Pierre Roy nie jest szczególnie znanym artystą. Krótko należał do grupy surrealistów skupionej wokół André Bretona. Nominalnie należał do niej tylko trzy lata, między 1925 a 1928 rokiem. Uczestniczył w kilku jej działaniach, czasem przesiadywał z poszczególnymi należącymi do niej artystami w kawiarniach… Wziął na przykład udział w wystawie La Peinture Surréaliste, która odbyła się w Galerie Pierre Loeb w listopadzie 1925 r. i na której zaprezentowano prace Giorgio De Chirico, Hansa Arpa, Maxa Ernsta , Paula Klee, Mana Raya, André Massona, Joana Miró i Pablo Picassa. Wydarzenie to oznaczało pierwszy prawdziwy sukces Roya, podkreślony przez krytyka André Salmona w artykule opublikowanym w Revue de France. Ale Brenton nie wspomina o nim w swoim przeglądzie artystów surrealistycznych, Surrealism and Painting (1928), a przecież wtedy Roy przynależał do surrealistów. Niemniej tak już zostało. Uznane słowniki i kompendia o surrealizmie ignorują jego twórczość a wystawy prezentujące ten nurt w sztuce go pomijają. A przecież namalował obraz, który jest najbardziej surrealistycznym dziełem, jakie kiedykolwiek powstało i to jeszcze zanim Salvador Dali zaprezentował światu swoje topniejące zegarki, które zdefiniowały pogląd czym jest sztuka surrealistyczna.
THEY KEEP CALLING ME
Blog o niedostosowaniu,
śmierci i przemijaniu,
o poezji,
mijającym czasie i o Ianie Curtisie,
o Joy Division muzyce i sztuce, która nie wróci do etapu tworzenia,
ale która jest w nas
sobota, 26 października 2024
Niebezpieczeństwo na schodach: najbardziej surrealistyczne dzieło Pierre Roya i to na długo przed Dalim
piątek, 25 października 2024
Tomorrow Remember Yesterday - wracają the Chameleons i zapowiadają nowy album
Nie jesteśmy wielkimi fanami the Chameleons, często o nich wspominany w naszych newsach, a z dyskografii najbardziej podoba nam się pierwszy album Script of the Bridge z 1983 roku, a jeszcze bardziej ich debiutancki singiel In Shreds (1982), piosenka którą uważamy za co najmniej hymn pokolenia, zarówno w warstwie muzycznej, jak i (a może przede wszystkim) tekstowej. Może tak żeby przypomnieć:
Zatem z tym większą uwagą przyjęliśmy pojawienie się nowego wydawnictwa zespołu (po średnio udanym powrocie w maju) EPki Tomorrow Remember Yesterday, a uwaga owa wynika z faktu, że na wydawnictwie zespół umieścił 3 piosenki przygotowywane do sesji Johna Peela, ale odrzucone z powodu faktu, że były niedokończone. Mało tego jeden z utworów zamieszczony na Epce miał znaleźć się na debiutanckim singlu zespołu, ale ci, niezadowoleni z niego, zdecydowali się (i bardzo dobrze) na wydanie In Shreds.
Wydawnictwo zapowiada nowy album, który ma ukazać się w 2025. Jak piszą na swojej stronie na Bancamp (LINK) pomysł ponownego nagrania starych piosenek narodził się kiedy w 2023 roku grali w Manchesterze w hotelu Ritz. Piosenki jednak zostały nagrane w nowych wersjach, celem udokumentowania postępu, jaki zespół zrobił przez owe bagatela 40 lat.
Pierwszy utwór - The Fan and The Bellows - przypomina dynamiką i gitarą stare Chameleons. Wokal jednak znacznie odbiega od tego, do jakiego przyzwyczaili się fani.
Nostalgia ma zdaniem zespołu być dowodem, na ich zdolności do tworzenia muzycznych krajobrazów, znanych z debiutanckiego albumu. I tak jest, bowiem to bardzo dobra piosenka, w stylu starych Chameleons, może z nieco spokojniejszym i mniej emocjonalnym wokalem. Zdecydowanie znakomity i hitowy utwór.
Nathan's Phase to nijako kontynuacja poprzednika. Dobra, lecz już nie tak udana. Wokale nieco na siłę, reszta OK.
Every Day I'm Crucified bardziej dynamiczny, przypomina gitarami nieco riffy z In Shreds. Dobra piosenka, wpada w ucho.
Things I Wish I'd Said - kończy wydawnictwo. I jest to zdecydowanie najsłabsza piosenka. Zrobiona na siłę, bez ładu i składu. Z końcówką gitarową a la Joy Division, co w tej piosence jest akurat najlepsze.
Reasumując, dwa bardzo dobre utwory, jeden OK, jeden średni i jeden słaby. Można postawić słabą czwórkę. Niemniej polecamy fanom z powodów czysto kolekcjonerskich.
EPki można odsłuchać, i zakupić ją TUTAJ.
The Chameleons, Tomorrow Remember Yesterday, 2024, tracklista: The Fan and The Bellows, Nostalgia, Nathan's Phase, Every Day I'm Crucified, Things I Wish I'd Said.
czwartek, 24 października 2024
Odkryte ponownie escytonowe prace Henrego Orlika
W lecie tego roku sensacją artystyczną w Wielkiej Brytanii stały się prace Henrego Orlika. Zapomniany malarz w latach 70. wystawiał swoje prace razem z René Magritte i Francisem Picabią i wytrzymywał porównania z Salvadore Dali, a krytycy schlebiali mu, że przejdzie do historii sztuki. Wkrótce jednak na 40 lat zniknął z salonów i nie wiadomo co się z nim działo. Dopiero w tym roku został odkryty na nowo, czego efektem była wystawa w londyńskiej Maas Gallery „ Henry Orlik: Cosmos Of Dreams". Ekspozycja której kuratorem był Grant Ford, pracownik Sotheby's i Antique Roadshow prawie sprzedała się cała, więc na jej kontynuację w Marlborough musiały zostać zaprezentowane nowe prace.
środa, 23 października 2024
Stephen Morris: Record, Play, Pause - książka perkusisty Joy Division i New Order cz.21: Incydent w Electric Circus
wtorek, 22 października 2024
Sztuka psychocyfrowa Juana Carlosa Brufala
Urodzony w Buenos Aires w 1973 roku Juan Carlos Brufal jest jednym z tych współczesnych artystów, którzy tworzy w najnowszym nurcie określonym jako sztuka psychocyfrowa (art psicodigital). Chodzi w niej o osobiste wizje skojarzeń, w których realne, konkretne miejsca ulegają deformacji cyfrowej, zgodnie ze stylem uznanych artystów.
Juan Carlos obecnie mieszka na Majorce, Alcudia w Hiszpanii, skąd być może łatwiej jest mu zrozumieć sztukę swoich mistrzów, żyjących przecież głównie w Europie. Jest samoukiem. Rozpoczął od samodzielnych eksperymentów z programami graficznymi w latach 90 XX w. Może dlatego używane przez niego obecne narzędzie jakim są techniki AI daje tak interesujące efekty. Powstałe prace nie wyglądają bowiem na wytwory sztucznej inteligencji, ale jak dzieła malarskie, wykonane tradycyjnie, czyli malowane farbą na sztalugach.
Wśród charakterystycznych motywów znajdują się domy o jaskrawych ścianach wśród kwitnących drzew na lazurowym tle nieba, kręte drogi, pokryte kwiatami łąki…
Artysta także robi zdjęcia, łącząc w nich twarze pięknych kobiet (choć nie tylko) z wybranymi motywami w taki sposób, aby obrazy płynnie przechodziły jeden w drugi.
Grafik poszukuje obecnie współpracownika. Kogoś, kogo można nazwać menadżerem, do organizowania i promowania jego prac. Ofertę wraz z numerem telefonu umieścił na swoim profilu na portalu Linkedin. Może ktoś za naszym pośrednictwem zgłosi się? Juan Carlos Brufal ma profile w mediach społecznościowych, skąd pobraliśmy ilustracje do tego tekstu. Również poprzez nie można nawiązać z nim kontakt:
poniedziałek, 21 października 2024
Isolations News 298: Robert Smith o nowym albumie i końcu Cure, John Cooper Clarke live, książka z nowymi zdjęciami Joy Division, piosenka nagrana przez Hannetta, nowy Ringo Starr, Record Store Day Black Friday, moczny beton księżycowy i sztuczne mięso z ziemniaka
Fotograf David Bennett wydał książkę zatytułowaną Joy Davidson zawierającą zdjęcia dedykowane Joy Division i koncertowi jaki miał miejsce 30 marca 1979 roku w Walthamstow Youth Centre we wschodnim Londynie. Zaledwie dwa dni później zespół zaczął nagrywać swój debiutancki album Unknown Pleasures. Niestety, z powodu błędu druku w Melody Maker na koncert przyszło tylko 20-30 osób, stąd nie ma żadnych znanych zdjęć, nagrań ani wideo z tego występu... Książka pojawiła się na targach BOP w Paintworks Martin Parr Foundation Paintworks w Bristolu 19 i 20 października. Więcej o książce TUTAJ. Będą w niej nowe zdjęcia Martina Comeya - część z nich można zobaczyć TUTAJ.
Jak wiadomo realizatorem dźwięku debiutu Joy Division był Martin Hannett. Zespół Kit wydał ponownie utwór Overshadowing Me z debiutanckiego albumu Unshakeable Faith z 1990 roku. Materiał został zremiksowany przez Martina Hannetta właśnie, na rok przed jego śmiercią. Utwór został ponownie wydany jako część kompilacji CD Picture, Postcards, Dreams, Unsung Songs, która wyjdzie niebawem (LINK). Płyta zostanie wydana głównie dzięki zaangażowaniu założyciela zespołu, którym jest Lein Sangster (LINK). O wydawnictwie wspomniał także David Haslam (LINK), który zamieścił foto Hannetta z realizacji nagrania, a które zamieszczamy powyżej.
Hannett dużo podróżował podczas pracy w studio. Kiedy ludzie też będą podróżować, ale nie pod wpływem środków tylko zwyczajnie, na inne planety lub księżyc, będą ograniczeni ilością bagażu. Wynika to z faktu, że wysyłka materiałów z Ziemi jest droga. NASA oszacowała, że każdy funt materiału wysłanego na orbitę wokół Ziemi kosztuje około 10 000 dolarów. A zatem trzeba będzie korzystać z lokalnych zasobów aby obniżyć koszty. Naukowcy zasugerowali wykorzystanie księżycowej gleby do produkcji betonu lub cementu do drukowania w technologii 3D mieszkań dla astronautów. Jednak większość receptur cementu wymaga dużej ilości wody, która jest rzadka na księżycu i jest bardzo ciężka do wystrzelenia w kosmos. A zatem? Chemiczka Anna-Lena Kjøniksen i jej współpracownicy zaproponowali wykonanie domów z cementu oraz... moczu astronautów. Zespół wykonał już pierwsze doświadczalne partie cementu i jest zadowolony z uzyskanych z efektów (LINK). Podobno trwają prace ekologów nad przysposobieniem pozostałych astronautycznych wydzielin do konsumpcji w cyklu kołowym.
W temacie jedzenia - dr hab. Przemysław Kowalczewski z Wydziału Nauk o Żywności i Żywieniu Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu odnotował sukces. Z soku z popularnej poznańskiej pyry, czyli z ziemniaka, w wyniku kilku lat pracy uzyskał sztuczne mięso, z którego wyprodukował parówkę, gyros i burgera. Jest to efekt badań w ramach grantu z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju o wartości półtora miliona złotych (LINK).
Mieszkający od lat w Stanach stary Arab ma 5 hektarowe pole ziemniaków, nadszedł czas sadzenia, ale jego jedyny syn został aresztowany jako terrorysta.
Załamany Arab wysyła list do syna do więzienia: "Drogi Abdulu,Tu pisze twój ojciec Muhammad. Jak co roku przyszedł czas sadzenia ziemniaków ale ja już jestem po prostu za stary żeby przekopać pole i pozasadzać sadzonki. Wiem że jakbyś tu był, to byś mi pomógł. Kochający Cię ojciec Muhammad."
Po kilku dniach przychodzi z więzienia list "TATO NIE KOP NIGDZIE NA POLU TAM SCHOWAŁEM CAŁY TROTYL, WIRÓWKĘ DO REAKTORA ORAZ BUTLE Z GAZEM I BAKTERIAMI!"
W ten sam dzień przyjeżdża 300 osobowa ekipa z FBI z psami, koparkami i łopatami. Przeszukiwali i przekopywali całe pole przez dwa tygodnie i nic nie znaleźli, więc przeprosili i odjechali.
Parę dni później przychodzi list:
"Drogi Ojcze,Tu pisze kochający cię syn Abdul. Pole przekopane, możesz sadzić sadzonki. Zważywszy zaistniałe trudne okoliczności więcej zrobić nie mogłem. Kochający Cię syn Abdul."
Co robi surfer w WC
Szaleje na desce
Za to były frontman zespołu Journey, Steve Perry, podpisał nowy kontrakt płytowy z wytwórnią innego Beatlesa - George’a Harrisona, Dark Horse Records. Już 8 listopada zostanie wydana tam ponownie jego świąteczna płyta The Season ale podobno z sześcioma nowymi piosenkami. Zapowiedzią wydawnictwa jest teledysk do What A Wonderful Worl, która gra powyżej.
Kończymy newsem dla wielbicieli winyli. W listopadzie, dokładnie 29, rusza Record Store Day Black Friday. Z tej okazji i w Wielkiej Brytanii, USA a także w Polsce zostanie wydanych sporo nowych płyt ale także reedycji. Całość oferty jest TUTAJ.
Przesądna blondynka mówi do swojej przyjaciółki:
- Wyobraź sobie, że rano spadł mi talerz ! Boję się, że to może zaszkodzić dziecku, które w sobie noszę.
- Eee, idź głupia ! W zabobony wierzysz ? Dwa miesiące przed moim urodzeniem, mama rozbiła płytę gramofonową i nic mi nie jest... nic mi nie jest... nic mi nie jest...
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
niedziela, 20 października 2024
Z mojej płytoteki: J.M. Jarre i Pola Magnetyczne - trzeci puzzel elektronicznej trylogii
Oczarowani Oxygene (1976), którego słuchaliśmy przytykając sobie małe kolumienki od magnetofonu szpulowego do uszu, żeby lepiej słyszeć charakterystyczne wystrzały, czekaliśmy na kolejny album. I mistrz nas nie zawiódł, pojawił się doskonały Equinoxe (1978). I o ile Oxygene był muzyką z okolic chmur odległych od Ziemi, o tyle Equinoxe jest pamiętnikiem z jej powierzchni, kiedy to narrator eksploruje nocne mapy Nieba. Co zresztą idealnie oddają grafiki z okładek obu albumów.
Pojawia się zatem pytanie - gdzie miejsce na zorze polarne i burze magnetyczne? Jarre odpowiada - na Magnetic Fields (1981), który stanowi ostatnią część trylogii.
W mało znanym wywiadzie z epoki (TUTAJ) artysta podkreśla, że Oxygene i Equinoxe są bardziej abstrakcyjne, podczas gdy Magnetic Fields znacznie mocniej stąpa po muzycznej Ziemi, utwory są zatem bardziej konkretne. Starał się tworzyć mniej abstrakcyjne pejzaże dźwiękowe, bardziej bezpośrednio za pomocą instrumentów, które stosował. Jarre uważa, że ludzie poszukują muzycznych ilustracji do otaczającej ich rzeczywistości. Tak rzeczywiście jest, dlatego wielką popularnością cieszą się Walkmeny (dziś zastąpiły je odtwarzacze mp3, lub telefony komórkowe). Jarre uważa też, że epoka która wtedy była jego rzeczywistością, była epoką tworzenia obrazów, o czym świadczy popularność kaset VHS. Artysta jednak stoi na stanowisku, że muzyka do filmu jest czymś innym niż zwykła muzyka, podpiera się argumentacją, że tekst piosenki nie jest poezją, bowiem poezja nie potrzebuje muzyki żeby się urzeczywistnić. Tak samo zresztą jak czysta muzyka, która nie potrzebuje tekstu.
Jarre twierdzi, że jeśli chce się napisać muzykę do wideo, trzeba je obejrzeć i skomponować muzykę zgodnie z tym, co się widzi. Inaczej nie będzie spójności miedzy obrazem a dźwiękiem.
Pada pytanie, czy Magnetic Fields też, podobnie jak Equinoxe i Oxygene, artysta nagrał w domu. Jarre odpowiada, że owszem, cała trylogia powstała w domu, ale przed ostatnim albumem wyprowadził się z Paryża na jego obrzeża. Nie nagrywa już w przystosowanej do tego celu łazience, tylko zdobył środki na stworzenie profesjonalnego studia nagraniowego obok domu. Ma w nim około 40 instrumentów.
Album powstał niczym książka, rozdział po rozdziale nagrywane były co tydzień. Jarre porusza też problem instrumentów elektronicznych, postęp polega na tym, że dziś nawet gitara jest nagrywana elektronicznie... Na pytanie czy Pola Magnetyczne będą, mimo że są produktem studyjnym, odgrywane na żywo jak wcześniejsze albumy, pada odpowiedź że tak.
Jarre jednak nie pozostaje samotny na scenie, planuje występy z innymi artystami. Ale nie jest zainteresowany pozyskaniem tekstów do swojej muzyki.
I świetnie - album otwiera prawie 18-minutowa suita Magnetic
Fields (Part I). Pojawia się masa nawiązań zarówno do Equinoxe jak i chwilami do Oxygene. Choć, zgodnie z tym co powiedział Jarre, suita jest mniej improwizowana i fantazjowana, a bardziej skupia się na konkretnej ścieżce dźwiękowej. I jest mniej przebojowa, co prowadzi do opinii, iż to najbardziej niedocenione dzieło artysty. Dalej wielki hit, znany nam z płyty z koncertu w Chinach - Magnetic Fields (Part II). Klaskać każdy może, pytanie czy ta muzyka do tego się nadaje? Imponuje wejście na syntezatorach - nadaje utworowi głębi. Magnetic Fields (Part III) - nie zyskał popularności, a szkoda - pokazuje mniej komercyjne oblicze albumu. Płynnie przechodzi w znany i lubiany Magnetic Fields (Part IV). Nie starzeje się, dla mnie wizytówka tej płyty. Słychać Equinoxe, mamy pewność że Pola są puzzlem z układanki. Na koniec Magnetic Fields (Part V) - niewątpliwie największy hit płyty.
Album najmniej doceniony z wspomnianej trylogii. Wtedy, w epoce szanowaliśmy, choć bez uwielbienia. Gdy nadszedł Zoolook zrozumieliśmy, w jak ogromnym byliśmy błędzie.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.