czwartek, 26 listopada 2020

Obrazy Vlastimila Beneša: świat jest wielkim teatrem lalek

Czy wkraczając do teatru nie wydaje się wam, że wchodzicie w zupełnie inną przestrzeń? Za to złudzenie odpowiada głównie scenograf, którzy kreuje na scenie inny świat, niby umowny lecz wcale nie mniej realistyczny niż nasze emocje. Z kolei świat na obrazach Vlastimila Beneša (1919-1981), czeskiego malarza, grafika i rzeźbiarza zdaje się być wykreowaną na naszych oczach dekoracją. Przygotowaną i czekającą na przyjście aktorów, którzy zaraz zaczną przeżywać osobiste tragedie lub bawić nas komedią pomyłek.











Beneš, który doświadczył skutków wojny (był zesłany na roboty do Niemiec), utkał sobie z obrazów własny świat. Świat bez ludzi. Nawet place budowy są u niego puste. Są tylko ślady pracy wskazujące, że ludzie gdzieś są, przed chwilą odeszli i jeśli spokojnie poczekamy to może znów się pojawią… We wszystkich opisach twórczości czeskiego artysty znaleźć można zdanie, iż skupił się on na głównie na środowisku miejskim, na przedmieściach oraz prowincji. I tak rzeczywiście jest. Artysta niewątpliwie jest pod urokiem dekoracyjnych pejzaży, niemal abstrakcyjnych, gdzie drogi i pola wiją się, zmieniając w kolorowe pasy, a domki są geometrycznymi figurami. Malarz przenosi na płótno wszystko, co widzi, wszystko, co mu się podoba. Nie brakuje nostalgicznych obrazów wiejskich cmentarzy, z niewielkimi kościołami otoczonymi murem zza którego wystają nagrobki, które wielokrotnie wracają na jego płótna.




Czeski artysta nie należał do malarzy, którzy bezpośrednio kreowaliby nowe kierunki artystyczne, ani do tych, którzy w pełni dostosowywaliby się do istniejących stylów, choć można znaleźć u niego elementy futurystyczne czy nawet surrealistyczne, a raczej zabarwione surrealistyczną groteską. Lecz są to tylko środki wyrazu, bo jego malarstwo pozostaje realistyczne, co łatwo można sprawdzić, gdy porównamy obraz jego pracowni z fotografią.



W naszym krótkim opisie twórczości Beneša skupiliśmy się na pejzażach, choć malował on również scenki rodzajowe będące tak naprawdę erotykami oraz coś, co można by podciągnąć pod malarstwo religijne.  Nawet w tym malarz jest oryginalny. Chrystusa czy świętego Sebastiana ukazywał pod postacią zwykłego, przeciętnego człowieka, odzianego jedynie w brudną, porwaną koszulę…


Nasze konotacje pomiędzy teatrem a jego malarstwem nie są bezpodstawne, bo  wykonywał scenografie do spektakli teatru lalek. Jest autorem m. in. dekoracji do nagrodzonego na Biennale w Wenecji w 1959 roku filmu Doktor Johannes Faustus w reżyserii Emila Radoka (TUTAJ), do którego muzykę napisał Zdeněk Liška, uznany twórca muzyki filmowej oraz elektronicznej (LINK). Czyż zatem świat nie jest według Beneša wielkim teatrem lalek, w którym ludzie są tylko marionetkami?



Zajęliśmy się, jak zwykle, głównie na twórczości artysty, odsyłając zainteresowanych szczegółową biografią do Internetu (TUTAJ) lub książki…


Jan Baleka, Vlastimil Beneš, Praha 1999.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz