Historia muzyki undergroundowej pełna jest anegdot, opisujących liczne incydenty, które zdarzały się podczas koncertów. I nie chodzi tu nawet o zamierzone zachowania muzyków, z których wymienimy takie jak np.: podpalenie gitary przez Jimi Hendrix'a podczas występu na Monterey Pop Festival w 1967 roku, samookaleczenie się przez Iggy Pop'a odłamkami tłuczonego na scenie szkła i regularnie wymiotowanie, czy okaleczanie się przez GG Allin'a i zjadanie przez niego własnych odchodów. To wszystko wyglądało na pewno bardzo spektakularne, nam jednak chodzi o niezaplanowane przypadki losowe, będące następstwem zachowania fanów czy samych muzyków, które zapadły głęboko w pamięć i są teraz częścią legendy punk-rocka. Możemy z nich się dowiedzieć więcej o samych artystach niż jest w głoszonych przez nich tekstach.
Na przykład lider Nirvany Kurt Cobain w czasie sylwestrowego koncertu w Oakland w 1993, (zresztą podobne zajście miało miejsce wcześniej tego samego roku, 5 maja w Dallas) zauważył na widowni fankę molestowaną przez widza. Natychmiast przerwał koncert i osobiście wyrzucił natręta. Na istniejącym nagraniu widać ten moment, gdy Cobain przerywa akustyczną interpretację utworu Jesus Wants Me For A Sunbeam, rzuca gitarę na ziemię, po czym zwraca się przy wszystkich do owego człowieka i komentuje jego zachowanie przez mikrofon.
Podobno takie postępowanie widzów - nagabywanie kobiet przez często pijanych słuchaczy - było dość często spotykanym zjawiskiem podczas koncertów lat 80. i 90.
Jeszcze wcześniej, bo na przełomie lat 70. i 80. widownia chętnie wszczynała bójki, przeradzające się w zamieszki. Peter Hook sam doświadczył takiej sytuacji w czasie koncertu w Bury Town Hall: Nastąpiły tam ogromne zamieszki i zostałem pobity. Zostałem obity dokładnie wszędzie. Kiedy indziej, podczas występu Joy Division w 28 września 1979 r. w klubie Factory jeden z widzów zaatakował Petera Hooka, który w odwecie połamał na nim swoją gitarę i już nie zagrał w ostatnim utworze (więcej o tym TUTAJ).
Zresztą przemoc w pewnym sensie towarzyszyła Joy Division od początku. Ich pierwszy koncert w styczniu 1978 r. w Pips'ie, dyskotece znanej z Roxy Room (pisaliśmy o nim TUTAJ), o mało co by nie doszedł do skutku bo ochroniarze przed występem wyrzucili Iana Curtisa za to że ten rozbił na parkiecie szklankę piwa. Po wielu prośbach ponownie go wpuścili i zespół wyszedł na scenę z dwudziestoma minutami spóźnienia.
Wiele lat później podobny fakt dotknął Peter'a Murphy, lidera zespołu Bauhaus, który został wyrzucony z własnego koncertu w Sztokholmie, 12 grudnia 2018 r., odbywającego się w ramach trasy z okazji 40-lecia zespołu, po tym, gdy rzucił ze sceny w tłum butelką (LINK).
Jeden z najdziwniejszych przypadków dotyczy Ozzy Osbourne'a, który podobno podczas koncertów odgryzał kurczakom głowy. Nie wiadomo jak było w tymi kurczakami naprawdę, ale faktem jest - i to udokumentowanym nagraniem video - że podczas koncertu 20 stycznia 1982 roku w Iowa odgryzł na scenie głowę nietoperzowi, którego 17-letni wówczas Mark Neal rzucił mu pod nogi. Osbourne uznał, jak potem tłumaczył, że nietoperz był z gumy, zresztą oddajmy mu głos: Byłem święcie przekonany, że był to jeden z tych sztucznych nietoperzy, którymi ludzie straszą się w Halloween. Scena była dosłownie pokryta gumowymi nietoperzami, którymi rzucali we mnie fani. To musiało być tak, że przez przypadek podniosłem żywego... To wcale nie było przyjemne.
Na pewno nie było przyjemne, bo ponoć nietoperz ugryzł go i potem Osbourne przez dwa tygodnie przyjmował serię bolesnych zastrzyków obawiając się zachorowania na wściekliznę. Takie zachowanie Ozzy'ego odbiło się głośnym echem, zostało oprotestowane przez szereg organizacji ekologicznych, lecz artyście wyszło na dobre, bo odtąd trwale przylgnęła do niego łatka madmana (czyli szaleńca).
Równie spektakularne zajście, które mogło jednak skończyć się tragedią, dotknęło David'a Bowie. W dniu 18 czerwca 2004 r. występował w Oslo, kiedy wyrzucony z tłumu patyk lizaka utknął mu pomiędzy między gałką oczną a oczodołem. Wyglądało to strasznie. Bowie głośno oświadczył, że ma tylko jedno zdrowe oko, ponieważ drugie oko zostało uszkodzone w dzieciństwie, czemu zawdzięczał różnicę koloru oczu. I na szczęście lizak utknął w uszkodzonym oku. Bowie zaraz zapowiedział, że za to co się stało, zamierza ukarać tłum, dając bardzo długi koncert (podobna sytuacja spotkała wiele lat wcześniej Beatlesów kiedy fanki rzucały w nich żelkami).
Tydzień później podczas występu na Hurricane Festival w Scheeßel w Niemczech, Bowie poczuł się tak źle, że musiał zejść ze sceny. Okazało się, że miał atak serca. Został przewieziony do szpitala w Hamburgu, gdzie lekarze wykonali pilną angioplastykę.
Inne przypadki nie były aż tak sensacyjne: Krist Novoselic, basista Nirvany w Lithium na MTV Awards w 1992 roku rzuci gitarę basową w górę a ta spadając uderzyła go w głowę, albo muzycy pod wpływem środków odurzających czy alkoholu obnażali się jak Jim Morrison z The Doors w Jefferson Airplane w Amsterdamie 15 września 1968 roku czy Jan Borysewicz z Lady Pank 1 czerwca 1986 roku we Wrocławiu.
A jeśli już jesteśmy na własnym podwórku to trzeba wspomnieć o tym co było u nas: W Jarocinie w 1989 r. Kazik musiał po 20 minutach zejść ze sceny, bo organizatorzy uznali że ma zagrać promowany przez komercyjną firmę Balkan Electrique. Wtedy z widowni poleciały kamienie, aż redaktor Ibisz z telewizji ratował się ucieczką. W 1991 roku gdy grupa TSA świętowała swoje 10-lecie, fani Defektu Muzgó wymusili występ swojego zespołu. Ale to Republika w 1985 roku w Jarocinie dała koncert, który przeszedł do legendy: zostali przywitani pomidorami i kamieniami, lecz nie przerwali gry, zostali i muzyką przekonali do siebie publiczność tak, że zostali pożegnani owacjami (wspominaliśmy o tym TUTAJ). Opiszemy to jeszcze bo jeden z nas był tam wtedy. Podobnie jak opiszemy z detalami incydent w Jarocinie rok wcześniej, z zespołem Dezerter.
Tak to było w niezapomnianych latach 80...
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie a mainstreamie.