sobota, 18 czerwca 2022

Wim Schuhmacher - Master of Grey: kolejny artysta z nurtu realizmu magicznego

Zaczyna się lato, niektórzy z naszych czytelników są już na wakacjach albo za niedługo gdzieś się wybiorą. I będą wystawiać się na słońce, podziwiać koloryt otaczającego ich świata… Dlatego dzisiaj postanowiliśmy postawić im przed oczami obrazy holenderskiego malarza o dźwięcznych imionach Wijtze Gerrit Carel, znanego poza swoim krajem jako Wim Schuhmacher lub Schumacher (1894-1986). Jest to kolejny artysta z nurtu realizmu magicznego.

Wim, który pochodził z Amsterdamu był samoukiem.  Zaczynał jako malarz pokojowy (tak samo jak jego ojciec), ale potem uczył się także malarstwa artystycznego, choć nigdy nie zdobył formalnego wykształcenia artystycznego. Jednak nie przeszkodziło mu to w wykonywaniu całego spektrum form malarskich, od martwych natur, po portrety i pejzaże. Jednak Schumacher wyróżniał się spośród innych twórców swojego czasu specyficznym sposobem malowania, do którego doszedł pod wielu latach, zaczynając od malarstwa ekspresjonistycznego a skończywszy... No właśnie - jego obrazy są w zasadzie monochromatyczne - w dodatku w schyłkowym okresie życia otulone szarą mgiełką, przez co ich autor nazywany był Master of Grey. I im mniej używał kolorów, tym ta mgła stawała się gęstsza.








Malarz wiele podróżował, zwłaszcza do Włoch, Francji i Hiszpanii. Podczas swoich wyjazdów odkrył dla siebie dzieła artystów wczesnego renesansu, sztukę Giotta i Pierra della Francesca a także rodzimych mistrzów martwej natury. Skłoniło go do zmiany poglądów na sztukę. I tak jego pejzaże odzwierciedlają radykalnie nowe pojęcie przestrzeni. Zerwał z perspektywą atmosferyczną, więc nie pomijał żadnych szczegółów, przez co paradoksalnie,  jego precyzyjne obrazy mają przez to niewiele wspólnego z rzeczywistością. Za pomocą szeregu manipulacji nie tylko kopiował otaczający go wizualny świat. W przemyślanych kompozycjach szary koloryt i światło, które nie wywoływało światłocienia, usuwa różnice pomiędzy tłem i pierwszym planem, które zostały przedstawione z taką samą ostrością. To, a także mocne linie, odcienie szarości sugerują spokój i kontemplację. Jak pisali krytycy Słońce nie wschodzi ani nie zachodzi nad krajobrazem Schuhmachera, a czas jest zapomniany. I trzeba przyznać, artysta rzadko malował słoneczne obrazy. Albo inaczej, słońce w nich jest tak wszechogarniające, że nie musiał go przedstawiać, ono tam po prostu było permanentnie.


Tak malował krajobrazy. Ale nie inaczej tworzył martwe natury i portrety. One także są odwzorowane z najdrobniejszymi szczegółami, zupełnie jakby w ten sposób chciał zapamiętać rysy twarzy żony, czułość, z jaką ją ułożył przy malowaniu, kolejne przedmioty na stole… Czy to przez to zatrzymywał czas? Tego nie wiemy, ale zanurzając się w tej rzeczywistości zatrzymywał ją, malując jej nawet najmniejsze, wydawałoby się nieistotne drobiazgi. 







Wędrując po krajobrazach lata, nie zapominajcie zaglądać na nasz blog… Wszak życie składa się z drobiazgów. 

My wracamy jutro - dlatego czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 17 czerwca 2022

Ten album warto znać: Spiral Vangelisa - potęga monumentalnej elektroniki



Każdy kto pamięta czasy komuny musi kojarzyć początek omawianego dzisiaj, piątego albumu Vangelisa z 1977 roku. Tak bowiem swego czasu zaczynały się wiadomości sportowe po dzienniku telewizyjnym. Nie mam pojęcia czy polska telewizja zapłaciła tantiemy, niemniej muzyka pasowała idealnie jako zapowiedź programu. 

Później Vangelis wydał genialny album The City (opisany TUTAJ) i wiele innych dzieł, o których pisaliśmy wielokrotnie i do których na pewno wrócimy. Genialny Grek, który bardzo rzadko udzielał wywiadów, z okazji wydania wznowienia Spiral stwierdził (LINK), że  w dobie postępu elektroniki koniecznym jest wydawanie remasteringów. Co ciekawe artysta proces w całości przeprowadzał osobiście.  Był zdania, że nie wolno przy tym zatracić oryginalnego charakteru muzyki, jednocześnie wykorzystując dostępne nowinki techniczne z zakresu pogłębiania barwy dźwięku. W zasadzie muzyk nagrywał całe albumy od początku. 

Interesującym było też jego podejście do instrumentów, Vangelis bowiem miał podejście ekstremalne - starał się nijako zmusić instrumenty do pracy na granicy ich możliwości. Tak było na przykład z organami Hammonda, które doprowadziły do uzyskania ciekawych brzmień na albumie L’Apocalypse des Animaux. Ważnym dla muzyka instrumentem była wypuszczona na rynek w połowie lat 70-tych Yamaha CS80, artysta uważał że gdyby producent poszedł dalej tą drogą, oblicze muzyki elektronicznej byłoby dziś zupełnie inne. Tak się jednak nie stało i syntezatory tej firmy uchodzą za trudne w obsłudze, przez co słabo się sprzedają.

Bardzo dużą rolę w jego muzyce odgrywały sekwensery. Muzyk miał swoistą metodę nagrywania starał się aby od chwili powstania w jego głowie utworu, do chwili jego nagrania upłynęło jak najmniej czasu. Większość swoich kompozycji nagrywał na żywo - tak było też z prezentowanym dziś albumem. Styl pracy stworzony przez Vangelisa pozwalał mu komponować, grać i nagrywać jednocześnie, zupełnie bez użycia komputerów. Muzyk upatrywał przyszłość w ulepszaniu syntezatorów do takiego stopnia, by stały się łatwe w użyciu jak każdy inny instrument, uważał jednak, że nie powinny stać się skrzynkami z muzyką archiwizowaną na dyskach. Również producenci syntezatorów powinni je upraszczać tak aby nie zniechęcać młodych adeptów muzyki elektronicznej. 


Tyle przemyśleń genialnego muzyka. Teraz nieco o samym albumie. Wydała go wytwórnia RCA. W tamtym czasie zespół Yes miał zamiar zastąpić swojego klawiszowca Ricka Wakemana Vangelisem właśnie. Album inspirowany jest filozofią Tao, mówiącą o tym, że Wszechświat to przenikające się spirale. Na okładce widnieje cytat: Pójście dalej oznacza pójście daleko - Pójście daleko oznacza powrót.

Na Spiral muzyk jako jeden z pierwszych użył wspomnianego powyżej syntezatora Yamaha CS80. Na tym albumie użył też w utworze Ballad wokalu bez tekstu znanego nam później z dokonań wytwórni 4AD, czy znakomitej płyty Claire Hamill  pt. Voices (opisanej TUTAJ). Do tego wszystkiego dochodzi genialna okładka... 

Czego chcieć więcej? 

Teraz Schulze, Froese i Vangelis gdzieś tam daleko w Niebie tworzą muzykę. Miejmy nadzieję, że dane nam będzie jej posłuchać.


Vangelis, Spiral, realizator nagrań: Vangelis, trackista: Spiral, Ballad, Dervish D,To the unknown man,  3+3,    Electronica, RCA, 1977.



czwartek, 16 czerwca 2022

Kościół św. Jerzego w miejscowości Luková: Czy duchy mogą pomóc?

Czy duchy mogą pomóc? A raczej czy da się zaprząc zjawiska paranormalne do realizacji celów komercyjnych? Wydaje się że można i co więcej da się niemal bezwysiłkowo. Aby to zobaczyć zapraszamy do odwiedzenia starego kościoła świętego Jerzego (kostel svatého Jiří) w miejscowości Luková, położonej 45 kilometrów od Pilzna.  Opuszczona i niszczejąca świątynia w Lukovej od pewnego czasu jest bardzo popularną atrakcją turystyczną, dostępną w każdą sobotę. Raz w roku, 24 kwietnia, czyli w święto św. Jerzego, odprawiana jest w niej msza. Co jest szczególnego w tym pochodzącym z XIV wieku kościele, którego obecna bryła przebudowa na w stylu neoromańskim pochodzi z połowy XIX wieku? 




Otóż wewnątrz, w ławkach czekają na turystów zakapturzone, białe postaci. Siedzą pochylone, jakby zanurzone w bezgłośnej modlitwie, nie oddychając, nie poruszając się... I nie mogą nawet przejawić jakichkolwiek oznak życia bo wszystkie 32 osoby są martwe... Martwe bo są rzeźbami wykonanymi przez studenta Jakuba Hadravę w 2012 roku z tkaniny impregnowanej tynkiem. Przedstawiają konkretnych ludzi, którzy mieszkali na wsi i dla których wiara była integralną częścią ich życia. Artysta sam pochodził z tej wsi i wykonana praca była dla niego istotna. Jak napisał o swojej pracy: …siła posągu w dużej mierze pochodzi z miejsca, w którym posąg się znajduje i gdzie „ożywa”. Dzieje się tak, gdy kreacja jest zgodna z miejscem, w którym się znajduje. W tym przypadku wytwarza się silna synergia między miejscem a posągiem i może powstać między nimi niezwykłe połączenie. Wybrałem to zadanie, ponieważ chcę wesprzeć „uczucie” (umiejętność) słuchania różnych miejsc i odpowiedniego reagowania na nie. Zdałem sobie sprawę, że opuszczone budynki w ogóle, a kościoły w szczególności to niezwykle ciekawe i pełne mocy miejsca. Tworzenie rzeźb w takich przestrzeniach jest więc dla mnie wyzwaniem… Moim celem było przybliżenie widzowi świata minionego, kiedy z kościoła korzystali ludzie, dla których wiara była naturalną częścią życia. Wiara miała ogromny wpływ na ukształtowanie ich osobowości (LINK).




Jeśli chodzi o stronę formalną, to nasi stali czytelnicy zauważyli, iż Jakub Hadrava niejako powiela pomysł Alberta Szukalskiego i jego słynnych duchów, o czym pisaliśmy TUTAJ. Ale czy to znaczy, że rzeźby z lukovskiego kościoła są gorsze? Oczywiście, że nie! Z racji swojego otoczenia są po prostu inne. Budzą emocje. Jednych straszą, innych skłaniają do refleksji. Ogólnie tworzą nostalgiczną, eschatologiczną atmosferę… Jak to ujął autor Celem pracy było przybliżenie widza do świata przeszłości. […] Codziennie toczymy wojnę o zachowanie człowieka w człowieku, o zachowanie ludzkiej twarzy. Jednak nie jest łatwo pozostać człowiekiem i nie zapomnieć kim jestem i dlaczego tu jestem. Każdy jest na początku „dobry”, ma ideały, według których chce żyć. Stopniowo jednak świat zewnętrzny popycha go i zaczyna iść na kompromisy, stopniowo tracąc twarz, aż pewnego dnia staje się kimś, kim nigdy nie chciał być i przekazuje (często nieumyślnie) ten przyjęty model zachowania i widzenia świata. Trudno wydostać się z tego błędnego koła, ale możliwości są i jedna z dróg może prowadzić przez chrześcijaństwo (LINK). Tyle artysta.

Mieszkańcy wsi opowiadają historie o duchach… Chyba wiedzą co mówią, bo żyjący są w tej miejscowości w zdecydowanej mniejszości. W położonej na zboczu wzgórza Chlumská osadzie pozostało tylko 4 osoby… 


Czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


środa, 15 czerwca 2022

Bernard Sumner: Chapter and Verse - Joy Division, New Order and me, streszczenie cz. 1 - gitarzysta Joy Division nie miał łatwego dzieciństwa

Na wstępie kila słów. Po pierwsze nie skończyliśmy jeszcze streszczać książki  Micka Middlesa i Lindsay Reade pt. Torn Apart (TUTAJ), ale skończymy. Za to teraz zaczynamy czytać coś nowego, co fachowo nazywa się czytaniem symultanicznym.

Omówiliśmy na naszym blogu fragmenty książek Iana Curtisa (TUTAJ) i Petera Hooka (TUTAJ). Pora na streszczenie książki gitarzysty Joy Division Bernarda Sumnera (Thomas Dunne Books, 2015)  zwłaszcza, że ten raczej przeczył opinii głoszonej przez legendarnego realizatora nagrań Martina Hannetta, że Joy Division to geniusz i trzech kibiców Manchester City

Sumner wniósł bardzo dużo do życia zespołu, był autorem okładki An Ideal for Living (warto zobaczyć TUTAJ), pomysłodawcą okładki Unknown Pleasures (geneza TUTAJ), mało tego, to on z Hookiem zakładali zespół, który przerodził się w Warsaw i Joy Division.

Książka zaczyna się od dedykacji, rodzinie, zespołowi, lojalnym przyjaciołom, oraz tym co odeszli. Miło że wymieniony jest Ian Curtis, Martin Hannett, Rob Gretton i Tony Wilson. W takiej a nie innej kolejności, co oznacza, że Sumner uważa Curtisa za najważniejszego, Hannetta za drugiego w kolejności jeśli chodzi o sukces Joy Division, co nas nie dziwi, menadżera który odegrał kolosalną rolę zarówno w promocji muzyki zespołu, jak i kierowaniu ich w odpowiednią stronę, i współtwórcę Factory, bez której nie byłoby dwóch genialnych długogrających albumów i kilku singli w tym LWTUA - najlepiej sprzedawanego singla wszechczasów.

We wstępie autor pozwala sobie na refleksję odnośnie upływu czasu. Czas jest czymś dziwnym - bo przyspiesza w miarę tego jak się starzejemy

Sumner urodził się w styczniu 1956 roku w szpitalu Crumsall w Manchesterze, później rodzina przeprowadziła się do Salford. Rodzina składała się poza nim z mamy i dziadków.  Zatem wychowywał się bez ojca. Jego pierwsze wspomnienia to jak siedzi na kanapie i gra na plastikowej gitarze - zabawce. 

We wstępie autor jawi się być skromnym człowiekiem. Nie wie jak to się stało że muzyka Joy Division, a później New Order podbiła świat. Dziwi go, jak tysiące młodych ludzi podchodzą do niego, żeby za pomocą komórek robić sobie z nim zdjęcia, podczas czego drżą im ręce - to wszystko przez siłę oddziaływania muzyki.

Pierwszy rozdział zaczyna się od bardzo mocnego muzycznego akcentu przypisania zespołów do miast ale też i odpowiedniego czasu i klimatu. Tak też Los Angeles wydało Beach Boys, Dusseldorf Kraftwerk, Nowy Jork Chic a Manchester Joy Division. Opisuje klimat Manchesteru końca lat 70-tych - zimny wieczór gdy błąkał się po jednej z ulic miasta nie robiąc nic. Był zbyt młody żeby się upić, i zbyt stary żeby siedzieć w domu, miał 16 lat.  Peter Hook i jeden z jego innych przyjaciół też tam byli, było mgliście, lampy uliczne nie ogrzewały klimatu, a wszechobecny chłód zniechęcał do podejmowania jakiejkolwiek  rozmowy. Ponieważ nie było inspiracji z zewnątrz postanowili poszukać jej w środku siebie. Tak powstało brzmienie Joy Division - adekwatne do tamtego klimatu - zimne i industrialne.

Sumner urodził się niemal dekadę po wojnie, wtedy w mieście widoczne były jeszcze leje po bombach. Na topie był Bill Haley i Elvis Presley. Jego mama od młodości była sparaliżowana, całe życie poruszała się na wózku inwalidzkim, miała problemy z kontrolowaniem swoich odruchów i mówieniem. Sumner nie znał ojca, ten znikł z jego życia jeszcze przed urodzeniem, i co może być dziwne, gitarzysta Joy Division nigdy nie miał ochoty go poznać. Ma nadzieję że ten  już nie żyje, a nawet jeśli jest inaczej, Sumner nie chce go poznawać twierdząc, że nie tęskni się za czymś czego się nigdy nie znało. 

Mieszkali w domu dziadków przy Alfred Street 11 ponieważ wymagali opieki. Mama spała na dole bo nie potrafiła wchodzić po schodach. Pokój dziadka przerażał Sumnera bo były w nim akcesoria z czasów wojny wiec go unikał. Dziadek opowiadał mu wiele strasznych historii z czasów wojny i się bał. Ale dziadek był dla niego jak ojciec. Sam stracił swojego w 1917 podczas I Wojny Światowej. W pobliżu ich domu znajdowało się więzienie i fabryka chemikaliów.

