Nad znaczeniem dzieł stworzonych przez Tonyego Wilsona czyli o Factory Records i klubie The Haçienda nikt nie dyskutuje. Za ich pomocą zmienił oblicze muzyki, Manchesteru a i może życie wielu osób. I wartości tych realizacji nie da się w żaden sposób oszacować, zwłaszcza że Wilson lubił powtarzać tworzyliśmy historię, nie pieniądze. Działał zgodnie z zasadami sytuacjonizmu, o czym pisaliśmy tutaj (LINK) co wykluczało nastawienie na zysk. Z tym większym smutkiem patrzymy na próby spieniężenia jego spuścizny.
Bo jakże inaczej nazwać ofertę Selfridges, sieci luksusowych domów towarowych w Wielkiej Brytanii, która wypuściła ekskluzywną ofertę odzieży, akcesoriów i artykułów gospodarstwa domowego, zaprojektowaną przez znanych projektantów. Ta inicjatywa zbiegła się z wystawą Use Hearing Protection: The Early Years of Factory Records w Museum of Science and Industry w Manchester, o której pisaliśmy TUTAJ. A może to raczej wystawa stała się elementem kampanii reklamowej wpływowego domu mody? Raczej się tego nie dowiemy… Zwłaszcza, że Selfridges i Warner Records, obecny dysponent znaku firmowego Factory Records, odmówiły komentarza. Natomiast swój komentarz w mediach społecznościowych zmieścił Olivier Wilson, syn Anthonyego H. Wilsona: Bluzy z kapturem za 500 funtów, tkane poduszki ze znakiem Joy Division i świece z naturalnego wosku z logo wytwórni Factory Records… zastanawiam się, co pomyślałby mój tata, gdyby mógł to zobaczyć, gdy zaczynał w 1979 roku. Odkąd odszedł, widziałem wiele, jeśli chodzi o wydzieranie jego dziedzictwa… ale te ceny są na innym poziomie. Całkowity koniec wyprzedaży… Fabryka nigdy nie miała na celu ustanawiania barier ani tworzenia jakiejkolwiek ekskluzywności, te przedmioty są sprzeczne z podstawowymi wartościami, jedynie udają, że je reprezentują. To jest sprzeczność, tak samo wchodzi w to każdy, kto je nosi. I jeszcze dodał Mój stary by się roześmiał i jestem pewien, że ja też, ale musicie wybaczyć… mam mdłości (LINK).
Faktycznie, ceny zwalają z nóg (LINK). Nie wiadomo, czy to dlatego, że te wszystkie graty i ciuchy są w ofercie bogatej sieci handlowej, czy dlatego, że stworzyli je znani projektanci m. in. Marc Jacques Burton, Raf Simons i z japońskiej firmy Medicom Toy (ciekawe, że Selfridges nie zaprosili Petera Savillea, współtwórcy Factory Records…).
Jakie my mamy zdanie na ten temat, nie jest tajemnicą dla naszych czytelników. Dlatego nie będziemy go egzemplifikować. W każdym razie nie udekorujemy swoich domów ani podnóżkiem z logo Factory Records z czarnego poliuretanu za 700 funtów, ani poduszką za 115 funtów z kultowymi obrazami okładek płyt Joy Division i New Order ani nawet gamą pachnących świec z naturalnego wosku także z dekoracją odnoszącą się do twórczości obu zespołów 45 funtów.
I to wcale nie dlatego że nas na to po prostu nie stać. Selfridges - walcie się.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.