poniedziałek, 9 lipca 2018

Yang t'chin: chińskie cymbały, kataloński grajek i Dead Can Dance




"Na tle innych debiutów tamtego okresu, zaskakiwał brak fascynacji elektroniką, nowymi generacjami instrumentów klawiszowych. Syntezatory nigdy mnie nie interesowały - twierdził wówczas Brendan. Zawsze bardziej ekscytowałem się instrumentami o naturalnym, przyziemnym wręcz brzmieniu. Jednym z najdziwniejszych i najbardziej tajemniczym, jakiego używają zresztą do dziś, jest yang t'chin. Na tej 58 strunowej chińskiej odmianie cytry grają na zmianę Lisa i Brendan. Używamy pewnych instrumentów, ponieważ one po prostu istnieją - tłumaczy Lisa. Zawsze szukamy czegoś nowego. Yang t'chin (inna nazwa yangqin) dostaliśmy w prezencie jeszcze w Australii. Jedyny, związany z tym instrumentem problem, jaki wówczas mieliśmy, to ogromne trudności w zdobyciu części zamiennych, a zwłaszcza strun. Do czasu przyjazdu do Anglii dysponowaliśmy zaledwie sześcioma. Możliwość zakupu całego kompletu strun, to jedna z pozytywnych stron naszego przyjazdu do Londynu. Brendan: W pełni świadomie staramy się używać innych niż tych, tradycyjnie rezerwowanych dla rocka, instrumentów. Wokół jest ich tyle, iż ograniczanie się tylko do trzech podstawowych, byłoby głupim posunięciem. Ludzie, nasi bliżsi i dalsi znajomi, wiedzą, ze używamy kilku dość nietypowych instrumentów i często otrzymujemy od nich nowe, nieraz zupełnie dziwne." [Tomasz Słoń, Dead Can Dance, Rock Serwis, 1991.]  

Yangqin (揚琴), instrument o którym mowa powyżej, pochodzi z Chin, pojawił się w okresie dynastii Ming, około 1600 r. Nazwa pochodzi od słowa Yang (揚), które według znawców oznacza słowo obcy. W XVII wieku instrument odnotowano na południowym nabrzeżu Chin w okolicach Guangdong, gdzie został przywieziony przez europejskich handlarzy z terenu Bliskiego Wschodu, dlatego zwykło się uważać, iż jego prototyp, za który uznaje się perski santur, pochodzi z obszaru Azji Środkowej. Stamtąd został spopularyzowany w całych Chinach, aż po Tybet

Bliskowschodni pierwowzór równolegle rozwijał się w Europie, dając początek takim instrumentom jak Psałterium i cymbały. W tym czasie, przez ponad 400 lat yangqin, uległ modyfikacji, z których ostatnia została dokonana niedawno, bo w latach 50. XX w. przez mistrza Wang Yi-Fu (王 沂 甫). Poprawił on i zmodyfikował brzmienie za pomocą pałeczek bambusowych, których końcówkom nadał kształt młoteczkowy, aby tym sposobem precyzyjniej uderzać w struny oraz dwa zestawy mostów wspierające trzy rzędy strun pomnożył do czterech zestawów a w każdym zrobił wgłębienia, w które wpasowują się spoczywające tam struny. Wykonany przez niego utwór Embroiered Pouch (繡荷包) na zreformowanych cymbałach jest uznany za arcydzieło i umieszczony w poczcie utworów światowej kolekcji muzycznej Brown University dystrybuowanej na całym świecie (TUTAJ).  

Nowy yangqin, ten, który jest używany dzisiaj, stał się podstawowym instrumentem chińskiej orkiestry. Szybko został przyswojony przez muzyków wykonujących chińską muzyką tradycyjną, w której doceniono go za możliwość łatwego łączenia z innymi instrumentami oraz wszechstronność, bo sprawdza się zarówno przy akompaniamencie wokalistów jak i jako instrument solowy, na którym można uzyskać szeroki zakres niuansów i ekspresji. Poniżej, kataloński cymbalista nagrany niedawno podczas odwiedzin słynnego parku Gaudiego Güell w Barcelonie:


        
Jak wiedzą wszyscy fani Dead Can Dance instrument ten nadaje muzyce zespołu zupełnie niesamowite brzmienie, jak i wprowadza do utworów specyficzną rytmikę. 

Dzisiaj prezentujemy zupełnie unikalne nagranie z prób zespołu sprzed koncertu w Bedford z lipca 1984 roku. Można podziwiać umiejętności Lisy Gerrard i posłuchać jak cymbały brzmią w jej wykonaniu. Materiał jest perełką filmową, pokazuje klimat towarzyszący zespołowi w okolicach wydania pierwszych płyt. Klimaty małej wytwórni 4AD kierowanej przez Ivo Watts- Russella (TUTAJ) - dzięki któremu mogliśmy ich poznać, bowiem ich taśmy demo odrzucone zostały przez wszystkie znane wytwórnie. 

Dzisiaj Dead Can Dance są światowej sławy gwiazdami, i to już zupełnie inna historia. Podziwiajmy.



 

2 komentarze:

  1. O, uwielbiam wykorzystanie tradycyjnych instrumentów w muzyce bardziej współczesnej :) A chińskich instrumentów w takim wydaniu jeszcze nie miałam okazji posłuchać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wera cieszymy się że nasz blog ma też walor edukacyjny. Ty nas uczysz opery a my Ciebie muzyki chłodnofalowej. O nietypowych instrumentach jeszcze będzie. Pozdrowienia

      Usuń