany. Potem przez kanał La Manche do Anglii, Irlandii, a następnie do Szkocji. W 1350 r. pojawiła się w krajach skandynawskich, w kolejnym roku na Rusi i w końcu wróciła tam, gdzie rozpoczęła swój pochód, na Krym. Lecz nie dała o sobie zapomnieć. W ciągu kolejnych dwustu lat wracała na terenie Francji i Włoch, co jakiś czas, na szczęście już z coraz mniejsza liczbą ofiar…. Z tamtych czasów datują się potworne obrazy Sądu Ostatecznego lub po prostu ilustracje dokumentujące licznych chorych, leżące wszędzie zwłoki i zajmujące się nimi, budzące grozę służby sanitarne oraz grabarzy…

Tak wyglądała Pandemia czasów średniowiecza. Czy tamte reakcje nie przypominają nam dzisiejszych? Świat kręci się, lecz nie zmienia. Teraz jesteśmy w stanie zrozumieć ludzi sprzed tylu wieków…

A ponieważ nic się nie zmienia, jutro wracamy z kolejnym postem, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz