czwartek, 18 czerwca 2020

Erotyk Iana Curtisa, wokalisty Joy Division, dla żony: o co w nim chodziło?

I wish I were a Warhol silkscreen
Hanging on the wall
Or little Joe or maybe Lou
I'd love to be them all
All New York City's broken hearts
And secrets would be mine
I'd put you on a movie reel
And that would be just fine.


Słowa te napisał Ian Curtis w 1973 roku, na kartce, którą wręczył Deborah Woodruff z okazji Walentynek. Jest to wiersz, a w dokładnie erotyk, w którym są jednak niezrozumiałe, na pierwszy rzut oka, odniesienia, wymagające wyjaśnień. Jaki to sitodruk mógł wisieć na ścianie w pokoju Deborah, z którym Ian zamieniłby się miejscami? Kim byli mały Joe i Lou? I o co chodzi z tym Nowym Yorkiem?

Zacznijmy od początku. Sitodrukami Warhola były popularne i doskonale znane na Zachodzie ekrany zawieszane na ścianach, z naniesionymi nań techniką sitodruku obrazami. Ten sposób umasowienia sztuki stosowany był przez Andyego Warhola od 1962 r. Skąd taki twórczy pomysł? On sam go wyjaśnił następująco: Powodem dla którego maluję w ten sposób jest to, że chcę być maszyną. Temu właśnie miał służyć cały proces, za pomocą którego wszystkie znane prace Warhola, w tym wielokrotności twarzy Marlin Monroe czy zupa Campbell mogła znaleźć się w dowolnym miejscu, w każdym domu na świecie.

Malarz przeprowadził się do Nowego Jorku z Pittsburgha (stąd ten Nowy York w wierszu Curtisa). Gdzie po tym, gdy odniósł komercyjny sukces, postanowił rozszerzyć swoją działalność. Najpierw swoje studio malarskie nazwał Fabryką (Factory) - wyobrażając sobie, że jest to nowy rodzaj fabryki, która stale produkuje sztukę, film i muzykę (głównie w wydaniu Velvet Underground), zamiast produktów jednorazowego użytku kojarzonych zwykle z tą nazwą. Niejako w nawiązaniu do Warhola Alan Erasmus także użył nazwy fabryka po tym, gdy zobaczył tablicę na jednym z zamkniętych zakładów przemysłowych w swoim mieście: fabryka zamknięta. On z kolei chciał zbudować fabrykę, która była otwarta, ale również był świadomy tego co zrobił Warhol. Erasmus, Wilson i Savage jednak także nie byli w tym pierwsi,  na dwa lata przed nim zespół Throbbing Gristle zamierzał także nazwać swoją wytwórnię Factory  i to w nawiązaniu do Warhola, lecz ostatecznie muzycy odrzucili ten pomysł, uważając go za zbyt wtórny. Zamiast tego założyli Industrial Records.

W każdym razie to Warhol ze swoją Factory był pierwszy. Produkował w niej swoje sitodruki i kręcił filmy oraz robił zdjęcia. Działo się tam zresztą znacznie więcej… Studio stało się także azylem dla cokolwiek dziwnych ludzi, transwestytów oraz innych mniejszości seksualnych. 

Jedną z osób, które Warhol wprowadził w świat swojej sztuki był Joe Dallesandro, znany także jako Little Joe – model, aktor i symbol seksu lat 70. Swoją karierę rozpoczął od pozowania nago dla Warhola w 1967 r. Wkrótce został obsadzony przez malarza w filmie Flesh, gdzie także nago wystąpił w kilku scenach. Film stał się bardzo popularny i co za tym idzie, także Dallesandro stał się niezwykle znany. Potem grał w kilku innych filmach Warhola, takich jak Heat (1972) i Frankenstein (1974). W kolejnym dziesięcioleciu porzucił Factory i występował w filmach kręconych we Francji, Włoszech i Stanach Zjednoczonych.

Poniżej zdjęcie małego Joe z Andym Warholem:

Natomiast Lou to oczywiście Lou Reed, muzyk, autor tekstów oraz wokalista Velvet Underground, grupy kierowanej przez pewien czas przez Warhola. The Velvet Underground to był po prostu zespół organicznie powiązany z The Factory. Solowa piosenka Lou Reeda Walk on the Wild Side wymienia osoby, które spotkał w Factory, takie jak Candy Darling, Joe Dallesandro, Jackie Curtis i Holly Woodlawn...



Lou Reed był obok Davida Bowie i Iggy Popa jednym z najbardziej ulubionych piosenkarzy Iana Curtisa, toteż wymienił go w swojej walentynce… Popatrzmy na wspólne zdjęcie Lou Reeda i Andyego Warhola:

Wiemy więc już wszystko, oprócz tego, jaki konkretnie sitodruk wisiał na ścianie w pokoju Deborah. Czy ma to jednak jakieś znaczenie? Oczywiście, że ma, lecz skoro nie ma ani tego pokoju, ani obrazu, musimy w tym miejscu skończyć nasze dociekania i resztę oddać naszej wyobraźni...


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

2 komentarze:

  1. For this passage, we can see the great influence of Velvet Underground over Joy Division!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi Luis, yes you are righ, Joy Division were influenced by VU. On Still album you can hear the cover of Sister Ray with interesting Ian's comment. Also Tony Wilson and Peter Saville liked VU. They wanted to have in Factory Records similar band and they considered A Certain Ratio as their own Velvet Underground. You can see this on the movie Shadiwplayers discussed on our blog. Thank you for your comment. Stay tuned!

      Usuń