Co sprawia, że ktoś niszczy cenne dzieło sztuki? Czy powodem jest ideologia czy tylko polityka? Ostatnio często docierają do nas informacje o próbie dewastacji uznanych dzieł przez tzw. aktywistów klimatycznych. Tak stało się też całkiem niedawno, dwóch ludzi w londyńskiej National Gallery zaatakowało młotkami szybę chroniącą obraz Diego Velázqueza Toaleta Wenus. Mężczyźni zostali aresztowani, ale kto wie, czy gdyby ich nie powstrzymano, nie stracilibyśmy bezcennego płótna.
Mówią, że prawda obroni się sama i przebije do ogółu. Czy więc taka prawda, która potrzebuje agresji i zgiełku jest rzeczywiście prawdą? Na to każdy musi odpowiedzieć sobie sam, a my tylko przypominamy, że w historii ludzkości pomysły likwidacji dzieł sztuki już były realizowane. I nie zawsze chodziło, tak jak w tym ostatnim przypadku, o wywołanie zamieszania.
Przyjrzymy się zatem kilku wybranym (oczywiście nie wszystkim, bo lista byłaby bardzo długa) przypadkom wandalizmu:
Może zacznijmy od starożytności: od niszczenia posągów i innych wyobrażeń faraona Echnatona, który zasiadał na tronie mniej więcej od roku 1353 p.n.e. do 1336 p.n.e. Władcy Egiptu, którzy przyszli po nim chcieli całkowicie usunąć go z historii. I tak stało na ponad 3 tysiące lat… Pamięć o nim przywrócił dopiero egiptolog Theodore Monroe Davis, który odnalazł królewską mumię, a potem inni badacze, którzy odkryli szczątki jego posągów.
W 1975 r. największy obraz Rembrandta, Straż nocna (1642), stał się celem mężczyzny, który nożem do chleba odciął kawałek obrazu, mimo prób powstrzymania go przed tym przez strażników muzealnych. Konserwacja obrazu trwała cztery lata. W 1990 roku inny człowiek znów próbował zniszczyć dzieło, polewając je nieznaną substancją chemiczną.
W 1997 roku rosyjski artysta i anarchista Aleksandr Brener namalował zielonym sprayem na obrazie Malewicza w Stedelijk Museum w Amsterdamie znak dolara. Brener oświadczył po tym, że jego wandalizm był protestem mającym na celu uwypuklenie korupcji i komercjalizacji w świecie sztuki. Za swoją akcję dostał kilka miesięcy więzienia.
Posągi Buddy w Bamianie, które datowane są nawet na VI wiek, były przez pewien czas jednymi z najważniejszych dzieł sztuki w Afganistanie. Miały ponad 30 metrów wysokości i zostały wyrzeźbione w zboczu klifu. Jednak w 2001 r. posągi zostały w zasadzie zniszczone, przez talibów. Używając ładunków wybuchowych, łopat i młotów, stopniowo rozbili monumentalne posągi które uznali za bogów dla niewiernych. A świat przyglądał się temu.
Ostatnio, od 2022 r. prób niszczenia dzieł sztuki jest więcej. Działacze klimatyczni rozpoczęli serię protestów, podczas których przyklejali się do ram słynnych dzieł sztuki w Niemczech, Włoszech i Wielkiej Brytanii, a wszystko po to, aby skłonić rządy do szybszych działań w celu zażegnania zagrożenia katastrofą ekologiczną . Ich pokazową akcją było oblanie w National Gallery w Londynie zupą pomidorową Słoneczników Vincenta van Gogha.
Od tego momentu takich akcji jest niestety więcej: obrzucono puree ziemniaczanym dzieło Moneta w Poczdamie w Niemczech i opryskano olejem obraz Klimta w Wiedniu. Nie wydaje się, aby aktywiści mieli wycofać się ze swoich pomysłów. Sprzyja im pobłażliwość władz, które zasądzają im śmieszne kary, co tylko ich rozzuchwala. Tak więc spieszmy się oglądać oryginały, póki jeszcze są w jednym kawałku.