C.D.N.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

wtorek, 14 czerwca 2022

Obrazy Raymonda Daussy: nasycone emocjami abstrakcje

Raymond Daussy (1918-2009), określany czasem jako Cień, który Znalazł Swojego Człowieka, jest jednym z tych zapomnianych malarzy, którzy żyli w trudnych czasach wierząc mimo to w szlachetny wpływ Sztuki


Urodzony we Francji, w roku zakończenia Wielkiej Wojny, dorastał w latach 30 XX wieku, w okresie rozwoju marksistowskiego i narodowego socjalizmu, kapitalistycznej demokracji i totalitaryzmów zarówno komunistycznego, jak i nacjonalistycznego. Raymond dał się uwieść w latach 40 szczytnym hasłom Francuskiej Partii K.



Komunistycznej, bo cóż mógł wiedzieć o tępym obliczu najpierw leninowskiego a potem stalinowskiego reżimu? Informacje o gułagach, ofiarach głodu i sowieckiej urawniłowki nie przedostawały się wówczas na Zachód, który zresztą i tak nie chciałby o nich usłyszeć, podobnie jak nie chciał przyjąć do świadomości przenoszonych z narażeniem życia wiadomości o potwornych obozach koncentracyjnych w Niemczech… Ale to było podczas II wojny światowej a wcześniej artysta chodził do szkoły w Rouen, gdzie zaczął malować pejzaże.  Potem w wieku 20 lat został przyjęty do École des Beaux-Arts w Paryżu i odkrył w salach Luwru włoskich malarzy wczesnego renesansu, takich jak Andrea Mantegna, Antonello da Messina i Paolo Uccello. I wtedy znów wybuchła wojna. Młody artysta trafił na front, gdzie szybko dostał się do niewoli. Udało mu się z niej uciec, przedostać do Paryża i wynająć pracownię na Montmartrze. Znów mógł poznawać twórczość dawnych mistrzów  takich jak  jak Altdorfer, Grünewald, Dürer, Crivelli i Friedrich.





W 1945 poznał jeszcze Édouarda Jaguera i surrealistów, którzy malowali także podczas niemieckiej okupacji. Zainteresował się twórczością Maxa Ernsta, Lionela Feinigera i Roberto Matty. Przy wsparciu Alfreda Courmesa pierwszy raz pokazał swoje prace na wystawie w Maison des Beaux-Arts, zdobywając bardzo pochlebną recenzję Jaguera. Został więc zauważony, a sam André Breton wysłał mu zaproszenie do udziału w Exposition Internationale du Surréalisme w Galerie Maeght w 1947 roku… Jednak po wielu latach on sam i jego prace zostały zapomniane.





Rewolucyjne poglądy przeszkodziły mu w malowaniu nasyconych emocjami abstrakcji. Wykonywał pejzaże miejskie, które wydają się opuszczone, mimo obowiązkowej obecności ludzi na nich. Jednak choć Daussy wydaje się być zafascynowany sztuką wczesnego renesansu, bez wahania odrzuca zasady klasycznej perspektywy, wprowadzając w to miejsce niepewny, subiektywny świat zrodzony w jego wyobraźni, w którym  człowiek spotyka swój cień aby wymienić z nim myśli. Albo ukazuje moment niejako wycięty z jakiejś większej opowieści, zatrzymany w czasie, lecz wydawałoby się że kluczowy. Albo może raczej mający swe źródła tylko w głowie artysty? A tak naprawdę obiektywnie nieistniejący. Gdzie więc leży granica pomiędzy tym, co sobie wyobrażamy a emocjami, które wręcz zmuszają do ekspresji? Daussy nam tego nie narzuca, chce abyśmy sami to ustalili, on tylko proponuje nam swój punkt widzenia. To tak samo jak my. Również niczego nie narzucamy a tylko proponujemy…

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 13 czerwca 2022

Isolations News 197: Nowy album Lou Reeda, nowy film Corbijna, koncert Bauhaus na YT, Julee Cruise RIP, Gorillaz - nowy singiel, choroba Marka Longa z Opposition i reanimacja Blondie i Jokera, muzyk Cure na rowerze, Niemcy chcą do gazu a Ruscy na Księżyc

Zaczynamy od jednego z ulubionych muzyków Iana Curtisa. Nowy album Lou Reeda zatytułowany Words & Music, maj 1965 pojawi się z okazji jego 80. urodzin. Płyta ma ukazać się 26 sierpnia w wyniku współpracy między Light In The Attic i partnerką Reeda, Laurie Anderson. Będzie zawierać nigdy wcześniej nie publikowany materiał i wczesne wersje niektórych hitów Lou Reeda. Przedsprzedaż już ruszyła TUTAJ

W klimatach Joy Division - jest dostępny krótkometrażowy film Antona Corbijna Some Yoyo Stuff , który nakręcił dla BBC w 1994 roku o Kapitanie Beefheart, znanym również jako enigmatyczny Don Van Vliet. W filmie słyszymy, jak starzejący się Vliet, cierpiący na stwardnienie rozsiane, opowiada o swoim życiu i karierze.


Ian Curtis ich lubił. Na YT jeden z fanów grupy Bauhaus zamieścił nagranie całego koncertu grupy w klubie Alcatraz, w Mediolanie we Włoszech, który miał miejsce 6 czerwca tego roku.

Jego filmy też lubił Curtis. We czwartek 9 czerwca zmarła Julee Cruise muza Davida Lyncha, znana przede wszystkim z tematu muzycznego do serialu telewizyjnego Miasteczko Twin Peaks (LINK). 


Za to z tym zespołem wystąpił Peter Hook z Joy Division. Gorillaz zapowiedział wydanie nowego singla. Jego tytuł to Cracker Island, a pojawienie się utworu zespół zapowiedział podczas trasy koncertowej po Ameryce Północnej, która jeszcze obecnie trwa.


Hooky
za to przejmuje się zmianami klimatu. 
Zmiany te mogą spowodować prawdziwą tragedię... 

Jedna z gazet w USA ogłosiła, że produkcja ostrego sosu Sriracha zostanie wstrzymana z powodu kryzysu klimatycznego, bo podobno nie ma wystarczającej ilości papryczek chili z powodu warunków pogodowych (LINK)

Wszyscy którzy uwielbiają sosik Sriracha, jakkolwiek kojarzy im się ta nazwa, powinni popełnić masowe samobójstwo. Tym sposobem wyeliminują nadmierną produkcję dwutlenku węgla, czyli zredukują do zera swój ślad węglowy. Oczywiście po tym, jak ich zwłoki ulegną rozkładowi, albo zostaną spalone w krematoriach. Oczywiście emitując straszny gaz, na szczęście ostatni raz. 

Parafrazując Ostatni Taniec Lombardu:

Puściłem gaz
Ostatni raz

Tutaj pojawia się problem. Jak informują media: Będące konsekwencją wojny Rosji z Ukrainą ograniczenia w dostawach gazu mogą utrudnić pracę krematoriów w Niemczech, a także spowodować wzrost cen usług - ostrzega dziennik „Die Rheinpfalz". A z raportu niemieckiego związku branży pogrzebowej wynika, że ponad połowa niemieckich producentów trumien zapowiedziała na ten rok podwyżki na poziomie 10-20 proc. lub więcej (LINK).

Można tutaj zrobić niezły biznes. Polska powinna dać Niemcom w leasing piece z ich byłych obozów, oczywiście wcześniej adoptując je do pracy na węgiel, albo bardziej ekologiczny chrust.    

A co do trumien, ponoć najlepsze są z ekodykty (LINK). Sylwia Spurek lubi to. 


Można też spróbować zamiast gazu czegoś bardziej eko. Larwy ciemnika, znane jako
superrobaki, które są używane jako pokarm dla trzymanych w terrariach domowych gadów na razie nie żywią się zwłokami ludzkimi. Na razie mogą żywić się tworzywami sztucznymi, na przykład odpadkami z poliestru. Dr Chris Rinke z uniwersyteckiej School of Chemistry and Molecular Biosciences oświadczył po trzech tygodniach badań: Odkryliśmy, że superrobaki karmione tylko polistyrenową dietą nie tylko przeżyły, ale nawet nieznacznie przybrały na wadze (LINK). Ślinka cieknie. 

Dwaj wędkarze:
- Ożeniłem się.
- I co, ładna?
- Nie, ale ma robaki.


Robaki za to, poza Spurek, zapewne chętnie by zjadły żółwie. Naukowcy poinformowali, że rzadki gatunek żółwia olbrzymiego, o którym sądzono, że wyginął ponad sto lat temu, w rzeczywistości nie wymarł. Znaleziony przypadkiem na jednej z wysp Pacyfiku żółw nie zdawał sobie sprawy że od stu lat nie istnieje i może dlatego jest w znakomitej formie (LINK). 

Anemik zatrudnił się w Zoo do pracy przy żółwiach. Już na drugi dzień wpada do dyrektora i krzyczy:
- Panie dyrektorze, żółwie uciekły!!!
- Niemożliwe!! Jak to się stało??
- To był moment!!!


Co do zwierząt - międzynarodowy zespół ekspertów dokonał oceny szczątków kurczaków w ponad 600 miejscach w 89 krajach. Zbadano szkielety, miejsce pochówku i zapisy historyczne dotyczące społeczeństw i kultur, w których znaleziono kości. Najstarsze kości kurczaka domowego znaleziono w neolitycznym Ban Non Wat w środkowej Tajlandii i datowane są na okres od 1650 do 1250 pne. W Europie w epoce żelaza kurczaki otaczano czcią i na ogół nie uważano ich za pokarm. Zaczęto je jeść dopiero 800 lat p.n.e. Profesor Naomi Sykes z University of Exeter tak skomentowała te ustalenia: Jedzenie kurczaków jest tak powszechne, że ludzie myślą, że zawsze je jedliśmy. Nasze dowody pokazują, że nasze przeszłe relacje z kurczakami były znacznie bardziej złożone i że przez wieki kurczaki były otaczane szacunkiem i czczone (LINK).

Spotykają się dwie kury.

- Co robi twój stary?
- Grzebie coś przy samochodzie


Jeśli chodzi o badania. Naukowcy z Chińskiej Akademii Nauk, krajowego Instytutu Geochemii i innych organizacji zebrali znane informacje o powierzchni Księżyca w ramach ostatnich badań, której wynikiem jest najbardziej  szczegółowa mapę księżycowego terenu jaką kiedykolwiek wykonano. Skala mapy jest niewiarygodnie dokładna i wynosi aż 1:2 500 000,  przez co można było zaznaczyć wszystkie skały, kratery, baseny i inne elementu struktury na powierzchni Księżyca (LINK).

Co to jest jeden Rusek na księżycu?
- Problem.
A dziesięciu  Rusków na księżycu?
- Duży problem.
A stu?
- Większy problem.
A tysiąc?
- Ogromny problem.
A dziesięć tysięcy?
- Potężny problem.
A sto tysięcy?
- Gigantyczny problem.
A milion!?
- Niewyobrażalny problem.
A wszyscy Ruscy na księżycu?
- Problem rozwiązany. 


Za to jeden z naszych ulubionych muzyków na poważny problem. Muzycy tworzący wraz z Markiem Longiem The Opposition napisali na profilu grupy na FB co następuje: Kilka tygodni temu poinformowaliśmy, że Mark miał pewne problemy zdrowotne. Mimo, że po operacji czuje się lepiej, zaczyna sześciomiesięczną chemioterapię. Dlatego z przykrością informujemy, że podjęliśmy decyzję o odwołaniu koncertów zaplanowanych na 2022 rok. Ta zła wiadomość ustępuje jednak miejsca tym dobrym. Czekając, aż Mark całkowicie wyzdrowieje i będzie na tyle sprawny, by podróżować i wrócić na scenę, THE OPPOSITION zamierza nagrać nowy album, który ukaże się w 2023 roku. W prezencie pokazujemy niepublikowane zdjęcie wykonane przez fotografa Carla Neyrouda (DSC) 2 czerwca podczas jego podróży do Londynu. Na razie... (LINK).

Mark - trzymamy kciuki i życzymy zdrowia. Nasza relacja z koncertu zespołu w Łodzi jest TUTAJ


Opposition mieszkają w Londynie. Jason Cooper (Cure) pojedzie na rowerze w celach charytatywnych z Londynu właśnie do Brighton dla uczczenia pamięci długoletniego członka załogi technicznej Paula Ricky Weltona. Przejażdżka rowerowa zorganizowana przez British Heart Foundation rozpocznie się 19 czerwca w londyńskim Clapham Common, a zakończy się 54 mile dalej na wybrzeżu w Brighton. Uczestnicy zbiorą fundusze na rzecz badań profilaktycznych zapobiegających zawałom serca. Paul „Ricky” Welton zmarł na zawał serca w 2019 roku (LINK). Nie wiemy czy go reanimowali.

Święty Piotr na portierni. 
Facet wchodzi, wychodzi, wchodzi, wychodzi, wchodzi, wychodzi...
Święty Piotr myśli: znowu kogoś reanimują 


Za to reanimowano ostatnio Debbie Harry i Blondie, którzy wydadzą retrospektywny box set Against the Odds 1974 – 1982.  Kompilacja została poskładana z taśm analogowych w Abbey Road Studios. Kiedy zestaw będzie dostępny jeszcze nie wiadomo (LINK).


Reanimowany zostanie też kultowy film. Todd Phillips potwierdził, że skończył pisać scenariusz drugiej części nagrodzonego dwoma Oscarami i Złotym Lwem filmu Joker. Roboczy tytuł projektu to Joker: Folie à deux. Premiera prawdopodobnie w 2024 roku (LINK).

Jeśli tutaj, na słonecznej Krecie utrzymają się takie upały też będziemy potrzebowali reanimacji. Na razie jednak życie ratują nam podawane permanentnie kroplówki z Retsiny

Wracamy jutro, oby nie na sygnale, dlatego czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 12 czerwca 2022

Archiwum artykułów o Joy Division: zbiory Gary Smitha cz.2. - planowano wydać inną wersję Still

Pierwsza część tekstu jest TUTAJ

Przypomnijmy, że Gary uczęszczał do tej samej szkoły co Ian Curtis, tyle że 7 lat po nim. Ponieważ został fanem Joy Division i umieścił na TT filmik ze swoimi zbiorami, poprosiliśmy o digitalizację i zgodę na zamieszczenie na naszym blogu. Tym sposobem mamy unikalne materiały z epoki.

Pierwszy z omawianych dziś wycinków to minirecenzja singli Joy Division LWTUA/Incubation. Pierwszy określony zostaje jako najbardziej komercyjna produkcja zespołu, drugi nazwany rzekomo ostatnią produkcją Curtisa przed jego upadkiem. Jest inna niż Transmission i utrzymana bardziej w klimacie znanym z Unknown Pleasures i z później z Closer. To esencja Joy Division, choć jest odrzutem (przypomnijmy, że z sesji Closer).



Bardzo ciekawy jest kolejny wycinek, bowiem zaczyna się od stwierdzenia, że autor widział Joy Division podczas wspólnego tournee z Buzzcocks i Joy Division kradli show (jest to sprzeczne z opinią menadżera Buzzcocks Richarda Boona, który uważał, że tak nie było - warto zobaczyć TUTAJ). Z każdym koncertem gromadzili coraz liczniejszą publikę. Po wydaniu drugiego albumu i singla mieli mini-tournee po UK, ale część występów została odwołana z powodu choroby Curtisa, który chwilę później popełnił samobójstwo.  




Kolejne wycinki to notatki odnośnie zawartości Unknown Pleasures, oraz kompletna dyskografia Joy Division i początek dyskografii New Order. Jak widać musi to być tekst z początku lat 80-tych bowiem New Order ma tutaj w dorobku zaledwie pierwszy album Movement, zrealizowany przez Martina Hannetta. Pada stwierdzenie, że album to kontynuacja działalności Joy Division, szkoda że tak nie zostało... 

Opis Still informuje nas, że zawarta na nim wersja Ice Age została nagrana podczas sesji Atmosphere. Koncert pokazuje siłę występów Joy Division live. Naszym zdaniem jednak, nie o to tutaj chodziło, tylko o upamiętnienie na Still ostatniego występu. Przecież istnieją zapisy nieporównywanie lepszych występów Joy Division jak choćby te z bootlegu Amsterdam (opisanego TUTAJ), czy London Lyceum (opisanego TUTAJ - będącego chyba najdoskonalszym zarejestrowanym koncertem zespołu). Bardzo ciekawa jest informacja, że krążyła plotka o planach wydania Still z książeczką i zdjęciami, co niestety nie nastąpiło. Album definitywnie zakończył karierę Joy Division

A my jak zwykle dziękujemy Garemu i zapraszamy wkrótce na eksplorację kolejnych perełek z Jego zbioru.

Thank you Gary!

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w minstreamie.