środa, 25 listopada 2020

Z mojej płytoteki: Jeszcze raz o albumie Collage Moonshine bo jest... winyl z taśmy matki - a brzmi zupełnie niesamowicie !

Musimy coś zrobić i lekko uporządkować dział Z Mojej Płytoteki, bo świat się zmienia. Tak też od czasu omówienia tutaj kilku płyt pojawiły się w mojej kolekcji ich winylowe wersje, które wiadomo - winyl to winyl - biją na głowę wersje z kaset, CD, o streamingach nie wspomnę... 

Tak też jest w przypadku dzisiejszego bohatera naszego wpisu. A zawdzięczamy to firmie Vintagevinyl, która w 2019 roku postanowiła wznowić legendarny album Collage pt. Moonshine. Posiadam oryginał na CD i na kasecie, opisywaliśmy go obszernie TUTAJ stawiając tezę, że to najlepszy album polskiego rocka progresywnego. I Vintagevinyl wyczuli, naszym zdaniem celnie, koniunkturę wznawiając coś, co nigdy na winylu nie wyszło - wiadomo, mamy rok 1994 czyli epokę CD. Na marginesie, to CD na portalach aukcyjnych osiąga zupełnie kosmiczne ceny... 


Zatem, w zasadzie nie jest to wznowienie, tylko wydanie, mało tego jakie... Mamy tutaj całą masę bonusów. 

Zacznijmy od faktu, że płyt są dwie, co już w przypadku wznowień jest normą, bowiem są to winyle 180 g. Ale to nie wszystko. Płyty mają ubogaconą szatę graficzną, pełną niepublikowanych wcześniej zdjęć grupy.


Okładka zawiera ubogacenia w postaci napisów lakierem UV, co czyni całe wydawnictwo po prostu pięknym... wygląda to tak:


Czy to wszystko? W żadnym wypadku - bowiem na samym winylu pojawia się grawer Music from vinyl is real.. Ktoś zaprzeczy?

 

Czy mało? Widać tak - bo wewnątrz znajdujemy pięknie wydaną książeczkę z opowieścią autorstwa Michała Kimruca... Jest w niej nie tylko historia kapeli, ale i opis perypetii związanych z wydaniem i nagraniem Moonshine.


Warto może zatem zacytować kilka fragmentów z pasjonującej historii opisującej piosenka po piosence, mało tego, wydrukowanej we wspomnianej książeczce nie tylko w rodzimym ale i w angielskim języku.


Dotychczasowe wydania Moonshine pochodziły z mastera, nad którym zespól nie miał kontroli. Był robiony w Holandii... Materiał który znamy, powstał z tamtego masteringu który jednak zafałszował oryginalne brzmienie płyty i jej mix. Ten mastering, na skutek błędów - np. zbyt dużej kompresji - spowodował, że nigdy nie słyszeliśmy płyty tak jak naprawdę została zmiksowana. Mastering 2018 wykonany został bezpośrednio z odnalezionej cudem taśmy matki wolnej od kompresji, czy equalizacji wykorzystując technologię nieosiągalną w 1994 roku. Usłyszycie zatem Moonshine, najbardziej zbliżony do oryginalnej wizji zespołu. Kiedy po latach usłyszeliśmy oryginalną taśmę matkę byliśmy w szoku. Tyle aranżacyjnych detali, efektów, które zostały zniekształcone przez pierwszy mastering... Teraz słyszę te miesiące pracy nad miksem. Przedstawiamy więc wam Moonshine takie, jakie było w oryginale. 

Na koniec żeby jeszcze podkręcić klimat, we wkładce znajdziemy unikalne opisy historii powstania każdej z piosenek na albumie. Poniżej o tej, mojej ulubionej: 

Bez wątpienia jeden z najbardziej znanych utworów Collage, za który odpowiedzialni byli Zbyszek Bieniak i Krzysiek Palczewski. Jak wspomina Szadkowski: Bieniak zadzwonił do mnie i chciał żebym dopisał tekst do jakiegoś ich utworu. Kiedy go usłyszałem mieli zwrotkę z frazą: living in the moonlight, zdaje się Bieniak ją wymyślił, ale nie wiedzieli co z tym dalej zrobić - zachwyciłem się i zacząłem przekonywać Krzysia by był to utwór dla Collage. Tym bardziej, że akurat miałem kawałek w podobnym tempie i klimacie, którego części pasowały jak ulał do Living jako rozwinięcie. Dodałęm więc początkowy temat klawiszy z mojego utworu, oraz refren "when silence".. i dopiąłem swego "Living" znalazł się w naszym repertuarze. 
Niedługo omówimy inne winyle, które były u nas opisywane, a które znalazły się w naszej kolekcji. 

Dlatego jeśli chcecie je poznać, czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz