W najnowszej książce Jona Savage'a (opisanej przez nas TUTAJ), ale i w prasie muzycznej, można wyczytać informację o tym, że U2 odwiedzili Manchester podczas sesji Joy Division, kiedy ci nagrywali LWTUA (LINK). Mało tego Bono wspomina, że rozmawiali z Ianem Curtisem.
Stephen Morris, perkusista Joy Division opisuje to spotkanie następująco: Zjawiła się grupa bardzo młodych irlandzkich chłopców, którzy przedstawili się jako zespół U2. Martin [Hannett] był reklamowany jako producent ich albumu. Pamiętam, jak wchodzili do studia, kiedy nagrywałem partie perkusji do Love Will Tear Us Apart po raz milionowy. Młody chłopak o dziwnym imieniu Bono słuchał tego, co robię i wydawał się być tym pochłonięty.
Sam Bono wspomina, że czekali podczas sesji w zielonym pokoju pełnym płyt winylowych: były takie rzeczy jak Frank Sinatra, Kraftwerk i Bartók. Była muzyka klasyczna, muzyka elektroniczna, jak i ten pierdolony Frank-Sinatra. Kim są Ci ludzie? myślał. Członkowie Joy Division byli bardzo mili, wyszli się przywitać z zespołem. Uścisnęliśmy im ręce. Wtedy ten człowiek z ciężarem całego wszechświata w głosie, ten śpiewak z jakiejś czarnej dziury – mroczny pan – wystąpił naprzód i pomyślałem: O mój Boże, spotkałem Iana Curtisa. Wyciągnęłam rękę, a on powiedział "Czy wszystko w porządku"? I nie mogłem w to uwierzyć. Ton jego głosu był bardzo słodki. Ian był piękną duszą, ale śpiewał z tego innego miejsca…. Po prostu to była najdelikatniejsza rozmowa bardzo wyjątkowa chwila.
W 1980 roku Bono udzielił wywiadu irlandzkiemu radiu, w którym wypowiedział się o muzyce Joy Division i Magazine. Wywiad był opublikowany już po śmierci Iana Curtisa (we wrześniu), a dziennikarz i Bono omawiają obie płyty zespołu. Bono wypowiada się o muzyce Joy Division jako posiadającej teksturę, podobnie zresztą mówi w dalszej części wywiadu o muzyce Magazine. Za swój ulubiony utwór podaje New Dawn Fades, podkreślając rolę emocji jakimi posługuje się Ian Curtis.
Magazine z kolei znowu jest jego zdaniem nowoczesny, jeśli chodzi o muzykę. I znowu jest to muzyka teksturalna. Pod koniec wywiadu Bono wspomina o fakcie, że zarówno Unknown Pleasures jak i album Magazie wyszły spod ręki samego wielkiego Martina Hannetta. Z dumą podkreśla, że Hannett zrealizował ich singiel - wstęp do nowego albumu 11 O'Clock Tick Tock. A brzmiało to tak:
Singiel był nagrany w kwietniu 1980 roku, ale zespół, który miał okazję żeby Hannett został producentem ich debiutu - Boy, nie wytrzymał klimatu współpracy. Wiemy dobrze, że Martin stosował podczas nagrań, delikatnie mówiąc, niekonwencjonalne metody. Był niegrzeczny wobec muzyków, prowokował, dążył do perfekcji (nagrywał każdy instrument osobno) przez co nagrania trwały w nieskończoność. Miksował pod wpływem narkotyków i w nocy. U2 nie wytrzymali tego (mięczaki) i finalnie wybrali kogoś innego do realizacji ich debiutu. Tym sposobem zaprzepaścili wielką szansę, bo nie ma wątpliwości, że dziś byliby w zupełnie innym miejscu. Tak jak w zupełnie innym miejscu, jeśli chodzi o wkład w muzykę, jest dzisiaj Joy Division.
A Hannett? Martin za to, zrealizował inny genialny album, przez co świat usłyszał znakomity All the Gods Men, legendarnych Blue Ich Heaven (nasz wywiad z perkusistą zespołu Dave Clarkiem o współpracy z Hannettem jest TUTAJ).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz