sobota, 7 października 2023

Co się dzieje z nimi dzisiaj? John Fryer z 4AD: od Depeche Mode do This Mortal Coil

Pewnego wrześniowego dnia 1979 roku 21 letni John Fryer zapukał do drzwi Blackwing Studios w Londynie. Był wówczas początkującym fotografem, który marzył o karierze projektanta. Ale że był to czas, gdy punk stawał się coraz bardziej popularny, jak grzyby po deszczu wyrastały nowe kapele i Fryer, który miał znajomego pogrywającego trochę w jakimś zespole, który miał nagrać demo w Blackwing Studios, wybrał się aby w tym pomóc.



Blackwing Studios mieściło się w opuszczonym kościele, który został zbombardowany podczas nalotów na Londyn w 1941 roku. Właścicielem studia był Eric Radcliffe, producent utworów wielu angielskich grup nowofalowych i synthpopowych. Fryer został nie tylko przyjęty przez niego do pracy, ale szybko stał się jego asystentem i uczniem. Początki jednak były trudne - zaczynał od parzenia wszystkim herbaty, sprzątania toalet i studio, a że był chętny i do pracy i do nauki, zlecano mu coraz więcej obowiązków. Stał się koproducentem wydawnictw m.in. z Fad Gadget, lecz nie oszczędzał się, pracował bez przerwy, przechodząc płynnie od jednego nagrania do drugiego.



W 1981 Fryer był już technikiem przy Speak & Spell, debiutanckim albumie Depeche Mode. Wkrótce stal się głównym inżynierem dźwięku wytwórni i przez dziesięć lat wyprodukował wszystko, co tylko wychodziło ze znakiem Blackwing Studio. Zajmował się nagraniami takich artystów jak Bruce Gilbert i Graham Lewis z Wire, a także grup Dome, Yazoo (Warto zerknąć TUTAJ)  i niemieckiego zespołu Xmal Deutchland (pisaliśmy o nim TUTAJ). Rozpoczął także współpracę z artystami innych wytwórni, takich jak 4AD , Mute i Beggar's Banquet (pisaliśmy o nich TUTAJ i TUTAJ) , co czasem owocowało jeszcze innymi korzyściami, np.: Daniel Miller z Mute Records bardzo interesował się technologią i zawsze przynosił na nagrania do Blackwing Studios najnowsze syntezatory i automaty perkusyjne. Był pomysłowy, dzięki niemu zespoły z 4AD Cocteau Twins, i Clan of Xymox osiągnęły niepowtarzalne brzmienie. Fryer ostatecznie stał się jednym z dwóch stałych członków głównego projektu 4AD, This Mortal Coil (TUTAJ) , drugim był założyciel wytwórni Ivo Watts-Russell  (TUTAJ).

Twórczość Fryera przyciągnęła uwagę Trenta Reznora, który wybrał go do nagrania Pretty Hate Machine – albumu Nine Inch Nails (TUTAJ). A potem zwabieni jakością nagrań ciągnęli do Fryera różni inni artyści, prezentujący rozmaite gatunki muzyki. Ilość projektów wymienionych choćby na stronie Discogs.com jest imponująca (LINK) . Ma także swój udział w ścieżkach dźwiękowych kilku filmów, w tym Clerks (1994), Seven (1995), Mortal Kombat, Johnny Mnemonic (1995), Mortal Kombat: More Kombat (1996), Faust (2001), Resident Evil: Apocalypse (2004), a to tylko niektóre z tytułów.


O tym co robił można by naprawdę długo i dużo pisać. Lecz co robi teraz? Od jakieś dekady Fryer wreszcie może tworzyć własną muzykę.  Zaczął od powrotu do starego projektu jakim był założony w latach 80. XX wieku Dark Drive, który w 2011 roku wydał debiutancki krążek Noise In My Head, a niedługo potem aż dwie nowe płyty  Muricidae i Silver Ghost Shimmer.

Rozpoczął także współpracę z Chrystą Bell, protegowaną amerykańskiego reżysera Davida Lyncha. Bell wykonała na przykład ulubiony utwór Lyncha jakim jest  Song For The Siren przeboju This Mortal Coil. Słynny reżyser chciał nawet go wykorzystać w jednym ze swoich obrazów ale okazało się to zbyt skomplikowane. Potem zaangażował się w projekt  Silver Ghost Shimmer, gdzie grając w duecie z Pinky Turzo, wydał dwa teledyski z piosenkami nasyconymi stylizacjami ultra-retro.

We współpracy z Louise Fraser utworzył  Muricidae, osiągając to samo prawie brzmienie, które fani znają  z This Mortal Coil i The Hope Blister. Oprawę wizualną Muricidae opracował Roxx z 2spirit Tattoo z siedzibą w San Francisco. Wybór tatuażysty zamiast artysty komercyjnego odzwierciedla niezależnego ducha, jaki Fryer wnosi do swojej pracy twórczej.

Swoje pomysły realizuje często sam i to rezygnując z reklamy, a w zasadzie decydując się na samodzielność nawet w tej dziedzinie. Sam nagrywa i sam reklamuje wydawnictwa w Internecie, korzystając z mediów społecznościowych.
 


Udziela wielu wywiadów lecz mówi w nich tylko o muzyce. Nie ujawnia żadnych informacji z życia prywatnego. I trudno natrafić w sieci na choć na ślad takich wiadomości. Ale, że Internety nie płoną, dla naszych ciekawskich czytelników dowiedzieliśmy się, że w 2006 roku ten producent i muzyk pochodzący z Anglii przeniósł do Oslo i założył tam studio nagraniowe. Co go do tego skłoniło? Po prostu miłość. Artysta sprzedał mieszkanie w Londynie, gdzie poznał młodszą o 20 lat Norweżkę Hannę Røskaft, stylistkę i właścicielkę oddziału sieci fryzjerskiej H2 przy Portobello Road w Londynie i przeprowadził się na Grünerløkka w Oslo, do mieszkania, które wyglądało niemal jak wunderkammer. Dużo miejsca w nim zajmowały czaszki, stworzenia mitologiczne i antyczne meble.

W Norwegii John Fryer założył własne studio, miał kilka wykładów na miejscowym uniwersytecie,  współpracował z takimi artystami jak Ulver, Castro, Mmm, Atle Pettersen, Seven, Ranheim, Zeromancer i Ronni Le Tekrö. Jego pierwszą tamtejszą produkcją był debiutancki album dla The School w 2006 roku, który został nagrany w Larsville Studio w Trondheim. Ta data 2006 roku, a szczególnie dzień 6 czerwca był dla niego istotny. Tego dnia w małej miejscowości Hell wziął ślub. Ceremonia podobno przypominała plan filmowy. Około 30 gości ubranych głównie na czarno i czerwono, panna młoda w czerni i tatuażach. Jedyną białą postacią był katolicki ksiądz, który udzielał im ślubu. Wybór daty z trzema szóstkami i miejsca miał, według Hanny zamienić coś negatywnego w coś pozytywnego.
 


Ale małżeństwo chyba nie okazało się trwałe. Hanna Røskaft na swoich mediach społecznościowych określa się wprawdzie jako mężatka, lecz podając datę zawarcia związku wpisuje rok 2018. I zamieszcza fotografie z innym panem…
 

A Fryer? Przeniósł się do Los Angeles. I w 2016 roku uruchomił nowy projekt muzyczny o nazwie Black Needle Noise, w którym współpracuje z wokalistami reprezentującymi wiele gatunków muzyki popularnej, m.in. z takimi jak: Jarboe (Swans), Ledfoot, Elena Alice Fossi z Kirlian Camera, Betsy Martin z Caterwaul, Bill Leeb (Front Line Assembly, Delerium), Mimi Page, Jennie Vee, Sivert Høyem i Beca. Ale to nie wszystko. Trzeba przyznać, że mnogość projektów w których bierze udział może przyprawić o zawrót głowy. Tylko w przeciągu ostatnich dwóch lat nagrał (a w zasadzie opracował) nowe wydawnictwa dla Zyna Hel Elektra (znana także jako Elizabeth Electra) z Glasgow (My Armour LINK), zremiksował muzykę filmową do chilijskiego obrazu  El Niño del Plomo w 2022 roku (LINK), a w lutym tego roku z Lisą Kekaulą wydał nowy album. Jeden z utworów na nim – Rise - powstał na potrzeby krótkiego filmu dokumentalnego o protestach w Los Angeles spowodowanych śmiercią George’a Floyda (LINK).

I pewnie jeszcze Jonhn Fryer - muzyk i producent ma dużo więcej pomysłów, tak więc musimy nastawić się i poczekać na kolejne single, Ep-ki i albumy. W jednym z wywiadów tak powiedział o sobie: Psychiatra kiedyś tak stwierdził "W twoich żyłach płynie sztuka". Myślę, że muzyka jest częścią mojego DNA (LINK).
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


piątek, 6 października 2023

Piątek z the Beatles: Po Revolver był Pepper - cz.2 - Praca inżynierów nad albumem to 700 godzin, podczas gdy debiut zespołu nagrano w 585 minut...

 

Tak się złożyło, że od jakiegoś czasu piątkowe wpisy poświęciliśmy the Beatles. A ponieważ po Revolver nadeszły czasy Peppera, warto napisać co nieco o tym albumie. Zwłaszcza, że dysponuję oryginałem z epoki w stanie idealnym, jak i wydaniem rocznicowym CD z 1987 roku, czyli wydaniem specjalnym 20 lat po ukazaniu się oryginału. I tym wydaniem zajmiemy się teraz. W części pierwszej opisaliśmy fakty związane z narkotykami, oraz opinię o albumie George'a Martina (TUTAJ). Od dzisiaj zaczniemy omawiać kulisy powstania albumu.
 
Beatlesi mieli od samego początku pęd do robienia czegoś innego niż pozostałe zespoły. Zdaniem Georgea Martina Pepper stał się albumem, który zrewolucjonizował świat muzyki. Był czymś, czego wcześniej nikt nie nagrał, a zastosowane efekty specjalne czyniły album absolutnie nowatorskim. Mało tego, Pepper zrewolucjonizował też świat przemysłu muzycznego, a jego wpływ na muzykę będzie widoczny tak długo, jak długo będzie się ją nagrywać i sprzedawać. 
 
Geoff Emerick, który był inżynierem dźwięku i wspólnie z Georgem Martinem starał się przenosić pomysły zespołu na taśmę, obliczył, że spędził nad Pepperem w studio 700 godzin. Dla odmiany, pierwszy album zespołu Please Please Me został nagrany w 585 minut. Wszystko na albumie było inne niż przedtem zatem czyniono wiele zabiegów z dźwiękiem. Podobnie jak na Revolver uciekano się do unikalnych chwytów, tak na przykład umieszczono mikrofony w mosiężnych tubach instrumentów dętych, a słuchawki podłączono do mikrofonów połączonych ze skrzypcami. Nałożono ogromne echo na partie wokalne, i puszczano je przez głośnik w organach Hammonda. Użyli ogromnych prymitywnych oscylatorów żeby żeby zmieniać prędkość instrumentów i wokali, posługiwali się też sklejonymi losowo kawałkami taśm puszczanymi od tyłu (co nazywano organami parowymi Johna Lennona).
 
Sama końcówka albumu też jest niesamowitym trikiem studyjnym, bowiem gdy znika ostatni akord A Day In The Live pojawia się dźwięk mający na celu zdenerwować waszego psa - było to specjalne życzenie Lennona. Powstał on a losowych odgłosów zmontowanych i puszczonych od tyłu, tak żeby iglica albumu nie wróciła do początku. W ten sposób album nigdy się nie kończy (oczywiście na CD tego nie usłyszymy, użyto wyciszenia...). 
 
Nagrywanie Peppera trwało 129 dni i były to najbardziej kreatywne 129 dni w historii muzyki. Poniżej kolejność w jakiej powstawały piosenki na albumie:
 
When I'm Sixty Four - nagrany w Abbey Road 6.12.1966. Utwór zmiksowany z take 4, napisany i zaśpiewany przez Paula. Producentem był George Martin, inżynierem dźwięku Geoff Emerick i Phil McDonald.
 

Kolejne piosenki chronologicznie przedstawimy w następnym wpisie. Aż strach pomyśleć, gdyby Paul zechciał cały album utrzymać w tej konwencji. Po latach piosenka ma swój urok, jednak chyba jest jedną z najsłabszych na całej płycie. 
 
C.D.N. 
 
Czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.     

czwartek, 5 października 2023

Rzeźby Magdaleny Abakanowicz

Jeszcze nie ustały echa wielkiej retrospektywnej wystawy abakanów w Tate Modern Galery w Londynie a znów zrobiło się głośno o polskiej artystce. Przypomnijmy, że Abakany to unikatowe rzeźby stworzone przez Magdalenę Abakanowicz (1930-2017). Stworzone a raczej utkane z włókna, o ogromnych rozmiarach. Te wiszące lub stojące miękkie formy są zaprzeczeniem tego co określa się mianem „rzeźba”. Nie są twarde, wykute w marmurze czy granicie, odlane w brązie albo wyrzezane w drewnie. Ale z powodu swojej faktury i właśnie przez miękkość mocno zapadają w pamięć. W Londynie pokazano kilka prac, skupiając się na okresie w którym Abakanowicz zaprzestała robić dzieła powiązane ze ścianą i zajęła swoimi pracami trójwymiarową przestrzeń.


Artystka urodziła się przed wojną i w chwili rozpętania niemieckiego szaleństwa weszła w wiek młodzieńczy. Dlatego w niektórych jej pracach krytycy doszukują się emocji, jakie w młodej dziewczynie wywołały przeżycia wojenne. Bo i były one traumatyczne. Urodzona pod Warszawą, po wybuchu wojny uciekła w rodzinne strony ojca na kresy (pochodziła z rodziny tatarskiej szlachty polskiej, która osiedliła się w XVII wieku naszym kraju korzystając z opieki polskich królów). Tam po wejściu bolszewików w 1939 r. widziała jak pijany żołnierz radziecki ranił jej matkę, masakrując jej całą rękę. Potem krótko przed Powstaniem Warszawskim przeniosła się z rodziną do Warszawy… Po wojnie musiała znosić PRL-owską rzeczywistość. Jej wuj, Piotr Abakanowicz, przedwojenny oficer, był żołnierzem Niezależnych Sił Zbrojnych. Po wojnie pojmany, został skazany na karę śmierci, zamienionej w drodze łaski na karę dożywocia. Zmarł pobity przez komunistyczną służbę bezpieczeństwa w więzieniu… (LINK). 


Najbardziej znane z jej twórczości są szeregi abakanów powstałe na wzór wykonanych 1986 roku o wymownym tytule: Katharsis. Była to plenerowa realizacja wykonana dla Fundacji Guliano Gori z Florencji. Instalację tworzy grupa trzydziestu trzech bezosobowych, wydrążonych, pustych kadłubów ludzkich o wysokości około 3 m. wykonanych tym razem w materiale trwałym - odlanych z brązu. Były to formy jeszcze bardziej uproszczone, wciąż jednak przypominające ludzką sylwetkę - człowieka pozbawionego tożsamości, zwielokrotnionego, wtopionego w tłum. Potem na podobieństwo tych prac powstawały kolejne, już uplecione z włókna.




I w zeszłym tygodniu, podczas paryskiego tygodnia mody, Sara Burton pokazała kolekcję pt. McQueenAnatomy II inspirowaną zarówno osobą królowej Elżbiety I, koncepcją krwawej róży i właśnie twórczością Magdaleny Abakanowicz. Prace naszej artystki nie tylko znalazły się na wybiegu ale także były widoczne w prezentowanej modzie - pojawiły się więc przeskalowane płaszcze, popularne ostatnimi czasy marynarki o szerokich ramionach, sukienki z rozmaitymi ozdobnymi elementami. Na pokazie królowały czernie, róż, złoto, czerwienie, ale tez blask i zdekonstruowane stroje nawiązujące do zbroi i futuryzmu. Pokaz - do muzyki Johna Goslinga - otworzyła Kaia Gerber, córka Cindy Crawford, a zamknęła supermodelka Naomi Campbell




Z dzieł Abakanowicz pojawiły się takie, które od lat nie były nigdzie eksponowane: Abakan – Situation Variable (1970–71), dzieło o wysokości 4 metrów, które po raz pierwszy od 50 lat zostało wystawione na wystawie w Tate na początku tego roku. Zaprezentowano także Abakan Violet (1969), rzeźbę nie pokazywaną wcześniej poza Stanami Zjednoczonymi, i dwa odcinki Kompozycji monumentalnej (1973-75), każdy o długości 10 metrów, po raz pierwszy pokazane poza Polską.


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 4 października 2023

Streszczenie książki Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records cz.15. Rozmowa z księgowym dała początek Factory

 


Książka Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records, wydana została przez wydawnictwo Virgin Books w roku 1996. W moim posiadaniu jest wznowienie z roku 2002.
 
Streszczenie pierwszego rozdziału pojawiło się TUTAJ, drugiego TUTAJ, fragment trzeciego TUTAJ, kolejny TUTAJ a ostatni fragment rozdziału trzeciego pt. The Wythenshave Connection (TUTAJ). Streszczenie rozdziału czwartego pt. From Safety To Where? o dzieciństwie i młodości członków grupy opisaliśmy TUTAJ. Kolejny post TUTAJ dotyczył debiutów the Dammned i the Clash, oraz rozmowy miedzy Ianem Curtisem a Pete Shelly z Buzzcocks. Następny omawiany fragment opisywał scenę punk miasta, na której wyłaniało się wiele ciekawych zespołów w tym Stiff Kittens - jeden z pierwszych zespołów Iana Curtisa,  i alternatywne nazwy, które wtedy muzycy rozważali (TUTAJ). Później opisywaliśmy historię pierwszego koncertu Warsaw (warto zobaczyć TUTAJ), oraz klubu Electric Circus (TUTAJ). Fragment dotyczący mało znanych faktów z życia Roba Grettona, ale i kilka ciekawostek ze świata sceny punk Manchesteru opisaliśmy (TUTAJ). Ostatnia noc w Electric Circus i skandal na koncercie Warsaw jak i wizyty Iana Curtisa w RCA opisaliśmy TUTAJ. Nagrywanie przez Joy Division albumu dla RCA opisaliśmy TUTAJ. TUTAJ natomiast przedstawiliśmy historię pozyskania przez zespół Roba Grettona na pozycję menadżera. Pierwszy wywiad krajowy zespołu opisaliśmy TUTAJ.
Middles wspomina, że zespół podczas wywiadu był bardzo jowialny. Jedynym człowiekiem zdającym się być zadowolonym z wywiadu był Ian Curtis - najbardziej otwarty. Kontrastem dla jego zachowania była postawa Petera Hooka, który trzymał swoje nogi na ławce, podbródek miał między kolanami i odmawiał odpowiedzi na jakiekolwiek pytania. Sumner prosił, żeby na niego nie zwracać uwagi, że zmieni kiedyś to podejście. Niestety tak się nigdy nie stało. 
 
Ian Curtis miał za to postawę człowieka przyczajonego. Wszędzie się przyczajał, spoglądał zza rogów ulicy, w studio Davidsona, czy w sklepie RCA. Nie było to nic złego, nawet miało swój urok. Kiedyś w jednym z klubów stał na przeciwko automatu z papierosami i częstował przechodzących znajomych drinkami, zwłaszcza jeśli byli oni z branży muzycznej. Napotkał też autora z dwoma przyjaciółmi, ci jednak nie byli z branży muzycznej, mało tego nigdy nie słyszeli ani Buzzcocks ani Joy Division. Middles myślał, że Curtis ich zignoruje, ale tak się nie stało. W pewien sposób zaciekawiło go to, mało tego zaczął z pasją opowiadać o Iggy Popie. Kiedy jednak zorientował się, że muzyka ich nie interesuje natychmiast zmienił temat i zaczęli rozmawiać o Manchester United
 
Kolejny rozdział poświęcony jest klubowi Russel i narodzinom Factory
 
Latem 1978 Middles uważał, że scena miasta umiera. Wilson jednak miał wtedy piękny czas, nagrywał z powodzeniem So It Goes w Granadzie. Był wtedy mocno zafascynowany amerykańską sceną muzyczną. Otrzymał też propozycję bycia reporterem w legendarnym programie World In Action. Udzielał się też na rynku muzycznym, starał się promować młode zespoły, jak choćby Jilted John.
 

W tamtym czasie poznał Alana Erasmusa i wraz z Lindsay Reade odwiedzili jeden z klubów gdzie akurat występował młody zespół punkowy Flashback, którego Erasmus szybko został menadżerem. W styczniu 1978 w obszar ich zainteresowania dostał się zespół Fast Breeder, który oczarował Alana (warto zobaczyć TUTAJ).
 

Tony odwiedził pewnego dnia księgowego w knajpie na północy miasta. Ten zapytał go, czy nie chciałby być bogaty, bo obecnie jego kierowca zarabia więcej. Zainspirował go do działania w branży, twierdząc że jego brat obecnie jest menadżerem kilku zespołów, które kiedy je wypromuje, przyniosą mu masę pieniędzy. Bo pieniądze w branży muzycznej
są  i to duże. Tony myślał o tym wracając do centrum. Pojechał do Erasmusa, a tam okazało się że w Fast Breeder zostało tylko dwóch muzyków, reszta odeszła. Wtedy Wilson podjął decyzję o dołączeniu do Erasmusa i zbudowaniu nowego zespołu wkoło tych dwóch muzyków. Tak zaczęła się ich wspólna działalność.
 
C.D.N. 
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

wtorek, 3 października 2023

Poetyczna codzienność na obrazach Murada Sayena

Murad Sayen (ur. 1945 r.), znany również jako David Stockton mieszka w stanie Maine (USA) a pochodzi z New Jersey. Jest malarzem, fotografem i pisarzem ale przede wszystkim – producentem noży artystycznych. Trzeba przyznać, że jeszcze nie mieliśmy wśród artystów, o których opowiadamy, kogoś o takiej profesji. Pisaliśmy o rzeźbie z noży, i to noży pochodzących z przestępstw (LINK), lecz nigdy o kimś, kto je wykonuje. 









Ale nie zajęlibyśmy się osobą Murada Sayena gdyby nie jego obrazy. Zaczął malować w wieku 6 lat, lecz nie ukończył studiów artystycznych, a studia filozoficzne, dokładnie etykę na Penn State University. I przez całe życie interesował się historią, szczególnie Holokaustem i lotnictwem z okresu II wojny światowej (może dlatego, że sam był w latach 60. XX w. w piechocie morskiej). Noże kolekcjonerskie czy noże artystyczne zaczął wytwarzać w 1977 roku, a wycofał się z tej produkcji w 2005 roku, choć za swoją pracę uzyskał  mnóstwo nagród a jego noże stały się częścią kolekcji muzealnych  i prywatnych na całym świecie. Od tego czasu Murad zaczął malować i tylko tym się zajmuje. Tym i pisarstwem. Oprócz książek prowadzi bloga – można rzec po sąsiedzku. Wpisuje tam swoje spostrzeżenia i przemyślenia dotyczące wszystkiego: polityki, bieżących wydarzeń, sztuki… Nas zainteresowały jego refleksje na ten ostatni temat

Pisze on tam tak: Jestem i pozostanę optymistą, wierząc, że sztuka, piękno, a zwłaszcza sztuki wizualne, mogą podnieść się z upadku po stuleciu zamieszania i głupoty.  Faktem jest, że sztuka – w tym literatura, dramat, muzyka i wszystkie sztuki wizualne – są najważniejszym sposobem, poprzez które społeczeństwo zarówno zyskuje wgląd w siebie i jest w stanie rozpoznać, jaki jest jego potencjał. Chyba, że w zasadzie jesteśmy ślepi, bo choć jesteśmy w stanie ciągłej introspekcji, patrząc z przenikliwą ciekawością na temat tego, „kim jesteśmy”, to jesteśmy skłonni dostrzec tylko takie aspekty życia, które uważamy za wyraźnie odrażające, a także te, które możemy podziwiać.
 
Tylko artyści, posługujący się każdym medium, podnoszą lustro i odbijają przed nami rozległy i wieloaspektowy obraz nas samych, na każdym możliwym poziomie. Sztuki pogłębiają i informują, w nieskończonych szczegółach, to kim jesteśmy, bez tego, bez artystów nigdy nie moglibyśmy rozwinąć. Czy naprawdę chciałbyś stworzyć kompozycję pokazującą stan, w jakim są ludzie, na podstawie newsów? Gdyby tak było, przewiduję, że wskaźnik samobójstw osiągnąłby ogromny poziom. Coraz więcej ludzi, których spotykam, ma dość widoku niemal wyłącznie patosu i nędzy w telewizji, gazetach i Internecie.
 
Kiedy jednak weźmiemy pod uwagę sztukę, jest to zupełnie inna historia. To poprzez sztukę wkraczamy w twórczą przestrzeń, w której możemy marzyć o tym, kim możemy się stać. Bez tego z pewnością ograniczylibyśmy się do bezmyślnego powtarzania schematów z przeszłości (LINK). 




Bardzo interesujące. Prawie tak samo jak i jego obrazy, podobnie jak obrazy podziwianych przez niego mistrzów holenderskich (np. van Vermeera) ukazujące codzienność. Zwykłych ludzi, którzy robią zwykłe rzeczy. Ale jest w tym spory ładunek poezji. Konsekwentnie do swoich inspiracji Murad maluje również martwe natury, którymi przekazują piękno otaczającego nas świata, zazwyczaj zupełnie niedostrzegalne. Artysta na razie nie ma strony internetowej ale zawsze można zajrzeć na jego blog…
 
I na nasz również.
 



Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 2 października 2023

Isolations News 263: New Order i Happy Mondays - trasa, The Smiths Are Dead, Rolling Stones nieśmiertelni? Nowy Peter Gabriel, asteroida Fraser, Variete i Wilki live, koncert dla Gary’ego Brookera, kup Bibliotekę Birmingham, koncert na piszczelach, powrót męża ducha i kandydat dla niegłosujących


Zaczynamy jak zawsze od kapel z Manchesteru. 23 września koncert New Order w Ziggo Dome w Amsterdamie rozpoczął się od występu Marka Reedera DJ który zagrał Your Greatest Fear (z repertuaru Birmingham Electric) (LINK).

 
A zespół wykonywał oprócz swoich także utwory Joy Division. W tym jednak Hooky bije ich na głowę.
 

Inny legendarny zespół z Manchesteru Happy Mondays ogłosił 16-dniową trasę koncertową po Wielkiej Brytanii w marcu i kwietniu 2024 r. Będzie to ich pierwsza trasa od pięciu lat - bilety do nabycia TUTAJ.
 
 
Za to Commodore 64  wypuścili grę z inną legendą Manchesteru - The Smiths, o nazwie The Smiths Are Dead, w której gracz wciela się w postać Morrisseya. Wśród postaci gry są również: Gail Colson (menadżer), Geoff Travis (właściciel wytwórni Rough Trade, wydawca płyt The Smiths), Stephen Street (producent), Vinny Reilly (Durutti Column), Andrew Paressi (muzyk) (LINK).
 

Smiths are Dead i to czeka każdego z nas. Wyszedł nowy wywiad Micka Jaggera, który zastanawia się w nim nad przeszłością, teraźniejszością i przyszłością Rolling Stones. Zasugerował nawet, że zespół może kontynuować działalność i po tym, gdy oni, muzycy go tworzący nie będą żyli, a wszystko za sprawą AI. Mick Jagger ujawnił także że zastanawia się nad przekazaniem po śmierci swojej fortuny organizacjom charytatywnym argumentując, że jego ośmioro dzieci ma już zapewnione wystarczające środki utrzymania (LINK).
 
Kowalski przez cale długie życie był pod pantoflem żony i teściowej. Jak po jego śmierci otworzyli testament, to pisało tam tak:
 
”Moja pierwsza wola...”
 

Jeśli pojawili się The Rolling Stones warto wspomnieć, że wydali drugi singiel z nadchodzącego albumu Hackney Diamonds: napisany przez Micka Jaggera i Keitha Richardsa  utwór  Sweet Sounds of Heaven zawiera gościnne występy Lady Gagi i Steviego Wondera.
 
Do kuchni wpada niewidomy facet, dotyka różnych przedmiotów. Trafia na tarkę. Maca, dotyka i po chwili mówi.
- Takich głupot to jeszcze nigdy nie czytałem!
 
 
W temacie czytania - najwięcej książek jest w bibliotekach. Rada miejska Birmingham w Wielkiej Brytanii ogłosiła upadłość miasta, a teraz trwają spekulacje na temat tego, jakie aktywa da się sprzedać, aby zbilansować budżet zadłużonej gminy. Pod młotek może pójść cenny księgozbiór Biblioteki Birmingham albo dzieła sztuki z miejscowego muzeum i galerii. Miastu brakuje 760 milionów funtów. Wprowadzono zarząd komisaryczny i do niego apelują grupy artystów aby nie sprzedawać dziedzictwa. W wystosowanym piśmie przypominają, że należy chronić kulturę miasta i traktować ją priorytetowo...  Niewyobrażalne? A jednak dzieje się (LINK).
 
 
Ciekawe czy długi dziedziczy się po duchu? Pamiętacie kobietę, która rozwiodła się ze swoim mężem-duchem? Teraz twierdzi, że zazdrosne widmo prześladuje ją. Wezwała egzorcystę i była przekonana, że Edwardo (jej mąż) odszedł na dobre, więc wybrała się na wycieczkę do Francji, gdzie, jak twierdzi, spotkała innego ducha o imieniu Fabienne w pobliżu Wieży Eiffla. Ale w domu okazało się, że to przebrany duch jej byłego widmo-męża... (LINK).   



Duchy uwielbiają pełnię. A skoro ta nadeszła ukazał się kolejny singiel Petera Gabriela: This Is Home, którego można posłuchać powyżej.
 


Jeśli weszliśmy w klimat progrockka - Mike Rutherford, Eric Clapton i Roger Taylor wystąpią na koncercie charytatywnym na cześć Gary’ego Brookera z Procol Harum. Koncert Remembering Gary Brooker odbędzie się 4 grudnia w G Live w Guildford. Dołączą do nich Paul Carrack, Andy Fairweather Low, John Illsey i Mike Sanchez, a także miejscowy zespół w składzie  Dave Bronze (bas), Henry Spinetti (perkusja), Graham Broad (perkusja), Paul Beavis (perkusja), Frank Mead (perkusja, saksofon/harmonijka ustna), Nick Pentelow (saksofon), Nikki Lamborn (wokal), Catherine Feeney (wokal) i Olivia Keast (wokal). Bilety już zostały wysprzedane (LINK).


Nadal koncertowo: 19 listopada Variete zagra w Warszawie w Klubie Hydrozagadka. Będzie to pierwszy koncert w Warszawie od dwóch lat a jego atrakcją specjalną będzie gościnny występ Piotra  Pawłowskiego (m.in. Made in Poland, Shipyard) na basie - bilety TUTAJ.
 


Trasę zapowiedział też inny muzyk - Robert Gawliński, który skończył 60 lat. I gra już 40 lat na scenie. Z tej okazji udzielił wywiadu. Wspominał w nim o początkach, opowiadał o rodzinie, domu w Grecji, zapowiedział tournée po Niemczech i Stanach Zjednoczonych, a także wyjaśnił skąd wzięła się nazwa Wilki (LINK).


Jeśli już znaleźliśmy się w Polsce to tutaj trwa promocja nowego filmu Agnieszki Holland.

 

Okazuje się jednak, że bileterzy zachowują się co najmniej jak straż graniczna, albo i gorzej.


Trwa też kampania wyborcza... Dla niegłosujących - Bogusław.


Dla głosujących inni poważni kandydaci, niektórzy odrodzili się jak p#nis z popiołów.


Nie wracajmy jeszcze na Ziemię, bowiem astronomowie nazwali asteroidę Fraser na cześć Elizabeth Fraser z Cocteau Twins. Według Międzynarodowej Unii Astronomicznej Fraser nie zderzy się z Ziemią przez miliony lat. Można ją oglądać przez zaawansowane teleskopy NASA (LINK). I słuchać wtedy Cocteau Twins...


Astronomowie znaleźli też pierwszy bezpośredni dowód na wirowanie czarnej dziury, co po raz kolejny potwierdziło teorię względności Einsteina. Odkrycia dokonano badając potężne strumienie energii emitowane z czarnej dziury wielkości Układu Słonecznego w centrum sąsiedniej galaktyki Messier 87. Czarna dziura, zwana M87, to najlepiej zbadana jak dotąd czarna dziura i a także pierwsza sfotografowana w 2019 roku i to z cieniem w kształcie pączka zwieńczonym rozmytą aureolą światła (LINK). 

- Panie doktorze, cierpię na ostre bóle głowy...
- Pije pan zbyt dużo alkoholu.
- Ja wcale nie piję alkoholu.
- A więc z pewnością zbyt dużo pan pali.
- Nigdy w życiu nie zapaliłem papierosa.
- Za późno chodzi pan spać...
- O godzinie dziesiątej zawsze jestem już w łóżku.
- W takim razie pańska aureola jest zbyt ciasna i uwiera.

 

Teraz o świętych inaczej. Muzycy zespołu Vulcano podczas koncertu zaszokowali publiczność tym, że perkusista używał do gry dwóch ludzkich kości piszczelowych, mikrofon piosenkarza był przymocowany do ludzkiej kości udowej, a na scenie rozkładano ludzkie kości (LINK).

Co to jest szkielet blondynki za szafą?
- Zwyciężczyni zeszłorocznej zabawy w chowanego!


Teraz o bardziej poważnych konkursach - chodzi przecież o olimpiadę. Podczas gdy Francja przygotowuje się do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich, władze Paryża ostrzegają, że należy pilnie podjąć działania przeciwko pluskwom. W ostatnich tygodniach szkodniki zaobserwowano w pociągach i kinach. Zastępca mera Paryża wezwał rząd na pomoc, pisząc w mediach społecznościowych odezwę: Państwo musi pilnie zjednoczyć wszystkie zainteresowane strony, aby wdrożyć plan działania odpowiedni w obliczu tej plagi, w miarę jak cała Francja przygotowuje się do organizacji Igrzysk Olimpijskich i Paraolimpijskich w 2024 r. 

Problem nie jest śmieszny lecz bardzo swędzący o czym świadczy dramatyczna relacja jednej z ofiar insektów (LINK).

Kłótnia dwóch brudasów. Jeden mówi do drugiego:
- Jeżeli jeszcze raz będziesz wbijał gwoździe moimi skarpetkami, to ci połamię prześcieradło!


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 1 października 2023

Z mojej płytoteki/ z katalogu 4AD: This Mortal Coil i Blood - jesienna nostalgia


Chciałoby się powiedzieć: do trzech albumów sztuka, tyle bowiem ma w swoim dorobku projekt This Mortal Coil. Ivo Watts Russel (warto zobaczyć TUTAJ) będąc na koncercie Modern English w USA, oczarowany został coverami jakie grali. Zapytał muzyków, czy nie mają zamiaru ich wydać na płycie, ale usłyszał w odpowiedzi, że mają inne plany i chcą nagrywać własny materiał. Tak narodziła się w jego głowie myśl, żeby zaprosić gwizdy z 4AD aby wystąpiły we wspólnym  projekcie... Powstały dwa znakomite albumy, z których jeden opisaliśmy na naszym blogu: It Will End in Tears (TUTAJ), oraz Filigree and Shadow (do którego wrócimy). Na pierwszej z nich pojawia się nawet utwór Ivo, natomiast na dziś omawianej płycie, jest ich znacznie więcej. Wszystkie trzy albumy realizowali Ivo i John Fryer, tego ostatniego znamy z dzieł takiego kalibru jak Livonia zespołu His Name Is Alive (opisanego TUTAJ). 

Na Blood jest mniej gwiazd z 4AD, a prym wiodą mające polskie korzenie siostry Rutkowski (o ich aktualnych losach pisaliśmy TUTAJ).

       

Co ciekawe, do klimatu jesiennej nostalgii i melancholii dokładają się między innymi Pieter Nooten (ex Clan of Xymox) - autor genialnego Several Times, czy zza grobu sam legendarny Syd Barret (ex Pink Floyd), którego interpretację piosenki Late Night wykonuje brytyjska wokalistka Caroline Crawley. Ten utwór jest w naszej opinii, nie dość że najlepszą piosenką na albumie, to jeszcze z powodzeniem może stanowić jego wizytówkę.


Wokalistka udziela się jeszcze w trzech innych piosenkach, z których najlepsza to chyba Mr. Somwhere. Siostry Rutkowski nie pozostają jej dłużne, a takie znakomite utwory jak nieco patetyczny I Come and Stand at Every Door, jesienny Several Times czy optymistyczny I'am the Cosmos to perełki na tym albumie. Warto dodać, że siostry udzielały się nie tylko wokalnie, ale są też autorkami kilku tekstów.
 

Album Blood nie stał się tak popularny, jak dwie wcześniejsze płyty TMC. Być może było tak z powodu nieobecności wielkich nazwisk z 4AD. Jednak nie zmienia to faktu, że jest to wręcz genialna płyta - kolejne dzieło pokazujące, w jakim kierunku chciał podążać Ivo. Jest tutaj nieco starego TMC, a słychać go zwłaszcza w utworach instrumentalnych brzmiących czasem wręcz jak odrzuty ze wcześniejszych płyt (choćby Andialu, czy the Lacmemaker II).

A co było później? Później Ivo uśmiercił TMC, ale nie wycofał się z tego typu projektów, o czym wkrótce tutaj napiszemy. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


This Mortal Coil, Blood, 4AD 1991, producenci: John Fryer i Ivo Watts - Russel, tracklista: The Lacemaker, Mr. Somewhere, Andialu, With Tomorrow, Loose Joints, You and Your Sister, Nature's Way, I Come and Stand at Every Door,  Bitter, Baby Ray Baby, Several Times, The Lacemaker II, Late Night, Ruddy and Wretched, Help Me Lift You Up, Carolyn's Song, D. D. and E., Til I Gain Control Again, Dreams are Like Water, I am the Cosmos, (Nothing but) Blood