niedziela, 2 września 2018

Wczesne występy Joy Division - mało znane fakty


Pierwsze koncerty Joy Division odbyły się w Manchesterze, w miejscu, które nazywało się Band on the Wall. Był to czteropiętrowy budynek stojący w The North Quarter, przy 25 Swan Street, zbudowany ok. 1803 r. przez właścicieli spółki George & Dragon, Bernarda i Johna Mc Kenna, którzy otworzyli w nim hotel i pub. W poł. XIX w. teren za nim przeobrażono w targowisko i budynek podupadł. W 1858 roku ówczesny dzierżawca pubu, Bernard McKenna z browaru John McKenna Harpurhey, podjął się jego remontu i wykonał łukowate drzwi w narożu, które stały się rozpoznawalnym znakiem lokalu. Potem gmach obniżono do dwóch pięter i powiększono o następne pomieszczenia na parterze, w tym o sąsiedni sklep z winami i napojami spirytusowymi. W 1897 roku McKenna dokupił nieruchomość obok, na Oak Street, i połączył ją sklepieniem z głównym budynkiem. W ten sposób powstał dzisiejszy Band on the Wall


Nazwy tej użyto po raz pierwszy w 1937 roku od zespołów jazzowych i włoskich wykonawców siedzących prawie na ścianie, czyli wysoko na scenie wbudowanej w mur, a którą wchodziło się po schodach, aby dać więcej miejsca na widownię. Mniej więcej w tym czasie klub prowadził Ernie Tyson, który kiedy było trzeba potrafił wyrzucić wszystkich wichrzycieli na kapustę, jak to określali bywalcy klubu, czyli w okolice stoisk z warzywami stojących na zewnątrz, na targu.



Pub był bardzo popularny wśród żołnierzy podczas wojny, a także u miejscowych Włochów, bokserów i gangsterów z Ancoats. Mimo sporej popularności jednak podupadł i odrodził się dopiero w połowie lat 70., gdy zaczął nim zarządzać Steve Morris. Zaczęto w nim wówczas organizować koncerty muzyki niezależnej. To tutaj wystąpiły takie grupy jak: Buzzcocks, The Fall, A Certain Ratio, The Distractions i oczywiście Joy Division. Mimo to The Band on the Wall został zamknięty w 2005 roku i wydawało że przeszedł trwale do przeszłości, kiedy niespodziewanie jego zarządca otrzymał nagrodę Arts Council w wysokości 3,2 miliona funtów. I tak miejsce to zostało poddane gruntownemu remontowi. Na frontonie umieszczono gigantyczny equalizer graficzny LED, który reaguje na melodie odtwarzane w środku. Ponowne otwarcie miało miejsce pewnej wrześniowej nocy w 2009 roku, a nową działalność rozpoczęto od występu Mica Paris z A Certain Ratio. Więcej o tym można przeczytać TUTAJ bo nie chcemy pisać o samym pubie, tylko o wczesnych koncertach Joy Division.

Zespół grywał tu na nocnych imprezach organizowanych przez Manchester Musicians' Collective. Pierwszy koncert miał miejsce w środę w nocy, 25 stycznia 1978 r. Kolejny był dopiero 4 września tego samego roku, a następny występ odbył się zaraz po nim, bo we wtorek 26 września 1978 r. Zespół pojawił się tu jeszcze we wtorek 13 marca 1979 r. Z tych eventów zachowały się nieliczne plakaty i bilety wstępu:



Poza tym, co najistotniejsze, z tych występów pozostała jedna, jedyna taśma nazywana Band On The Wall znajdująca się w obiegu od wczesnych lat 80-tych. Zwiera 10 utworów, które łącznie trwają 45 minut, lecz mimo, że jakość nagrania jest okropna, od dziesięcioleci fascynuje fanów Joy Division. Tracklista składa się z następujących utworów: Walked In Line, She's Lost Control, Shadowplay, New Dawn Fades, Day Of The Lords, Insight, Disorder, The Only Mistake, I Remember Nothing, Sister Ray.

Jeden utwór pojawia się na bootlegu House Of Dolls LP, jest to I Remember Nothing. Przypisana jest do niego data październik 1978 roku lecz wielu znawców tematu uważa, że nagrania dokonano w Lesser Free Trade Hall 3 lipca 1979 r. a nie w sali Band On The Wall, jednak inni przyjmują, iż taśma rejestruje ostatni koncert Joy Division w Band On The Wall z 13 marca 1979. Dziennikarz muzyczny Mick Middles, który znajdował się wtedy na widowni, podzielił się swoimi odczuciami TUTAJ: Byłem na tym koncercie i próbuję sobie przypomnieć brzemienia zespołów. I niestety, niestety nie mogę sobie go całego przypomnieć. Na pewno Hooky musiał zrobić na mnie wrażenie, ponieważ moja recenzja zakończyła się w ten sposób... plusem jest to, że mają basistę, który mógłby zjeść Jean Jacques'a Burnella na śniadanie. The Stranglers (pisaliśmy o nich TUTAJ)  grali dużo w Manchesterze, przyjaźnili się z The Drones. Pamiętam, że szczególnie lubiłem Ice Age. Nie wiem, kto w tym czasie grał na bębnach, ale przypominam sobie, że przez cały wieczór tłukł w nie Steve Brotherdale (B'Dale), który wydawał się udawać jakiegoś wielkiego specjalistę.
 
Nie jest jak widać tych wspomnień wiele. Szkoda, że inni ówcześni widzowie nie pomyślą, aby spisać swoje odczucia i je upublicznić. Bo czas leci a jest ich, niestety, coraz mniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz