Giorgio Barbarelli da Castelfranco (1477/78-1510) o przydomku Giorgione oznaczającym tyle co Wielki Jerzy, uważany jest za współtwórcę weneckiej szkoły malarstwa XVI wieku. Wraz z bardziej znanym współczesnym sobie artystą, Tycjanem, stworzył styl oparty na plamie barwnej a nie na rysunku. Obaj prawie nie wykonywali szkiców, za to kładąc farbę warstwa po warstwie, nasycali płótna emocjami.
Niewiele wiemy o życiu Giorgione, a jeszcze mniej rozumiemy jego twórczość. Wiemy, że zyskał sławę już za życia, tworząc obrazy o nowatorskiej w owych czasach tematyce, na zlecenie zamożnych Wenecjan, arystokratów i humanistów. Wiemy także, że był przyjacielem i współpracownikiem Tycjana, razem pracowali a jego wpływ na styl Tycjana i w ogóle malarstwo weneckie był ogromny. Ten brak informacji i nieokreślony do końca katalog przypisywanych mu obrazów tłumaczy się jego przedwczesną śmiercią, z powodu zarazy. Z tego powodu nie można do dziś doliczyć się jego prac, z których spora ilość została spalona z obawy przed chorobą, tak jak to było wtedy praktykowane z przedmiotami należącymi do ofiar morowego powietrza. Dość powiedzieć, że liczba przypisywanych mu dzieł jest przedmiotem szerokiej dyskusji – niektórzy twierdzą, że jest ich 5, inni doliczają się nawet 40 - a najbardziej zagadkowym spośród nich jest obraz zatytułowany Burza (La Tempesta), malowany techniką olejną płótnie, o wym.: 83 x 73 cm, przechowywany w Gallerie dell'Accademia w Wenecji.
Jest to niezwykle sugestywny obraz, na którym w dodatku do końca nie wiadomo co jest, czy raczej, jaki jest sens namalowanej kompozycji. Obraz powstał prawdopodobnie między 1502 a 1505 rokiem na zamówienie, jak się przypuszcza, weneckiego kupca i kolekcjonera dzieł sztuki Gabriele Vendramina, do którego należał w 1530 roku. Potem przez dłuższy czas zaginął aby pojawić się w XIX wieku w domu książąt Giovannelli, gdzie widział go uczony Angelo Conti, po czym w 1932 roku został zakupiony przez miasto Wenecja i umieszczony w Gallerie dell’Accademia. Dzieło uderza przede wszystkim emocjonalnie ukazanym krajobrazem: w tle widać miasto i strumień, przez który prowadzi most. Nad miastem kłębią się ponure chmury, z przeszywającą niebo błyskawicą której rozblask ukazuje dziwną scenę: z jednej strony płótna stoi oto młody mężczyzna trzymający długą laskę i przygląda się prawie nagiej, skulonej kobiecie karmiącej piersią dziecko, zajmującej przeciwległy brzeg obrazu. Jakie jest znaczenie tego wszystkiego? Dlaczego oboje nie są w domu podczas ulewy? Dlaczego nie szukają schronienia? Dlaczego kobieta jest naga? Krótka odpowiedź na te wszystkie pytania brzmi: nie wiemy.
W historii sztuki niewiele jest obrazów, które doczekały się tak wielu, często sprzecznych, interpretacji co ten. Głównym problemem historyków sztuki jest to, że ikonografia i symbolika obrazu nie jest typowa dla malarstwa renesansowego czy nawet średniowiecznego.
Niektórzy próbują wyjaśnić tę scenę przy pomocy znanych z mitologii lub poezji skojarzeń, inni szukają wyjaśnienia w Biblii czy innych tekstach religijnych.
W rozlicznych analizach Burza była między uważana za: przedstawienie rodziny samego Giorgionego, za alegorię inicjacji życia dorosłego, scenę odnalezienia Mojżesza, ilustrację jednej z pieśni Petrarki, legendę św. Teodora, historię Gryzeldy z Boccaccia. Młody mężczyzna bywał: żołnierzem, pasterzem, Poliphilem, Merkurym, św. Teodorem i św. Rochem. Naga kobieta zaś: Cyganką, Wenus, alma Mater, nimfą Io, Ewą, Ziemią, Danae. Ale oczywiście to nie wszystko.
Bardzo dokładne oględziny przynoszą kolejne szczegóły, które jeszcze bardziej utrudniają interpretację. Otóż na dachu jednego z budynków po prawej stronie malowidła znajduje się biały ptak. Trudno go dostrzec gołym okiem i wydaje się, że został namalowany zaledwie kilkoma pociągnięciami pędzla. Niektórzy widzą w nim bociana (symbol rodziny), czaplę (dobry znak, ostrzeżenie przed ogniem, melancholię), albo gołębicę (pokój, który wkrótce zburzy nadciągająca burza). Na obrazie są także dwa emblematy heraldyczne. Jeden to Lew, symbol św. Marka i Republiki Weneckiej, a drugi przedstawia kolumnę i cztery koła. Dziś dość trudno je rozpoznać, ale prawdopodobnie łatwiej je było dostrzec 500 lat temu. Czterokołowe wyobrażenie jest całkiem możliwym nawiązaniem do herbu wpływowej rodziny rodzina Carrara z Padwy. Ma to znaczenie historyczne i polityczne, ponieważ po tym gdy Padwa została zaanektowana przez Wenecję w 1406 r., odnotowano w 1435 roku upadek i śmierć tego rodu. Możliwe więc, że Giorgione ostrzega Wenecję przed skutkami wojen, w które wplątana była Republika, porównując grożące jej straty z tymi, jakie były udziałem rodu Carrara, w myśl biblijnej sentencji – kto sieje wiatr zbiera burzę Oz 8,7 i Ga 6,7- 8.
Ta interpretacja nie wyklucza inspiracji różnymi opowieściami, legendami, mitami czy tekstami religijnymi. Wszystkie jednak historie, które Burza miałaby ilustrować dotyczą konfliktu lub straty. Jedna z ostatnich interpretacji została sformułowana w 1978 roku przez włoskiego archeologa i historyka sztuki Salvatore Settis, który na poparcie swoich słów wskazał na dzieło mogące być bezpośrednim wzorem dla malarza. Jest to płaskorzeźba z ok. 1475 roku autorstwa Giovanniego Antonia Amadeo, znajdująca się na froncie kaplicy Colleoni w Bergamo, a przedstawiająca Adama i Ewę wypędzanych z Raju po popełnieniu grzechu pierworodnego. W centrum obrazu Giorgione są w dodatku dwie przełamane kolumny, symbolizujące w tym przypadku śmiertelność człowieka i nietrwałość dóbr ziemskich.
Jednak wyjaśnienie znaczenia obrazu jest jeszcze trudniejsze – prześwietlenia rentgenowskie wykazały, że nie zawsze na obrazie była postać mężczyzny. Zamiast tego artysta namalował inną nagą postać kobiecą.
Ale ile by nie było jeszcze interpretacji, można odnieść wrażenie, że im bardziej krytycy starają się wyjaśnić co artysta miał na myśli, tym bardziej sens obrazu staje się nieuchwytny. Czy zatem kiedyś dowiemy się o co chodziło autorowi dzieła? Być może pewnego dnia – pisał w związku z tym obrazem Ernst Gombrich – będzie można zidentyfikować ukazany tu epizod, którym być może jest historia matki jakiegoś przyszłego bohatera, którą wypędzono z dzieckiem z miasta do lasu, gdzie została odkryta przez życzliwego, młodego pasterza. Wydaje się, że jest to temat, który chciał przedstawić Giorgione. Ale nie ze względu na tematykę obraz ten jest jednym z najwspanialszych dzieł sztuki. Nie ze względu na tematykę ale na sposób malowania, bo Burza jest pierwszym pejzażem, a przynajmniej – jednym z pierwszych. W XVI wieku malarstwo pejzażowe uznawano za najmniej wartościowe spośród gatunków malarstwa, wykorzystywano je głównie jako tło dla scen mitologicznych lub historycznych. Na razie więc zadowala nas zachwyt najsłynniejszym dziełem jednego z największych, a zarazem najbardziej tajemniczych mistrzów w historii sztuki, który z biegiem czasu stał się bardziej mitem niż artystą.Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.