sobota, 3 lipca 2021

Rzeźby Bathsheby Grossman: kryształy, modele gwiazd, makrocząsteczki DNA i Galaktyki Mlecznej Drogi

Czy Coronavirus może stać się inspiracją dzieła sztuki? Wydaje się to całkiem niemożliwe, a jednak... Bathsheba Grossman (ur. 1966) amerykańska artystka wykonała rzeźbę, której kompozycja opiera się na strukturze tego wirusa.



Bathsheba jest jedną z naukowców-artystów (pisaliśmy już o takich rzeźbiarzach i malarzach TUTAJ) i tworzy z wykorzystaniem komputerowego projektowania i modelowania trójwymiarowego oraz technologii druku na metalu oraz produkuje rzeźby z brązu i stali nierdzewnej. Jej prace mają przede wszystkim charakter matematyczny, często przedstawiają zawiłe wzory lub cyfrowe twory o zadziwiających formach. Wszystkie swoje dzieła demonstruje na własnej stronie internetowej. Wśród ostatecznych produktów pokazuje również formacje wyjściowe, na przykład kryształy, które laserowo wytrawia trójwymiarowymi wzorami, modele gwiazd, makrocząsteczki DNA i Galaktyki Mlecznej Drogi. Jedna z jej prac, dwumetrowy wydruk 3D jest największą tego typu instalacją w Ameryce Północnej






Rzeźbiarka ukończyła matematykę w Yale (1988), a następnie kierunek artystyczny na Uniwersytecie Pensylwanii (1993). Jej mentorami byli Erwin Hauer i Robert Engman, dwaj rzeźbiarze- matematycy, uczniowie Josefa Albersa. Dzieła artystki, mimo konceptualnej formuły, znajdują zupełnie prozaiczne zastosowanie. Na przykład używane są jako lampy lub otwieracze do kapsli… I tak wielkie odkrycia zostają przełożone na część zwyczajnej codzienności…






Czy za kilka lat będziemy podziwiać tylko takie rzeźby? To znaczy zaprojektowane na klawiaturze komputera i wydrukowane metodą druku 3D? Miejmy nadzieję, że jednak świat przyszłości będzie równie złożony jak i obecny, jeśli nie bardziej. I że będzie na nim miejsce dla porywów twórczych wykonywanych za pomocą rękodzieła jak i produkowanych z wykorzystaniem skomplikowanych maszyn. A my oczywiście pokażemy jedne i drugie a potem skomentujemy na naszym blogu. 


Na razie polecamy stronę dzisiejszej bohaterki (LINK), a także film ukazujący jej proces projektowania 



Czytajcie nas  - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 2 lipca 2021

Wspomnień czar: Wywiad Tomasza Słonia z Ivo Watts Russelem, założycielem 4AD dla NON STOP (1987) , cz.1


Tomasza Słonia poznaliśmy przy okazji jego książki o zespole Dead Can Dance (TUTAJ). Okazuje się, że dziennikarz dość aktywnie działał w obszarze przybliżania polskim czytelnikom wytwórni 4AD, bowiem w lutym 1987 roku w czasopiśmie NON STOP (był to dodatek do Tygodnika Demokratycznego) ukazał się jego wywiad z założycielem 4AD Ivo Watts Russelem (warto zobaczyć TUTAJ). Ponieważ jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami różnych dziwnych pamiątek, dzisiaj kilka kluczowych cytatów z tego wywiadu. 

Zanim jednak je przybliżymy warto dodać, że oczywiście Tygodnika Demokratycznego nikt o zdrowych zmysłach nie czytał. Ale dodatek do niego - jak najbardziej. Problem jednak był w tym, że NON STOP, bo o nim mowa, ukazywał się w limitowanym nakładzie i na ohydnej jakości papierze. Trzeba było nieźle się nagimnastykować, żeby go zdobyć, bo ukazywał się również nieregularnie. Takie to były czasy. Jeszcze nie jeden raz zaskoczymy naszych czytelników ciekawymi materiałami z tego czasopisma, a teraz przejdźmy do wywiadu. 

Jesteśmy w złotym okresie 4AD, przypomnijmy że w tym roku Dead Can Dance wydaje swój najlepszy album (Tomasz Słoń w swojej książce uważa go za najlepszy album 4AD jako wytwórni), Cocteau Twins jest po wydaniu arcydzieła Victorialand, a This Mortal Coil po Filigree and Shadow - też doskonałym albumie.


Wywiad nosi tytuł Traktuję Muzykę Bardzo Poważnie

O początkach wytwórni: W 1979 roku zdecydowałem się, z dnia na dzień, na pracę w niezależnej wytwórni. Miałem za sobą 4 lata pracy dla Beggars Banquet (warto zobaczyć TUTAJ) jako sprzedawca w sklepie z płytami. Wystartowaliśmy we dwóch, ja i Peter Kent. Początkowo 4AD była częścią Beggars Banquet i mieliśmy im wyszukiwać nowe twarze. Po roku zdałem sobie jednak sprawę, że taki układ mi nie odpowiada, no i staliśmy się samodzielną wytwórnią.

O ideologii 4AD: Nic z tych rzeczy. Są wytwórnie, które w momencie powstania, podkreślają swoją odrębność i inność, jak np. ZTT. Jest to fajna rzecz, ale na krótką metę. Startowaliśmy w niezwykłym okresie w historii muzyki, kiedy pojawiła się ta druga fala wykonawców zrodzonych z punk - rocka, zaczynających coraz bardziej eksperymentować i poszukiwać, robiących krok naprzód w stosunku do roku 1976. Jako 4AD chcieliśmy być częścią tego nurtu, pracować z zespołami, które przyjmowały podobny do naszego punkt widzenia na muzykę. Oczywiście dziś istnieje pewna kontynuacja tego, co robiliśmy kiedyś, bowiem zawsze na płytach 4AD ukazywała się muzyka, będąca odzwierciedleniem tego co lubię, co mnie inspiruje i fascynuje. Sami wykonawcy zapewne nie widzą tego i z pewnością niebyt podoba im się ten rodzaj nieuchwytnej nieco identyfikacji i wspólnoty, lecz dla mnie jest to sprawa bardzo istotna. Traktuję bowiem muzykę bardzo poważnie. Poza tym myślę, że elementem łączącym wszystkich ludzi z 4AD jest wiara, iż muzyka to coś niezwykle ważnego w pewnych okresach naszego życia.


O odejściach z 4AD (najpierw Bauhaus): Trzej wykonawcy, trzy różne przyczyny. Jako pierwszy rozstał się z nami zespół Bauhaus. Ich muzyka, po roku współpracy z 4AD przestała mnie interesować. Poza tym zespół był bardzo zainteresowany w odniesieniu sukcesu, co samo w sobie nie jest złym nastawieniem, ale nie za wszelką cenę. Przeszedł więc do Beggars Banquet, co było logiczną konsekwencją jego dążeń. Mimo iż był naszym najpopularniejszym wówczas wykonawcą, dobrze się stało, że się rozstaliśmy. Po prostu mogliśmy, co się okazało w przyszłości sprawą niezwykle ważną, oprzeć i rozwinąć dalszą działalność na nowych wykonawcach, nowych pomysłach muzycznych, dalekich od tradycyjnych źródeł inspiracji. Tak więc ambicje Bauhaus i ich plany, różne od tego, co chciałem zrobić, zdecydowały o naszym rozstaniu.


O odejściu Birthday Party: Stało się to z czysto finansowych przyczyn. Nie mogłem po prostu wspierać ich wszystkich planów i zamierzeń.


O odejściu X-Mal Deutschland: Wiem, że pchnąłem ten zespół w określonym kierunku. Potem jednak, nie byłem w stanie zmusić go do zmian, poszukiwań czegoś nowego, mówiąc krótko - do rozwoju muzycznego. To było coś, czego nie potrafili zrozumieć. Pamiętam jedną z rozmów z Wolfgangiem (Ellerbrock - basista zespołu) który powiedział mi wówczas: "ludzie lubią to, co robimy, po co się zmieniać?" Przed nagraniem LP Tocsin zapowiedziałem im, że będę pracował z nimi przy tej płycie, a po jej wydaniu pożegnaliśmy się. Niedawno podpisali kontrakt z Phonogramem i nie ukrywam, że z zainteresowaniem będę śledził ich losy.

O początkach współpracy z Cocteau Twins: Pewnego dnia Robin i Elizabeth przyjechali do Londynu zobaczyć koncert Birthday Party. To był ich ulubiony zespół i jeździli za nim prawie wszędzie. Robin wykorzystał pobyt w Londynie by wręczyć mi taśmę z próbnymi nagraniami duetu. W tym czasie pracowałem w jednym ze studiów pod Londynem i wracając do domu samochodem wieczorem włączyłem jedną z trzech taśm, jakie miałem wówczas ze sobą, właśnie Cocteau Twins. [Nagrania] nie miały nic wspólnego z tym, co znamy z płyt. Ich jakość była fatalna, ale przebijała z nich jakaś dziwna moc, coś niezwykłego. Zadzwoniłem więc po powrocie pod numer telefonu podany na kasecie i...


Czy ukierunkował zespół? Nie, raczej nie. Jako producent pracuję z zespołem, i tylko na początku ich działalności - gdy brakuje im doświadczenia w pracy w studio nagraniowym. Zawsze zachęcam ludzi do tego, by sami dla siebie byli producentami. W przypadku Cocteau Twins istniał jeszcze jeden problem. Elizabeth i Robin byli wtedy bardzo, bardzo nieśmiałymi i spokojnymi ludźmi, wiec gdy byliśmy w studiu, ktoś musiał podejmować ostateczne decyzje. Dlatego też byłem współproducentem Garlands (warto zobaczyć TUTAJ) nie zdając sobie zupełnie sprawy, w jakim kierunku zespół podąży później. Myślę, że oni już wtedy wiedzieli i na szczęście Robin w pewnym momencie przełamał się, i jest dziś samowystarczalnym artystą - zarówno realizatorem dźwięku jak i doskonałym producentem.

Tyle na dzisiaj, w kolejnej części przedstawimy myśli Ivo o This Mortal Coil, Dead Can Dance, Throwing Muses i planach wytwórni. 

Czytajcie nas  - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.              

czwartek, 1 lipca 2021

Realizm magiczny: styl z innego świata

Nie raz prezentowaliśmy naszym czytelnikom obrazy, których styl określaliśmy mianem realizmu magicznego. Dlatego warto może przybliżyć ten termin, wyjaśnić skąd się wziął i jakie są jego charakterystyczne cechy. Zwłaszcza, że realizm magiczny istnieje od dawna, o czym informuje większość opracowań zajmujących się tym tematem. Jednak dla porządku musimy wspomnieć, że ten termin po raz pierwszy padł w 1925 roku, a jego autorem był niemiecki fotograf, historyk sztuki i krytyk sztuki Franz Roh, którego pojawiające się wtedy obrazy realistyczne o tematyce fantasy lub oniryczne skłoniły do napisania książki Nach Expressionismus: Magischer Realismus (After Expressionism: Magic Realism).

Zwrócił w niej uwagę na powody wzrostu twórczości z nurtu realizmu magicznego. Otóż  tematyka ta zrodziła się wraz z wieloma zjawiskami artystycznymi w nawiązaniu do przedstawień europejskiego surrealizmu i neoromantyzmu i w wyniku buntu przeciwko sztuce awangardowej, która zyskała popularność po I wojnie światowej.

Sam termin realizmu magicznego w różnych krajach i środowiskach ewoluował. W Niemczech na przykład, gdzie jak przypominamy - po raz pierwszy padła ta nazwa - oznaczał taki rodzaj sztuki wizualnej, który na pierwszy rzut oka jest realistyczny, ale zawiera treści odwołujące się do jakiejś tajemnicy i jak to opisał Roh: Otrzymujemy nowy styl, który jest całkowicie z tego świata, który celebruje przyziemność. Ten nowy świat przedmiotów jest wciąż obcy obecnej idei realizmu. Wykorzystuje on różne techniki, które nadają wszystkim rzeczom głębsze znaczenie i ujawniają tajemnice, zagrażające zawsze bezpiecznemu spokojowi prostych rzeczy pozostających w sferze umysłu…. jest to kwestia intuicyjnego przedstawienia na naszych oczach realnego świata wewnętrznego w świecie zewnętrznym.

W 1927 roku Nach Expressionismus: Magischer Realismus został przetłumaczony na język hiszpański, co przełożyło się na wzrost popularności stylu w Ameryce Południowej, gdzie zyskał miano wspaniałego realizmu. Największe zasługi w tym miał pisarz Alejo Carpentier, którego powieści przedstawiały realia Ameryki Południowej ale z dodanymi elementami magicznymi (warto tu przywołać jego najgłośniejszą powieść Eksplozja w katedrze.

Następnie, w 1955 roku, narodził się termin magiczny realizm, stworzony przez Angela Floresa, który chcąc opisać dzieła łączące zarówno elementy magicznego realizmu, jak i wspaniałego realizmu, nazywał argentyńskiego pisarza Jorge Luisa Borgesa pierwszym magicznym realistą.

W ostatnich latach powstała nowa definicja tego gatunku, której autorem jest Matthew Strecher. W 1999 roku określił magiczny realizm jako coś co się dzieje, gdy bardzo osobliwe, realistyczne otoczenie zostaje zaatakowane przez coś zbyt dziwnego, by w to uwierzyć. I na dzień dzisiejszy wydaje się że ten termin najlepiej określa czym w istocie jest realizm magiczny. Jest wytworem artysty, w którym realizm posiada przymieszkę czegoś, co nie jest zwyczajne a pochodzi ze świata fantazji.

Jednym z pierwszych pisarzy, których twórczość postrzegano jako magiczną a jednocześnie realistyczną był Gabriel García Márquez, znany kolumbijski powieściopisarz, scenarzysta i dziennikarze, najbardziej znany z powieści pt.: Sto lat samotności, która została opublikowana w 1967 roku i jest obecnie jednym z klasyków literatury. Lecz przecież przed nim byli już pisarze XIX wieku, tacy jak Alan Edgar Poe, którego wpływ na poezję, sztukę filmową, malarstwo a także nawet muzykę był przeogromny (pisaliśmy o niektórych inspiracjach TUTAJ).

Natomiast realizm magiczny w malarstwie to głównie twórczość takich artystów jak Frida Kahlo (TUTAJ), która połączyła realizm, surrealizm i fantazję z elementami meksykańskiej kultury, tworząc w ten sposób niepowtarzalne dzieła sztuki. Innym współczesnym znanym malarzem, przywoływanym w związku z realizmem magicznym jest Nicholas Zalevsky, ukraiński i amerykański malarz figuratywny.




W Europie Środkowej realizm magiczny był również częścią ruchu powrotu do porządku, sprzed I wojny światowej. Najbardziej znanymi artystami realizmu magicznego byli Giorgio de Chirico (TUTAJ) i Alberto Savinio we Włoszech, René Magritte w Belgii (TUTAJ) oraz Adolf Ziegler i Alexander Kanoldt w Niemczech a w Polsce Rafał Ołbiński (TUTAJ). Niektórzy z amerykańskich malarzy lat 40. i 50., tacy jak Paul Cadmus, Philip Evergood i Ivan Albright, byli również uważani za realistów magicznych.

Absurdalność mechanizmów obserwowanej rzeczywistości sprawia, że realizm magiczny, krzepnie, rozwija się i rośnie w siłę. Także nie raz jeszcze pokażemy twórców, i to z różnych dziedzin sztuki, który nie mogą oprzeć się presji przeżyć wewnętrznych. 

Dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 30 czerwca 2021

Joy Division w książce Shadowplayers Jamesa Nice'a cz.2: FAC 2 , pierwszy koncert Joy Division w Londynie i pierwszy atak epilepsji Iana Curtisa

Kolejne obszerniejsze wzmianki o Joy Division pojawiają się w książce Jamesa Nice'a w kontekście listu, jaki Tony Wilson napisał do Roba Grettona 9.05.1978 roku. Tony twierdził, że podoba mu się EPka An Ideal for Living i chce zaproponować zespołowi występy pod szyldem Factory w Russel Club. 9.06. zespół występuje w towarzystwie the Tiller Boys. Publika była nieliczna, mimo tego zespół wypadł znakomicie. Ian Curtis ze sceny dostał się w publikę, niesiony był przez muzykę która całkowicie go wypełniła. 

Interesujący jest spis zespołów, które w latach 1978 - 1979 koncertowały w Russel Club w ramach imprez Factory. Są tam: Human League, the Only Ones, Magazine, the Fall, the Passage, Ultravox, Wire, Pere Ubu, Penetration, Gang of Four, Crass, Stiff Little Fingers, the Cure, Cabaret Voltaire, the Skids, Throbbing Gristle, Simple Minds, Echo and the Bunnymen, B-52s i oczywiście Joy Division. Do tego można dodać tajny koncert Iggy Popa i krótki występ PIL.

W 1978 roku odbył się pierwszy występ Joy Division w Granada TV (warto zobaczyć TUTAJ).

Powstaje idea wydania EPki A Factory Sample (FAC 2; warto zobaczyć TUTAJ), oczywiście z udziałem Joy Division. Obie piosenki zespołu nagrane zostały w studio Cargo w Rochdale (pisaliśmy o nim TUTAJ), którego właścicielem był John Brierley. Sesja była jednodniowa, a podczas niej Hannett użył cyfrowego opóźniacza dźwięku AMS. Doszło do lekkiego spięcia, bowiem Wilson nie poinformował właściciela studio, że to Hannett będzie realizował nagranie. Najdłużej nagrywali perkusję - każdy bęben osobno. Następnie Hannett kazał zespołowi opuścić studio bo nie chciał żadnej interwencji w proces miksowania nagrań. 


Jak wspomina Stephen Morris, wynik ich totalnie zaskoczył. Piosenki nie zostały zmienione jeśli chodzi o melodię, natomiast były zupełnie odmienione w warstwie brzmieniowej. Byli oczarowani, bo zespół brzmiał tak jak na prawdziwej płycie. 

Przytoczone są fragmenty wywiadu, jakiego Hannett udzielił Jonovi Savage'owvi, w którym opowiada o tym, jakim prezentem dla producenta byli Joy Division (cały wywiad jest TUTAJ).

Omówiona zostaje ręczna produkcja okładek A Factory Sample (wszystko zostało opisane przez nas TUTAJ). 

27.12.1978 roku zespół zagrał swój pierwszy koncert w Londynie, dla garstki ludzi, w klubie Hope and Anchor. Jonathan Crabb uwiecznił ten występ...





Recenzja w the Sounds była negatywna, a zespół określono jako nieudolny, natomiast po koncercie Ian Curtis miał a samochodzie pierwszy atak padaczki. Zatrzymali się,  położyli go na drodze, po czym zawieźli do szpitala koło Luton. Lekarz uświadomił ich co się stało, i zalecił wizytę po powrocie do domu. Otrzymał tabletki (Fenobarbiton) zanim wyruszyli do Manchesteru

Na miejscu wszyscy byli przekonani, że to jednorazowy incydent, niestety ataki zaczęły się nasilać i były coraz silniejsze. Lekarze włączyli do leczenia środki uspokajające i kazali Ianowi Curtisowi żyć jak najspokojniej. Steven Morris jednak uważa, że Ian nie po to był w zespole. Uwielbiał szaleć na scenie, i zalewać się podczas występów - to podstawowe rzeczy dla jakich wchodzi się w skład grupy rockowej.

Poprzedni tekst z tej serii jest TUTAJ. Wkrótce przejdziemy do roku 1979, i realizacji Unknown Pleasures

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

wtorek, 29 czerwca 2021

Sztuka w sieciówce

Sztuka przez stulecia wyznaczała standardy piękna, a jej twórcy inspirowali się biblijnymi opowieściami, mitologią grecką i rzymską, ludowymi legendami i poezją. A gdyby ci sami artyści dzisiaj mogli ponownie namalować swoje obrazy? Pewnie tak samo, jak kilkaset lat temu, również osadzaliby akcję pośród współczesnych realiów, ale w supermarkecie, pubie, biurze, w metrze i w modnych restauracjach typu fast food. 










Na ten pomysł wpadło wielu artystów, wśród nich  Alexey Kondakov, którego prace zostały wystawione na w europejskich galeriach, m. in. w Neapolu. Pokażemy zatem najpierw jego obrazy a potem innych, wśród których są Hayati z Cypru,  Alla Mingalёva z Ukrainy, Tony Futura z Niemiec oraz nieznani nam z nazwiska twórcy, których dzieła krążą niepodpisane w Internecie. Prezentowana seria obrazów zestawia więc postacie znane z historii sztuki z aktualnymi krajobrazami i scenami. Mamy sztukę, żeby nie zabiła nas prawda zauważył Nietzsche. Ta bez słów przekazuje trudne problemy, lecz z ironią, poczuciem humoru oraz dystansem. 











W znacznej większości przypadków mamy do czynienia z fotomontażem, w którym autor manipulując obrazem dokonuje transformacji czasu i przestrzeni. Zaglądamy więc w wizję rozgrywającą się obrębie tego samego obrazu, lecz złożonego z wielu rzeczywistości, w którym współistnieje świat alternatywny z realny, w sposób nieprzewidywalny i nieoczekiwany. I tak piękno i harmonia doskonałego świata, jakim jest świat sztuki posługuje się w naszej rzeczywistości satyryczna manipulacją. 

Wśród przekształconych dzieł sztuki najczęściej możemy dostrzec Mona Lisę Leonardo da Vinci, Dziewczynę z perłą Jana Vermeera, Wenus Sandro Botticellego, Śmierć Marata Jacques-Louis Davida i wiele, wiele innych… Można potraktować powyższe obrazy jako quiz z malarstwa, ze znajomości sztuki, z czego nasi czytelnicy wyjdą obronną ręką…

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

poniedziałek, 28 czerwca 2021

Isolations News 147: Saville odbiera medal, nowe zdjęcia Joy Division, Section 25, Nick Cave, Molchat Doma i John Cooper Clarke live, Opposition, Sex Pistols, Hante, Cocteau Twins - nagrywają, Beksiński w Warszawie


Peter Saville, współzałożyciel Factory i projektant legendarnych okładek m.in. płyt Joy Division, został uhonorowany przez Księżną Walii CBE (Orderem Imperium Brytyjskiego) za swoją działalność artystyczną (LINK). Szacunek i gratulacje...


Jeśli jak zawsze na początku newsów padła nazwa Joy Division - na stronie internetowej festiwalu FUTURAMA 2021 opublikowano zdjęcia autorstwa Simona Clifforda wykonane w 1979 r. Podczas koncertów FUTURAMA 1. Są dwie nowe fotki zespołu, (w tym pokazana powyżej) jak i innych wykonawców: The Fall, Echo and the Bunnymen, Teardrop Explodes, Scritti Politti i Monochrome Set. (LINK).


Zespół o którym teraz był dzieckiem Iana Curtisa (warto zobaczyć TUTAJ). Mowa o Section 25, którzy 30 października wystąpią w Electric Church Club w Blackburn w Wielkiej Brytanii. Bilety TUTAJ. Mają fajną grafikę, więc wrzuciliśmy zajawkę powyżej.


Pozostańmy w kręgu starych znajomych z Manchesteru/Salford - John Cooper Clarke (warto zobaczyć TUTAJ) ogłosił właśnie plany koncertowe. W tym i przyszłym roku rusza na tournee po Szkocji i Irlandii (LINK).

Za to Nick Cave & The Bad Seeds w przyszłym roku pojawią się w Polsce, w ramach trasy po Europie. Wystąpią w sierpniu w Gliwicach i Gdańsku. Bilety na wszystkie koncerty już można kupować za pośrednictwem strony artysty TUTAJ.


Molchat Doma 26 czerwca dali koncert w Kijowie a 9 lipca wystąpią w Odessie, w Green Theatre, bilety TUTAJ. Inne koncerty planują w ramach wielkiej trasy koncertowej. Zaczynają w sierpniu od Białorusi a potem wystąpią na Litwie, Łotwie, Estonii, Finlandii, Norwegii, Danii, Niemczech, w Niderlandach, Belgii, Francji, Wielkiej Brytanii, Irlandii, w Czechach i zakończą w Rosji, ale zahaczą także o Polskę: w dniach 4 i 5 grudnia będzie można ich zobaczyć w Poznaniu i Warszawie. Następny rok to USA i Kanada, ale na sam koniec - Hiszpania. Trasa będzie zatem trwać cały rok. Poza tym udzielili wywiadu ukraińskiemu webzinowi. Muzycy byli pytani o sprawy egzystencjalne i globalne. Czym jest dla nich muzyka? Co jest najlepszego i najgorszego według nich na świecie? Jaki film/dzieło sztuki/koncert zrobił na nich największe wrażenie? itd., itp. Roman i Pavel stanęli na wysokości zadania i wypowiedzieli kilka interesujących złotych myśli, na przykład taką: Piękno tkwi w harmonii i szczegółach. Bez tego wszystko inne wydaje się puste (LINK).  Nasz wywiad jest jednak fajniejszy, byliśmy chyba pierwsi którym zespół go udzielił. Można go przeczytać TUTAJ.


Innym człowiekiem - legendą, z którym rozmawialiśmy, był Stuart Argabright (TUTAJ), który pracuje nad remiksem Black Rain. Współpracuje z kompozytorem Paulem Vinsonhayerem z Nashville oraz Michaelem Diekmannem. W planach jest nowa EP-ka (LINK). Stuart tworzy muzykę przyszłości. Będziemy czujni.


Skoro nowe wydawnictwa - FARBEN LEHRE dla przypomnienia i zaznaczenia 35 rocznicy działalności wydali czternasty studyjny album Pieśni XX wieku z 15 wybranych kompozycji ze swoich pierwszych czterech płyt, nagranych i wydanych jeszcze w XX wieku, a teraz w nowej aranżacji.  Będą także występować i to przez całe wakacje w całej Polsce.


Można już zamawiać nowy album The Opposition Hope (TUTAJ). Wiele możliwości, rarytasy i gratisy, a portfel coraz chudszy... Z drugiej strony do kolumbarium się kasy nie zabierze, wiec po co kisić? Choć płyt pewnie też nie, więc po co kupować?

Również z nowościami wyskoczyli Sex Pistols, którzy od kwietnia sprzedają zestaw - Ten Inch Bollocks - zawierający kolekcję 6 albumów wraz 96-stronicową książką prezentującą historię zespołu. Oprócz tego każdy kupujący otrzyma jeszcze link uprawniający do pobrania filmu dokumentalnego. Jest to niewątpliwie okazja dla fanów grupy bo cena zleciała mocno w dół… (LINK). Ktoś dzisiaj słucha jeszcze punk rocka?


Nikt, bo każdy słucha już post-punka, chłodnej fali i dark. Brvtalist zaprezentował nowy teledysk Hante. Wasting Time to trzeci singiel z jej najnowszego albumu Morning Tsunami, który zostanie wydany 2 lipca nakładem Synth Religion i zapowiada się znakomicie.


W klimacie - Cocteau Twins opublikowali nowy remaster swojego utworu z albumu Heaven Las Vegas. Bo ja wiem? Jednak wolę kołysankę w oryginale. Lepiej by coś nowego nagrali zamiast kopać to co genialne.


Jeśli wkroczyliśmy już na trudne tematy - Władysław Komendarek zagrał w zajawce najnowszego wywiadu na instrumencie własnej produkcji. Komentarz nasuwa się sam:


I jest od razu płynnym przejściem do kolejnego newsa. 

Na FB bowiem ktoś wlepił pisemko od komisji ustalającej skład zespołów na Festiwal w Jarocinie w 1983 r. Nie ma zmiłuj…  (LINK). Brakuje tylko podpisu komendanta ZOMO które stacjonowało w pobliskim lasku.


Jeśli już wkroczyliśmy na nasz polski teren - tego lata w Warszawie oprócz wystawy w Muzeum Archidiecezjalnym odbędzie inna, uważana za największą, czasową wystawę obrazów Zdzisława Beksińskiego, jaką kiedykolwiek zorganizowano. Zaprezentowanych zostanie blisko 70 oryginalnych dzieł tego artysty. Wystawę Beksiński w Warszawie będzie można oglądać w Centrum Praskim Koneser na warszawskiej Pradze od 26 czerwca do 5 września tego roku. Bilety są już dostępne, także online - TUTAJ.


Kończymy koncertowo - 21 czerwca Jean-Michel Jarre dał specjalny koncert w Pałacu Elizejskim w centrum Paryża. Można go było oglądać za pomocą aplikacji TikTok i YouTube, oraz na kanale JMJ.

Wracamy jutro dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.