sobota, 4 maja 2024

Portret małżonków Arnolfini Jana van Eycka: spekulacje teoretyków

Im obraz jest bardziej znany, tym mniej o nim wiemy. W naszej galerii dzieł znanych ale nierozpoznanych dzisiaj pokazujemy Portret małżonków Arnolfini Jana van Eycka, jeden z najbardziej cenionych obrazów kręgu renesansu północnego. Obraz przechowywany w National Gallery w Londynie, został namalowany na desce techniką olejną. Nie jest duży – ma wymiary zaledwie 82,2 x 60 cm. Przedstawia mężczyznę i kobietę stojących w pokoju, z lustrem na ścianie za nimi,  w którym widoczne jest odbicie dwóch innych osób. Nad lustrem widnieje napis: Johannes de eyck fuit hic / 1434  (był tu Jan van Eyck / 1434). Z tym XV-wiecznym dziele sztuki związane są są liczne teorie, interpretacje i analizy. Ponieważ jego pierwotne przeznaczenie jest nieznane, musimy oprzeć się na spekulacjach teoretyków, które pozwolą nam zrozumieć o co w nim chodzi. 


Zacznijmy od początku. Nazwisko Arnolfini zostało przypisane do tego obrazu na podstawie notatki jego poprzednich właścicieli. Wiadomo z nich, że pierwszym znanym właścicielem był kolekcjoner Don Diego De Guevary, który w 1516 roku podarował obraz Małgorzacie Austriackiej. W dwóch odrębnych inwentarzach jej kolekcji pojawia się nazwisko Arnolfini. Rodzina Arnolfini zbudowała swój majątek na handlu luksusowymi tkaninami i pochodziła z miasta Luca we Włoszech.
 
Pierwotnie sądzono, że obraz przedstawia Giovanniego di Arrigo Arnolfini i jego żonę Jeanne de Cename (Cenami). Jednak dokumenty odkryte w latach 90. XX wieku w archiwum książęcym wskazują, że Giovanni di Arrigo Arnolfini i Jeanne de Cename pobrali się dopiero w 1447 r., czyli 13 lat po ukończeniu portretu i po śmierci malarza.
 
Obecnie uważa się, że podwójny portret Arnolfini przedstawia kuzyna Arrigo, czyli  Giovanniego di Nicolao Arnolfini i jego żonę Costanzę Trentę. Trenta zmarła jednak w 1433 roku w wyniku powikłań po porodzie. Ponieważ był to rok poprzedzający datę wypisaną na obrazie, zaczęto spekulować na temat tożsamości kobiety. Kolejną wskazówką, dlaczego może to być Nicolao Arnolfini, jest inny portret stworzony przez artystę, zatytułowany Portret Giovanniego di Nicolao Arnolfini z około 1435 roku. Podobieństwo twarzy obu osób oraz fakt, że była to kolejna praca zamówiona przez Arnolfiniego dowodzi, że Jan van Eyck go znał.
 
Kluczową interpretacją, do której wszyscy historycy sztuki się odwołują jest artykuł Erwina Panofsky'ego Portret Arnolfiniego Jana van Eycka. Była to jedna z pierwszych analiz obrazu, która zyskała szeroką akceptację. Przyjęło się to tak bardzo, że jest to jeden z głównych powodów, dla których portret ten nadal nazywany jest Portretem ślubnym Arnolfinich. Panofsky stwierdził, że zdjęcie przedstawia ceremonię ślubną Giovanniego di Arrigo Arnolfini i Jeanne de Cename. Jednak w swoim eseju zatytułowanym Podwójny portret Arnolfini: proste rozwiązanie historyk sztuki Margaret Koster sugeruje, że jest to raczej portret epitafijny żony Giovanniego di Nicolao Arnolfini, która zmarła rok przed datą zamieszczoną na obrazie.
 
Artykuł Panofsky'ego ukazał się w marcu 1934 roku, a najnowsze dowody na możliwą nową tożsamość pary pochodzą z lat 90. XX wieku. Nadal warto jednak przywoływać jego teorię w zestawieniu ze współczesnymi, ponieważ stanowią one dobry punkt wyjścia do rozważań na temat obrazu i  przez dziesięciolecia uważane były za normę.
Jedna z głównych tez analizy Panofsky'ego dotyczy ułożenia rąk między parą. Połączenie rąk, czyli dextrarum iunctio, to gest znany już ze starożytnych rzymskich płaskorzeźb, na których mężczyzna i kobieta ujmują swoje prawe dłonie. Małżeństwo w epoce renesansu nie było jednak jeszcze zawierane w taki sam sposób, jak dzisiaj. Do zawarcia małżeństwa nie była często konieczna obecność księdza, ani nawet świadków, o ile istniała obopólna zgoda między obiema osobami. Dlatego Koster sugeruje, że gest trzymania za rękę oznacza, że mąż nadal trzyma się dłoni zmarłej żony, gdy jej życie ucieka.

Pies budzi także jest elementem dyskusyjnym co do znaczenia Portretu Arnolfini. Dla Panofsky'ego pies uosabia małżeńską wierność i lojalność. Tymczasem obecnie przypomina się, że psy umieszczano na płytach grobowych kobiet od czasów starożytnego Rzymu, ponieważ wierzono, że strzegą ich i prowadzą do zaświatów. To wyjaśniałoby, dlaczego pies stoi bliżej kobiety na portrecie, bo być może symbolizuje jej śmierć.
 

Kolejną wskazówką, dlaczego uznano ten portret za portret ślubny, jest podpis Jana van Eycka na obrazie. Tekst można przetłumaczyć jako Jan van Eyck tu był. Według Panofsky'ego jest to niemal notarialny akt małżeństwa, ponieważ van Eyck podpisał się pełnym nazwiskiem i dodał datę.  Podpis ten znajduje się nad lustrem, w którym odbija się ktoś uważany za malarza i  inna osoba, czyli świadek. Ale lustro ozdobione jest scenami Męki Pańskiej, z który te ukazujące śmierć i zmartwychwstanie znajdują się po stronie kobiety, natomiast reszta, ukazująca Chrystusa żyjącego jest po prawej stronie, obok mężczyzny.
 

Czyli znane dzieło to nie jest portret ślubny a portret pamiątkowy (epitafium) Costanzy Trenty, która zmarła rok przed ukończeniem Portretu Arnolfinich. Dalszymi dowodami na poparcie tej nowej tezy jest na przykład świeca płonąca świeczniku. Świeca według Panofsky'ego symbolizuje wszystkowidzące oko Boga czuwającego nad tą sceną. Świeca jest także nawiązaniem wyobrażeń Trójcy Świętej i flamandzkiego zwyczaju zapalania świecy będącego wezwaniem Ducha Świętego podczas zawierania małżeństwa. Na obrazie płonąca świeca znajduje się nad głową mężczyzny. Dokładnie po przeciwnej stronie, nad głową kobiety nie ma świecy, jest tylko miejsce po niej z którego kapie wosk, co jest to za znak śmierci. Innym detalem dowodzącym trafności nowej interpretacji jest niewielka figurka zdobiąca krzesło widoczne za kobietą wyobrażająca św. Małgorzatę, patronkę kobiet w ciąży i połogu.
 

Lustro i świecznik, które tak chętnie poddaje się interpretacją umieszczone są na obrazie w sposób, który każe je traktować nie jako rzeczywiste wyposażenie komnaty, ale jako swoisty komentarz tego co widzimy. Świecznik umieszczony jest w stosunku do postaci bardzo nisko, niemal na wysokości wzroku. Także lustro jest zawieszone w taki sposób, że postacie na obrazie aby z niego skorzystać musiały by się schylać zobaczyć swoje odbicia. Jednak nie zauważamy takich detali i nie zastanawiamy się dlaczego van Eyck namalował je w taki, a nie inny sposób i jakie były jego intencje, co czyni obraz dziełem genialnym, czego nie umniejsza podobieństwo mężczyzny do Putina
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz