środa, 1 maja 2024

Stephen Morris: Record, Play, Pause - książka perkusisty Joy Division i New Order cz.9. Pierwsze koncerty i pierwszy zespół Stephena

 

W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe.

W tamtym czasie wraz z kilkoma kolegami z klasy słuchali Neu!, Small Faces, Velvet Underground i Franka Zappy - wiele na ten temat dyskutowali, jak i na temat Monty Pythona. Czytał też Sounds. Nie lubił jazzu, chciał też ubierać się na czarno, ale rzeczy w tym kolorze były trudno dostępne. Ponieważ mieli gramofon z ojcem we wspólnym pokoju, ten również znosił do domu płyty, w tajemnicy przed matką. Słuchał Ellingtona, Elli Fitzgerald i innych. Robił to rano, około 6:00 czym budził Stephena. I chociaż on teraz słucha płyt swojej córki i poznaje inspirację, takiego czegoś nie było między nim a jego ojcem. Wtedy tak było że to co lubili rodzice było znienawidzone przez dzieci i odwrotnie.  

Kiedy dowiedział się że będą koncerty Zappy i Pink Floyd bardzo chciał iść. Ojciec w końcu zgodził się na jeden z zespołów. Poszli całą rodziną na koncert 17.03.1972 - na Hawkwind i Status Quo. Rodziców zdziwił widok publiki i zapach marihuany. Matka wzięła zatyczki do uszu. Hawkwind wypadł znakomicie. Mieli kosmiczne stroje i wyświetlali projekcje podczas koncertu. 

Po tym koncercie zaczął słuchać Can, Stockhausen i Terry Riley. Miał magnetofon kasetowy i kolegą słuchali muzyki nocami. 


Zaczął więcej urywać się z Macclesfield do Manchesteru. Marzył o Londynie

Rozdział 5 książki nosi tytuł Little Drummer Boy. Zaczyna się od opisu koncertu Bowiego, na który Stephen poszedł 3 tygodnie po występie Hawkwind. Wtedy Bowiego grał w radio John Peel, a Stephen uważał jego album Space Oddity za najlepszy.

 

Koncert Bowiego był zupełnie czymś innym niż Hawkwind. Bowie wtedy deklarował się w wywiadach jako biseksualny, co nadawało koncertowi specyficzny wydźwięk. Cały zespół wyglądał jakby przybył z przyszłości. Kupił singla Starman podczas koncertu. Zdecydował też kupić wszystko co Bowie dotychczas wydał.  

Wtedy Stephen dużo słuchał niemieckiego zespołu Faust. Zaczął też palić. 

 

W czerwcu 1972 roku wyszedł Ziggy Stardust. Zdaniem Morrisa był to album kultowy i doskonały w całości. Był zafascynowany i od tego czasu widział wszystkie koncerty Bowiego jakie odbyły się w Manchesterze. Wtedy z kolegą postanowili założyć zespół muzyczny i grać muzykę awangardową. W tamtym czasie też postanowili kupić marihuanę i zażyć, bowiem niemal wszystkie zespoły były przez jakiś czas na haju, co pozwalało im osiągać flow podczas prób i występów. 

C.D.N. 
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz