Co nas nie zabije to nas wzmocni autorem tej wydawałoby się obiegowej, odwiecznej opinii jest niemiecki filozof Fryderyk Nietzsche (1844-1900). Choć zważywszy jak nisko cenił sobie swoją nację, obruszyłby się on za nazwanie go niemieckim filozofem. Niemcy nie rozumieją, jak są pospolici, i jest to pospolitość najwyższego stopnia. Oni nawet się nie wstydzą tego, że są Niemcami. Wypowiadają się na każdy temat, uważają, że mają decydujący głos - tak mówił o swoich rodakach i twierdził, że jest - Polakiem. A biorąc pod uwagę, że Polakiem jest się nie tylko z urodzenia, ale także z wyboru serca, skoro on uważał się za Polaka, to i my spokojnie możemy także objąć go polską narodowością.
Kimże jednak nie był, Polakiem, czy Niemcem, na zawsze pozostał tym filozofem, którego wpływ na kształt dziejów ludzkich jest niebagatelny, a jednocześnie był tym myślicielem, którego teorie uległy znacznemu (delikatnie mówiąc) zniekształceniu. Był ulubionym filozofem Hitlera, który każdego żołnierza w swojej armii zaopatrzył w jego książkę Tako rzecze Zaratustra. Najbardziej znaną maksymą Nietzschego, czy też najczęściej cytowaną maksymą, nie jest ta przytoczona na początku, lecz zdanie: Bóg nie żyje. Na pewno do takiego stanu rzeczy doprowadziła siostra filozofa, Elżbieta Förster-Nietzsche (1846-1935), która osobiście była wielką zwolenniczką Hitlera. Ale Elżbieta już dawno przebywa gdzieś tam ze swoim guru i chyba przyszedł czas by skończyć ze stereotypami i odkryć na nowo wpływ Nietzschego na twórców XX wieku.
Uważa się, że pierwszy w Europie podjął się tego dr Sebastian Schütze historyk sztuki i dziekan wydziału studiów historycznych i kulturowych Uniwersytetu Wiedeńskiego w Austrii, który badając kolekcje sztuki w Niemczech, Norwegii i w Stanach Zjednoczonych zauważył nie tylko fascynację poszczególnych artystów osobą wspomnianego filozofa, posuniętą niemal do kultu, co związek Nietzschego z Ameryką Północną, Kanadą i Stanami Zjednoczonymi. Efektem pracy Schützea stała się wystawa w Galerii Narodowej w Ottawie w 2019 roku a następnie obszerna publikacja (LINK). W tym samym czasie jednak, a może i nawet trochę wcześniej swoje badania na ten sam temat podsumował Łukasz Kiepuszewski, w wydanej w 2013 roku książce: Niewczesne obrazy, Nietzsche i sztuki wizualne (LINK).
Innym twórcą inspirowanym pismami Friedricha Nietzschego był Giorgio de Chirico (pisaliśmy o nim TUTAJ), który zawarte tam myśli, całą mistykę tekstów filozofa starał się przekształcić w obraz. I tak powstała Zagadka jesiennego popołudnia, widok placu miejskiego przesyconego tajemną pustką i czymś irracjonalnym niczym ze snu…
Dla Nietzschego artysta był kimś, geniuszem, który wznosi się ponad przeciętność, jest wyjątkowy, bo podąża za siłą życia czy raczej jak ją nazywał mocą woli. Życie w rozumieniu Nietzschego w ogóle było dynamicznym rozwojem, do którego kontynuacji skłania człowieka odczuwalna afirmacja życia, pomimo trudności a nawet dzięki nim. Akceptując te trudności i przezwyciężając je, człowiek może odczuć wzrost własnej siły, w czym pomoże mu sztuka. Bo sztuka według Nietzschego jest tym czynnikiem, który istotnie może wpłynąć na losy ludzi i zmienić historię świata (zaraz przychodzi tu na myśl wers Cypriana Kamila Norwida "Skarby i siły przewieją - ogóły całe zadrżą, Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, Dwie tylko: poezja i dobroć). Nic więc dziwnego, że takie poglądy stały się niebywale atrakcyjne właśnie dla artystów. Jednym z nich był Salvadore Dali, którego Dziennik geniusza zawiera wiele odniesień do pism Nietzschego.
Na ile Nietzsche wywiera wpływ na obecnych artystów? Chyba spory, co można stwierdzić na podstawie tworzonych coraz to nowych jego portretów...