sobota, 11 maja 2019

The Cure i ich Pornography: Halucynogenny koszmar urastający do olbrzymich rozmiarów


W drugiej części opisu książki Richarda Carmana o historii the Cure zajmiemy się kulisami powstania ich Pornography, płyty która całkiem niedawno świętowała 37 - lecie nagrania (pisaliśmy o tej rocznicy TUTAJ). Płyty, którą na naszym blogu, obok Faith (opisywanym kilka razy TUTAJ), uważamy za niewątpliwie największe dzieło grupy. 

Jesteśmy w roku 1981 zespół kończy rok koncertem w Leeds, po czym rozpoczyna pracę nad nowym albumem.

Byliśmy w najlepszym stanie - powiedział Smith Alexowi Petridisowi w wywiadzie dla Mojo w 2003 roku. Uważałem że bardziej nadajemy się do robienia muzyki o charakterze symfonii Mahlera a nie popu.

Nowym producentem, który pracował nad demo płyty był Phil Tornally. Wtedy też Steve Severin z Siouxsie and the Banshees (basista i współtwórca zespołu) namawiał Smitha do odejścia z the Cure, stosował nawet w tym celu sabotaż. To jednak się nie udało - Smith działał dalej, na nasze szczęście.

Młyn w Surrey okazał się dla Roberta schronieniem i kryjówką, kiedy sesje nagraniowe nie wypaliły - tam napisał teksty do większości utworów z płyty Pornography. "Chciałem zrobić pieprzony album, który byłby ostatnim i the Cure zakończyłoby działalność" - powiedział w wywiadzie.

Atmosfera była kiepska, dochodziło do spięć między muzykami, kiepskie warunki do pracy, naciski ze strony Fiction (wytwórni wydajacej płyty zespołu) nie poprawiały klimatu. W styczniu nagrali kolejną sesję dla Peela (jej jeszcze nie opisywaliśmy, za to były u nas dwie inne TUTAJ i TUTAJ) a płyta była gotowa w kwietniu.

Kiedy Pornography - czwarty album zespołu ukazał się na rynku niektórych wprawił w zakłopotanie, a innych w zachwyt, zależnie od tego po której stronie barykady stali. Trouser Press nazwał płytę nabrzmiałą od tematów czarnego popu. 
 
Zdaniem Melody Makera album ciągnął w dół w cienie wiecznie ponure. Magazyn Sounds był nieco mniej dwuznaczny: Podczas gdy fani zostali podstępnie uwięzieni w muzyce the Cure (inaczej przecież to muzyczne gówno nie miałoby prawa istnieć) Robert Smith wydaje się zamknięty w samym sobie - i jest to narastający koszmar, który sprawia, że zespół nagrywa pompatyczną muzykę, z której nic w nas nie pozostaje. Mniej krytyczny był NME: Jako dzieło w zakresie pełnego wyrazu brzmienia jest to wielkie i wstrząsające osiągnięcie. Do sedna płyty - jak chyba nikt inny - zbliżył się Dave Hill, kiedy wydał swoją opinię na łamach NME: Pornography nie powstała po to żeby ją uprzedmiotowić i studiować, ale po to, żeby ją wziąć w całości
jak bardzo głęboki obraz emocji, przedstawiający duszę na smyczy, walkę z paniką w ciemnościach.

 
Carman twierdzi, że Smith nazwał album najpotężniejszym w dyskografii Cure, po czym przechodzi do analizy ścieżki dźwiękowej. 

One Hundred Years jest piosenką o śmierci. To kontynuacja kierunku wyznaczonego przez Faith. Wnikliwa analiza samego siebie - diagnoza - rozpacz. Magazyn Rolling Stone opisał tę piosenkę następująco: jeśli nie ma to znaczenia, czy umrzemy, zanim się zestarzejemy, a przynajmniej jeśli zakwestionujemy fakt, że wszyscy umrzemy - w pewnym momencie może uda nam się odnaleźć jakiś sens, coś, co warte było szukania. Smith powiedział po latach: jeśli żywisz zbyt długo takie poczucie marności wszystkiego, może ono zacząć zżerać cię od środka.

Kolejny utwór, Short Term Effect zdaniem Carmana jest kontynuacją pierwszej piosenki: umierające ptaki, zgniła atmosfera, choroba, szaleństwo, oraz chaos. Halucynogenny koszmar urastający do olbrzymich rozmiarów.

The Hanging Garden i Siamese Twins, to zdaniem autora obraz jakiegoś aktu miłosnego w którym przeplatają się namiętność i okrucieństwo. The Figurehead nawiazuje do kolorystyki żałoby (czerwony i czarny), wizji piekła, bólu i wiecznej deformacji. A Strange Days to: oślepienie, tonięcie, zamknięcie oczu, pył. Cold - zimno wywołane brzmieniem przypominającym wiolonczelę, a Pornography - przesterowany głos i oraz obojętne i zimne dźwięki keyboardu. 

 
Tyle Carman, choć wydaje się, że nie wniknął zbyt mocno w ścieżkę dźwiękową albumu i mało interesował się inspiracjami. Na to jednak przyjdzie pora kiedy album Pornography pojawi się w dziale Z mojej płytoteki

Na koniec jeszcze ciekawostka z wnętrza płyty.

Wkładka do albumu zawierała zdjęcia członków  zespołu w specjalnie zaprojektowanych maskach. I koncepcję wyjaśnił Smith w wywiadzie z 1986 roku. Zostaliśmy sfotografowani w pozycjach Marilyn Monroe. Miało to wyglądać, jakby Marilyn została na swoim satynowym prześcieradle, a jej ciało ulegało rozkładowi przez długie lata...


Czy coś więcej wymaga dodania? Chyba tylko tyle, że zapraszamy do czytania nas - codziennie nowy wpis - tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz