czwartek, 27 czerwca 2019

Kinowa Jazda Obowiązkowa: John Doe - Samozwańczy Strażnik, czyli o pedofilii tak jak powinno się ją opisywać i z nią postępować


Australijski film z 2014 roku w reżyserii Kelly Dollen, nie ma wyjątkowo gwiazdorskiej obsady i na pierwszy rzut oka wydaje się być niczym nadzwyczajnym, zwłaszcza sądząc po plakacie... Ale na tym kończy się wszystko negatywne, co o tym filmie można powiedzieć. 

Film rozpoczyna się nijako od końca, aresztowany pod zarzutem wielokrotnego morderstwa John Doe (w tej roli Jamie Bamber)  prosi o wywiad z dziennikarzem śledczym Kenem Rutherfordem... Doe oczekuje na wyrok, i wydaje się pewnym, że to on jest sprawcą ponad dwudziestu zabójstw.

Podczas wywiadu poznajemy całą historię Doe. I im dłużej to trwa tym bardziej zmieniamy o nim zdanie. Nie chodzi bowiem tylko o wyrafinowane metody jakimi się posługuje w mordowaniu swoich potencjalnych ofiar. Chodzi o to, jak perfekcyjnie wszystko planuje. Każda z nich jest doskonale szpiegowana, Doe wie o nich  wszystko, zna ich przyzwyczajenia, nawyki i miejscach przebywania. Mało tego, zna także okolice, sąsiadów, jednym słowem jego zbrodnie są w związku z tym niemalże doskonałe. Choćby ta z centrum handlowego, kiedy plastrem z cyjankiem morduje jedną z ofiar...

Ale najważniejsze jest to, że Samozwańczy Strażnik zabija z konkretnego powodu. John Doe bowiem morduje recydywistów, głownie pedofilów, takich wobec których wymiar sprawiedliwości okazał się bezradny, o ile chodzi o aspekt resocjalizacji. 

W związku z tym Doe zyskuje coraz większą sympatię społeczeństwa. Jego egzekucje są transmitowane przez telewizję, przy okazji jeden z dziennikarzy zdaje się z nim bardzo sympatyzować. Powstaje ruch oporu, który sprzyja Doe


W końcu ma miejsce ta ostatnia egzekucja. W pełni transmitowana z wielu kamer na żywo. Doe podczas niej ujawnia swoją tożsamość i motywy działania... 




Czy ława oskarżonych wymierzy karę śmierci? Czy może dojdzie do jakiegoś zupełnie niespodziewanego zwrotu akcji?

Film jest absolutnie wart obejrzenia, a komentarze na YouTube mówią same za siebie. Tak powinno realizować się filmy inteligentne, obiektywne i poruszające ważne problemy. 

Mamy tutaj grupę pedofilów, ale duchowny jest zaledwie jednym z nich, tak jak wskazują statystyki, mamy bezwładny wymiar sprawiedliwości i w końcu działającą pod przykryciem kastę ludzi ponad prawem. 

Czy kiedy sądy są bezradne społeczeństwo powinno zacząć samo wymierzać sprawiedliwość? 

To i wiele innych pytań pozostaje w głowie widza po obejrzeniu tego doskonałego australijskiego thrillera. 

W końcu poznajemy motywy działania głównego bohatera, który do ostatniej sceny pozostaje wierny swojej idei, co prowadzi do wniosku, że każdy ma swojego mola, który go gryzie...
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz