Dzieła sztuki były zawsze jedynymi dobrami, jakie naprawdę chciałem posiadać - powiedział w wywiadzie dla New York Times David Bowie (TUTAJ). Wspomina on tam o obrazach, z których był dumny, a także o tym, że sam również malował, bo posiadał wykształcenie artystyczne. Wywiad ilustruje zdjęcie muzyka na tle jednego z jego obrazów, który jest na prawdę dobry:
Podobnie zebrana przez niego kolekcja prezentowała - może nie najgłośniejsze nazwiska ze świata malarstwa - lecz znakomitych twórców, głównie brytyjskich z XX wieku: Frank'a Auerbach'a, David'a Bomberg'a, Francis'a Bacon'a i Francis'a Picabia, a także obrazy Basquiat'a, czy kompozycje Damien'a Hirst'a, Harold'a Gilman'a, Peter'a Lanyon'a, Henry'ego Moore'a i Graham'a Sutherland'a. Łącznie było to ponad 200 obiektów, a licząc meble – 400.
Bowie, którego twórczość inspirowała muzyków lat 80. w tym także Iana Curtisa, a jednocześnie który sam czerpał z form muzycznych takich zespołów jak Joy Division, o czym pisaliśmy TUTAJ, podchodził do swojej kolekcji bardzo emocjonalnie, wręcz obsesyjnie. Żartował, że stała się nałogiem i chyba się jej nawet nieco wstydził, bo ukrywał fakt posiadania tak pokaźnego zbioru. Piszemy o byłej kolekcji, już jej nie ma. Uległa rozproszeniu, wystawiona przez jego spadkobierców na aukcję Sotheby's w Londynie w listopadzie 2016 r (pełna informacja o tym TUTAJ).
Rodzina artysty tłumaczyła się, że wystawiła na sprzedaż zabawki Davida, bo zwyczajnie nie miała gdzie przechowywać tak dużej ilości cennych przedmiotów. Niech teraz idzie w świat to, co Bowie tak kochał, napisali w oświadczeniu jego krewni. Zanim jednak dzieła trafiły do domu aukcyjnego, pokazano je w muzeach na całym świecie: w Bolonii, Los Angeles, Nowym Jorku i Hong Kongu.
Niewątpliwie likwidacja tak spójnej kolekcji jest wielką szkodą, bo zgromadzone w niej przedmioty ukazywały tę ukrytą część osobowości Bowie'go, której nie obnażyła jego muzyka czy role filmowe. Sztuka była dla niego ważna, skoro nabywał obrazy i inne przedmioty bez rozgłosu, nie lansując się na ich tle. Często sam docierał do artystów, odwiedzał ich w pracowniach, kupował dzieła, które najbardziej go poruszały. Nie radził się marszandów, nie ulegał modom, sztuka nie była dla niego inwestycją, tylko inspiracją, a nawet koniecznością. O Boże, ależ bym chciał brzmieć tak dobrze, jak wygląda ten obraz powiedział kiedyś o jednej z prac Frank'a Auerbach'a. I może dlatego w jego zbiorach nie było ani Picassa ani nawet Warhola. Z powszechnie znanych nazwisk pojawił się Jacopo Tintoretto (miał jego XVI-wieczny ołtarz i przypisywane mu szkice) oraz kilka dzieł Marcela Duchamp'a. W ogóle dzieła sztuki wybrane przez Bowie'go były - jak to określił krytyk z Sotheby's - eklektyczne, czyli wielostylowe, a tak naprawdę - świadczące o dość konserwatywnym guście ich właściciela. W przytoczonym wywiadzie stwierdził, że jego upodobania są katolickie. To właśnie mam na myśli, używając sztuki. Są chwile, kiedy wolę myśleć niż tworzyć, i po prostu cieszyć się dowcipem Picabii lub Duchampa. Bawi mnie to, gdy pomyślę, co oni myśleli, gdy to [te dzieła] robili, i że byłoby to dobrym sposobem na tworzenie sztuki. Czasami chciałbym stać się Duchampem, by poczuć to, co czuł, kiedy pokazał te rzeczy na wystawie i powiedział: „Zastanawiam się, co inni zrobią. Zastanawiam się, co się stanie jutro rano".
Był zafascynowany malarstwem renesansowym, co więcej -
mimo, że sam był postrzegany jako skandalista - dostrzegał ogromną
wartość sztuki dawnych epok: Cały pomysł negowania przeszłości został
wyhodowany przez kapitalizm i kulturę patrycjuszowską oraz wziął się z
pożądania natychmiastowej gratyfikacji. Myślę, że jest to złe zjawisko,
które może wytwarzać tylko ludzi przygnębionych i niespełnionych LINK. Spójrzmy teraz na wybrane dzieła z kolekcji David'a Bowie'go:
Ogółem po trzech dniach aukcji kolekcję, którą wstępnie wyceniano na 10 mln GBP, wysprzedano za astronomiczną sumę ponad 26 mln GBP. Najwyższą cenę osiągnął oczywiście ołtarz św. Katarzyny Sieneńskiej pędzla Jacopo Tintoretto, kupiony przez nieznanego europejskiego kolekcjonera za 155 000 funtów. Dzieło to jednak od razu zostało wypożyczone do ulubionego muzeum Davida Bowiego, do Domu Rubensa w Antwerpii, a stamtąd w tym roku trafiło do Wenecji, na wystawę retrospektywną dzieł Tintoretto (wystawa będzie trwać od 11 maja do 29 listopada), gdzie zostanie pokazane z grupą dzieł flamandzkich starych mistrzów, którzy tworzyli pod wpływem Tintoretto, w tym Rubens'a, Van Dyck'a i Maerten'a de Vos. I chciałoby się dodać - David'a Bowie'go, posiadającego go przez ponad 30 lat i także pozostającego pod jego oddziaływaniem.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz