sobota, 2 lutego 2019

Nieznany przedostatni wywiad Iana Curtisa z Joy Division z fanzinu The Story So Far


Niedawno na FB pojawiły się fotokopie stron fanzinu The Story So Far z grudnia 1979 r., na których jest wywiad z Ianem Curtisem przeprowadzony w dniach 10 lub 11 listopada 1979 w The Rainbow Theatre w Londynie (TUTAJ). Jest to jeden z ostatnich wywiadów z liderem Joy Division, z racji opublikowania w niszowym wydawnictwie, w zasadzie nieznany. Nosi tytuł: Joy Division zespół na nowy wiek (Joy Division, a band for the new age). Dlatego postanowiliśmy zamieścić owe fotokopie u siebie, wraz z transkrypcją wywiadu i tłumaczeniem na język polski:

Why does everyone say our music is gloomy end doony?" asks Ian. We're sitting in the dressing room of Londons Rainbow Theatre, and some ill- informed pseudo - rock journalist has just managed to incur the wrath of Joy Division by coming out with the usual pathetic misconception. The band decide to adjourn and the guilty party is left pondering her mistake
 
I only mention this event in the hope of at least partially dispelling the myth which threatens to engulf Joy Division.

 
The band were forned in Manchester in early 1977. Yet another band inspired to do something musical by John Lydon and his Gerry Troubadours. The frenetic, almost heavy-metal, chord thrashings prevalent on their "Ideal for Living" E.P. have mellowed and matured into some of the most haunting melodies this side of surrealism. According to Ian their unique style evolved simply through the process of becoming more proficient on their instruments. Stephen Morris is technically one of the best British drummers in the business. Peter Hook's cloned Bass drives the songs along with the kind of urgency usually associated with a careering ambulance. On top of this Bernard Dickin lays down a tight guitar pattern, often with a flanges to achieve an interesting sound through his battered Vox combo… Occasionally Bernard will switch to synthesizer. He is the groups resident Technocrat. He built his synthesizer from a kit. At the moment Iah is trying to come to terns with the Guitar, on which he immaculately plays a single chord during "Love Will Tear Us Apart" For me, this is one of their strongest live bombers. Bernard's synthesizer signal is split into 4 and phased, creating a piercing yet rich melody. A very nice stage sound.
 

There seems no point in dwelling on Joy Divisions History. Listen to it's back-catalogue, it speaks for itself.
 

I asked the Band how they to do 2 tracks for Bob Last's compilation album 'Earcom 2'.
 

Ian - "We've known Bob for a long time and we knew that he was going to do this single on Past, we'd also played a few dates on the Rezillos’ last tour, so it really came about through that. We had a couple of tracks left over from the album and it was an outlet for them. Really, it would have taken Factory Records a long time to get them out. We night as well release everything rather than save it."
 

- But doesn't that mean that yo're inevitadly going to skimp on quality?
 

Ian - "Well if the test pressing isn't up to standard, it just wont go out.'
 

Stephen- "We did 15 tracks for an album and subsequently selected 10 for inclusion on it, so the others were finished but there was nothing to do with them."
 

The album is, of course "Unknown Pleasures", an album displaying abundant song-writting ability and deep perception. Just listen to the lyrics of "New Dawn Fades" or feel the atmosphere inherent in "I Remember Nothing". It's no wonder that the album's first pressing was soon sold out.
 

I ask them how heavily they intend to rely on synthesizers in future.
 

Ian - "If we think that the keyboards fit in, we'll use them. There's no conscious decision to write a song featuring synthesizer."
 

- So how about a full time keyboard player?
 

Ian - "I don't think so.... it would have to be someone who couldn't really play, so that could learn to play like us."
 

Infact, Joy Division have just recorded a single for the French "Sordid. Sentimentale” lable. It features Bernards synthesizer on a very moody song called "Armosphere". According to their manager and hairdresser, Rob Gretton ("It's going into the realms of stupidity, in my opinion!"- Stephen Morris) It's probably one of the best things they've put on vinyl.
 

Rob has hopes of getting the bend into the studio coon to cut the second album, but before that, they have dates in Holland, Belgium Germany and tentively, America. People are beginning to take notice.
 

The Ayatollah of Factory Records, Tony "Whizz-Kid" Wilson, seems keen to get them on a British College Tour. He thinks the intellectuals will love them. This may not be for sometime though, since they have just completedan exhausting British tout as special guests of the Buzzcocks. Audience reactions were mixed, but never hostile. On the last night of the tour, they perpetrated an act which showed them to be rather loss solemn and intense than others might have us believe. I trust that the Buzzcocka found the White Mice good company on she return track to Manchester!
 

The band have suffered from too much Hot and Cold publicity in the past. It's time that they were acknowledged as doing in the vanguard of British new age bands.
 

Perhaps for the commercially-minded hypocrites of the "Pop" press, Joy Division are indeed emotionally a scapegoat.
 
Tłumaczenie: 


Dlaczego wszyscy mówią, że nasza muzyka jest ponura i dołująca? pyta Ian. Siedzimy w garderobie Londons Rainbow Theatre, a jakiś niedoinformowany pseudo-rockowy dziennikarz właśnie wkurzył Joy Division, wychodząc z tą typową żałosną tezą. Zespół zdecydowanie odrzuca takie coś, a winny powinien rozważyć swój błąd.
 
Wspominam o tym wydarzeniu z nadzieją, że przynajmniej częściowo rozwiałem mit, który otacza Joy Division.
 
Zespół został założony w Manchesterze na początku 1977 roku. Była to kolejna grupa, która została zainspirowana do zrobienia czegoś muzycznego przez Johna Lydona i jego Gerry Troubadours. Szalone, niemal ciężkie, metalowe akordy, które dominują w ich epce An Ideal for Living” zmiękczyły się i dojrzały w jednej z najbardziej nostalgicznych melodii po tej stronie surrealizmu. Według Iana ich unikalny styl ewoluował po prostu dzięki procesowi doskonalenia umiejętności gry na instrumentach. Stephen Morris jest technicznie jednym z najlepszych brytyjskich perkusistów w branży. Sklonowany przez Petera Hooka bass nakręca piosenki w sposób przypominający pośpiech z jakim mknie ambulans.  Na tym Bernard Dickin tworzy zbity rytm gitarowy, często z naddatkami, aby uzyskać interesujący dźwięk ze swojej poobijanej kombinacji Vox ... Od czasu do czasu Bernard przechodzi na syntezator. Przynależy on do grup Technocratów. Zbudował swój syntezator z części. Ian próbuje dojść do nich ze swoją Gitarą, na której nieskazitelnie gra pojedynczy akord podczas Love Will Tear Us Apart. Dla mnie jest to jeden z ich najsilniejszych, granych na żywo bombowców. Dźwięk syntezatora Bernarda jest podzielony na 4 i stopniowo, tworzy przenikliwą bogatą melodię. To jest bardzo fajny efekt sceniczny.
Wydaje się, że nie ma sensu zajmować się historią Joy Division. Posłuchaj ich nagrań, mówią same za siebie.
 
Zapytałem zespół o wykonanie 2 utworów do albumu kompilacji Boba Lasta Earcom 2.
 
Ian - Od dawna znamy Boba i wiedzieliśmy, że zamierzał nagrać tego singla dawno, graliśmy razem także kilka razy podczas ostatniej trasy koncertowej Rezillos, więc w końcu doszło do tego. Mieliśmy kilka utworów, które pozostały z albumu i był to punkt wyjścia. Tak naprawdę Factory Records zajęłoby to dużo czasu, aby je wydać.
 
Ale czy to nie oznacza, że nieuchronnie ucierpi jakość?
 
Ian - No cóż, jeśli próbny test nie wyjdzie dobrze, to po prostu nie wydamy.
 
Stephen - Zrobiliśmy 15 utworów na album, a następnie wybraliśmy 10 do umieszczenia na nim, więc z innymi ni było co zrobić.

Ten album to jest, oczywiście, Unknown Pleasures, album do kórego napisania trzeba było zdolności i głębokiej wrażliwości. Wystarczy posłuchać słów New Dawn Fades lub poczuć klimat związany z I Remember Nothing. Nic dziwnego, że pierwsze wydanie płyty zostało szybko wyprzedane.
 
Pytam ich, jak bardzo zamierzają polegać na syntezatorach w przyszłości.
 
Ian - Jeśli uznamy, że jest miejsce na klawisze, użyjemy ich. Nie podjęliśmy rozmyślnej decyzji, aby napisać piosenkę z syntezatorem.
 
- A co powiesz na pełnoetatowego klawiszowica?
 
Ian - Nie sądzę... musiałby to być ktoś, kto naprawdę nie potrafiłby grać, żeby nauczyć się grać tak jak my.
 
W rzeczywistości, Joy Division nagrało właśnie singiel dla francuskiego wydawnictwa Sordid Sentimentale (pisaliśmy o kulisach powstawania tego albumu TUTAJ), w którym Bernard używa syntezatora w bardzo nastrojowej piosence Atmosphere. Zgodnie ze zdaniem ich menadżera i stylisty fryzur, Roba Grettona (To zakrawa na głupotę, moim zdaniem! - Stephen Morris) To prawdopodobnie jedna z najlepszych rzeczy, które puścili na winylu.
 
Rob ma nadzieję, że uda mu się wkrótce wstawić zespół do jakiegoś studia, aby zrobić drugi album, ale wcześniej mieli występy w Holandii, Belgii, Niemczech i prawdopodobnie będą mieli w Ameryce. Ludzie zaczynają ich zauważać.

Ayatollah z Factory Records, Tony "Łebski" Wilson, wydaje się być chętny, by zabrać ich na British College Tour. Myśli, że intelektualiści pokochają ich. To może odbyć się za jakiś czas, ponieważ właśnie skończyli wyczerpujące występy jako brytyjski suport i specjalni goście Buzzcocks. Reakcje odbiorców były mieszane, ale nigdy wrogie. Ostatniej nocy na trasie, popełnili postępek, który udowodnił, że są bardziej wielcy i poważni, niż inni mogą nam wmówić. Ufam, że Buzzcocks znaleźli się w dobrym towarzystwie podczas  powrotu do Manchesteru!

Zespół w przeszłości cierpiał z powodu niestałej publiki. Nadszedł czas, by zostali uznani za awangardę brytyjskich zespołów nowych czasów.

Być może dla komercyjnie myślących hipokrytów z prasy Pop, Joy Division są naprawdę emocjonalnym kozłem ofiarnym.

Niedługo więcej ciekawych materiałów z fanzinów, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz