sobota, 18 maja 2024

Ina Curtis of Joy Division unknown lyrics. Nieznane teksty Iana Curtisa z Joy Division w 44. rocznicę śmierci


on hallowed ground 

the man who would finally

escape from all sense of

belonging and permanence

clutching at straws

grasping a hand that

breaks throug all bariers of 

self respect and outward self control

what are your values?

where have you been?

where are going

 

na świętej ziemi

człowiek, który w końcu by to zrobił

uciekł od wszelkiego sensu

przynależności i trwałości

chwytając się brzytwy

chwytając to za rękę

przełamuje wszelkie bariery

szacunek do siebie i zewnętrzną samokontrolę

jakie są Twoje wartości?

gdzie jesteś?

dokąd zmierzasz?

to places we don't want to go

objections that froze I cant show 

on tourings that end when they start 

just hangign aroud for some part

this is the way we spend time

on unwanted gifts hid away

to hang around their necks

for one day 

 

do miejsc, do których nie chcemy iść

zastrzeżeń, które zamarły nie mogę pokazać

na trasach koncertowych, które kończą się w 

momencie, gdy się zaczynają

zwyczajnie trochę pobędę

to sposób w jaki spędzamy czas

na niechcianych prezentach ukrytych po to

aby zawisły na ich szyjach

zaledwie na jeden dzień

 

Ian Kevin Curis 1956 - 1980

 

How we wish you were here with us now... RIP.

Jak bardzo chcielibyśmy, żebyś był teraz z nami tutaj...  RIP.

piątek, 17 maja 2024

Czy grób Bolesława Chrobrego jest pusty?

Za rok będziemy obchodzić wielką rocznicę koronacji pierwszego polskiego króla Bolesława Chrobrego. Przy tej okazji odżyje zapewne sprawa królewskich szczątków. Według tradycji powinny spoczywać w sarkofagu, złotej kaplicy w poznańskiej katedrze, ale czy tak rzeczywiście jest? Podobno grób władcy jest pusty…  Za to na pewno pojedyncze szczątki Chrobrego (dokładnie kawałek czaszki i kilka kręgów) przechowywane są w Muzeum Czartoryskich w Krakowie, gdzie trafiły w 2 poł. XIX wieku.


Ale może od początku: Bolesław Chrobry zmarł 17 czerwca 1025 roku, krótko po koronacji, co dokładnie potwierdzają dwa źródła: czeski Kosmas oraz Nekrolog luneburski. Monarcha został pochowany w katedrze poznańskiej, w jej nawie głównej. Ale w połowie XIV stulecia z polecenia króla Kazimierza Wielkiego szczątki przeniesiono do nowego sarkofagu.


W 1736 roku nawiedziła Poznań powódź, która wdarła się także do katedry i zalała nagrobek. Po ustąpieniu wód tumbę otwarto. Jak zapisano pod datą 1744 w Kronice Jezuitów Poznańskich wewnątrz znaleziono trzy trumienki, które kronikarz zinterpretował jako trumienki króla, królowej i syna. Ale w dokumentach źródłowych wspomniano wtedy jedynie o prochach Chrobrego. Po od szlamowaniu wnętrza tumby i odprawieniu egzekwii umieszczono znalezione szczątki w nowej trumience ze szkłem. Między rokiem 1755 a 1766 nagrobek Chrobrego został usunięty z nawy głównej, co z niesmakiem zauważył Julian Ursyn Niemcewicz, który zapisał co stało się z jego reliktami:  gdy budowano most na rzece Cybinie (...) przez niesłychaną i niedarowaną nigdy obojętność z innymi kamieniami i ten grób wmurowano w słupy mostowe. Zdaje się, że same rzeki tej nurty (...) zniosły ten most, a z nim i grób Bolesława w toniach swych pogrążyły. Proponował zresztą, by nająć nurków, którzy odnaleźliby fragmenty starego nagrobka. W 1790 roku doszło do pożaru katedry, w czasie którego zawaliła się wieża, miażdżąc nagrobek. To co wyjęto z sarkofagu zdeponowano wtedy w katedralnym kapitularzu. A dziesięć lat później, w 1801 roku w Poznaniu gościł Tadeusz Czacki, działacz oświatowy, historyk, współzałożyciel Komisji Edukacji Narodowej, założyciel Liceum Krzemienieckiego ogólnie osoba bywała. Pozyskał on od kapituły poznańskiej do swoich zbiorów kawałki kości króla, które potem darował  Izabeli Czartoryskiej oraz biskupowi Janowi Pawłowi Woroniczowi. Czacki w rodowym majątku w Porycku założył coś w rodzaju muzeum pamiątek narodowych i tam także miał odrobinę kości z ciała Chrobrego.



W latach 1835-1837 przy katedrze poznańskiej wzniesiono Złotą Kaplicę, dzieło architekta Franciszka Marii Lanciego, w której ustawiono sarkofagi z szczątkami i posągi pierwszych władców. Niemniej nie ma pewności, czy to co włożono urny było faktycznie szczątkami po Mieszku I i Bolesławie Chrobrym. Prowadzone w katedrze badania archeologiczne przyniosły efekty w postaci dwóch pustych jam grobowych, które zinterpretowano jako pozostałości po pierwotnych pochówkach księcia i króla.


Zbliżająca się rocznica przyczyniła się za to do zintensyfikowania prac nad ustaleniem DNA Piastów, a wszystko po to, aby potwierdzić autentyczność reliktów po Chrobrym i innych władcach z tej dynastii oraz przywrócić im tożsamość. W tym celu powołano w 2014 roku w Poznaniu  Centrum Archeogenomiki, współtworzony przez Instytut Chemii Bioorganicznej PAN oraz Wydziały Historii i Biologii UAM, które realizują projekt badawczy pod nazwą: Dynastia i społeczeństwo państwa Piastów w świetle zintegrowanych badań historycznych, antropologicznych i genomicznych. Zespołem kieruje dr Anna Juras, która osobiście pobierała próbki z kości według podań należących do Chrobrego (LINK).

Czy uda się do wielkich obchodów określić gdzie są prawdziwe, nie budzące wątpliwości szczątki naszego pierwszego króla? Czy też i te relikwie przeszłości zostały zaprzepaszczone? W ciągu tego roku otrzymamy odpowiedź na te pytania. Bo prace naukowe dobiegają końca i podobno ich efekty będą spektakularne… (LINK). 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

czwartek, 16 maja 2024

Bartłomiej Sienkiewicz wycofał z wystawy sztuki prace Ignacego Czwartosa, reprezentować będzie nas ukraińskie wideo

Trwa Międzynarodowa Wystawa Sztuki – La Biennale di Venezia - otwarta 20 kwietnia 2024 roku. Jej kuratorem generalnym jest Adriano Pedrosa, dyrektor Museu de Arte de São Paulo. Zadecydował on, że nadchodząca edycja będzie nosić tytuł Foreigners are Everywhere (Cudzoziemcy są wszędzie). Nie odbyło się bez skandalu. Największym stało się wycofanie przez polskiego ministra kultury, Bartłomieja Sienkiewicza prac Ignacego Czwartosa, artysty wyznaczonego przez komisję kwalifikacyjną z czasów jego poprzednika Piotra Glińskiego

Sienkiewicz zawyrokował, że nasz kraj reprezentować będzie wideo ukraińskiej formacji artystycznej Open Group, w której uciekinierzy z terenów objętych wojną poproszeni zostali o naśladowanie militarnych działań (odgłosy alarmów, wybuchów, strzałów z broni maszynowej, przelatujących pocisków).


Abstrahując od oceny samego wyznaczenia do reprezentowania naszej sztuki obcokrajowców, warto zadać sobie pytanie, czym to naraził się Czwartos?  

Malarz urodził się w 1966 roku, studiował na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, w Zakładzie Wychowania Plastycznego w Kaliszu. Związany jest z założoną w 1995 roku krakowską grupą plastyków określających się jako Otwarta Pracownia. O obrazach związanych z nią artystów pochlebnie wyraził się Jerzy Nowosielski, pisząc 1996 roku tak: w naszym współczesnym krajobrazie artystycznym stanowią jakby jakąś egzotykę. Dlaczego? Dlatego, że są to obrazy szalenie tradycyjne. (...) Dla mnie osobiście ta Otwarta Pracownia jest wielką niespodzianką. Bo ja myślałem już, że malarstwo tradycyjne się kończy. (...) Tymczasem – nie. Znaleźli się młodzi malarze, którzy podejmują tę tradycję z jakąś przedziwną nadzieją. Ignacy Czwartos swoim malarstwem wpisuje się w tę recenzję. W jego twórczości widać inspirację tradycją, łatwo można znaleźć aluzje do dzieł Malewicza, Wróblewskiego i portretów trumiennych, jest w niej nawet echo obrazów Władysława Strzemińskiego. Z tym, że nie są to proste nawiązania a jakby przechwycenie emocji, zebranie ich z pietyzmem i ukazanie na nowo publiczności. W niedawnej wystawie w Zachęcie wykorzystując tradycyjne wzorce opowiedział rzeczach ważnych, o tragicznej przeszłości Polski, zarówno podczas II wojny światowej jak i po, w czasie istnienia Polski Ludowej. Wśród obrazów znalazły się prace przypominające o niemieckich zbrodniach, o żołnierzach powojennego podziemia niepodległościowego, było więc Epitafium dla Józefa Franczaka "Lalka", Epitafium dla żołnierzy wyklętych czy Żołnierze Żelaznego.



A zaraz obok artysta umieścił płótna będące aluzją do obrazów religijnych, znów z tematyką patriotyczną, na przykład: partyzanta i kapłana stojących pod krzyżem, w pozach zaczerpniętych z dawnych przedstawień Ukrzyżowania ze świętymi, oraz współczesną wersję słynnego Orła Tomasza Tretera, który zamiast postaci z pocztu władców Polski ma bohaterów podziemia antykomunistycznego… I już rozumiemy, co przeszkadzało, dlaczego obrazy te nie mogły zostać pokazane oficjalnie, w sygnowanym przez polski rząd pawilonie.


Co nie znaczy że nie pojechały do Wenecji. Mimo blokady zamiast wystawy Polskie ćwiczenia z tragiczności świata. Między Niemcami a Rosją, w środę 17 kwietnia  odbył się wernisaż Polonia bez cenzury (Polonia Uncensored). Jej kurator  Piotr Bernatowicz, dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski wkrótce zauważył, że obrazy Czwartosa odniosły sukces:  Przychodzi mnóstwo Włochów, przychodzą zagraniczni dziennikarze, patrzą na te obrazy i pytają: czy polski ruch antykomunistyczny jest czymś, czego Polska się wstydzi? Czy zakazane jest mówienie o zbrodniarzach niemieckich, którzy nie zostali rozliczeni?






I rzeczywiście, otwarcie wystawy w prywatnym domu w pobliżu polskiego pawilonu stało się, mimo skromniejszej oprawy, artystycznym wydarzeniem. Krytycy sztuki zwrócili uwagę na niebanalne treści i formę prac (LINK). Obrazem, który wywołał szczególny komentarz, była kompozycja przedstawiająca byłą kanclerz Niemiec Angelę Merkel i prezydenta Rosji Władimira Putina, flankujących kształt przypominający swastykę. Słowa Nord Stream 2 – podobnie jak w gazociągu – zostały poniżej zapisane pismem gotyckim. 


Być może więc decyzja ministra ppłk. Sienkiewicza pomogła artyście zdobyć rozgłos i przebić się ze swoją twórczością do szerszej publiczności. Wystawa będzie trwała jeszcze do 17 maja. Każdy, kto w tym czasie znajdzie się w Wenecji, może sam przekonać się, czy Ignacy Czwartos powinien, czy też nie powinien reprezentować naszego kraju. 


Czytajcie nas  -  codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 15 maja 2024

Stephen Morris: Record, Play, Pause - książka perkusisty Joy Division i New Order cz.11. Koledzy eksperymentują z LSD

  

W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe. W kolejnym (TUTAJ) pierwsze koncerty i fascynację Davidem Bowie  wybór roli w zespole jako perkusista (LINK).

Kolejny rozdział książki, tym razem już 6 nosi tytuł zaczerpnięty od piosenki Joy Division, czyli Isolation

Kolega Stephena nie pojawił się w szkole, prawdopodobnie w wyniku naćpania się. W tamtym czasie studiowali Monthly Index of Medical Specialities (MIMS) - katalog leków z opisem ich działania, działaniami niepożądanymi, dawkami itd. Nie wspominano w nim jednak co stanie się, kiedy jakiś lek zostanie wzięty razem z alkoholem, zwłaszcza jego nadmiarem. Mieli wtedy w klasie kolegę Adama, który był wielkim fanem Yes, Marca Bolana i T Rex. Pewnego dnia pojawił się naćpany. Miał wizje, że lampa stała się planetą, a on z kolegami na nią poleciał. Tam znaleźli masę małych stworzonek, z którymi można było porozumiewać się za pomocą myśli. Oczywiście wszystko to spowodowało LSD, które Adam przywoził z Manchesteru. Stephen jednak wtedy jedynie palił marihuanę. Uczył się też grać na perkusji, kupił książkę Drum Method Gene Krupa, w gazetach szukał perkusji w swoim zakresie cenowym.

Bardziej zwracał uwagę na grę perkusistów na koncertach i w TV. W tamtym czasie mówiono, że najlepszym perkusistą świata  jest Buddy Rich
 

Stephen jednak uważał, że rolą perkusisty jest trzymanie kapeli w całości, a nie odgrywanie solówek. Jego rodzice byli nastawieni sceptycznie do planów gry w zespole. Ojcu perkusista kojarzył się jednym którego znał, a który źle skończył. Morris zbierał pieniądze sprzedając płyty, które miał z czasopism z prenumeraty. Większość z nich bowiem kompletnie nie odpowiadała jego gustowi.  Ojciec w tamtym czasie zabrał go na dwa koncerty Count Basie z Orkiestrą i Marlenę Dietrich. Oba koncerty były całkiem dobre, zwłaszcza Dietrich. Skojarzyła mu się jako Nico ale starszych panów.


Stephen w tamtym czasie wspomina, że w zasadzie nie miał kontaktu z dziewczynami, podobną do niego muzykę słuchali chłopcy. Został wyrzucony ze studiów nawet ich nie zaczynając. Wrócił więc do domu w 1973 - jego rodzina się przeprowadziła bliżej pracy ojca, a on wreszcie w nowym domu miał swój pokój. Postawił tam swój sprzęt, zestaw płyt a na ścianach powiesił postery z obrazami Daliego i Petera Hamilla.         

C.D.N. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.   

wtorek, 14 maja 2024

Gdzie znajduje się miecz, którym św. Piotr odciął Malchusowi ucho? Wielkie zaskoczenie...

Niewiele osób o tym wie, ale Muzeum Archidiecezjalne w Poznaniu posiada w swoich zbiorach miecz, którym według tradycji św. Piotr odciął Malchusowi ucho. Wiemy o tym z relacji św. Jana o pojmaniu Jezusa w Ogrodzie Oliwnym: Wtedy Szymon Piotr, który miał miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. Sługa miał na imię Malchus (Jana 18:10). Zdarzenie to opisują wszyscy Ewangeliści: Mateusz 26:51; Marek 14:47; Łukasz 22:50, choć najdokładniej Jan, który był świadkiem zdarzenia.

Miecz znajduje się w szklanej gablocie na ścianie katedry poznańskiej. Z tym, że jest to kopia, oryginał znajduje się w muzealnym skarbcu. Jest według tradycji to dar papieża Jana XIII (938-972) dla księcia Mieszka I przekazany w 968 roku.  Papież Jan XIII został zapamiętany głównie z bliskich stosunków z cesarzem Ottonem I co pozwoliło mu zwoływać sobory w Rzymie, Rawennie i Niemczech, aby zająć się różnymi kwestiami kościelnymi. Jan założył także arcybiskupstwa w Pradze w Polsce i Magdeburgu (Niemcy), a także utworzył nową diecezję w Anglii.


Miecz w Poznaniu to w zasadzie tasak o ostrzu wykonanym z jednego kawałka żelaza z dodanym małym jelcem. Długość całkowita: 70,2 cm (27,6 cala), prawdopodobnie była o 1 cm (0,4 cala) lub 2 cm (0,8 cala) dłuższa, ale czubek miecza został zniszczony przez korozję. Maksymalna szerokość na końcu: 9,4 cm (3,7 cala). W odległości 10,3 cm (4,1 cala) od końca rękojeści znajduje się otwór o średnicy 0,4 cm (0,2 cala). Najwcześniejszą znaną informacją o tym zabytku jest zapis Jana Długosza w Kronice biskupów poznańskich z 1475, który brzmi następująco:  Papież ogłosił wówczas i ustanowił dla Kościoła poznańskiego człowieka o wiadomej sobie cnocie, wierze i religijności, Włocha Jordana. Po wyświęceniu i błogosławieństwie otrzymanym w Rzymie rozkazał mu papież w roku Pańskim 966 udać się do Królestwa Polskiego by tam kierował Kościołem. Ten sam papież, by uczynić początki pobytu Jordana milszymi dla kleru i ludu polskiego, ofiarował mu miecz św. Piotra, którym Apostoł, jak wierzą miał odciąć ucho Malchusa w Ogrodzie Oliwnym. Może ten sam miecz, a może inny pobłogosławił, aby Kościół poznański posiadał jawny klejnot, którym mógłby się szczycić na chwałę i sławę św. Piotra.


Oczywiście istnieją spory co do autentyczności broni. Historycy przez wiele lat traktowali miecz jako kopię, wykonaną prawdopodobnie w X wieku, jednak badania naukowców z Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie sugerują, że broń mogła powstać w I wieku n.e. na wschodnich kresach Cesarstwa Rzymskiego. Przeczą im jednak naukowcy z Poznania i Łodzi
 
A tymczasem warto może przeanalizować formę miecza. Podobne zidentyfikowano na terenie Wielkiej Brytanii (LINK), mieczy tych używali m. in. gladiatorzy. W 2020 roku w Bejscach podczas prac archeologicznych natrafiono na dość podobny rzymski miecz jednosieczny (LINK). Choć równie dobrze miecz Piotra nie musiał być bronią. Greckie słowo użyte w Ewangeliach μαχαιρα (machaira) oznacza duży nóż, ale także sztylet. Rzeczownik ten obejmuje znaczeniowo szeroką gamę noży, od jednosiecznej broni szturmowej po noże użytkowe, a nawet służył przysłowiowo do opisania chciwej osoby.

Ale nawet jeśli poznański miecz św. Piotra nie pochodzi z I wieku, ale z X lub XIV wieku, jest to broń ostra, która obok miecza koronacyjnego królów polskich (przechowywanego na Wawelu) ma najdłuższą udokumentowaną historię w kraju. I szkoda że przedmiot ten nie jest szerzej znany.
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 13 maja 2024

Isolations News 288: Let It Be The Beatles, James i Johnny Marr live, Radiohead - wywiad, Clan of Xymox w Polsce, Jon Anderson, Antipole i Paris Aleksander - nowy album, Give Up To Failure w trasie, Ringo Starr i Delayed Auditory Feedback, Foo Fighters dedykuje, Dennis Thompson RIP, niemiecki kebab, strefy no pogłos zone i ostatnia impreza Platona


Na początek jak zawsze Manchester. Artyści z tego miasta:  James i Johnny Marr 6 września wystąpią razem w Orpheum Theatre w Los Angeles (LINK).


Pozostańmy w UK: Jonny Greenwood (Radiohead) w swoim studio w domu w Oxfordshire udzielił wywiadu, w którym mówił m. in. o swojej fascynacji grą na organach. Zaczęło się to od wizyty kościoła w  Le Marche, regionie Włoch, gdzie Greenwood, jego żona i trójka dzieci mieszkają, kiedy nie tworzy muzyki w Oxfordshire. Ostatnio skomponował kościelny utwór organowy, którego premiera odbyła się na festiwalu w Norfolk & Norwich. Jest to kompozycja ambientowa, której wykonanie trwało 8 godzin. W ostatnich miesiącach muzyk także nagrał album z izraelsko-arabskim liderem zespołu Dudu Tassą, napisał aranżacje smyczkowe dla Pretenders i wydał album z The Smile, trio założonym z kolegą z zespołu Radiohead Thomem Yorke i perkusistą jazzowym Tomem Skinnerem. Dla nas interesujące jest to, że kompozytorem, który go inspiruje jest Krzysztof Penderecki. Co do planów: chce wskrzesić swoją wytwórnię płyt winylowych Octatonic Records wydając jeszcze w tym roku utwory wiolonczelisty Olivera Coatesa. Już niedługo rozpocznie z zespołem Smile gigantyczne tournée po europejskich arenach. Rozpoczął już także pracę nad muzyką do filmu współpracując z Paulem Thomasem Andersonem (podobno będzie to film z Leonardo DiCaprio, Seanem Pennem i Alaną Haim w rolach głównych) i... myśli o zwołaniu członków Radiohead i nagraniu czegoś nowego z nimi (LINK).

Nadal UK. Udostępniono zupełnie nowy, odrestaurowany teledysk do Let It Be The Beatles. Renowacji dokonał zespół dźwiękowców z Park Road Post Production z oryginalnego negatywu 16 mm. Według opisu wideo na YouTube zostało ono nakręcone dzień po koncercie na dachu, który odbył się 30 stycznia w 1969 roku.

 
Jeśli the Beatles - Ringo Starr wydaje EPki od 2021 roku, ale teraz obiecuje wydać cały album. Po kwietniowym opublikowaniu singla Crooked Boy chce znów grać muzykę country – gatunek, który pomógł zdefiniować karierę Starra w Beatlesach i jako artysty solowego. Nowa płyta planowana jest na październik (LINK).
Ringo miał latami problemy z piciem. Dzisiaj już wiemy, że po prostu miał Delayed Auditory Feedback.
 
 
Skoro już pojawili się Niemcy - padło tam pytanie: czy rząd powinien dotować kebaby? To pytanie pada bowiem tamtejsi obywatele obawiają się, że cena kebaba może przekroczyć 10 euro. Partia Lewicy zaproponowała wykorzystanie funduszy państwowych w celu obniżenia cen kebabów do 4,90 euro  i 2,50 euro dla dzieci i młodzieży. Bo, jak ogłosili politycy lewicy: Państwo musi interweniować, aby żywność nie stała się towarem luksusowym (LINK).
 

Państwo powinno też interweniować w sytuacjach jawnego wykluczenia. Gdzie jest rząd, gdzie krytyka stref no pogłos zone
 

w temacie zabaw alkoholowych. Od stuleci archeologów intryguje zbiór starożytnych zwojów papirusowych odkrytych w Herkulanum. Zwoje zniszczone przez słynną erupcję Wezuwiusza w 79 roku n.e. pozostawały cennym lecz zagadkowym źródłem wiedzy  – aż do teraz. Naukowcy z Uniwersytetu w Pizie, stosując przełomową, nieinwazyjną technikę, odszyfrowali ponad 1000 słów, czyli około jedną trzecią tekstu z jednego ze zwojów. Fragmenty ujawniają nieznane wcześniej szczegóły życia i śmierci jednego z najsłynniejszych filozofów świata: Platona. Zwój dokumentujący historię filozofii greckiej podaje, że Platon został sprzedany w niewolę na wyspie Egina około 400 roku p.n.e. a nie jak dotąd utrzymywano na Sycylii
 
Tekst podaje także szczegóły o ostatnich chwilach życia Platona około 347 roku p.n.e. Otóż ostatni wieczór życia spędził słuchając muzyki na flecie choć podobno krytykował metrum utworu, bo miał gorączkę. Zmarł kilka godzin później we śnie lub być może podczas uczty weselnej, na którą był zaproszony. Zwój informuje jeszcze o miejscu pochówku filozofa, które do tej pory pozostawało nieznane. Został pogrzebany w prywatnym ogrodzie na terenie akademii w Atenach, w pobliżu sanktuarium Muz (LINK).
 

Do Platona dołączył też niedawno Dennis Thompson, ostatni z założycieli i członek MC5, zmarł w wieku 75 lat w ośrodku opieki w Taylor w stanie Michigan (LINK).
 

I tak wróciliśmy do USA a tutaj podczas występu w PNC Music Pavilion w Charlotte w Karolinie Północnej w ramach trasy koncertowej Everything or Nothing At All Foo Fighters zadedykowali wykonanie utworu My Hero zmarłemu legendarnemu producentowi muzycznemu Steve'owi Albiniemu - był on pomysłodawcą kultowych albumów, takich jak  In Utero NirvanyJournal For Plague Lovers  Manic Street Preachers, zmarł 8 maja na zawał serca w Electronic Audio, swoim studiu nagraniowym w Chicago
 
Jeszcze USA. Tutaj Brian Wilson z Beach Boys został ubezwłasnowolniony. Wniosek złożyła rodzina muzyka w lutym w związku z pogarszającym się stanem jego zdrowia. Sąd przychylił się do prośby rodziny, uznając, że 81 letni muzyk nie jest w stanie egzystować samodzielnie i podejmować decyzji (LINK).
 
Zawsze czuję się lepiej, kiedy lekarz mówi, że coś jest normalne w moim wieku, ale potem sobie myślę, że umieranie też będzie kiedyś normalne w moim wieku.
 

Zatem skoro pojawiły się smutne klimaty: Clan of Xymox zapowiedzieli wydanie pierwszego singla dostępnego wyłącznie w wersji cyfrowej X-Odus (LINK), a już 7 czerwca wyjdzie nowy album grupy: Exodus (LINK). Poza tym grupa znów będzie w Polsce, 25 maja wystąpi w Zduńskiej Woli, o 19:00 w tamtejszym domu kultury.


W temacie Clan of Xymox i nie tylko: Antipole i Paris Aleksander zapowiedzieli nowy album z remiksami PERSPECTIVES III,  który ukaże się 7 czerwca. Będzie zawierać remiksy autorstwa Mareux, Clan of Xymox, FM Attack, Molchat Doma, Echoberyl, Corbeau Hangs, Deus Ex Lumina, TWIN ION ENGINE, The Ending Nights. Przedsprzedaż TUTAJ.

 


Nadal mrocznie: Give Up To Failure wybiera się na krótkie tournee po Belgii (LINK).
Z zespołem rozmawialiśmy TUTAJ.


W trasę jedzie też AC/DC, które udostępniło fotosy nowego składu przed pierwszą od ośmiu lat trasą koncertową. Obecnie zespół składa się z Briana Johnsona (wokal) i Angusa Younga na wokalu i gitarze prowadzącej, a także gitarzysty Steviego Younga, perkusisty Matta Lauga i basisty Chrisa Chaneya. Stevie Young jest bratankiem Angusa i gra w zespole od kilku lat, początkowo zastępował Malcolma Younga po tym gdy zdiagnozowano u niego demencję. Po jego śmierci w 2017 roku Stevie pozostał w zespole na stałe.


Jeśli pojawił się prąd stały i zmienny (AC/DC), producenci gadżetów zasilanych (jak na razie) prądem - Apple przeprosił za nietrafioną  nową reklamę iPoda Pro. Reklama wywołała kontrowersje, bo pokazuje niszczenie instrumentów muzycznych: gitary, pianina, trąbki i metronomu, a także gramofonów, głośników itp., czemu towarzyszy ścieżka dźwiękowa do utworu All I Need Is You Sonny’ego i Cher (LINK).


Żeby skończyć optymistycznie - Jon Anderson (YES) nagrał nowy album, TRUE, który ukaże się 23 sierpnia za pośrednictwem  wytwórni Frontiers Records należącej do muzyka. Płyta powstała przy współpracy z zespołem The Band Geeks, z którym od dwóch lat Anderson koncertuje po Ameryce (LINK).

Co w tym optymistycznego? Wokalista ma niemalże 80 lat.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 12 maja 2024

Z mojej płytoteki: Faith No More i Angel Dust - inteligentne oblicze alternatywnego metalu

Jakiś czas temu opisywaliśmy losy muzyków z zespołu Faith No More (LINK). W naszej ocenie ich szczytowym osiągnięciem jest album Angel Dust, choć wydane po nim King For A Day... Fool For a Livetime, czy Album of The Year są również na przyzwoitym poziomie. Warto poznać kilka faktów o zespole, które w specjalnym wydaniu Deluxe Edition przytoczył, nieżyjący od kilku lat, brytyjski dziennikarz muzyczny Malcolm Dome

Na wstępie dowiadujemy się, że po  drugim albumie zespół pożegnał dawnego wokalistę i do grupy dołączył Mike Patton. Pojawił się poprzednik dzisiejszego wydawnictwa, album The Real Think, ale dopiero na prezentowanym dziś albumie zespół osiągnął szczyt swoich możliwości i zabrzmiał jak nikt wcześniej. Przytoczona jest wypowiedź perkusisty zespołu Mike Bordina, który powiedział, że zespół uważano za grający w stylu funk - trash, ale w rzeczywistości FNM nie poddawał się żadnej kategoryzacji. Nie byliśmy nawet zaangażowani w klikę bohemy, bo byliśmy bandą głupców – facetów z zgniłymi włosami, dredami, którzy palili trawkę i mieli to w du##e. Lubiliśmy uderzyć w czuły punkt, nie zadając się z żadną kliką czy grupą.

 
Producentem Angel Dust był Matt Wallace, który dystansował się od brzmienia albumu The Real Thing uważając je za cienkie i przekompresowane (mimo że dobrze przyjęło się w MTV i stacjach radiowych). Starał się żeby Angel Dust brzmiała pełniej i bardziej naturalnie. W zasadzie nie używał kompresji. I tak rzeczywiście jest, bowiem pierwszą rzeczą która zwraca uwagę przy odsłuchaniu, jest niesamowicie świeże brzmienie, mimo że album powstał ponad 30 lat temu... 
 
Mike Patton wspomina, że poprzednie wydawnictwo było jakby wykonaniem pewnego zobowiązania, bowiem FNM nie mieli wokalisty. Ale Angel Dust to już pełnowymiarowy album, który stworzyli wspólnie. Wymieniali się taśmami z piosenkami i tak powstawały coraz to ich lepsze wersje.
 
 
Billy Gould, basista zespołu, wspomina że kiedy słuchał wcześniejszych płyt FNM miał duży ubaw, bo słychać było niedociągnięcia warsztatowe. Z czasem zespół stawał się coraz lepszy i rzeczywiście na Angel Dust grają doskonale. Jak mówi basista: nie tak prymitywnie i jest to obraz postępu.
 

Na albumie pojawia się wiele dziwnych dźwięków, są tam fragmenty gry orkiestry symfonicznej, śpiewająca brazylijska wokalistka, zapowiedź lotu z lotniska w Rio De Janeiro i wiele innych... Przed napisaniem Caffeine Patton poddał się eksperymentowi - nie spał kilka nocy, a piosenka Land of Sunshine powstała z życzeń z ciasteczek... Inny utwór z kolei powstał z fragmentów piosenek Franka Sinatry, a jeszcze inny został znaleziony gdzieś na ulicy - ktoś napisał go na kartce papieru którą Patton ukradł. Ale nie tylko Patton jest autorem tekstów, pisali je też współpracując z nim Bottum (piosenka Be Aggressive) i Gould (Everything Is Ruined).
 
Do specjalnego wydawnictwa dołączone są bonus tracki, koncert z Monachium z 1992 roku, i outtakes z nagrywania płyty. W zasadzie poza kiepskim i przekrzyczanym Malpractice, reszta jest bardzo dobra. Mimo upływu tylu lat muzyka z albumu brzmi ciągle niezwykle dobrze i nie ma na niej żadnych pogłosów. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.



 

Faith No More, Angel Dust, producent:
Matt Wallace, Rhino 1992, tracklista: Land Of Sunshine, Caffeine, MidLife Crisis, RV, Smaller And Smaller, Everything's Ruined, Malpractice, Kindergarten, Be Aggressive, A Small Victory, Crack Hitler, Jizzlobber, Midnight Cowboy, Easy.

sobota, 11 maja 2024

Ślimak na średniowiecznych rękopisach czyli kilka słów o chorobie duszy

Rycerz walczący ze smokiem. To obraz do jakich przywykliśmy. A tymczasem na kartach wielu setek rękopisów z XIII i XIV w., na marginesach, nad nagłówkiem i pod tekstem są wyrysowane ilustracje przedstawiające rycerzy toczących bitwy z potężnymi ślimakami.


Co miałoby to oznaczać?

Są różne wyjaśnienia tego typu przedstawień: od nadawania im szczególnie istotnej treści po odbieranie im sensu i sprowadzanie do humorystycznych obrazków mających za zadanie wprowadzić czytelników dzieła w dobry humor.  Ślimaki można znaleźć na kartach rozmaitych ksiąg, o różnej tematyce: w dziełach religijnych, w tym w psałterzach, godzinkach, brewiarzach, aż po księgi liturgiczne i listy papieskie. Ilustracje te można znaleźć w całej Europie, ale szczególnie we Francji, gdzie w tamtym czasie istniał dobrze prosperujący przemysł produkujący rękopisy.


Po pewnym czasie rysunki z wojującymi ślimakami zaczęły przenosić się do innych miejsc średniowiecznego świata, takich jak katedry, gdzie zostały wyrzeźbione w fasadach. Oczywiście są różne interpretacje tego typu obrazów: niektórzy historycy sztuki uważają, że walki ślimaków reprezentują walkę klas wyższych i niższych, inni że śmierć a jeszcze inni widzą w nich alegorię tchórzostwa.


Ktoś nawet wysnuł teorię jakoby była to satyra na nielubianych we Francji Longobardów, tchórzliwych, brudnych i bez honoru. Najbardziej jednak właściwa jest ta analiza, która w walce ślimaka z rycerzem w zbroi każe ujrzeć przywołanie nieuchronności śmierci, będącej karą na niesprawiedliwych sędziów, co zostało ujęte w biblijnym Psalmie 58,9 : Niech przeminą jak ślimak, co na drodze się rozpływa, jak płód poroniony, co nie widział słońca.


Ale ślimak miał także jeszcze inne znaczenie, według nas także właściwie wyjaśniające obecność na średniowiecznych rękopisach. Otóż ślimak towarzyszy wyobrażeniom jednej z wad głównych, którą jest lenistwo ale i ludzka postawa określana jako apatia, obojętność czy też wypalenie, (łac. acedia od greckiego akēdía, akedeía) także utożsamiana z lenistwem lub gnuśnością.

Acedia, choroba duszy objawiająca się niemożnością zaznania spokoju, dekoncentracją i apatią znana jest w tradycji chrześcijańskiej co najmniej od czasów ojców pustyni. Opisali ją m.in. Ewagriusz z Pontu i Jan Kasjan (który nazywa acedię także taedium – przesytem). 
 

Acedia objawia się przygnębieniem, smutkiem, brakiem motywacji do działania, brakiem zaangażowania i nadziei, zniechęceniem, wyczerpaniem i wrażeniem duchowej pustki. Według niego charakterystyczną cechą acedii jest tzw. horror loci, czyli niechęć do miejsca, w którym się obecnie znajduje i czynności, którą się wykonuje. Kiedy się pracuje, najchętniej nic by się nie robiło, kiedy się nie pracuje, odczuwa się nudę. Teolodzy spierali się, czy acedia jest grzechem, czy też nie. Najszerzej zajmował się tą kwestią św. Tomasz z Akwinu (Suma Teologiczna IIb 35), który przytaczał argumenty za i przeciw, opierając się na takich filozofach i teologach jak Arystoteles, Jan z Damaszku, czy Jan Kasjan. Ostatecznie św. Tomasz uznał acedię za wadę tożsamą z lenistwem. Dante, nawiązując do tego, dotkniętych grzechem acedii ludzi umieścił w piątym kręgu piekieł.
 
Obecnie teolodzy utożsamiają acedię ze stresem, niepokojem, zabieganiem, przy czym uważają ją za niekorzystny stan ducha, a nie za depresję, która jest chorobą. W nawiązaniu do uznania ślimaka za obraz acedii w XVII wieku tworzono emblematy ze ślimakami i lemmą przywodzącą najczęściej skojarzenia z lenistwem i ociąganiem się w czynieniu dobra.
 


Za to puste muszle ślimaków, czyli pozostałości po niegdyś żyjących zwierzętach, przypominają o śmierci i przemijalności tego świata.
 


Stąd obecność ślimaków na wanitatywnych kompozycjach mistrzów malarstwa niderlandzkiego a nawet na portretach, jak to widzimy na portrecie epitafijnym Mojżesza Ter Borch, namalowanym przez jego braci:  Gerarda Ter Borch i Gesina Ter Borch. Mojżesz urodził się w 1645 roku a zginął w wieku 22 lat podczas szturmu na Fort Languard niedaleko Felixstowe w Anglii. Od 1664 roku służył w holenderskiej marynarce wojennej przeciwko Anglikom. Na obrazie Mojżesza otaczają symbole nawiązujące do jego życia wojskowego: czas (zegarek kieszonkowy), śmierć (czaszka I ślimak), wieczność (bluszcz na skałach) oraz lojalność (psy).
 

Powiązanie ze śmiercią zostało ugruntowane w czasach nowożytnych, kiedy ślimak towarzyszy niejednokrotnie śmierci w tańcu.

Ślimaki w większości to także hermafrodyty przez co na obrazach stały się symbolem pożądania - kolejnego grzechu śmiertelnego. Chociaż nie tylko. Malarz ze szkoły ferrarskiej Francesco del Cossa namalował około 1470 roku Zwiastowanie, na którym na pierwszym planie pojawia się wyraźnie widoczny ślimak. I tutaj skorupiak jest symbolem pozytywnym, oddzielającym obie sceny ołtarzowe: Zwiastowanie (w centrum), od Bożego Narodzenia (w predelli).
 
Pełzający po dolnej ramie ślimak ślizga się tak samo jak wierni między realną przestrzenią a mistycznym wspomnieniem Zwiastowania, a także między wcieleniem i Nowym Testamentem a Starym.  Poza tym ślimak jest tu także aluzją do żeńskich narządów płciowych, a także do płodności, w tym przypadku dziewiczej, bo ślimak jest przecież hermafrodytą, stając się przez to metaforą wyraźnie maryjną. Wreszcie ślimak nawiązuje do ofiary Chrystusa, bo zimą zamyka się w skorupie niczym w grobie, aby odrodzić się na wiosnę, w okolicy daty Wielkanocy.

Jak widzimy, ślimak ma nie tylko na widok sera pokazać nam rogi, ale przynieść całkiem pokaźny ładunek innych znaczeń…
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.